Dedykacja dzisiaj dla Wiktorii Nykiel ♥
Dziękuję aniołku za komentowanie :*
komentarze nam lecoo :c
Przypominam o głosowaniu na Blog Miesiąca ---->
*oczami Harry`ego*
Od rana zjadał mnie stres.
Zaczynałem żałować, że nic nie powiedziałem Julie.
Dopiero dzisiaj
zacząłem nad tym myśleć, właściwie to w nocy. Mało spałem, głównie
zastanawiałem się nad tym jak zareaguje. Co jej powiem, gdy zorientuje się, że
o wszystkim wiedziałem. Że tylko ona nie wiedziała.
I stało się. Zaczęły mnie zżerać wyrzuty sumienia. Zdążyłem przez ten czas, gdy znam Julie
zauważyć, że ojciec jest dla niej bardzo ważny. I nie sądzę, żeby była
zadowolona z tego, że zostanie postawiona przed faktem dokonanym.
Właściwie nie wiem czemu Charles zdecydował, żeby jej nic nie
mówić. Że to ma być niespodzianka. Nie pomyślał o tym, że to nie będzie miła niespodzianka? Raczej jak subtelny kubeł
lodowatej wody w twarz. Od rana noszę się z myślą, że może jednak powiem Julie
o co tak naprawdę chodzi z tą wizytą u jej ojca. Za każdym razem, gdy po raz
kolejny pyta czy wszystko w porządku i śmieje się, że się stresuję mam ochotę
wszystko powiedzieć. Zatrzymać się na środku drogi i jej powiedzieć. Ale
rezygnowałem za każdym razem. Nie wiem czemu.
I oto jesteśmy, przed drzwiami domu jej ojca, a ja mam ochotę
przerzucić Julie przez ramię i ją stąd zabrać. Kurwa, mogłem się jednak
zatrzymać i ją uprzedzić. Wściekłaby się, ale przynajmniej byłaby nastawiona na
to co ją czeka. Ja na jej miejscu nieźle bym się wkurwił.
Co ten jej ojciec w ogóle odstawia? I dlaczego do cholery nie
mogłem przemyśleć tego wcześniej, tylko odpychałem to od siebie zasłaniając się
tym, że Charles tak zdecydował? Cóż, kurwa.
Julie mnie zabije.
Gdy w drzwiach stanął rozpromieniony mężczyzna, zrozumiałem,
że on nadal jest przekonany o świetności swojego pomysłu. Cholera.
-Nareszcie jesteście! – zawołał wesoło, zapraszając nas
gestem do środka.
Twarz Julce rozjaśnił uśmiech, gdy tylko go zobaczyła.
-Julie, skarbie! –zawołał jej ojciec, przytulając ją.
-Harry. – podał mi z uśmiechem rękę, gdy wypuścił z objęć
córkę.
-Dzień dobry, Charles. – uścisnąłem jego dłoń. Julie
spojrzała na mnie nieco zaskoczona.
Cholera, zapomniałem. Ona chyba nie wie o tym, że zdążyliśmy
przejść na ‘‘ty’’.
-Wchodźcie, wchodźcie! Czekaliśmy na was. – powiedział
radośnie Charles.
-Czekaliście? – zauważyła Julie. Oho. – Tom też jest? –
zapytała podekscytowana i nie czekając na nas, skierowała się szybko w stronę
kuchni.
Spojrzałem na Charlesa, on spojrzał na mnie, nieco zaaferowany.
To nie Tom, Julie. Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.
Z pustej zapewne kuchni, usłyszałem kroki Julie w stronę
salonu.
Chcąc być tam szybciej, by być przy Julie od razu, wszedłem
do salonu wejściem od korytarza.
Gdy zdążyłem tam wejść razem z ojcem Julie podążającym za
mną, w tym samym momencie Julie weszła do salonu i momentalnie stanęła w
miejscu, gdy zobaczyła kto stoi na środku pomieszczenia.
Uśmiech Julie zastygł na jej twarzy gdy patrzyła zaskoczona
na kobietę stojącą przed nią. Sama zainteresowana spojrzała na Julie z
niepewnym uśmiechem, zaraz potem w drugą stronę, na nas.
-Ty musisz być Julie. – powiedziała kobieta do
zdezorientowanej Julce, z miłym uśmiechem.
Julie zmarszczyła brwi, spoglądając to na kobietę, to na
swojego ojca, to na mnie. Nic nie rozumiała z tej sytuacji. Styles, idioto
mogłeś ją uprzedzić.
Charles szybko mnie wyminął, stając obok kobiety. Widać, że
jest nieco zestresowany. No brawo, sam sobie nagrabiłeś, facet.
Gorzej, bo ja też w tym siedzę.
-Julie, mam dla Ciebie małą niespodziankę –zaczął jej ojciec,
kładąc dłoń na plecach kobiety- to jest Samantha. Sam, to Julie, moja córka. –
powiedział z szerokim uśmiechem. Oh, Samantha.
Julie z wahaniem wyciągnęła dłoń do Samanthy, którą ta z
uśmiechem uścisnęła.
Julce wyraźnie zagubiona czekała na dalsze wyjaśnienia.
-Więc – wziął oddech jej ojciec jakby miał obwieszczać stan
wojenny – ja i Samantha od pewnego czasu się spotykamy.
BADUM TSS.
Oczy Julie się minimalnie rozszerzyły, podobnie jak jej usta.
-Chciałem, żebyście w końcu się poznały. – dodał jej ojciec.
