wtorek, 12 maja 2015

39. Perfectly fine, Styles.


Dedykacja dzisiaj dla Wiktorii Nykiel
Dziękuję aniołku za komentowanie :*


komentarze nam lecoo :c

Przypominam o głosowaniu na Blog Miesiąca ---->


*oczami Harry`ego*

Od rana zjadał mnie stres.  Zaczynałem żałować, że nic nie powiedziałem Julie. 
Dopiero dzisiaj zacząłem nad tym myśleć, właściwie to w nocy. Mało spałem, głównie zastanawiałem się nad tym jak zareaguje. Co jej powiem, gdy zorientuje się, że o wszystkim wiedziałem. Że tylko ona nie wiedziała.
I stało się. Zaczęły mnie zżerać wyrzuty sumienia.  Zdążyłem przez ten czas, gdy znam Julie zauważyć, że ojciec jest dla niej bardzo ważny. I nie sądzę, żeby była zadowolona z tego, że zostanie postawiona przed faktem dokonanym.
Właściwie nie wiem czemu Charles zdecydował, żeby jej nic nie mówić. Że to ma być niespodzianka. Nie pomyślał o tym, że to nie będzie  miła niespodzianka? Raczej jak subtelny kubeł lodowatej wody w twarz. Od rana noszę się z myślą, że może jednak powiem Julie o co tak naprawdę chodzi z tą wizytą u jej ojca. Za każdym razem, gdy po raz kolejny pyta czy wszystko w porządku i śmieje się, że się stresuję mam ochotę wszystko powiedzieć. Zatrzymać się na środku drogi i jej powiedzieć. Ale rezygnowałem za każdym razem. Nie wiem czemu. 
   I oto jesteśmy, przed drzwiami domu jej ojca, a ja mam ochotę przerzucić Julie przez ramię i ją stąd zabrać. Kurwa, mogłem się jednak zatrzymać i ją uprzedzić. Wściekłaby się, ale przynajmniej byłaby nastawiona na to co ją czeka. Ja na jej miejscu nieźle bym się wkurwił.
Co ten jej ojciec w ogóle odstawia? I dlaczego do cholery nie mogłem przemyśleć tego wcześniej, tylko odpychałem to od siebie zasłaniając się tym, że Charles tak zdecydował? Cóż, kurwa.
Julie mnie zabije.
Gdy w drzwiach stanął rozpromieniony mężczyzna, zrozumiałem, że on nadal jest przekonany o świetności swojego pomysłu. Cholera.
-Nareszcie jesteście! – zawołał wesoło, zapraszając nas gestem do środka.
Twarz Julce rozjaśnił uśmiech, gdy tylko go zobaczyła.
-Julie, skarbie! –zawołał jej ojciec, przytulając ją.
-Harry. – podał mi z uśmiechem rękę, gdy wypuścił z objęć córkę.
-Dzień dobry, Charles. – uścisnąłem jego dłoń. Julie spojrzała na mnie nieco zaskoczona.
Cholera, zapomniałem. Ona chyba nie wie o tym, że zdążyliśmy przejść na ‘‘ty’’.
-Wchodźcie, wchodźcie! Czekaliśmy na was. – powiedział radośnie Charles.
-Czekaliście? – zauważyła Julie. Oho. – Tom też jest? – zapytała podekscytowana i nie czekając na nas, skierowała się szybko w stronę kuchni. 
Spojrzałem na Charlesa, on spojrzał na mnie, nieco zaaferowany.

To nie Tom, Julie. Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.

Z pustej zapewne kuchni, usłyszałem kroki Julie w stronę salonu.
Chcąc być tam szybciej, by być przy Julie od razu, wszedłem do salonu wejściem od korytarza.
Gdy zdążyłem tam wejść razem z ojcem Julie podążającym za mną, w tym samym momencie Julie weszła do salonu i momentalnie stanęła w miejscu, gdy zobaczyła kto stoi na środku pomieszczenia.
Uśmiech Julie zastygł na jej twarzy gdy patrzyła zaskoczona na kobietę stojącą przed nią. Sama zainteresowana spojrzała na Julie z niepewnym uśmiechem, zaraz potem w drugą stronę, na nas.

-Ty musisz być Julie. – powiedziała kobieta do zdezorientowanej Julce, z miłym uśmiechem.
Julie zmarszczyła brwi, spoglądając to na kobietę, to na swojego ojca, to na mnie. Nic nie rozumiała z tej sytuacji. Styles, idioto mogłeś ją uprzedzić. 
Charles szybko mnie wyminął, stając obok kobiety. Widać, że jest nieco zestresowany. No brawo, sam sobie nagrabiłeś, facet.
Gorzej, bo ja też w tym siedzę.
-Julie, mam dla Ciebie małą niespodziankę –zaczął jej ojciec, kładąc dłoń na plecach kobiety- to jest Samantha. Sam, to Julie, moja córka. – powiedział z szerokim uśmiechem. Oh, Samantha.
Julie z wahaniem wyciągnęła dłoń do Samanthy, którą ta z uśmiechem uścisnęła.
Julce wyraźnie zagubiona czekała na dalsze wyjaśnienia.
-Więc – wziął oddech jej ojciec jakby miał obwieszczać stan wojenny – ja i Samantha od pewnego czasu się spotykamy. 
BADUM TSS.
Oczy Julie się minimalnie rozszerzyły, podobnie jak jej usta.
-Chciałem, żebyście w końcu się poznały. – dodał jej ojciec.
Gdy dziewczyna zauważyła, że wszyscy w tym pokoju oczekują jakiejś jej reakcji, drgnęła, wzięła oddech.
-Oh. – wydusiła z siebie. Postanowiłem w tym momencie interweniować. Podszedłem do Julie, układając na jej plecach dłoń, chcąc dodać jej otuchy. Uśmiechnąłem się życzliwie do Samanthy, w końcu babka też nie jest w zbyt komfortowej sytuacji.
-Harry, chłopak Julie. – wyciągnąłem dłoń do kobiety, która uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
-Bardzo miło mi was poznać. – powiedziała.
-Nam panią również. – odpowiedziałem grzecznie, minimalne poruszając palcami na plecach Julie, chcąc wywołać jakąś jej reakcję. Żeby zaczęła mówić. Ale chyba jest byt zszokowana. Patrzyła tylko na każdego z nas.
-Oh, mówcie mi po imieniu, proszę. – powiedziała z uśmiechem Samantha. Kiwnąłem głową na znak zgody. Momentalnie zapadła mało wygodna cisza.
Spojrzałem błagalnie na Charlesa, który w końcu się ożywił. 
-Siądźmy już do stołu, wszystko wystygnie. Samantha spędziła cały dzień w kuchni! – zaśmiał się, prowadząc nas do stołu.  Popchnąłem nieznacznie Julie.
Posłusznie usiadła na miejscu obok mnie.  Okej, jak na razie nie jest najgorzej.

