piątek, 5 grudnia 2014

27. You`re gone and I gotta stay high all the time

Radzę przeczytać jeszcze raz tamten rozdział bo sporo czasu minęło c;

O JA CIE NOWY ROZDZIAŁ :O




*oczami Julie*
Naprawdę polubiłam Gemmę. Przynajmniej odniosłam wrażenie, że jest pozytywną i ciepłą osobą. Ale dodatkowa wizyta u niej?  Z całą sympatią, ale taka dawka stresu… Eh, ale Harry wygląda na naprawdę szczęśliwego. Nie mam prawa mu odebrać szansy na spotkanie z własną siostrą.
Czy ja naprawdę chcę uszczęśliwić Harry`ego Styles`a? 
Chyba ten stres  naprawdę szkodliwie na mnie wpływa.
- Gemmo! – całą naszą trójką momentalnie się odwróciliśmy na dźwięk znajomego głosu.
Cholerka,  mama Styles`a. 
Nadszedł czas na dramat rodzinny? 
Widziałam, jakie miny mieli Harry i Gemma. Mam dziwne wrażenie, że nie powinno mnie tu być.
-Gdzie ty się wybierasz? – Anne podeszła do nas i zwróciła się na pozór spokojnie, tylko do Gemmy, ignorując Harry`ego, o mnie już nawet nie wspominając.
Poprawka, ja nie mam dziwnego wrażenia, ja wiem, że nie powinno mnie tu być.
- Do domu. – wzruszyła ramionami Gemma.  
Anne wymownie spojrzała na Harry`ego i na mnie.  Ops.
-TAK, MAMO. Jadą ze mną. – zaznaczyła wyraźnie Gemma, pewna siebie.
Anne zmarszczyła brwi wyraźnie niezadowolona. Harry stał i milczał z kamienną twarzą. Moim skromnym zdaniem, powinien się w końcu odezwać i zrobić coś z tą całą sytuacją. 
Ale kogo obchodzi moje zdanie.
-Masz zamiar od tak wyjść z uroczystości dziadków? Po TOBIE bym się tego nie spodziewała. – zaakcentowała ,,tobie”. Oh, nie, może mi to pani wypisze na czole, bo ta aluzja do mnie i Harry`ego wcale nie była wyczuwalna.
Gemma jednak nie zdawała się tracić rezonu. Natomiast Harry w dalszym ciągu zachowywał się tak jakby go tam nie było.
ODEZWIJ SIĘ DO CHUJA, STYLES.
- Rozmawiałam z dziadkami, nie mają z tym najmniejszego problemu. – powiedziała spokojnie Gemma.
Mama Harry`ego wyraźnie nie była zadowolona z takiej odpowiedzi.
-Wiesz, że tata nie będzie zadowolony? –  STYLES DO CHOLERY, JAK NIE POTRZEBA TO TAKI WYSZCZEKANY, JAK TERAZ TO MILCZY.
-Nie musi. To moja decyzja. A tak się składa, że od jakichś dwóch lat mogę sama za siebie podejmować decyzje i nie potrzebuję niczyjego pozwolenia. – odparła z uśmiechem Gemma. Przysięgam, ona jest mistrzynią świata opanowania i sarkazmu.
Chwila ciszy. Ich mama wygladała na skonsternowaną. 
-Dobrze było Was widzieć. – mruknęła tylko w stronę moją i Styles`a.