Gdy dziewczyna zauważyła, że wszyscy w tym pokoju oczekują
jakiejś jej reakcji, drgnęła, wzięła oddech.
-Oh. – wydusiła z siebie. Postanowiłem w tym momencie
interweniować. Podszedłem do Julie, układając na jej plecach dłoń, chcąc dodać
jej otuchy. Uśmiechnąłem się życzliwie do Samanthy, w końcu babka też nie jest
w zbyt komfortowej sytuacji.
-Harry, chłopak Julie. – wyciągnąłem dłoń do kobiety, która
uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
-Bardzo miło mi was poznać. – powiedziała.
-Nam panią również. – odpowiedziałem grzecznie, minimalne
poruszając palcami na plecach Julie, chcąc wywołać jakąś jej reakcję. Żeby
zaczęła mówić. Ale chyba jest byt zszokowana. Patrzyła tylko na każdego z nas.
-Oh, mówcie mi po imieniu, proszę. – powiedziała z uśmiechem
Samantha. Kiwnąłem głową na znak zgody. Momentalnie zapadła mało wygodna cisza.
Spojrzałem błagalnie na Charlesa, który w końcu się ożywił.
-Siądźmy już do stołu, wszystko wystygnie. Samantha spędziła
cały dzień w kuchni! – zaśmiał się, prowadząc nas do stołu. Popchnąłem nieznacznie Julie.
Posłusznie usiadła na miejscu obok mnie. Okej, jak na razie nie jest najgorzej.
*oczami Julie*
-Wchodźcie, wchodźcie! Czekaliśmy na was. – powiedział
radośnie tata.
-Czekaliście? –powtórzyłam– Tom też jest? – zapytałam
podekscytowana.
Wręcz jak na
skrzydłach wpadłam do kuchni, w poszukiwaniu brata. Gdy tam go nie znalazłam,
szybko weszłam do salonu z wielkim bananem na twarzy na samą myśl, że go zobaczę.
Zatrzymałam się w pół kroku, widząc na środku salonu obcą
kobietę. Co jest grane?
W tym samym momencie w wejściu od korytarza stanął Harry i
tata. Spojrzałam na nich pytająco.
Kim
jest ta kobieta? Czyżbym nie poznała jakiejś dalekiej rodziny?
-Ty musisz być Julie. – powiedziała do mnie z miłym
uśmiechem.
Zmarszczyłam brwi. O co chodzi?
Tata szybko podszedł do niej.
-Julie, mam dla Ciebie małą niespodziankę –zaczął, kładąc
dłoń na plecach kobiety- to jest Samantha. Sam, to Julie, moja córka. –
powiedział z szerokim uśmiechem.
Mhm, Samantha. Dalej nic mi to nie mówi.
Ale ścisnęłam lekko wyciągniętą w moją stronę dłoń kobiety.
Spojrzałam na tatę pytająco. Miałam nadzieję, że zrozumie
aluzję i pomoże mi zrozumieć kto to jest.
-Więc – wziął oddech– ja i Samantha od pewnego czasu się
spotykamy.
HM, CO?
Od pewnego czasu się spotykamy.
Co do cholery?
-Chciałem, żebyście w końcu się poznały. – dodał zaraz tata z
szerokim uśmiechem, nadal obejmując tą kobietę, ekhm Samanthę. Swoją drogą,
wyglądała na nieco zmieszaną, je uśmiech nadal był niepewny.
Poczułam się trochę jakby ktoś mi przywalił czymś w głowę,
jakbym straciła na chwilę kontakt z rzeczywistością. To żart?
To niemożliwe. Tata nie miał żadnej kobiety po śmierci mamy. Nie
lubił nawet rozmawiać na ten temat, gdy próbowałam poruszyć ten temat, że może
powinien sobie kogoś znaleźć.
Czyżby, cholera, znalazł?
Otrząsnęłam się nieco, zauważając, że zarówno tata, Samantha
jak i Harry patrzą się na mnie wyczekująco, szaleńczo zaczęłam myśleć, co mogę
powiedzieć, bo chyba tego chcą, prawda?
-Oh. – mruknęłam w końcu. Miałam ochotę sama sobie przywalić.
C się tu w ogóle dzieje? Nie nadążam za własnymi myślami. Dlaczego tata nie
powiedział mi nic wcześniej? Nie uprzedził mnie co mnie dzisiaj czeka?
Nagle Harry znalazł się przy mnie. Spojrzałam na niego. Nie wydawał się być
zaskoczony. Właściwie co się dziwić, to nie jego ojciec, nie jego problem.
-Harry, chłopak Julie. – wyciągnął dłoń do kobiety, która
uścisnęła ją z uśmiechem wdzięczności na twarzy. Stresowała się?
-Bardzo miło mi was poznać. – powiedziała.
-Nam panią również. – odpowiedział Harry. Poczułam jak palce
Harry`ego poruszają się na moich plecach. Co od odwala?
Ups, chyba chce, żebym się w końcu normalnie odezwała,
inaczej ta Samantha pomyśli, że jestem niemową, czy coś.
-Oh, mówcie mi po imieniu, proszę. – powiedziała z uśmiechem
.
Momentalnie zapadła
mało wygodna cisza.
Tata nagle znowu się ożywił.
-Siądźmy już do stołu, wszystko wystygnie. Samantha spędziła
cały dzień w kuchni! – zaśmiał się, prowadząc nas do stołu. Poczułam jak Harry mnie lekko popycha w ich
stronę. No tak, nie ruszyłam się jeszcze z miejsca.