*oczami Julie*
-Wchodźcie, wchodźcie! Czekaliśmy na was. – powiedział radośnie tata.
-Czekaliście? –powtórzyłam– Tom też jest? – zapytałam podekscytowana.
Wręcz  jak na skrzydłach wpadłam do kuchni, w poszukiwaniu brata. Gdy tam go nie znalazłam, szybko weszłam do salonu z wielkim bananem na twarzy  na samą myśl, że go zobaczę.
Zatrzymałam się w pół kroku, widząc na środku salonu obcą kobietę. Co jest grane?
W tym samym momencie w wejściu od korytarza stanął Harry i tata. Spojrzałam na nich pytająco.  
Kim jest ta kobieta? Czyżbym nie poznała jakiejś dalekiej rodziny?

-Ty musisz być Julie. – powiedziała do mnie z miłym uśmiechem.
Zmarszczyłam brwi. O co chodzi?
Tata szybko podszedł do niej.
-Julie, mam dla Ciebie małą niespodziankę –zaczął, kładąc dłoń na plecach kobiety- to jest Samantha. Sam, to Julie, moja córka. – powiedział z szerokim uśmiechem.
Mhm, Samantha. Dalej nic mi to nie mówi. 
Ale ścisnęłam lekko wyciągniętą w moją stronę dłoń kobiety.
Spojrzałam na tatę pytająco. Miałam nadzieję, że zrozumie aluzję i pomoże mi zrozumieć kto to jest.
-Więc – wziął oddech– ja i Samantha od pewnego czasu się spotykamy. 
HM, CO?
Od pewnego czasu się spotykamy.
Co do cholery?
-Chciałem, żebyście w końcu się poznały. – dodał zaraz tata z szerokim uśmiechem, nadal obejmując tą kobietę, ekhm Samanthę. Swoją drogą, wyglądała na nieco zmieszaną, je uśmiech nadal był niepewny.
Poczułam się trochę jakby ktoś mi przywalił czymś w głowę, jakbym straciła na chwilę kontakt z rzeczywistością. To żart?
To niemożliwe. Tata nie miał żadnej kobiety po śmierci mamy. Nie lubił nawet rozmawiać na ten temat, gdy próbowałam poruszyć ten temat, że może powinien sobie kogoś znaleźć.
Czyżby, cholera, znalazł? 
Otrząsnęłam się nieco, zauważając, że zarówno tata, Samantha jak i Harry patrzą się na mnie wyczekująco, szaleńczo zaczęłam myśleć, co mogę powiedzieć, bo chyba tego chcą, prawda?
-Oh. – mruknęłam w końcu. Miałam ochotę sama sobie przywalić. C się tu w ogóle dzieje? Nie nadążam za własnymi myślami. Dlaczego tata nie powiedział mi nic wcześniej? Nie uprzedził mnie co mnie dzisiaj czeka?

Nagle Harry znalazł się przy mnie. Spojrzałam na niego. Nie wydawał się być zaskoczony. Właściwie co się dziwić, to nie jego ojciec, nie jego problem.
-Harry, chłopak Julie. – wyciągnął dłoń do kobiety, która uścisnęła ją z uśmiechem wdzięczności na twarzy. Stresowała się? 
-Bardzo miło mi was poznać. – powiedziała.
-Nam panią również. – odpowiedział Harry. Poczułam jak palce Harry`ego poruszają się na moich plecach. Co od odwala?
Ups, chyba chce, żebym się w końcu normalnie odezwała, inaczej ta Samantha pomyśli, że jestem niemową, czy coś.  
-Oh, mówcie mi po imieniu, proszę. – powiedziała z uśmiechem .
 Momentalnie zapadła mało wygodna cisza.
Tata nagle znowu się ożywił.
-Siądźmy już do stołu, wszystko wystygnie. Samantha spędziła cały dzień w kuchni! – zaśmiał się, prowadząc nas do stołu.  Poczułam jak Harry mnie lekko popycha w ich stronę. No tak, nie ruszyłam się jeszcze z miejsca. 

Okej, nie byłam na to przygotowana. Właściwie jestem bardzo, bardzo, bardzo, BARDZO nieprzygotowana.
Za dużo myśli naraz kłębiło mi się w głowie, nie wiedziałam na czym się skupić, co mnie bardziej dziwi, boli.
Czy to, że o niczym nie wiedziałam, czy to że tata ma pierwszą kobietę od czasu śmierci mamy.
I nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Cholera.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk Harry`ego na moim kolanie, który posłał mi pokrzepiający uśmiech. Dał mi do zrozumienia, że jest ze mną. Odwzajemniłam niemrawo uśmiech. Samantha chrząknęła niepewnie. 
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyc się wszystkich myśli i skupić na tym co się dzieje wokół.  Przydałoby się zachować normalnie.
Naprawdę chciałam coś powiedzieć. Nawet bardzo, chciałam się otrząsnąć, zacząć temat żeby nie wyjść na totalnie niewychowanego dziwaka. Ba, dzieciaka. Bo pewnie można też moje zachowanie zinterpretować jako moją otwartą niechęć do niej. UH.
Jednak niezręczna cisza nie dawała nam spokoju. Ale tata dzielnie walczył.
-Więc co u was słychać? – zapytał wesoło tata.
Harry mnie lekko szturchnął pod stołem. Chrząknęłam szybko i chyba zbyt szybko odpowiedziałam:
-Wszystko w porządku. – słowa wyleciały ze mnie jak z karabinu. I było to zauważalne, Samantha się nieco zestresowała, Harry tylko spojrzał na mnie nieco karcącym wzrokiem, a tata patrzył na mnie błagalnie oczekując czegoś więcej.
-Pracujemy, właściwie zajmuje to większość naszego czasu, więc… - dodałam po chwili spokojniejszym tonem. Całkiem nieźle wypadło.
-Oh, a gdzie pracujecie? – włączyła się Samantha. Nie podobała mi się obecna sytuacja ani trochę, sama jeszcze nie wiem jaki jest mój stosunek do tego wszystkiego, do tej kobiety. Ale widać, że zależy jej na kontakcie ze mną i miłej atmosferze więc postanowiłam to docenić i też się postarać, mimo że w mojej głowie panował kompletny chaos. Nawet nie zdążyłam pomyśleć o tym, czy jestem zła na tatę, że mnie nie uprzedził, że nie powiedział nic, że się z kimś spotyka.
-Ja w kancelarii prawniczej, nie jestem adwokatem,  nie prowadzę własnych spraw, pełnię rolę doradcy, konsultanta w takich codziennych sprawach, nie związanych z koniecznością obrony czy oskarżenia w sądzie. – odpowiedziałam.
-W tej kancelarii  Clarka?– zapytała zaciekawiona.
-Nie – odparłam niemalże z ulgą. Niedoczekanie, żebym wróciła do Kevina – W tej  niedaleko centrum. U Clarka pracowałam wcześniej jako sekretarka, ale nie mam miłych wspomnień.
-Oh. A wracając do tego co robisz, czego konkretnie dotyczą te konsultacje, czy doradztwo?
-Na przykład formalności związanych z założeniem firmy, rozszerzeniem działalności, umów, zmian w ustawach, takie tam prawne bzdety, które wiem ze studiów. – uśmiechnęłam się. Nawet nieźle mi idzie. Powoli oswajam się z sytuacją. I stopniowo narasta we mnie gniew na tatę, że nie raczył mi nawet oznajmić, że w ogóle jest ktoś nowy w jego życiu. Sam wie jak wygląda sytuacja i że nie spodziewam się czegoś takiego. A on wymaga, żebym od tak była zadowolona?
-Będę wiedziała gdzie się  zgłosić na przyszłość. – zaśmiała się Samantha.
Zaczęłam jeść. Złość naprawdę we mnie narastała, a tempo myśli nie zwalniało. Wiedziałam tylko, że nie mogę dać odczuć Samanthcie, że jestem zła. Nie chcę jej tego utrudniać. Właściwie, nie mam nic przeciwko nowemu związkowi taty.
Ma prawo być szczęśliwy, tyle lat minęło. Ale biorąc pod uwagę ile tych lat minęło, mógłby chociaż poinformować mnie, że poznam dzisiaj jego nową kobietę. Czy to takie trudne?