-Do widzenia. – powiedziałam, ale jak okazało chyba do powietrza, bo nie dostałam żadnej odpowiedzi. Czy naprawdę mi bardziej zalezy na ich rodzinnych kontaktach niż im?
Harry westchnął.
-Nie przejmujcie się tym. Jedźcie za mną. – momentalnie Gemma odzyskała swój zapał i nie zwlekając wsiadła do auta. Czy to ze mną jest cos nie tak i to ja nie nadążam?
Bez słowa ruszyłam z Harry`m do jego samochodu. Rozumiem jego sytuację, współczuję mu i go wspieram, chcę żeby był szczęśliwy, ale zirytował mnie swoim zachowaniem. Albo w prawo albo w lewo. Nienawidzę sytuacji pomiędzy. Po prostu nie. 
Jasne sytuacje to jest co lubię. Nawet jeśli będzie dla mnie najgorsza. Ale albo tak albo tak. Nienawidzę tkwić w zawieszeniu, w czymś toksycznym, co tylko mnie rozwala emocjonalnie.
A moim skromnym zdaniem mimo, że tego po nim nie widać no bo to w końcu Harry Styles, to jego taka właśnie sytuacja rozwala emocjonalnie. 
Kogo by nie rozwaliła, nawiasem mówiąc.
Jest pogubiony
-Jeśli nie chcesz, nie musisz tego robić. – z zamyślenia wyrwał mnie głos Harry`ego. 
-Co? – wyrwało mi się. Czy aż tak się zamyśliłam, ze nie wiem o co chodzi?
-Nie musisz jechać do Gemmy. Nie chcę Cię do niczego zmuszać, domyślam się, że Cię to męczy. – spokojnie  mówił, zerkając na mnie.
-Um… Jeśli chcesz się z nią spotkać na osobności i porozmawiać, to ja… - zaczęłam czując się momentalnie jak intruz. Nie mieli ze sobą kontaktu przez tak długi czas, a teraz od tak mają przy mnie gadać o wszystkim. Nawet gdybym była dziewczyną Harry`ego, moja obecność byłaby nie na miejscu. A co dopiero gdy …
-Nie o to mi chodzi, Julie. Nie mam z tym problemu. – przerwał mi. – Chodzi mi o Ciebie. Nie chcę na Tobie nic wymuszać, tym bardziej że tak dużo mi pomogłaś. 
Ooooh.
-Nie jest to dla mnie żaden kłopot. Jeśli chcesz, mogę być z Tobą. W sensie, tam. – dodałam szybko ostatnie zdanie bo w mojej głowie ,,mogę być z Tobą” zabrzmiało … nieodpowiednio.
Nie tak, jak chciałabym, żeby wiedział, że zabrzmiało.
-Dziękuję. – rozluźnił się nieco.
-Nie ma za co. – mruknęłam. Postanowiłam przemilczeć sprawę jego zachowania i pozycji w tej całej ,,skomplikowanej sytuacji rodzinnej”.
Chociaż aż mnie skręcało bo powiedzieć, jakie jest moje zdanie, by jakoś to ruszyć. Po prostu ciężko mi było patrzeć na to, jak się z tym wszystkim męczy. Jak wszyscy się z tym męczą.
Przecież jego rodzice nie mogą być tak źli. Kochają ich. Muszą.