Okej, nie byłam na to przygotowana. Właściwie jestem bardzo,
bardzo, bardzo, BARDZO nieprzygotowana.
Za dużo myśli naraz kłębiło mi się w głowie, nie wiedziałam
na czym się skupić, co mnie bardziej dziwi, boli.
Czy to, że o niczym nie wiedziałam, czy to że tata ma
pierwszą kobietę od czasu śmierci mamy.
I nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Cholera.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk Harry`ego na moim kolanie,
który posłał mi pokrzepiający uśmiech. Dał mi do zrozumienia, że jest ze mną.
Odwzajemniłam niemrawo uśmiech. Samantha chrząknęła niepewnie.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyc się wszystkich myśli i
skupić na tym co się dzieje wokół.
Przydałoby się zachować normalnie.
Naprawdę chciałam coś powiedzieć. Nawet bardzo, chciałam się
otrząsnąć, zacząć temat żeby nie wyjść na totalnie niewychowanego dziwaka. Ba,
dzieciaka. Bo pewnie można też moje zachowanie zinterpretować jako moją otwartą
niechęć do niej. UH.
Jednak niezręczna cisza nie dawała nam spokoju. Ale tata
dzielnie walczył.
-Więc co u was słychać? – zapytał wesoło tata.
Harry mnie lekko szturchnął pod stołem. Chrząknęłam szybko i
chyba zbyt szybko odpowiedziałam:
-Wszystko w porządku. – słowa wyleciały ze mnie jak z
karabinu. I było to zauważalne, Samantha się nieco zestresowała, Harry tylko
spojrzał na mnie nieco karcącym wzrokiem, a tata patrzył na mnie błagalnie
oczekując czegoś więcej.
-Pracujemy, właściwie zajmuje to większość naszego czasu,
więc… - dodałam po chwili spokojniejszym tonem. Całkiem nieźle wypadło.
-Oh, a gdzie pracujecie? – włączyła się Samantha. Nie podobała
mi się obecna sytuacja ani trochę, sama jeszcze nie wiem jaki jest mój stosunek
do tego wszystkiego, do tej kobiety. Ale widać, że zależy jej na kontakcie ze
mną i miłej atmosferze więc postanowiłam to docenić i też się postarać, mimo że
w mojej głowie panował kompletny chaos. Nawet nie zdążyłam pomyśleć o tym, czy
jestem zła na tatę, że mnie nie uprzedził, że nie powiedział nic, że się z kimś
spotyka.
-Ja w kancelarii prawniczej, nie jestem adwokatem, nie prowadzę własnych spraw, pełnię rolę
doradcy, konsultanta w takich codziennych sprawach, nie związanych z
koniecznością obrony czy oskarżenia w sądzie. – odpowiedziałam.
-W tej kancelarii
Clarka?– zapytała zaciekawiona.
-Nie – odparłam niemalże z ulgą. Niedoczekanie, żebym wróciła
do Kevina – W tej niedaleko centrum. U
Clarka pracowałam wcześniej jako sekretarka, ale nie mam miłych wspomnień.
-Oh. A wracając do tego co robisz, czego konkretnie dotyczą
te konsultacje, czy doradztwo?
-Na przykład formalności związanych z założeniem firmy,
rozszerzeniem działalności, umów, zmian w ustawach, takie tam prawne bzdety,
które wiem ze studiów. – uśmiechnęłam się. Nawet nieźle mi idzie. Powoli
oswajam się z sytuacją. I stopniowo narasta we mnie gniew na tatę, że nie
raczył mi nawet oznajmić, że w ogóle jest ktoś nowy w jego życiu. Sam wie jak
wygląda sytuacja i że nie spodziewam się czegoś takiego. A on wymaga, żebym od
tak była zadowolona?
-Będę wiedziała gdzie się
zgłosić na przyszłość. – zaśmiała się Samantha.
Zaczęłam jeść. Złość naprawdę we mnie narastała, a tempo
myśli nie zwalniało. Wiedziałam tylko, że nie mogę dać odczuć Samanthcie, że
jestem zła. Nie chcę jej tego utrudniać. Właściwie, nie mam nic przeciwko
nowemu związkowi taty.
Ma prawo być szczęśliwy, tyle lat minęło. Ale biorąc pod
uwagę ile tych lat minęło, mógłby chociaż poinformować mnie, że poznam dzisiaj
jego nową kobietę. Czy to takie trudne?
-A ty, Harry? – zapytała Samantha.
-Zajmuję się współpracą z innymi wspólnikami w jednej z firm.
Załatwiam i wypisuję papiery, ogłaszam przetargi, tego typu rzeczy, Tak też
poznałem Charlesa – uśmiechnął się w jego stronę Harry – jest jednym z
kontrahentów firmy, w której pracuję.
-Tak, dowiedziałem się o ich związku w momencie, kiedy
przychodząc do Harry`ego z dokumentami, napotkałem moją córkę w jego koszuli w
jego salonie, a jego samego w samych spodniach. –powiedział mój tata z
ironicznym uśmieszkiem.
Zakrztusiłam się moim sokiem na jego słowa. Samantha razem z
tatą się roześmiała, natomiast Harry miał ten swój cwany uśmieszek wymalowany
na twarzy.
Przysięgam, wyglądam jak burak. Czuję gorąco na moich
policzkach.
-Pierwsze spotkanie udane, widzę. – zaśmiała się
Samantha.
Wymusiłam uśmiech. O mamo.
Na chwilę zapomniałam o złości na tatę.