-A ty, Harry? – zapytała Samantha.
-Zajmuję się współpracą z innymi wspólnikami w jednej z firm. Załatwiam i wypisuję papiery, ogłaszam przetargi, tego typu rzeczy, Tak też poznałem Charlesa – uśmiechnął się w jego stronę Harry – jest jednym z kontrahentów firmy, w której pracuję.
-Tak, dowiedziałem się o ich związku w momencie, kiedy przychodząc do Harry`ego z dokumentami, napotkałem moją córkę w jego koszuli w jego salonie, a jego samego w samych spodniach. –powiedział mój tata z ironicznym uśmieszkiem.
Zakrztusiłam się moim sokiem na jego słowa. Samantha razem z tatą się roześmiała, natomiast Harry miał ten swój cwany uśmieszek wymalowany na twarzy.
Przysięgam, wyglądam jak burak. Czuję gorąco na moich policzkach.
-Pierwsze spotkanie udane, widzę. – zaśmiała się Samantha. 
Wymusiłam uśmiech. O mamo. 
Na chwilę zapomniałam o złości na tatę.  
-A ty czym się zajmujesz?- zapytałam. 
-Jestem fryzjerką, mam swój salon na przedmieściu. – odpowiedziała. Pokiwałam głową. Okej.
Kontynuowałam jedzenie, słuchając ich luźnej rozmowy. Swoją drogą, Boże kocham tą sałatkę!
 I przypomniały mi się słowa taty, gdy siadaliśmy do stołu.
Samantha cały dzień siedziała w kuchni!
Okej.
-Świetna sałatka- powiedziałam z uznaniem, połykając mój kęs. –Muszę mieć ten przepis.  – uśmiechnęłam się.
-Mówisz i masz! – zawołała Samantha – Cieszę się, że smakuje. – uśmiechnęła się z wdzięcznością. Miła kobieta. Bynajmniej na razie.
Tata również posłał mi życzliwy uśmiech. Ale tylko zgromiłam go wzrokiem i wróciłam do tej boskiej sałatki. 
Cały czas starałam się być uprzejma dla Samanthy, która także starała się wywrzeć dobre pierwsze wrażenie. Dla mnie jej starania były równoznaczne z tym, że zależy jej na tacie więc doceniałam to i ja również byłam miła. Nadal mały szok mnie nie opuszczał, podobnie jak złość na tatę, która w tym momencie wyszła na wierzch i sprawiała że najchętniej wyciągnęłabym go do kuchni i wygarnęła jak się  z tym czuję. Ciężko jest też oswoić się z myślą, że tata jest z kimś. Ale tą właśnie myśl odsuwałam od siebie jak mogłam. Koncentrowałam się na tym, żeby poznać kobietę, która zawróciła w głowie mojemu tacie.
Jak dotychczas dowiedziałam się, że ma syna, niewiele młodszego ode mnie, a jej mąż zostawił ich gdy jej syn, Cody miał 3 lata. Dowiedziałam się także, że Cody jest w szkole sportowej, jest zapalonym koszykarzem i piłkarzem.
Wysłuchałam też historii poznania jej i taty, kilku historii z ich wspólnego życia, swoją drogą trwającego już ponad pół roku. Nie, wcale nie jest mi przykro, że przez tak długi czas tata nawet nie wspomniał, że kogoś ma.
Byłam też naprawdę wdzięczna Harry`emu, że  też się udziela i jest miły, że mi pomaga.
Aktualnie Samantha opowiada historię, jaka jej się przydarzyła ostatnio w pracy. Nie powiem, nieco się wyłączyłam i nie do końca wiedziałam o czym mówi, ale starałam się skupić ponownie na jej słowach.
-… I nagle okazało się, że muszę to wszystko załatwić na teraz!  Nigdy w życiu nie byłam tak zła, naprawdę. Rozumiem wszystko, procedury i tak dalej, ale wystarczyło powiedzieć wcześniej, uprzedzić i nie byłoby całej tej sytuacji! Nienawidzę jak ktoś stawia mnie przed faktem dokonanym i każe się dostosować. – skrzywiła się i wzięła łyk wody.
-Oj ja też. To najgorsze co można mi zrobić. Nie powiedzieć prawdy a potem wymagać mojej akceptacji.– powiedziałam szybko nieco sugestywnym tonem, patrząc z niemałą irytacją na tatę, który od razu zrozumiał aluzję.Właściwie, chyba nie tylko on, bo poczułam jak dłoń Harry`ego zaciska się nieco na moim kolanie, a uśmiech Samanthy nieco zbladł. I ona zrozumiała, że coś jest nie tak. I prawdopodobnie zorientowała się, że mowa o niej.
   Tata odchrząknął nieco zakłopotany.
-Ale czasami nie ma innego wyjścia. – wtrącił się nagle Harry.
Że przepraszam, co?  
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mam na myśli, że czasami są takie sytuacje… Na przykład ten facet, o którym mówisz – zwrócił się do Samanthy – mógł też nie otrzymać wcześniej informacji, czy po prostu takie miał zalecenia, nie wiem. Czasami tak się zdarza, że nie ma innego wyjścia, niż postawić kogoś w mało wygodnej sytuacji. Czasami to wychodzi na dobre. – dokończył, unikając mojego wzroku. 