 ~*~

-O Boże, pamiętam to! – śmiech Gemmy rozległ się w całym mieszkaniu. 
Od dwóch godzin siedzieliśmy u niej w domu, w salonie, rozwaleni na kanapie. Z tą różnicą, że oni gadali co chwilę, a ja odzywałam się raz na jakiś czas. Nie mam im tego za złe. Gdybym ja miała się po tylu latach rozłąki spotkać z Tomem to chyba bym oszalała. 
Więc siedziałam i słuchałam kolejnej wspominanej historii z ich dzieciństwa. Co dziwne, temat podejścia ich rodziców do Harry`ego na tej uroczystości w ogólnie nie był przez nich poruszany. Jakby problemu nie było. A jest. 
Ale nie miałam zamiaru się odzywać. To jest ich czas. 
Podczas tego czasu spędzonego na słuchaniu ich rozmów dowiedziałam się, ze Gemma ma chłopaka, Nicka, rok starszego od niej. Studiuje medycynę, a teraz jest na jakimś BARDZO WAŻNYM CZYMŚ czego nazwy oczywiście nie zapamiętałam. W każdym razie, podobno musimy koniecznie go również poznać. Mieszkają tu razem od roku. 
Sama Gemma studiuje architekturę. Cóż, bardzo ambitnie. Nas natomiast nie ominęła bajeczka na temat naszego  poznania się i ,,związku” z Harry`m. Ugh.
Co więcej, Styles autentycznie mną manipulował. Wiem, że nikt nie wymyśliłby lepszej historyjki naszego związku niż on sam, ale do cholery, ja tu jestem! 
A Harry to pieprzony manipulant. TAK BARDZO tego nienawidzę.
Mojej uwadze nie umknął fakt, że Harry zręcznie unika tematu jego zajęć, z czasu gdy nie mieli żadnego kontaktu. Mam na myśli tą złą stronę jego przeszłości/ teraźniejszości, jakkolwiek to w tym momencie jest. 
Dlaczego od początku nie może być z nią szczery? Przecież ona nie zna całej prawdy, zna plotki, w które pewnie teraz nie wierzy, mimo, ze w niektórych jest trochę prawdy. 
Przecież to wyjdzie. A Gemma będzie na pewno zawiedziona. To na pewno nie brak zaufania, bo widzę, że mimo rozłąki ich więź cały czas istnieje i  jest silna. Harry jej ufa. Więc pozostaje tylko opcja, ze boi się jej reakcji. 
A nie powinien. Niezależnie jaka ona mogłaby być, powinien być szczery. 
Wyłączyłam się nieco z ich rozmowy. Dopiero widok wstającego bruneta mnie ocucił. A właściwie zaalarmował. 
-Tylko pamiętaj, że jest moja ! – zaśmiał się Styles, puszczając do mnie oczko. Hm?
Ale o co chodzi?
-Spokojnie Haroldzie, nie zabiorę Ci jej. – zawtórowała mu dziewczyna. 
Uśmiechnęłam się z automatu, no bo skoro oni są tacy weseli to jest jakiś powód, nie? Wnioskując po ich spojrzeniach, po słowach ,,moja”, ,,jej” to ten powód był związany ze mną.
-To ja zaraz wrócę. – brunet uśmiechnął się, spojrzał na mnie jeszcze raz i skierował się do drzwi. Moje serce szybciej zabiło. Czemu on mnie zostawia? Będę musiała odpowiadać na pytania, jak nic. Cholera. To on tu jest dobry w kłamaniu i wymyślaniu historyjek, nie ja!
Mało tego, w pewnym momencie przestałam słuchać jego wymyślanych historii naszego ,,związku”. Co jeśli czegoś nie wiem i jebnę jakąś głupotę?
O mamo. 
- Więc Julce. – Gemma rzuciła radośnie i przesiadła się energicznie na miejsce obok mnie, zajmowane wcześniej przez jej brata. – Teraz tak między nami, laseczkami. – zaśmiała się krótko. – Jak z Wami jest? Mam na myśli, jaki jest Harry wobec Ciebie. 