-A ty czym się zajmujesz?- zapytałam.
-Jestem fryzjerką, mam swój salon na przedmieściu. –
odpowiedziała. Pokiwałam głową. Okej.
Kontynuowałam jedzenie, słuchając ich luźnej rozmowy. Swoją
drogą, Boże kocham tą sałatkę!
I przypomniały mi się
słowa taty, gdy siadaliśmy do stołu.
Samantha cały dzień siedziała w kuchni!
Okej.
-Świetna sałatka- powiedziałam z uznaniem, połykając mój kęs.
–Muszę mieć ten przepis. – uśmiechnęłam
się.
-Mówisz i masz! – zawołała Samantha – Cieszę się, że smakuje.
– uśmiechnęła się z wdzięcznością. Miła kobieta. Bynajmniej na razie.
Tata również posłał mi życzliwy uśmiech. Ale tylko zgromiłam
go wzrokiem i wróciłam do tej boskiej sałatki.
Cały czas starałam się być uprzejma dla Samanthy, która także
starała się wywrzeć dobre pierwsze wrażenie. Dla mnie jej starania były
równoznaczne z tym, że zależy jej na tacie więc doceniałam to i ja również
byłam miła. Nadal mały szok mnie nie opuszczał, podobnie jak złość na tatę,
która w tym momencie wyszła na wierzch i sprawiała że najchętniej wyciągnęłabym
go do kuchni i wygarnęła jak się z tym
czuję. Ciężko jest też oswoić się z myślą, że tata jest z kimś. Ale tą właśnie
myśl odsuwałam od siebie jak mogłam. Koncentrowałam się na tym, żeby poznać
kobietę, która zawróciła w głowie mojemu tacie.
Jak dotychczas dowiedziałam się, że ma syna, niewiele
młodszego ode mnie, a jej mąż zostawił ich gdy jej syn, Cody miał 3 lata.
Dowiedziałam się także, że Cody jest w szkole sportowej, jest zapalonym
koszykarzem i piłkarzem.
Wysłuchałam też historii poznania jej i taty, kilku historii
z ich wspólnego życia, swoją drogą trwającego już ponad pół roku. Nie, wcale
nie jest mi przykro, że przez tak długi czas tata nawet nie wspomniał, że kogoś
ma.
Byłam też naprawdę wdzięczna Harry`emu, że też się udziela i jest miły, że mi pomaga.
Aktualnie Samantha opowiada historię, jaka jej się
przydarzyła ostatnio w pracy. Nie powiem, nieco się wyłączyłam i nie do końca
wiedziałam o czym mówi, ale starałam się skupić ponownie na jej słowach.
-… I nagle okazało się, że muszę to wszystko załatwić na
teraz! Nigdy w życiu nie byłam tak zła,
naprawdę. Rozumiem wszystko, procedury i tak dalej, ale wystarczyło powiedzieć
wcześniej, uprzedzić i nie byłoby całej tej sytuacji! Nienawidzę jak ktoś
stawia mnie przed faktem dokonanym i każe się dostosować. – skrzywiła się i
wzięła łyk wody.
-Oj ja też. To najgorsze co można mi zrobić. Nie powiedzieć
prawdy a potem wymagać mojej akceptacji.– powiedziałam szybko nieco sugestywnym
tonem, patrząc z niemałą irytacją na tatę, który od razu zrozumiał
aluzję.Właściwie, chyba nie tylko on, bo poczułam jak dłoń Harry`ego zaciska
się nieco na moim kolanie, a uśmiech Samanthy nieco zbladł. I ona zrozumiała,
że coś jest nie tak. I prawdopodobnie zorientowała się, że mowa o niej.
Tata odchrząknął nieco zakłopotany.
-Ale czasami nie ma innego wyjścia. – wtrącił się nagle
Harry.
Że przepraszam, co?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mam na myśli, że czasami są takie sytuacje… Na przykład ten
facet, o którym mówisz – zwrócił się do Samanthy – mógł też nie otrzymać
wcześniej informacji, czy po prostu takie miał zalecenia, nie wiem. Czasami tak
się zdarza, że nie ma innego wyjścia, niż postawić kogoś w mało wygodnej
sytuacji. Czasami to wychodzi na dobre. – dokończył, unikając mojego wzroku.
Co on w ogóle pieprzy?
-Możliwe. – zgodziła się nieco sceptycznie Samantha. Tata
najwidoczniej się rozpogodził na słowa Styles`a. Czy to się dzieje naprawdę?
Harry pieprzy głupoty tylko po to, żeby się podlizać mojemu
ojcu?
-Czyżby? – rzuciłam kąśliwie – Myślałam, że ty też nie lubisz
takich sytuacji, gdy ktoś nie raczy cię o czymś uprzedzić, a ty później musisz
sobie z tym radzić?
Harry mimo, że widać że traci grunt pod nogami, nadal był
opanowany i sprawiał wrażenie, że jest pewny swoich racji.
Ale cały czas uciekał od dłuższego kontaktu wzrokowego ze
mną.
-Nie powiedziałem, że lubię. Mówię tylko, że czasami takie
wyjście wydaje się najlepsze. – wzruszył
ramionami.
Świetnie.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki wyrozumiały w takich
sprawach, ale na pewno zapamiętam. – powiedziałam pogardliwie.
Myślałby kto. Gdyby to
jego coś takiego spotkało, na pewno byłby taki wyrozumiały, nie wątpię. Żeby się nie zdziwił, jak to ja
kiedyś go postawię w takiej sytuacji, ciekawe jak to się sprawdzi.