Co on w ogóle pieprzy?
-Możliwe. – zgodziła się nieco sceptycznie Samantha. Tata najwidoczniej się rozpogodził na słowa Styles`a. Czy to się dzieje naprawdę?
Harry pieprzy głupoty tylko po to, żeby się podlizać mojemu ojcu?
-Czyżby? – rzuciłam kąśliwie – Myślałam, że ty też nie lubisz takich sytuacji, gdy ktoś nie raczy cię o czymś uprzedzić, a ty później musisz sobie z tym radzić?
Harry mimo, że widać że traci grunt pod nogami, nadal był opanowany i sprawiał wrażenie, że jest pewny swoich racji.
Ale cały czas uciekał od dłuższego kontaktu wzrokowego ze mną.
-Nie powiedziałem, że lubię. Mówię tylko, że czasami takie wyjście  wydaje się najlepsze. – wzruszył ramionami.
Świetnie.
-Nie wiedziałam, że jesteś taki wyrozumiały w takich sprawach, ale na pewno zapamiętam. – powiedziałam pogardliwie.
Myślałby kto.  Gdyby to jego coś takiego spotkało, na pewno byłby taki wyrozumiały,  nie wątpię. Żeby się nie zdziwił, jak to ja kiedyś go postawię w takiej sytuacji, ciekawe jak to się sprawdzi.
Atmosfera zgęstniała,
cóż.
-Nie jestem za takim wyjściem, ale myślę, że potrafiłbym to zrozumieć i nie burmuszyć się jak dzieciak. – odparł Harry, nieco poirytowanym tonem.
CZY ON WŁAŚNIE ZASUGEROWAŁ, ŻE BURMUSZĘ SIĘ JAK DZIECIAK?
O nie. Nie.
-Co nazywasz ,,bur muszeniem się jak dzieciak”, Harry? – zapytałam zdenerwowana-złość i rozczarowanie, że ktoś tak zagrał? Bo chyba to się właśnie czuje w takich sytuacjach, tak Samantho? – zwróciłam się do kobiety, niby odwołując się do jej historii, nie chcąc dawać Harry`emu satysfakcji – Czy nie tak się czułaś?
-Ja… Zdenerwowałam się, owszem… - wydukała Samantha zaskoczona, że w ogóle wciągnęłam ją w tą ukrytą kłótnię z Harry`m.
-No właśnie. – spojrzałam znowu na chłopaka.
-Mogę Cię prosić na chwilę, Julie? – odezwał się nagle tata, przerywając tą dyskusję.
Westchnęłam cicho i wstałam od stołu posyłając mordercze spojrzenie Harry`emu.
Mówiłam coś o wdzięczności, że mi pomaga i mnie wspiera? PFF.
Weszłam do kuchni i oparłam się o brat, krzyżując ramiona na piersiach. Spojrzałam wyczekująco na tatę.
-Julie, wiem, że jesteś na mnie zła, ale zrozum… -zaczął tata, ale nie dałam mu skończyć. Wybuchłam.
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć?!  - uciszył mnie od razu, więc nieco ściszyłam gło s- Nawet wspomnieć słowa, że ktoś pojawił się w twoim życiu? Zresztą, okej, nie chciałeś, nie musiałeś mówić, to twoje życie. Ale w momencie kiedy chciałeś, żebym ją poznała, powinieneś mnie chociaż uprzedzić! Zwłaszcza, że nigdy nikogo nie miałeś po mamie i dobrze wiesz, że to dla mnie nowa sytuacja! Chociaż, właściwie – dodałam z ironią po krótkim namyśle – kto wie, może i miałeś kogoś, ale też  nie raczyłeś mnie o tym poinformować. – nie kryłam żalu. 
Nie mogłam nic poradzić na łzy cisnące mi się do oczu. Fakt, że nie chciał mi powiedzieć o czymś tak ważnym w jego życiu mnie bolał.
-Julie, to nie tak. – westchnął tata. – Samantha jest pierwszą kobietą w moim życiu po twojej mamie. A nie mówiłem Ci nic dlatego, że chciałem się upewnić, że to coś poważnego. Nie chciałem wprowadzać chaosu, dla czegoś co nie byłoby tego warte.
-Masz rację, teraz wcale nie wprowadziłeś chaosu. –prychnęłam – Nie jestem dzieckiem tato. Nie robiłabym scen twojej nowej kobiecie. No chyba, że okazałaby się łasą na pieniądze głupiutką 20-latką, no to może. – sprostowałam.
-Nie wiedziałem jak do tego podejdziesz, Julie. Pomyślałem, że może jeśli poznasz ją w normalny sposób, łatwiej będzie CI się z tym oswoić. Ze to będzie miła niespodzianka.
-Nie była. – odparłam – Masz pojęcie, jak się poczułam? Tato, to nie było fajne!
-Przepraszam, Julie, zrobiłem błąd. Nie chciałem, żebyś była urażona. – westchnął tata. – rozmowa z Harry`m mnie utwierdziła w tym, że to nie jest zły pomysł. A teraz się o to kłócicie. Naprawdę Julie… 
Zaraz, co?
-Rozmowa z Harry`m? – wtrąciłam, nic nierozumiejąc.
Tata się zawahał.  A do mnie dotarło. Harry wiedział.
Harry wiedział, o tym co mnie tu czeka. I milczał.  To by wszystko wyjaśniało, jego dobry kontakt z moim ojcem, chęć przyjechania tutaj, jego stres… 
A ja głupia pomyślałam, że on naprawdę mógłby mi się oświadczyć?!
Kipiałam ze złości.
Tata chciał coś dodać, ale powstrzymałam go.
-Nic już nie mów, już wszystko wiem.  – wręcz wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Najchętniej poszłabym do salonu i uderzyła go w twarz.
Jeszcze się mną wykłócał przy stole, że zachowuję się jak dzieciak! Usprawiedliwiał tak ojca tylko dlatego, że on sam też był w to wplątany i tak naprawdę usprawiedliwiał siebie!
Co za dupek! I ja mam mu ufać?!  Jak on nie jest ze mną szczery nawet w takiej sytuacji?
No nie wytrzymam!
-Julie, Harry mi tylko pomógł, sam go o to prosiłem… Nie miej mu tego za złe. – powiedział tata.
-Czy ty naprawdę bronisz mojego chłopaka? –spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
-Po prostu nie bądź taka surowa, bo to ja go prosiłem o dyskrecję, dobrze? – spojrzał na mnie łagodnie.
UH. I tak się z nim policzę. Ale postanowiłam udawać, że jest okej dopóki tu jesteśmy.
-Dobrze, tato. Ale na przyszłość, uprzedzaj mnie o różnych sytuacjach i bądź ze mną szczery, dobrze? – spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. 
-Dobrze, kochanie. – uśmiechnał się i mnie przytulił.
-Naprawdę cieszę się, że jesteś szczęśliwy. Samantha jest bardzo sympatyczna. – powiedziałam, trwając z nim w uścisku.
-Dziękuję, Julcey, cieszę się, ze ją polubiłaś. I dziękuję, że byłaś dla niej miła mimo całej tej sytuacji. –powiedział, głaszcząc mnie po plecach.
-Nie ma za co, tato. – uśmiechnęłam się, puszczając go.
-Chodźmy już, pewnie zastanawiają się co się tutaj dzieje. – zaśmiał się.
Skierowaliśmy się korytarzem do salonu, napotykając w wejściu Samanthę z brudnymi naczyniami.