A SKĄD MAM WIEDZIEĆ, GEM?
Odwzajemniłam jej uśmiech w miarę możliwości i próbowałam jak najszybciej coś wymyślić.
-To znaczy, nie chcę się wtrącać, jeśli nie chcesz, nic mi nie mów. Po prostu po tak długim czasie chciałabym wiedzieć jaki jest. A już zwłaszcza wobec swojej dziewczyny! – pisnęła podekscytowana. 
-Oh, um… - zająknęłam się niepewnie, zbierając się w sobie. Jaki do cholery może być Harry? Co Gemma chce usłyszeć? Co Harry chciałby, żebym powiedziała?  
Nie. Nie obchodzi mnie czego chce Styles. Mam dość jego manipulacji. Wdech. Wydech. 
- Więc, cóż… Jesteśmy ze sobą od kilku miesięcy… -powtórzyłam to, co wcześniej już powiedział jej Harry – Układa się różnie. Ogólnie mówiąc, mamy różne charaktery, łatwo nie jest, czasami naprawdę doprowadza mnie do szału – zaczęłam mówić pewniej po tym, jak powiedziałam chociaż jedno zdanie, które jest prawdą. Kto jak kto, ale nikt nie denerwował mnie tak jak jej brat. Sama Gemma uśmiechnęła się szerzej i pokiwała głową na moje słowa. – ale dajemy radę. Na razie się nie pozabijaliśmy. – zachichotałam nieco nerwowo, na co odpowiedział mi jej szczery śmiech. 
-Tak właśnie myślałam. A jaki jest w stosunku do Ciebie?- wydawała się być naprawdę zainteresowana. Gorzej dla mnie, no bo CO MAM POWIEDZIEĆ? Że manipuluje mną na każdym kroku, droczy się ze mną, doprowadza do ostateczności a jednocześnie jest opiekuńczy i sprawia że czuję się niby niepewnie, bo nie wiem czego się po nim spodziewać, a jednocześnie lubię jego towarzystwo. 
Ja lubię Styles`a.
 -Harry jest… Jest upartym facetem, to na pewno. – mówiłam ostrożnie, uważając na to co mówię, nie zapominając o stałym uśmiechu. – Jest opiekuńczy, czasami trochę za bardzo, często zazdrosny – zaczęłam wkraczać na typowe cechy wymarzonego chłopaka znane mi z tych banalnych pisemek i własnych nastoletnich  (nierealnych) marzeń, ups. –Jest też stanowczy, ciężko nam się czasami dogadać, ale też jest naprawdę kochany. Wspiera mnie, pomaga, jest obok, jesteśmy po prostu, hm, szczęśliwi. – dokończyłam z uśmiechem, w który włożyłam mnóstwo energii, żeby wypadł wiarygodnie.
-Naprawdę się cieszę, kochana. – Gemma była wyraźnie zadowolona z tego, co usłyszała. Uff.
-Po prostu, trochę mnie to dręczyło, czy… Nie sprawia kłopotów, nie miesza się w nic, nie jest agresywny czy wybuchowy… Wiesz, po tym co się stało wcześniej, co ja mówię, przecież to oczywiste, że znasz sytuację z Dylanem.  – poczułam ukłucie w sercu na wzmiankę o Dylanie. Sytuacja między nim a mna nadal nie jest wyjaśniona. Naprawdę nienawidzę czegoś takiego. - Harry na pewno Ci to mówił Po prostu wtedy cóż, był dosyć porywczym chłopakiem, pewnym siebie, ale nieco hm, agresywnym. – teraz to ona uważała na słowa. Oho. – Też miał niezbyt dobre towarzystwo. Nie wiem dokładnie co robił,  ale… Ale po prostu się martwię… Czy teraz też nie robi jakichś głupstw… Rozumiesz? – zapytała, patrząc na mnie z nadzieją.