Atmosfera zgęstniała,
cóż.
-Nie jestem za takim wyjściem, ale myślę, że potrafiłbym to
zrozumieć i nie burmuszyć się jak dzieciak. – odparł Harry, nieco poirytowanym
tonem.
CZY ON WŁAŚNIE ZASUGEROWAŁ, ŻE BURMUSZĘ SIĘ JAK DZIECIAK?
O nie. Nie.
-Co nazywasz ,,bur muszeniem się jak dzieciak”, Harry? –
zapytałam zdenerwowana-złość i rozczarowanie, że ktoś tak zagrał? Bo chyba to
się właśnie czuje w takich sytuacjach, tak Samantho? – zwróciłam się do
kobiety, niby odwołując się do jej historii, nie chcąc dawać Harry`emu
satysfakcji – Czy nie tak się czułaś?
-Ja… Zdenerwowałam się, owszem… - wydukała Samantha
zaskoczona, że w ogóle wciągnęłam ją w tą ukrytą kłótnię z Harry`m.
-No właśnie. – spojrzałam znowu na chłopaka.
-Mogę Cię prosić na chwilę, Julie? – odezwał się nagle tata,
przerywając tą dyskusję.
Westchnęłam cicho i wstałam od stołu posyłając mordercze
spojrzenie Harry`emu.
Mówiłam coś o wdzięczności, że mi pomaga i mnie wspiera? PFF.
Weszłam do kuchni i oparłam się o brat, krzyżując ramiona na
piersiach. Spojrzałam wyczekująco na tatę.
-Julie, wiem, że jesteś na mnie zła, ale zrozum… -zaczął
tata, ale nie dałam mu skończyć. Wybuchłam.
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć?! - uciszył mnie od razu, więc nieco ściszyłam
gło s- Nawet wspomnieć słowa, że ktoś pojawił się w twoim życiu? Zresztą, okej,
nie chciałeś, nie musiałeś mówić, to twoje życie. Ale w momencie kiedy chciałeś,
żebym ją poznała, powinieneś mnie chociaż uprzedzić! Zwłaszcza, że nigdy nikogo
nie miałeś po mamie i dobrze wiesz, że to dla mnie nowa sytuacja! Chociaż,
właściwie – dodałam z ironią po krótkim namyśle – kto wie, może i miałeś kogoś,
ale też nie raczyłeś mnie o tym
poinformować. – nie kryłam żalu.
Nie mogłam nic poradzić na łzy cisnące mi się do oczu. Fakt,
że nie chciał mi powiedzieć o czymś tak ważnym w jego życiu mnie bolał.
-Julie, to nie tak. – westchnął tata. – Samantha jest
pierwszą kobietą w moim życiu po twojej mamie. A nie mówiłem Ci nic dlatego, że
chciałem się upewnić, że to coś poważnego. Nie chciałem wprowadzać chaosu, dla
czegoś co nie byłoby tego warte.
-Masz rację, teraz wcale nie wprowadziłeś chaosu. –prychnęłam
– Nie jestem dzieckiem tato. Nie robiłabym scen twojej nowej kobiecie. No
chyba, że okazałaby się łasą na pieniądze głupiutką 20-latką, no to może. –
sprostowałam.
-Nie wiedziałem jak do tego podejdziesz, Julie. Pomyślałem,
że może jeśli poznasz ją w normalny sposób, łatwiej będzie CI się z tym oswoić.
Ze to będzie miła niespodzianka.
-Nie była. – odparłam – Masz pojęcie, jak się poczułam? Tato,
to nie było fajne!
-Przepraszam, Julie, zrobiłem błąd. Nie chciałem, żebyś była
urażona. – westchnął tata. – rozmowa z Harry`m mnie utwierdziła w tym, że to
nie jest zły pomysł. A teraz się o to kłócicie. Naprawdę Julie…
Zaraz, co?
-Rozmowa z Harry`m? – wtrąciłam, nic nierozumiejąc.
Tata się zawahał. A do
mnie dotarło. Harry wiedział.
Harry wiedział, o tym co mnie tu czeka. I milczał. To by wszystko wyjaśniało, jego dobry kontakt
z moim ojcem, chęć przyjechania tutaj, jego stres…
A ja głupia pomyślałam, że on naprawdę mógłby mi się
oświadczyć?!
Kipiałam ze złości.
Tata chciał coś dodać, ale powstrzymałam go.
-Nic już nie mów, już wszystko wiem. – wręcz wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Najchętniej poszłabym do salonu i uderzyła go w twarz.
Jeszcze się mną wykłócał przy stole, że zachowuję się jak
dzieciak! Usprawiedliwiał tak ojca tylko dlatego, że on sam też był w to
wplątany i tak naprawdę usprawiedliwiał siebie!
Co za dupek! I ja mam mu ufać?! Jak on nie jest ze mną szczery nawet w takiej
sytuacji?
No nie wytrzymam!
-Julie, Harry mi tylko pomógł, sam go o to prosiłem… Nie miej
mu tego za złe. – powiedział tata.
-Czy ty naprawdę bronisz mojego chłopaka? –spojrzałam na
niego z niedowierzaniem.
-Po prostu nie bądź taka surowa, bo to ja go prosiłem o
dyskrecję, dobrze? – spojrzał na mnie łagodnie.
UH. I tak się z nim policzę. Ale postanowiłam udawać, że jest
okej dopóki tu jesteśmy.