-Pomogę Ci. – uśmiechnęłam się do niej, zabierając szybko resztę naczyń ze stołu i posyłając przy okazji Harry`emu mordercze spojrzenie.
-Dziękuję Julie, ale nie ma potrzeby. – powiedziała uśmiechając się, gdy dołączyłam do niej.
-Błagam, pozwól mi pomóc, bo jeśli tam wrócę, to poleje się krew. – powiedziałam do niej cicho.
-Oh, okej, pewnie. – zaśmiała się, nieco zaskoczona. Uśmiechnęłam się do niej z ulgą i ruszyłyśmy do kuchni.
Postawiłam naczynia na blacie i od razu z przyzwyczajenia podeszłam do zmywarki, chcąc ją otworzyć. Jak się okazało, Samantha miała taki sam zamiar.  W momencie gdy obie złapałyśmy za uchwyt, spojrzałyśmy tylko na siebie i od razu zabrałam dłoń.  Czy ona bywa tu na tyle często, by znać już tu każdy kąt i mieć takie przyzwyczajenia jak ja?
-Przepraszam. – bąknęłam. Cóż, chyba muszę się przyzwyczaić, że jest tu inna pani domu. I najwyraźniej nieźle sprawdza się w tej roli.
-Nie Julie, to ja przepraszam. Wiem, że to dla Ciebie pewnie trudne. Nie mówię nawet i tej głupiej zmywarce. – westchnęła – Nie trudno się domyśleć, że Charles cię nie uprzedził, że mnie dzisiaj poznasz. Byłam przekonana, że wiesz o moim istnieniu. Fakt, Charles mówił, że to będzie niespodzianka, ale myślałam, że chociaż wiesz o tym, że się spotykamy. Gdybym wiedziała, na pewno bym się nie zgodziła. I przepraszam Cię za to, domyślam się, że nie jest Ci łatwo.
-Nie musisz mnie przepraszać, naprawdę. – odpowiedziałam od razu- Nie mam Ci niczego za złe. Po prostu jest mi przykro, że tata mi o niczym nie powiedział, wolałabym się chociaż jakos nastawić na tą nową sytuację. Na pewno oszczędziłby mi szoku i nerwów.  –westchnęłam.
-Rozumiem, Julie. Naprawdę nie chciałam, żeby tak wyszło. Liczyłam, że poznamy się w nieco milszych okolicznościach. – Samantha była nieco smutna. Niby się uśmiechała i była miła, ale i jej nie pasowało to co się stało.
-Ale jest w porządku Samantho, naprawdę. – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco – Cieszę się, że mogłam Cię poznać.
-Ja też się cieszę. – odwzajemniła uśmiech. – I proszę, nie miej za złe tego Charles`owi, chciał pewnie dobrze.
-Nie, jest już w porządku. – zapewniłam ją.
Włożyła część naczyń do zmywarki, a te do umycia, postawiła blisko zlewu.
-Więc w czym problem Julie, że mówiłaś coś o krwi? – zapytała wesoło.
-Nadal jestem wściekła na Harry`ego. – niemalże burknęłam, gdy złość powróciła. – O wszystkim wiedział.
-Naprawdę? – zapytała zaskoczona- Właściwie to by wiele wyjaśniało. – dodała po chwili.
-Najchętniej bym go rozniosła. – jęknęłam.
-Może mniej inwazyjna metoda? Ja zmywam, ty wycierasz? – zaproponowała z szerokim uśmiechem.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Pewnie. – zgodziłam się z ochotą. Zawsze gdy jestem wściekła albo muszę się czymś zająć, albo z miejsca się wyładować, krzycząc, czy coś.
Samantha zaczęła zmywać, stanęłam obok niej  gotowa do wycierania.
-Więc, jak to było z Harry`m? Charles go uprzedził? – zapytała.
-Oni to razem zaplanowali. – powiedziałam ze złością – Rozmawiali bez mojej wiedzy, Harry wiedział, że dzisiaj Cię poznam. I uwierzysz, że ja nawet myślałam, że on chce mi się dzisiaj oświadczyć? – nie hamowałam negatywnych emocji, które we mnie siedziały.
-Naprawdę? – spojrzała na mnie.
-Uh, tak. Z mojej perspektywy, gdy Harry sam proponuje wizytę u taty, uzgadnia ją z nim, stresuje się, udaje, że jest okej, było to całkiem prawdopodobne. A tu, proszę!
-Faktycznie, można było tak pomyśleć. Masz mu za złe, że tego nie zrobił? Mam na myśli, chciałabyś tego? – spojrzała na mnie uważnie, podając mi talerz, który od razu zaczęłam wycierać.
-Nie. – odpowiedziałam szybko, czym ją zaskoczyłam. – To znaczy, znamy się właściwie dość krótko, a raczej krótko ze sobą, hm, jesteśmy. Na dobrą sprawę nawet nasza relacja nie jest do końca, hm, nie wiem, ustalona? To tak jakby, jest nam ze sobą dobrze, zależy nam na sobie i po prostu… Pozwalamy, że to się toczyło własnym tempem? Cieszymy się tym co jest, tak myślę. – wydusiłam w końcu z siebie. UH.
-Oh, rozumiem. –odparła Samantha.
-W mojej głowie brzmiało to mniej głupio. – zaśmiałam się ponuro.
-Ależ nie, Julie. – zaprzeczyła. – Doskonale rozumiem. Właściwie, to całkiem zdrowe podejście, macie na wszystko czas. Ale jeśli mam być szczera, wyglądacie na zakochaną w sobie nawzajem, szczęśliwą parę pewną swojego związku. – uśmiechnęła się do mnie. 
Uh, nie do końca tak jest.
-To chyba dobrze. – zaśmiałam się.
-Podejrzewam, że nawet nie zauważycie kiedy, tacy właśnie się staniecie. – uśmiechnęła się.
Tak, hm.
Myślę, że naprawdę bym tego chciała.
-Cóż, kto wie. – odetchnęłam, wycierając talerz. -A poznałaś Toma, mojego brata? –zapytałam zmieniając temat.
-Sytuacja ma się tak samo jak z tobą, poza pierwszym spotkaniem. –westchnęła. – Muszę chyba porozmawiać z Charlesem, bo jego plan niespodzianki pod hasłem ‘Samantha’ ma sporo wad. – zaśmiała się krótko.
-Oj tak. – zawtórowałam jej.
-Dziękuję Julie, że mimo całej tej mało komfortowej sytuacji, byłaś dla mnie wyrozumiała i miła, naprawdę to doceniam. – uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
-Nie ma sprawy. Właściwie to dziękuję, że masz oko na tego mojego tatusia. – zaśmiałam się. – Oh i wybacz za tą scenę przy stole z Harry`m. Wyprowadził mnie z równowagi i cóż, nasze charakterki dały o sobie znać. – dodałam po chwili, wzdychając.
-Nic się nie stało, naprawdę. –odparła.  – Widać, że obydwoje macie silne osobowości.
-Czasami widać aż za bardzo. – mruknęłam.
-I chyba na tym polega cała frajda z tego wszystkiego, hm? – rzuciła, nie oczekując mojej odpowiedzi. Coś czuję, że jak już nawrzucam Styles`owi, to czeka mnie długa noc rozmyślań.