-Rozumiem. – przytaknęłam. Wiesz, właściwie sama jestem ciekawa, czy ,,teraz też nie robi jakichś głupstw” poza ,,związkiem” ze mną, oczywiście. Naprawdę, jestem tego ciekawa. Tylko nigdy nie spytałam Styles`a o to wprost. Cóż, powiedzmy że ,,zaufałam mu  na początku naszej znajomości gdy przyrzekał, że nigdy nikogo nie zabił, już nic złego nie robi i że jest inną osobą. Że to już za nim. 
Właściwie, mam nadzieję, ze nie kłamał. A raczej, że słusznie mu zaufałam. 
Gemma patrzyła na mnie wyczekująco. Czekała na jakąś odpowiedź. Postanowiłam jej dac taką, która ją zadowoli i uspokoi.  
Będę się smażyć w piekle.
-Jesteśmy ze sobą od kilku miesięcy co prawda, ale nie zauważyłam żeby Harry miał jakieś problemy, czy cokolwiek wspólnego z tym całym ,, światkiem”. Nie zauważyłam też u niego jakiejś wyjątkowej skłonności do agresji. Myślę, że zarówno ty jak i ja nie mamy się czym martwić.  – posłałam jej uspokajający uśmiech. Jak to możliwe, że w tak krótkim czasie zrobiła się ze mnie taka kłamczucha? JA KŁAMĘ, PATRZĄC LUDZIOM W OCZY. 
Oh. No tak. Szkoła Harry`ego Pieprzonego Styles`a.
-To dobrze. –odetchnęła. – Wiesz, cieszę się, że ma Ciebie. – uśmiechnęła się do mnie wesoło, co odwzajemniłam mimo że miałam ochotę paść na kolana i błagać ją o wybaczenie moich kłamstw, ewentualnie po prostu uciec. – Naprawdę, widzę, że jest szczęśliwy w twoim towarzystwie, że to ty dajesz mu szczęście. To jak na Ciebie patrzy… I lubię Cię. Wydajesz się być świetną dziewczyną. I niesamowicie się cieszę, że Harry ma kogoś takiego jak ja mam Nicka. 
Moje wyrzuty sumienia wręcz zżerały mnie od środka.  Gdzie ten cholerny Styles?! 
- Myślałam, że po sprawie z Dylanem, nie zaufam już żadnemu chłopakowi. – westchnęła ciężko. Ale zaraz jej twarz rozświetlił uśmiech. – A jednak! Oh, masz szczęście, że ominęła Cię ta afera. I w ogóle typ kolesia, takiego jak Dylan. – prychnęła.
Boże, gdyby tylko wiedziała…
Jak słowo daję, czuję się paskudnie. Za dużo kłamstw, za dużo ukrywania. Może Harry to lubi, ale ja mam dość. Nigdy nie zgadzałam się na coś takiego. Po prostu nie.  
I po raz kolejny zmusił mnie do tego sam Styles. Mimo, że tak nienawidzę jego manipulacji, wykorzystywania czy stawiania mnie przed faktem dokonanym. Oh Styles, jak ja Cię nienawidzę. 
-Jestem, dziewczynki! – usłyszałyśmy głos samego bruneta wchodzącego do mieszkania z reklamówką z zakupami i butelką wina w dłoni. Jeśli ma zamiar tu zostać i kłamać dalej, to proszę bardzo ale beze mnie. Choćbym miała  w szpilkach wracać do domu w środku nocy, nie zostanę tu na tyle. 
-Jak dla mnie mogłoby Cię jeszcze troche nie być, nie miałabym nic przeciwko, Julie jest cudowna! – zawołała do brata Gemma, wracając na swoje wcześniejsze miejsce. 
-Wiem,że jest. – Harry błysnął swoim uśmiechem, wchodząc do pokoju. 
 Oh, czyżby? Nienawidzę tego gnojka. 
Rozsiadł się na miejscu obok mnie, objął mnie w pasie, na co moje serce zabiło kilka razy mocniej. Przysunął mnie bliżej do siebie i położył moje nogi na swoich kolanach. Ramieniem nadal luźno obejmował mnie. 
DLACZEGO DO CHOLERY ON WYWOŁUJE WE MNIE MOMENTALNIE TAK SPRZECZNE UCZUCIA?!