-Dobrze, tato. Ale na przyszłość, uprzedzaj mnie o różnych
sytuacjach i bądź ze mną szczery, dobrze? – spojrzałam na niego z lekkim
uśmiechem.
-Dobrze, kochanie. – uśmiechnał się i mnie przytulił.
-Naprawdę cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Samantha jest
bardzo sympatyczna. – powiedziałam, trwając z nim w uścisku.
-Dziękuję, Julcey, cieszę się, ze ją polubiłaś. I dziękuję,
że byłaś dla niej miła mimo całej tej sytuacji. –powiedział, głaszcząc mnie po
plecach.
-Nie ma za co, tato. – uśmiechnęłam się, puszczając go.
-Chodźmy już, pewnie zastanawiają się co się tutaj dzieje. –
zaśmiał się.
Skierowaliśmy się korytarzem do salonu, napotykając w wejściu
Samanthę z brudnymi naczyniami.
-Pomogę Ci. – uśmiechnęłam się do niej, zabierając szybko
resztę naczyń ze stołu i posyłając przy okazji Harry`emu mordercze spojrzenie.
-Dziękuję Julie, ale nie ma potrzeby. – powiedziała
uśmiechając się, gdy dołączyłam do niej.
-Błagam, pozwól mi pomóc, bo jeśli tam wrócę, to poleje się
krew. – powiedziałam do niej cicho.
-Oh, okej, pewnie. – zaśmiała się, nieco zaskoczona.
Uśmiechnęłam się do niej z ulgą i ruszyłyśmy do kuchni.
Postawiłam naczynia na blacie i od razu z przyzwyczajenia
podeszłam do zmywarki, chcąc ją otworzyć. Jak się okazało, Samantha miała taki
sam zamiar. W momencie gdy obie
złapałyśmy za uchwyt, spojrzałyśmy tylko na siebie i od razu zabrałam dłoń. Czy ona bywa tu na tyle często, by znać już
tu każdy kąt i mieć takie przyzwyczajenia jak ja?
-Przepraszam. – bąknęłam. Cóż, chyba muszę się przyzwyczaić,
że jest tu inna pani domu. I najwyraźniej nieźle sprawdza się w tej roli.
-Nie Julie, to ja przepraszam. Wiem, że to dla Ciebie pewnie
trudne. Nie mówię nawet i tej głupiej zmywarce. – westchnęła – Nie trudno się
domyśleć, że Charles cię nie uprzedził, że mnie dzisiaj poznasz. Byłam
przekonana, że wiesz o moim istnieniu. Fakt, Charles mówił, że to będzie
niespodzianka, ale myślałam, że chociaż wiesz o tym, że się spotykamy. Gdybym
wiedziała, na pewno bym się nie zgodziła. I przepraszam Cię za to, domyślam
się, że nie jest Ci łatwo.
-Nie musisz mnie przepraszać, naprawdę. – odpowiedziałam od
razu- Nie mam Ci niczego za złe. Po prostu jest mi przykro, że tata mi o niczym
nie powiedział, wolałabym się chociaż jakos nastawić na tą nową sytuację. Na
pewno oszczędziłby mi szoku i nerwów.
–westchnęłam.
-Rozumiem, Julie. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło.
Liczyłam, że poznamy się w nieco milszych okolicznościach. – Samantha była
nieco smutna. Niby się uśmiechała i była miła, ale i jej nie pasowało to co się
stało.
-Ale jest w porządku Samantho, naprawdę. – uśmiechnęłam się
do niej pocieszająco – Cieszę się, że mogłam Cię poznać.
-Ja też się cieszę. – odwzajemniła uśmiech. – I proszę, nie
miej za złe tego Charles`owi, chciał pewnie dobrze.
-Nie, jest już w porządku. – zapewniłam ją.
Włożyła część naczyń do zmywarki, a te do umycia, postawiła
blisko zlewu.
-Więc w czym problem Julie, że mówiłaś coś o krwi? – zapytała
wesoło.
-Nadal jestem wściekła na Harry`ego. – niemalże burknęłam,
gdy złość powróciła. – O wszystkim wiedział.
-Naprawdę? – zapytała zaskoczona- Właściwie to by wiele
wyjaśniało. – dodała po chwili.
-Najchętniej bym go rozniosła. – jęknęłam.
-Może mniej inwazyjna metoda? Ja zmywam, ty wycierasz? –
zaproponowała z szerokim uśmiechem.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Pewnie. – zgodziłam się z ochotą. Zawsze gdy jestem wściekła
albo muszę się czymś zająć, albo z miejsca się wyładować, krzycząc, czy coś.
Samantha zaczęła zmywać, stanęłam obok niej gotowa do wycierania.
-Więc, jak to było z Harry`m? Charles go uprzedził? –
zapytała.
-Oni to razem zaplanowali. – powiedziałam ze złością –
Rozmawiali bez mojej wiedzy, Harry wiedział, że dzisiaj Cię poznam. I
uwierzysz, że ja nawet myślałam, że on chce mi się dzisiaj oświadczyć? – nie
hamowałam negatywnych emocji, które we mnie siedziały.
-Naprawdę? – spojrzała na mnie.
-Uh, tak. Z mojej perspektywy, gdy Harry sam proponuje wizytę
u taty, uzgadnia ją z nim, stresuje się, udaje, że jest okej, było to całkiem
prawdopodobne. A tu, proszę!
-Faktycznie, można było tak pomyśleć. Masz mu za złe, że tego
nie zrobił? Mam na myśli, chciałabyś tego? – spojrzała na mnie uważnie, podając
mi talerz, który od razu zaczęłam wycierać.