Tak swoją drogą, w którym momencie w ogóle zaczęło mi się tak dobrze z nią rozmawiać?
-Mój Cody ma wiele z wami wspólnego. - uśmiechnęła się do siebie- Uparty, ambitny i walczący o swoje. Oczywiście przy okazji narwany jak nikt. - zasmiała się. 
-To faktycznie, mamy wiele wspólnego. - zaśmiałam się, wycierając szklankę. 
-Miałabyś coś przeciwko, żeby za jakiś czas poznać mojego syna? - spojrzała na mnie. 
-Nie, skąd. Chętnie go poznam. - uśmiechnęłam się do niej ciepło. Może to jej sposób bycia, nie wiem. Ale naprawdę polubiłam Samanthę, szybko wzbudziła moje zaufanie i sympatię. 
-Dziękuję, Julie. -odwzajemniła z wdzięcznością uśmiech. 
-A jak ogólnie u was, u taty? - zapytałam luźno, biorąc kolejny talerz.

***
-Wpuścić kobiety do kuchni, to zginą. - zaśmiał się tata wchodząc do kuchni, z Harry`m.
Zachichotałyśmy z Samanthą. 
Faktycznie, nie zauważyłam nawet kiedy skończyłyśmy zmywać i usiadłyśmy przy stoliku śmiejąc się rozmawiając. Naprawdę swobodnie się przy niej czułam. Dowiedziałam się wiele o tym, co ostatnio działo się u taty i Sam, Przyłapałam się kilkukrotnie na tym, że mimowolnie, gdzieś z tyłu mojej głowy była myśl, czy tak samo byłoby, gdyby mama żyła. Chyba tak właśnie to sobie wyobrażam. 
Siedzenie z nią w kuchni z kawą i gadanie o wszystkim i o niczym. Nie mogłam  nic poradzić na towarzyszące mi ukłucie w sercu na myśl o mamie. 
Ale starałam sie na tym nie skupiać. Szybko znalazłam wspólny język z Sam, z czego sie bardzo cieszę. Nie znam jej jeszcze dobrze, ale myślę, że naprawdę zależy jej na tacie i będą razem szczęśliwi. 
Przy okazji, podczas pogawędki z Samanthą, moja złość na Styles`a wyparowała.
Ale tak szybko jak brunet stanął w progu kuchni zaraz za moim tatą, powróciła, 
Sam Harry patrzył na mnie nieco spięty, ale i hm, skruszony?
Pewnie tata już go poinformował, że wiem o wszystkim. Cóż, mógł mnie uprzedzić. Nie zamierzam mu tak łatwo tego odpuścić. Jeśli nie ze mną ma być szczery, to z kim?!
-Porozmawiałyśmy trochę. - powiedziała uśmiechnięta Samantha.
-Bardzo się cieszę. - rozpromienił się tata. Ja natomiast przykleiłam na twarz sztuczny uśmiech, chcąc trochę potorturować Harry`ego. On sam zaś, stał cichy i właściwie nie wiedział jak sie zachować.
Nie ukrywam, dziwiło mnie to. Cudowny Styles zapomniał języka w gębie? Nie wie jak się zachować?  
Ciekawe, nie powiem. 
-Biorąc pod uwagę godzinę, proponuję, żebyśmy napili się wina. - zaproponował tata. Oho, czyli radości aż nadto. Rzeczywiście, był juz wieczór. Cóż. 
-Biorąc pod uwagę godzinę -zaczęłam w ten sam sposób- będziemy się zbierać do domu, bo jutro wcześnie wstajemy do pracy. - dokończyłam z usmiechem. 
Oczywiście była to nieprawda, do pracy szłam  na popołudnie, podobnie jak Harry, z tego co pamiętam. 
Oh, chyba, że i w tej sprawie nie był szczery. 
Okej, to już zabrzmiało jak tekst histeryzującej żony. Co to, to nie. 
Harry zmarszczył brwi, szybko orientujac się, że kłamę. Celowo podeszłam do niego, i ujęłam jego dłoń. 
-Prawda, Harry? - zapytałam, patrząc mu w oczy. Wywrócił oczami, czym wprawił mnie w szał,  ale potwierdził. 
Tata był wyraźnie zawiedziony. 
-Spokojnie, jeszcze nie raz tu wrócimy, zwłaszcza teraz. - zapewniłam z uśmiechem. 