Jak ja tego nie cierpię. 
Harry ponownie zagłębił się w rozmowę z Gemmą właściwie o wszystkim i o niczym (oczywiście pomijając podstawowe dwa BARDZO ważne tematy jak jego przeszłość i sytuacja rodzinna), a ja stopniowo rozluźniałam się w jego objęciach. Oh, kurczę, jakkolwiek to zabrzmi, jest mi po prostu dobrze.
 To takie fajne a jednocześnie irytujące, że to Styles jest tego powodem, mimo, ze jeszcze przed chwilą miałam ochotę go po prostu zabić. 

~*~

*oczami Harry`ego*
Przetarłem dłonią zmęczone długim dniem oczy. Jest koło 2 nad ranem a my wracamy do Northland. 
Zerknąłem na Julie. Mimo, że widać po niej zmęczenie, nie śpi. Patrzy przez szybę. Jest dziwnie milcząca. Trochę za długo się nie droczyliśmy. 
Na samą myśl jej twarzy wyrażającej w słodki i zabawny sposób irytację i niechęć podczas naszych przepychanek, na moją twarz wkradł się uśmiech. 
Urocza istota.
Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, sam nie wiem jak ,,poszło”.
Dziadkowie byli szczęśliwi, że przyjechałem, spotkałem się z Gemmą, w końcu rozmawialiśmy, ale… 
 To nie jest tak, że mnie kurwa nie boli ta chora sytuacja. 
A raczej chore podejście do wszystkiego moich rodziców.
Tylko co mogę zrobić?
W ogóle chcę coś z tym zrobić? 
 Mam wrażenie, ze w tym momencie moi rodzice, w ogóle pojęcie ,,rodzice”, ,,dom” są mi bardzo odległe, wręcz obce. 
Cóż, bywa. 
-Mogę zadać Ci pytanie? – nagle usłyszałem głos milczącej dotąd Julie.
-Hm? 
- Dlaczego nie jesteś szczery z Gemmą? – spojrzała na mnie.
- W jakim sensie nie jestem szczery? – nie zrozumiałem co miała konkretnie na myśli.
-Hm, właściwie to w każdym możliwym. – powiedziała z ironią, której jednak nie zrozumiałem.
-Jaśniej, Shawty. 
-Może na przykład takim, że nie jesteśmy razem, że nie byłeś i nie jestes grzecznym chłopcem, że nadal masz kontakt z Dylanem, że JA go do cholery znam i to aż za dobrze,  albo chociażby z tym całym problemem z waszymi rodzicami! – podniosła głos. Czyli zdążyła się wkurwić. Czyli cóż, słusznie przypuszczałem, że nie ma humoru. 
-To nie była ,,nieszczerość” – zauważyłem.
-Serio? – prychnęła lekceważąco. 
- Po prostu są tematy, na które jeszcze zdążymy porozmawiać.
- I dlatego lepiej zostawić poważne tematy na ,,później czytaj: ewentualnie nigdy”, a zamiast tego porozmawiać o jakże istotnej pogodzie! – ironizowała. Cóż, zauważyłem że bardzo szybko  się tego uczy.  Wywołało to uśmiech na mojej twarzy.
- Jeśli planowalibyśmy grilla czy ognisko, to bardzo istotny temat. – zauważyłem, nie hamując mojego uśmiechu.
-Idiota. – syknęła.
-Też Cię kocham, Shawty. 
-STYLES! – zawołała. Zaskoczyła mnie. – Możesz być choć przez chwilę poważny? – spojrzałem na nią. Była naprawdę zdenerwowana. Cholera, przegiąłem. 
-Julie, wyluzuj, ja po prostu nie sądzę, żeby to cokolwiek dało, nie mam też ochoty po tak długej rozłące od razu gadać o takich rzeczach. 
-Nie masz ochoty, nie chcesz czy może się boisz? – czułem jej wzrok na sobie. Spiąłem się na jej słowa. 
-Nie boję się niczego, Julie.  –syknąłem.
Roześmiała się. Zerknałem na nią. Ona się autentycznie śmiała.