-Nie. – odpowiedziałam szybko, czym ją zaskoczyłam. – To
znaczy, znamy się właściwie dość krótko, a raczej krótko ze sobą, hm, jesteśmy.
Na dobrą sprawę nawet nasza relacja nie jest do końca, hm, nie wiem, ustalona?
To tak jakby, jest nam ze sobą dobrze, zależy nam na sobie i po prostu…
Pozwalamy, że to się toczyło własnym tempem? Cieszymy się tym co jest, tak
myślę. – wydusiłam w końcu z siebie. UH.
-Oh, rozumiem. –odparła Samantha.
-W mojej głowie brzmiało to mniej głupio. – zaśmiałam się
ponuro.
-Ależ nie, Julie. – zaprzeczyła. – Doskonale rozumiem.
Właściwie, to całkiem zdrowe podejście, macie na wszystko czas. Ale jeśli mam
być szczera, wyglądacie na zakochaną w sobie nawzajem, szczęśliwą parę pewną
swojego związku. – uśmiechnęła się do mnie.
Uh, nie do końca tak jest.
-To chyba dobrze. – zaśmiałam się.
-Podejrzewam, że nawet nie zauważycie kiedy, tacy właśnie się
staniecie. – uśmiechnęła się.
Tak, hm.
Myślę, że naprawdę bym tego chciała.
-Cóż, kto wie. – odetchnęłam, wycierając talerz. -A poznałaś
Toma, mojego brata? –zapytałam zmieniając temat.
-Sytuacja ma się tak samo jak z tobą, poza pierwszym
spotkaniem. –westchnęła. – Muszę chyba porozmawiać z Charlesem, bo jego plan
niespodzianki pod hasłem ‘Samantha’ ma sporo wad. – zaśmiała się krótko.
-Oj tak. – zawtórowałam jej.
-Dziękuję Julie, że mimo całej tej mało komfortowej sytuacji,
byłaś dla mnie wyrozumiała i miła, naprawdę to doceniam. – uśmiechnęła się do
mnie z wdzięcznością.
-Nie ma sprawy. Właściwie to dziękuję, że masz oko na tego
mojego tatusia. – zaśmiałam się. – Oh i wybacz za tą scenę przy stole z
Harry`m. Wyprowadził mnie z równowagi i cóż, nasze charakterki dały o sobie
znać. – dodałam po chwili, wzdychając.
-Nic się nie stało, naprawdę. –odparła. – Widać, że obydwoje macie silne osobowości.
-Czasami widać aż za bardzo. – mruknęłam.
-I chyba na tym polega cała frajda z tego wszystkiego, hm? –
rzuciła, nie oczekując mojej odpowiedzi. Coś czuję, że jak już nawrzucam
Styles`owi, to czeka mnie długa noc rozmyślań.
Tak swoją drogą, w którym momencie w ogóle zaczęło mi się tak
dobrze z nią rozmawiać?
-Mój Cody ma wiele z wami wspólnego. - uśmiechnęła się do siebie- Uparty, ambitny i walczący o swoje. Oczywiście przy okazji narwany jak nikt. - zasmiała się.
-To faktycznie, mamy wiele wspólnego. - zaśmiałam się, wycierając szklankę.
-Miałabyś coś przeciwko, żeby za jakiś czas poznać mojego syna? - spojrzała na mnie.
-Nie, skąd. Chętnie go poznam. - uśmiechnęłam się do niej ciepło. Może to jej sposób bycia, nie wiem. Ale naprawdę polubiłam Samanthę, szybko wzbudziła moje zaufanie i sympatię.
-Dziękuję, Julie. -odwzajemniła z wdzięcznością uśmiech.
-A jak ogólnie u was, u taty? - zapytałam luźno, biorąc kolejny talerz.
***
-Wpuścić kobiety do kuchni, to zginą. - zaśmiał się tata wchodząc do kuchni, z Harry`m.
Zachichotałyśmy z Samanthą.
Faktycznie, nie zauważyłam nawet kiedy skończyłyśmy zmywać i usiadłyśmy przy stoliku śmiejąc się rozmawiając. Naprawdę swobodnie się przy niej czułam. Dowiedziałam się wiele o tym, co ostatnio działo się u taty i Sam, Przyłapałam się kilkukrotnie na tym, że mimowolnie, gdzieś z tyłu mojej głowy była myśl, czy tak samo byłoby, gdyby mama żyła. Chyba tak właśnie to sobie wyobrażam.
Siedzenie z nią w kuchni z kawą i gadanie o wszystkim i o niczym. Nie mogłam nic poradzić na towarzyszące mi ukłucie w sercu na myśl o mamie.
Ale starałam sie na tym nie skupiać. Szybko znalazłam wspólny język z Sam, z czego sie bardzo cieszę. Nie znam jej jeszcze dobrze, ale myślę, że naprawdę zależy jej na tacie i będą razem szczęśliwi.
Przy okazji, podczas pogawędki z Samanthą, moja złość na Styles`a wyparowała.
Ale tak szybko jak brunet stanął w progu kuchni zaraz za moim tatą, powróciła,
Sam Harry patrzył na mnie nieco spięty, ale i hm, skruszony?
Pewnie tata już go poinformował, że wiem o wszystkim. Cóż, mógł mnie uprzedzić. Nie zamierzam mu tak łatwo tego odpuścić. Jeśli nie ze mną ma być szczery, to z kim?!
-Porozmawiałyśmy trochę. - powiedziała uśmiechnięta Samantha.
-Bardzo się cieszę. - rozpromienił się tata. Ja natomiast przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech, chcąc trochę potorturować Harry`ego. On sam zaś, stał cichy i właściwie nie wiedział jak sie zachować.
Nie ukrywam, dziwiło mnie to. Cudowny Styles zapomniał języka w gębie? Nie wie jak się zachować?
Ciekawe, nie powiem.
-Biorąc pod uwagę godzinę, proponuję, żebyśmy napili się wina. - zaproponował tata. Oho, czyli radości aż nadto. Rzeczywiście, był juz wieczór. Cóż.
-Biorąc pod uwagę godzinę -zaczęłam w ten sam sposób- będziemy się zbierać do domu, bo jutro wcześnie wstajemy do pracy. - dokończyłam z usmiechem.
Oczywiście była to nieprawda, do pracy szłam na popołudnie, podobnie jak Harry, z tego co pamiętam.
Oh, chyba, że i w tej sprawie nie był szczery.
Okej, to już zabrzmiało jak tekst histeryzującej żony. Co to, to nie.
Harry zmarszczył brwi, szybko orientujac się, że kłamę. Celowo podeszłam do niego, i ujęłam jego dłoń.
-Prawda, Harry? - zapytałam, patrząc mu w oczy. Wywrócił oczami, czym wprawił mnie w szał, ale potwierdził.
Tata był wyraźnie zawiedziony.
-Spokojnie, jeszcze nie raz tu wrócimy, zwłaszcza teraz. - zapewniłam z uśmiechem.
Kilkanaście minut póżniej, żegnaliśmy się na korytarzu. Gdy w końcu opuściliśmy mój rodzinny dom, nie rezygnowałam ze sztucznego uśmiechu. W końcu mu wygarnę.
Bez słowa czeałam aż otworzy drzwi od samochodu. Wsiedliśmy również w milczeniu.
Ruszyliśmy, a nadal żadne słowo nie padło. Ja wpatrywałam się w krajobraz za szybą, a Harry prowadził. Widziałam, że co chwila na mnie spogladał, chcąc coś powiedzieć, ale chyba jeszcze się nie zdecydował, co chce mi przekazać.
Dopiero po kilunastu minutach jazdy, w końcu się odezwał.
-Julie, widzę, że jesteś na mnie wściekła. - stwierdził.
-Ja? No coś ty, niby dlaczego? - Mój głoc ociekał sarkazmem.
TO TAKIE DZIWNE, ŻE JESTEM AN NIEGO ZŁA, HM.
Wywrócił oczami. Zaraz mnie tu rozniesie, przysięgam!
-Przecież nie stało się nic, za co mogłabym być zła. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się wymuszenie.
-Julie, przestań. - powiedział zniecierpliwiony.
-Czego ty się spodziewałeś, Harry?! - wybuchłam w końcu. - Że ci podziękuje za to, że wybrałeś podlizywanie się mojemu ojcu, zamiast uprzedzenie mnie o tym, co mnie czeka?!
-Shawty, ja...
-Nie mów do mnie Shawty! - zawołałam.
-Boże, nie histeryzuj, nie przemyślałem tego, okej?
-Histeryzuję? - jak słowo daję, zaraz poleje się krew. - Może zaczekamy, aż to ja zrobię takie świństwo tobie i zobaczymy jak ty będziesz ''histeryzował'', co?
-Julie, uspokój się! To był głupi pomysł, wiem! Ale nie rób scen, zachowujesz się jakbym kogoś zabił! A ja nic nie zrobiłem! To nawet nie był mój pomysł! - bronił się.
-Zrobiłeś, Harry! Okłamałeś mnie.
-Nie okłamałem. - zaprzeczył.
-A co twoim zdaniem, zrobiłeś?
-Po prostu nie powiedziałem całej prawdy. - odparł prosto.
-Wsadź sobie to niemówienie całej prawdy w dupę. - warknęłam, skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam w okno, zaciskając zęby ze złości.
_____________________________________________________
Hej misie moje ♥
BADUM TSS - ot i cała wielka, misterna, cholernie trudna tajemnica, uknuta przez Styles`a i tatę Julie XD
Powiem tak: rozwiązujecie od tak moje diableskie plany i tajemnice, a takich głupot nie, to tam właście szukacie mojej chorej wyobraźni :D
Ale czuję się spełniona - chociaż raz nikt się nie zorientował o co chodzi :3
Julia Roberts aka Samantha - what do you think?
anyways
co u was aniołki?
Ja sobie w dalszym ciągu lece po równi pochyłej
(dwie jedynki na jednej godzinie z tego samego przedmiotu to nie lada wyczyn, hm? xd)
ale jakoś to będzie, może nie najlepiej, ale cóż.
ale misie martwi mnie jedna sprawa - komentarze.
niedawno od tak potrafiłyście mnie zszokować ponad dwidziestoma komentarzami, a teraz 11 jest dopiero po kilku dniach.
I idk, czy mam czekać, czy wstawiać, czy o co chodzi ._.
Wiem, że obowiązki, że maj, poprawianie ocen, ale zwykła emotikonka w komentarzu aka 'jestem' przy liście obecności czytelniczek, wymaga tylko kilku sekund
MOGĘ PROSIĆ O TWOJE KILKA SEKUND ŻYCIA? :>
bardzo ładnie proszę :c
kocham i pozdraiwam misie :>
życzę powodzenia w poprawianiu ocen, wynikach ezgaminów, matur, etc ♥
L.