    Kilkanaście minut póżniej, żegnaliśmy się na korytarzu. Gdy w końcu opuściliśmy mój rodzinny dom, nie rezygnowałam ze sztucznego uśmiechu. W końcu mu wygarnę. 
Bez słowa czeałam aż otworzy drzwi od samochodu. Wsiedliśmy również w milczeniu. 
Ruszyliśmy, a nadal żadne słowo nie padło. Ja wpatrywałam się w krajobraz za szybą, a Harry prowadził. Widziałam, że co chwila na mnie spogladał, chcąc coś powiedzieć, ale chyba jeszcze się nie zdecydował, co chce mi przekazać. 
Dopiero po kilunastu minutach jazdy, w końcu się odezwał.
-Julie, widzę, że jesteś na mnie wściekła. - stwierdził. 
-Ja? No coś ty, niby dlaczego? - Mój głoc ociekał sarkazmem. 
TO TAKIE DZIWNE, ŻE JESTEM AN NIEGO ZŁA, HM. 
Wywrócił oczami. Zaraz mnie tu rozniesie, przysięgam! 
-Przecież nie stało się nic, za co mogłabym być zła. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się wymuszenie. 
-Julie, przestań. - powiedział zniecierpliwiony. 
-Czego ty się spodziewałeś, Harry?! - wybuchłam w końcu. - Że ci podziękuje za to, że wybrałeś podlizywanie się mojemu ojcu, zamiast uprzedzenie mnie o tym, co mnie czeka?! 
-Shawty, ja... 
-Nie mów do mnie Shawty! - zawołałam.  
-Boże, nie histeryzuj, nie przemyślałem tego, okej? 
-Histeryzuję? - jak słowo daję, zaraz poleje się krew. - Może zaczekamy, aż to ja zrobię takie świństwo tobie i zobaczymy jak ty będziesz ''histeryzował'', co? 
-Julie, uspokój się! To był głupi pomysł, wiem! Ale nie rób scen, zachowujesz się jakbym kogoś zabił! A ja nic nie zrobiłem! To nawet nie był mój pomysł! - bronił się. 
-Zrobiłeś, Harry! Okłamałeś mnie. 
-Nie okłamałem. - zaprzeczył. 
-A co twoim zdaniem, zrobiłeś? 
-Po prostu nie powiedziałem całej prawdy. - odparł prosto. 
-Wsadź sobie to niemówienie całej prawdy w dupę. - warknęłam, skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam w okno, zaciskając zęby ze złości. 
_____________________________________________________
Hej misie moje ♥
BADUM TSS - ot i cała wielka, misterna, cholernie trudna tajemnica, uknuta przez Styles`a i tatę Julie XD
Powiem tak: rozwiązujecie od tak moje diableskie plany i tajemnice, a takich głupot nie, to tam właście szukacie mojej chorej wyobraźni :D
Ale czuję się spełniona - chociaż raz nikt się nie zorientował o co chodzi :3
Julia Roberts aka Samantha - what do you think?
anyways

co u was aniołki? 
Ja sobie w dalszym ciągu lece po równi pochyłej 
(dwie jedynki na jednej godzinie z tego samego przedmiotu to nie lada wyczyn, hm? xd)
ale jakoś to będzie, może nie  najlepiej, ale cóż. 
ale misie martwi mnie jedna sprawa - komentarze. 
niedawno od tak potrafiłyście mnie zszokować ponad dwidziestoma komentarzami, a teraz 11 jest dopiero po kilku dniach. 
I idk, czy mam czekać, czy wstawiać, czy o co chodzi ._. 
Wiem, że obowiązki, że maj, poprawianie ocen, ale zwykła emotikonka w komentarzu aka 'jestem' przy liście obecności czytelniczek, wymaga tylko kilku sekund
MOGĘ PROSIĆ O TWOJE KILKA SEKUND ŻYCIA? :>
bardzo ładnie proszę :c


kocham i pozdraiwam misie :>
życzę powodzenia w poprawianiu ocen, wynikach ezgaminów, matur, etc ♥
L.

17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. MASSIVE YES I MASSIVE LOOOVE. MYŚLAŁAM, ŻE MOŻE JAKAŚ PRZEPROWADZKA, ALBO UMOWA NIEKORZYSTNA DLA JULIE, A TU NOWA KOBIETA XD ZASKOCZYŁAŚ.
    HMM. CO U MNIE? WŁAŚNIE PISZĘ CI KOM Z HOTELU W STRATFORD. JESTEM NA WYCIECZCE SZKOLNEJ. 39 OSÓB Z MOJEGO GIMNAZJUM + 3 NAUCZYCIELI I PANI PILOTKA. JEST ZAJEBIŚCIE I NAWET SŁOŃCE ŚWIECI *.*
    A TWOJE CUDA TRZEBA NAGRADZAĆ, NIE? NAWET ZZA GRANICY ;)
    <3
    PS. BYŁBY DŁUŻSZY, ALE TO WIFI MNIE ZABIJA. NIBY DARMOWE, ALE WOLNE, JAK NIGDZIE INDZIEJ... -_-

    OdpowiedzUsuń
  3. POMIMO POMIMO !!! MOICH WSZYSTKICH MATUR KURWICY W STANIE ZAAWANSOWANYM PRZYTYCIA 5 KG I BRAKU CZASU ŻEBY SIE PO SUPIE PODRAPAĆ... JESTEM :D

    Tak wiem wspaniała wiadomość .

    Musze przyznać z ciężkim żalem że niestety sie nie domyslilam moją całą kreatywnosc pochłania chyba czarna dziura xc

    Rozdział jak zwykle perrrfekto nie można sie kurwa do niczego przyczepić.

    Czekam na wpierdol i dzikie seksy na zgodę... Boże jaka ja jestem głupia xd

    Od jutra jestem wolna jak ptak bede ze wszytkim na bieżąco (oczywiście jak wytrzezwieje) biore sie za moje cudo *o* i spędzam w Tobą trochę czasu dziennie bo nie pamietam kiedy gadalysmy ostatnio xc

    Jeszcze wiecej weny na diaboliczne pomysly ! Kocham cie misia i see you soon ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem xD :D Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny :) Juz się nie mogę doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :D szczerze... nie spodziewałam się że to będzie nowa kobieta ;) Ale i tak super! Ciekawe jak zakończy sie kłótnia Harrego i Julie :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. O jejku kochanie dziekuje za dedykacje!
    Kamien spadl mi z serca...na serio przeczytalam tylko Samantha i od oddech ugli
    ale Julie bd na niego zla ))):
    Ale on ja taaak bardzo ladnie przeprosi i bedzie ruchanko?! :DD *-*hahahah
    Tak bardzo kocham to ff i sie do niego przywiazalam jeju no...prosze niech ono bd mialo 200 rozdzialow +kolejna czesc :')
    O wlasnie jesli teraz Shawty i Hazz sie pokloca moje zycie legnie w gruzach
    1.przed chwila Real odpadl z LM
    2.chyba sie zakochuje
    a dodac do tego ich klotnie to..zalamka wiec czekam na czerwona czcionke misiu ;**
    Maxmaxmax weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niespodzianka!
      Kogo tu nie było od bardzo, bardzo dawna?
      Obie wiemy, że rewelacyjnie znasz odpowiedź na to pytanie.
      Ale nie mam zamiaru tu tego teraz roztrząsać, to trochę skomplikowane :D
      1. Nikt się nie domyślił, czujesz to? Nikt! To tylko utwierdza w przekonaniu, że umiesz zaskakiwać człowieka każdym rozdziałem (chociaż jedną rzeczą już mnie na pewno nie zaskoczysz :D)
      2. W życiu nie pomyślałabym, że ta niespodzianka może mieć taki 'przyziemny' charakter. Uznajmy, że zbyt pochłonęło mnie tamto, żeby swoją kreatywność wykazać jeszcze na tym polu xd
      3.Ta Samantha pojawiła się w tym rozdziale znikąd. Czy mnie ktoś o tym poinformował? No ja rozumiem, że dla Julce to dosyć trudna sytuacja. Ale czy ktoś pomyślał sobie o mnie? Uprzedził mnie ktoś? Nie. Takie życie szarej komórki, że o wszystkim dowiaduje się na końcu.
      4. Ale skoro złapały w końcu ze sobą dobry kontakt, to niech już zostanie, pozwalam jej *znaj moją litość*. I jeśli Charles jest z nią szczęśliwy, to niech taki zostanie. :D
      5. A teraz pora na najbardziej w tym wszystkim pokrzywdzonego. No bo ogarnij.
      a. słucha się przyszłego teścia i nic nie mówi - źle, gniew Shawty
      b. nie słucha się przyszłego teścia i uprzedza ją - źle, gniew Charlesa
      To się nazywa bohater tragiczny uwikłany w konflikt tragiczny, bo każda z możliwości zakończyłaby się źle... Jak dla mnie jego zachowanie jest uzasadnione :D
      6. Teraz pozostaje jedynie czekać na to, czy Julie to zrozumie i mu troszeczkę odpuści czy pójdzie na całego... Bo o tym, że całkiem mu tego nie podaruje, jestem pewna xd