-Masz rację, Styles. A już na pewno WCALE nie boisz się prawdy. – zakpiła. 
-Zostaw to, Julie. – ostrzegłem ją. Czułem jak bardzo złość we mnie rośnie. 
Nakręcała w tym momencie to, co we mnie najgorsze. Co najbardziej groźne.
-Dlaczego? – zapytała z żalem. 
-Julie to nie twoja sprawa.  – starałem się uciąć tą dyskusję. Przyśpieszyłem wiedząc, że na szczęście już niedaleko do jej domu.
- Nie moja sprawa?! Ale musi  być moja, gdy wciskasz bliskim kit, który aj muszę potwierdzać? 
-Nie zmuszałem Cię do niczego. – powiedziałem starając się zachować spokój.
- Nie o to mi chodzi, Harry! Po prostu nie rozumiem, dlaczego nie chcesz tego rozwiązać, dlaczego zaczynasz relacje z siostrą od kłamstwa? 
- Mówisz tak jakbym kłamał wiecznie. A dobrze wiesz że tak nie jest. –warknąłem. 
- Nieeee, wcale tak nie jest! – zakpiła po raz kolejny. – Harry, ty co chwila kłamiesz nawet jeśli chodzi o głupoty! I tu jest twój problem!  
-Bo nie jest tak, że ty okłamywałaś swoją rodzinę, moja rodzine i moją siostrę przez kilka godzin. – powiedziałem z sarkazmem. 
Nawet na nią już nie patrzyłem. Starałem się skupić na drodze. Poza tym, wiem, że była u kresu cierpliwości.
- Jesteś pieprzonym dupkiem Styles! – warknęła.
Zatrzymałem się pod jej domem. 
-Po prostu są sprawy, które  dotyczą mnie sam je rozwiążę, w taki sposób jaki będę uważał. – powiedziałem spokojniej, bo nie miałem już siły ani ochoty się z nią dzisiaj kłócić. 
- Cokolwiek, Styles. – warknęła i wysiadła z samochodu, trzaskając drzwiami, na co przymknąłem powieki. 
Jezu, jak  ta mała mnie irytuje. Jest niemożliwa. 
A jednak jest...
Jest ...
jest taka...
 po prostu a jednak.
Nie chcę jej dopuszczać do tego całego gówna jakim jest moje życie. 
Bynajmniej nie od tej strony. Najgorszej strony.
Jednak coś mi mówiło że jest za późno. 
Nawet bardzo za późno.
Gdy drzwi się za nią zamknęły odjechałem spod jej domu. 
Po kilkunastu minutach jazdy podczas której starałem się ochłonąć, zostałem mimo wszystko sam z moimi myślami, które tak bardzo chciałem od siebie odepchnąć. Nie znoszę tego. 
Chciałbym po prostu o tym nie myśleć. Wszedłem do pustego domu. Od dłuższego czasu zostałem w tym wielkim domu sam. Chłopaki urządzili się sami, albo ze swoimi dziewczynami w różnych częściach miasta. Ja dalej tkwię tutaj. 
Pieprzony nieudacznik. 
Wyciągnąłem piwo z lodówki i od razu poszedłem do sypialni. Mam dość wszystkiego. Czemu jest mi tak źle po jednej kłótni z tą małą wredną istotą?
Tak jakby to była pierwsza i ostatnia taka kłótnia. W naszym przypadku na pewno nie.
Moją uwagę przykuła torba leżąca obok mojego łóżka. Odstawiłem butelkę, ściągnąłem koszulę i ukucnąłem obok torby, Rozsunąłem ją. 
Pełno towaru dla Daniela i ludzi jego pokroju. Wziąłem torebeczkę z obiektem ich potrzeb i obróciłem ją kilka razy w dłoniach. 
Na tym polega różnica między mną a Danielem i nimi wszystkimi. 
Ja znam umiar, oni nie. 
___________________________________________________________________________________
 FUCK YEAH  I DID IT ! ♥
TAK, W KOŃCU DODAŁAM.


Naprawdę Was przepraszam. 
Szczerze?Bałam się, że mimo obstatniej obietnicy, znowu Was zawiodę, bo końcówka tego tygodnia jak do tej pory dała mi w kość tak bardzo, że lepiej nie trzeba.
Jeden z największych stresów w życiu zaliczony.
Oby było takich jak najmniej.

Cóż, jest kilka ,,znaków" w tym rozdziale, tytule, OGÓLNIE. 
Znaków odnośnie fabuły, sensu, mojego pomysłu na to opowiadanie. 

( w tym momencie w końcu wiecie na chuj ja tak pochylałam tekst w tym rozdziale xd)
Cóż, teraz wróćcie do tekstu, przeczytajcie tylko to, co pochylone.

JA TAKA TAJEMNICZA NIOCHNIOCHNIOCH


Koniec mojego pieprzenia.

Co u Was Kicie? Jak po tych 3 miesiącach w szkole?
Jak samopoczucie?
Jakie wrażenia po Night Changes i Four? *>*
Ja po pierwszych 3 miesiacach w tym technikum szczerze, zupełnie inaczej zobaczyłam życie.
naprawdę się nim cieszę, mimo że wszystko dzieje się strasznie szybko i mam bardzo mało wolnego czasu, no i cóż, łatwo nie jest.

Może ktoś pisał próbne egzaminy? Jak Wam poszło? Jak wrażenia? 

nie wiem jak z następnym rozdziałem, będę się starała nadążać.
kocham mocno ♥
@awhniallable

8 komentarzy:

  1. Świetny! Oni muszą bić razem! Strasznie im kibicuję! Wenyyy! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. jeej
    ale mi się jakoś smutno zrobiło ;c
    bo... Harry taki jest... o jejku xc te wszystkie problemy. aż chce mi się płakać. to w chuj nie fair.
    i
    .
    .
    .
    w kurwe ;(((
    i ten "pieprzony nieudacznik" mnie rozpierdolił i umarłam trupem kurwa. nie bawimy się tan sister. Harry ma być happy i już ;C
    ALE ^^

    DLACZEGO DO CHOLERY ON WYWOŁUJE WE MNIE MOMENTALNIE TAK SPRZECZNE UCZUCIA?!

    OJOJOOOOJ JAK TO LOVELY BRZMI <3333 SOŁ EMOSZJONAL

    tak więc tsaa ;D
    odnośnie pierdyliarda pytań:
    umieram i dobrze o tym wiesz... ale babka od matmy może mi podskoczyć bo poprawiłam wszystko soł good.
    samopoczucie Mikołajkowe i awh (mamo kocham cię <3 tak wiem że to ty)
    NC jest zajebiste o Four już nie wspomnę.
    Egzaminy za tydzień ale wrażenia są nie doopisania hahahah XD boje sie w chuj xc
    nie ma możliwości napisania w komentarzu na czerwono ale TEŻ CIĘ KOCHAM MOCNO MISIA ;* (<----- wyobraź sobie czerwień ok?)
    do następnego <3 miejmy nadzieję że ja także coś skończę xd
    bajuuu <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. ja kocham mocniej niż mocno :*
    rozdział cudowny <3
    co do pytań to teraz jest najgorzej test za testem :/
    NC jest zajebiste
    Four jeszcze lepsze :P
    kocham cię mocno :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Night Changes! A rozdział Boski! czekam na nexta! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj! Dziekuje za rozdzial:)
    Kocham jak piszesz I jestes na prawde pozytywna osoba ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki ten Niall na początku jest boski.....


    Dobra wróciłam, jestem na lekcji, więc będę się streszczać ;)
    Jak napisałaś o tych tekstach kursywą, to jeszcze raz przeczytałam wszystkie i próbowałam się doszukać konkretnego sensu. Ale ja jak to ja znalazłam ogrom możliwości, więc powiedzmy, że dalej żyję w niewiedzy :D
    Ta kłótnia z Shawty mnie rozdarła. Nie wiem po czyjej stronie stanąć. Z jednej strony zgadzam się z nią, z drugiej rozumiem trochę i jego. No nie wiem no, zbyt sprzeczne to wszystko ze sobą :D
    Duuużo czasu i weny i do następnego Kochana ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej <3 jestem tu nowa ale kocham to opowiadanie ja wszystkie dziewczyny ktore czytalay na bierzaco... Kocham to opowiadanie!!!!! <3 w kazdym innym jest tak
    1.Poznaja sie
    2. rozdzial 6/7 juz sa razem pieknie slicznie...
    3. jakas drobna klotnia przez 2 rozdzialy
    4. sielenka jak chuj az do 50 rozdzialu
    5. rozdzial 51 dziecko, slub i THE END ...
    Ale u Cb jest inaczej i to jest w chuj zajebiste <3 <3 <3 B-) CZEKAM NA NEXT <3 <3 ! ! ! Ja jestem niecierpliwa kochana ;-)

    Landryna

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny! Weeeny!!!

    OdpowiedzUsuń