      Trzymaj tak dalej, piszesz cudownie i powinnaś o tym wiedzieć. Do następnego Lu <3

      Usuń
    2. Przepraszam, że tutaj, ale nie zauważyłam wcześniej ;)

      Usuń
  8. Witam Serdecznie! Milenka lub Aleksandra, jak kto woli, wróciła jako córka marnotrawna skruszona z ogromnymi przeprosinami.... Lucy najdroższa przepraszam, że ostatnio w ogóle nie komentowałam (ale wszystko czytałam)... Po prostu nie wyrabiam... Wiem głupie tłumaczenie, bo każdemu jest ciężko, ale ja już dosłownie nie daję rady... Poprawianie ocen, bo ostatnia klasa gimnazjum i pasowałoby mieć już to świadectwo z paskiem szósty raz pod rząd no nie? Dochodzą do tego konkursy, egzamin w muzycznej i ogólnie jedna wielka masakra... A myślałam, że po egzaminach będzie już tylko lepiej... No nic nie ma tutaj miejsca na użalanie się nad sobą i tłumaczenie... Czas w końcu wyrazić swoją opinię na temat rozdziału. Możesz mi wierzyć lub nie, ale czytając, w zeszycie robiłam listę z podpunktami, które chcę zawrzeć w komentarzu... :D No dobra to zaczynam.
    1. OGÓLNIE! Czytając rozdział 38 już miałam nadzieję, że coś się wyjaśni, ale zapomniałam o Twoim nawyku kończenia wszystkiego w najmniej odpowiednim momencie (jakby nie patrzeć tu postąpiłaś tak samo, ale do tego powinnam wrócić w dalszych punktach). W każdym bądź razie próbowałam to rozgryźć na jakiś swój sposób, ale za Chiny mi się to nie udawało i wiedziałam, że 39 przyniesie ze sobą jakąś EKSPLOZJĘ no i miałam rację, ale po kolei...
    2. Kompletnie się nie spodziewałam niczego!!! Miałam różne teorie, do momentu kiedy nie napisałaś o tych podejrzeniach o zaręczynach wtedy wszystko ułożyło mi się w jedną całość i byłam w 95% przekonana, że to będzie ta sytuacja... Jednak nie pasowało mi trochę zachowanie Harry'ego w tym sensie, że w jego myślach bardzo często pojawiało się stwierdzenie, że jeżeli "Julie się dowie to go zabije" i to mi jakoś przeszkadzało... No i rzeczywiście... Moja reakcja na pojawienie się Samanthy jest nie do opisania... Ja chyba wszystko za bardzo przeżywam... Od razu zrobiło mi się zimno, aż pojawiła mi się gęsia skórka na rękach... Co więcej przez pół rozdziału siedziałam z otwartą buzią i oczami w rozmiarze piłeczek pingpongowych... Całe szczęście, że nikogo nie było w domu, bo nie wiem co by sobie pomyśleli jakby mnie zobaczyli w takim stanie...
    3. No nic. Stało się... Przedstawienie "nowej kobiety" ojca i zachowanie stoickiego spokoju przez Julie to był dla mnie kolejny szok. Byłam święcie przekonana, że od razu po tym Julie wybuchnie, a tu wykazała się przeogromnym opanowaniem i taktem co było do niej troszeczkę niepodobne... Chociaż te jej myśli nadal pozostawiały "nadzieję" na to, że jeszcze pokaże pazurki.
    4. Przyszedł czas i na to. Szczerze mówiąc to rozumiem Julie całkowicie... Sama bym w końcu nie wytrzymała... Tym bardziej, że Harry też nie zachował się wobec niej stosownie... Noo... Muszę przyznać, że od tamtej pory Styles łapał u mnie same minusy...
    5. Później ta rozmowa z ojcem w kuchni... I już wydawałoby się, że będzie dobrze, a tu nagle wszystko się wydało... Kochany tatuś dodał oliwy do ognia i biedna Julie jeszcze bardziej się zdenerwowała... Teraz to już czekałam tylko na kłótnię z Harrym...
    6. Na szczęście Samantha złagodziła trochę całą sytuację rozmową z Shawty. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszyłam gdy znalazły wspólny temat... Ogólnie rzecz biorąc tym rozdziałem wzbudziłaś we mnie ogromny podziw dla Julie... Nigdy nie sądziłam, że ta porywcza osóbka może znaleźć w sobie tyle wyrozumiałości...
    7. No i wyczekiwana przeze mnie końcówka... I od razu zaznaczę, że to iż wyczekiwałam tej chwili nie oznacza, że mi się podobała, gdyż ja w stu procentach "shippuję" ich związek i po prostu wręcz nienawidzę kiedy się kłócą, ale jeżeli się kłócą to będą się godzić, a jak się pogodzą to będzie znów tak pięknie i cudownie i w ogóle... Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, żeby to wszystko przeczytać! <3 Kochanie jak zwykle urzekłaś mnie długością i treścią rozdziału, ale już tyle razy Ci to pisałam, że nie będę się powtarzać... Po prostu napiszę tylko, że życzę Ci dużo weny i mam nadzieję, że wstawisz kolejny rozdział jak najszybciej!!! <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiaszczy! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny *.* czekam na next Gabi :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojej <3
    Cudny <3 <3 <3
    Kocham to i juz chce nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoja recenzja - http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/2015/05/33-sinister.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Super. Zapraszam do siebie http://harry-kocha-kotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń