wtorek, 31 marca 2015

36. You are my drug

 odnośnie ostatniej sugestii w komentarzach - JESTEM NA WATTPADZIE:
jest tam LTM, YTR, Sinister będzie niedługo 


Rozdział dedykowany Milence Lis ( miał być na twoje urodziny ale oczywiście... ja to ja :)))))  )
Kocham Cię misiu i dziękuję za wszystko ♥

*oczami Julie*
Przysięgam, jestem najbardziej niezorganizowaną osobą chodzącą po tym świecie.
Westchnęłam z irytacją, przeszukując szafkę  w poszukiwaniu zielonej herbaty.
Tak dawno jej nie piłam, że nawet nie wiem gdzie ja ją w ogóle wsadziłam.
Przeklęłam w myślach samą siebie i odetchnęłam gdy w końcu moja dłoń napotkała upragnione opakowanie mojej ulubionej zielonej herbaty. Centralnie od wieków jej nie piłam. Właściwie, odkąd poznałam Harry`ego, moje życie totalnie zmieniło swój tok, nawet zamiast ukochanej herbaty zaczęłam pić miliony litrów kawy i to oczywiście, nigdy nie robilam jej sama, jakby ktoś pytał.
Przygotowałam herbatę i kontynuowałam robienie śniadania dla Harry`ego.
Nadal sam fakt, że TEN facet śpi sobie w moim łóżku, ba, spał ZE MNĄ ( w każdym możliwym tego słowa znaczeniu), był dla mnie dziwny, nowy. Hm, ekscytujący.
Chyba się do tego nie przyzwyczaję. Kto wie, może nie będę musiała?
 W końcu znając podejście i opinię Harry`ego, różne rzeczy mogą się stać.
Jeju, cholernie mi na nim zależy. Wywołuje u mnie milion różnych emocji na sekundę, ale jest dla mnie tak niesamowicie ważny… Nawet nie wiem kiedy to się stało i jak.
Wiem tylko, że boję się myśleć co będzie dalej, jak nam pójdzie, jak to wszystko będzie wyglądać…
I dlatego staram się o tym nie myśleć.
Nagle poczułam ciepłe, silne dłonie na moich biodrach. Momentalnie podskoczyłam. Boże jak dobrze, że nie trzymałam akurat w ręku żadnej szklanki, ani wrzątku bo szklankę bym rozwaliła, a wodę poparzyłabym siebie albo Harry`ego.
-To tylko ja. – wymruczał brunet, obejmując mnie i przytulając moje ciało do jego torsu. Wtulił twarz w moje włosy, a ja  nie mogłam powstrzymać  się przed zmrużeniem oczu pod wpływem odurzająco przyjemnego uczucia bliskości i ciepła jego ciała.
Boże, uwielbiam jego dotyk. Uwielbiam jego bliskość. Uwielbiam jego zapach. Uwielbiam Harry`ego Styles`a.
-Nie rób tak więcej… - udało mi się wyjąkać.
-Przecież wiem, że Ci się to podoba… - mruknął i cmoknął moją szyję.
Masz pieprzoną rację, Styles.
-Masz ochotę na kawę? – zignorowałam jego słowa i zapytałam jakby nigdy nic.
-Pewnie, kotku.- przycisnął wargi do mojego policzka i wypuścił mnie z objęć, siadając przy stole.
Nalałam mu kawy i postawiłam przy jego talerzu ze śniadaniem.
Nie zdążyłam nawet dobrze puścić kubka gdy jego silne ramiona pochwyciły mnie po raz kolejny i wylądowałam na jego kolanach.
-Mógłbym się przyzwyczaić do takich poranków. – zaśmiał się krótko i wziął łyk kawy.
-Nie myśl sobie, że będę Ci teraz codziennie robić śniadanie. Zapomnij Styles. – prychnęłam.
Po raz kolejny zachichotał i mocniej mnie objął.
-Pomarzyć zawsze można. –mruknął.
-Dobra, dobra. Jedz. – rzuciłam i wstałam z jego kolan. Prawie w tym samym momencie zostałam ponownie na nie przyciągnięta. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na chłopaka.
- Możesz mnie łaskawie puścić i zająć się swoim śniadaniem? – udałam irytację.
-A ty możesz raz się zamknąć i cieszyć się chwilą? – wywrócił oczami i objął mnie ponownie.
HARRY STYLES WYWRÓCIŁ NA MNIE OCZAMI. Nie wierzę.
Zaczął jeść, dalej ze mną siedzącą mu na kolanach.
-No nie patrz tak na mnie! – zawołał. Cóż, musiał zauważyć moje zdziwione a jednocześnie oburzone spojrzenie.
Westchnęłam tylko w odpowiedzi i odpuściłam temat.
-Jakieś plany na dzisiaj? – zapytał i wziął łyk kawy.
-Muszę odebrać i dopracować prezent dla Vicky. –odparłam.
-Potrzebujesz jakiejś pomocy? Rady fachowca? – zapytał z poważną miną.
-Raczej nie. – zachichotałam.
-A kiedy się wybierasz na tą imprezę?
-Wybieramy. – odważyłam się poprawić go, mimo że momentalnie serce zabiło mi mocniej– Jutro.- dodałam szybko  i odwróciłam wzrok. Nie rozmawiałam z Harry`m o tym, że Vicky zaprosiła go, hm, razem ze mną, w pakiecie.
-Wybieramy? – podchwycił szybko uśmiechając się szeroko. Wiedziałam. Nie mógł sobie darować.
-Wybieramy. – potwierdziłam ciężko, powoli wstając z jego kolan, ale ponownie zostałam na nie wciągnięta. Westchnęłam ciężko.
-A to ja chyba o czymś nie wiem. – zmusił mnie do spojrzenia mi w oczy i wpatrywał się we mnie z zawadiackim uśmieszkiem.
-To już wiesz. – wywróciłam oczami.
-Nie dostałem chyba jeszcze mojego zaproszenia… -udał zadumę.
-Vicky stwierdziła, że skoro zaprasza mnie, to Ciebie także, razem ze mną. – powiedziałam zniecierpliwiona jego podchodami.
-Ah tak. Więc mam być twoją ,,osobą towarzyszącą”? – zbliżył swoją twarz do mojej, czym przyśpieszył moje bicie serca.
-Nazywaj to jak Ci wygodnie, a jeśli tylko chcesz, to owszem, masz być moją ,,osobą towarzyszącą”. – rzuciłam.
-Hm, jeśli tylko chcę… - powtórzył wolno, udając zastanowienie, czym wywołał wywrócenie moich gałek ocznych. Styles to jednak Styles. – A ty tego chcesz? – spojrzał na mnie i uśmiechnął się kokieteryjnie.
Oh błagam.
-Jeśli nie chcesz, to nie pójdziesz. – warknęłam zirytowana, wiercąc się nieco z irytacji na jego kolanach.
-Nie takie było moje pytanie. – odpowiedział spokojnie, nadal mnie obejmując.
-Uuuuuuh – jęknęłam z irytacją. – TAK, CHCĘ, ŻEBYŚ ZE MNĄ POSZEDŁ, PASUJE? – zawołałam.
Rozbawiłam go moim zachowaniem.
-Pasuje. – powiedział zadowolony. Chciałam już obrzucić go kilkoma obelgami, ale ubiegł mnie, całując mnie.
Cholera, ma na mnie sposób. I wcale mi się to nie podoba.
To znaczy, podoba, jak cholera, ale i nie podoba… W sensie…
UH.
-Z przyjemnością z tobą pójdę, Shawty. – mruknął gdy oderwał się na ledwie dwa centymetry.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
-Tak swoją drogą, wiedziałem, że mam iść z tobą bo Vicky mnie o tym poinformowała w sms`ie, ale naprawdę chciałem to usłyszeć z twoich ust, kotku. – dodał, nadal będąc drastycznie blisko mnie i szczerząc się .
NO NIE!
-Ty frajerze! – zawołałam i uderzyłam go lekko w ramię, odsuwając się. Wstałam szybko z jego kolan, chcąc wielce urażona sobie iść.
Harry zaśmiał się i ponownie przyciągnął mnie na swoje kolana.
JAK DUŻO RAZY JESZCZE BĘDĘ WSTAWAŁA Z JEGO KOLAN?!
-Nigdzie się nie wybierasz. – mruknął do mojego ucha i pocalował mnie w policzek.
Prychnęłam tylko w odpowiedzi i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
-O, kochanie wczoraj widziałem się z twoim tatą. – powiedział Harry, kontynuując jedzenie śniadania.
Od razu się ożywiłam i opuściłam ręce.
-Mówił coś?- zapytałam zaciekawiona.
-Pytał kiedy do niego wpadniemy. – spojrzał na mnie, kończąc swoją kawę.
No tak. Właściwie nie byłam u niego od pamiętnej wizyty Harry`ego u mojego taty i brata. Jedynie rozmawiałam z nim potem przez telefon, kiedy pytał, czy między mną a Harry`m wszystko jest już w porządku.

*wspomnienie*
(około tygodnia po wizycie Julie i Harry`ego w domu rodzinnym dziewczyny, między Harry`m a nią jeszcze niczego poza ukrytymi myślami nie było) just sayin xd
Z ciężkim sercem wzięłam głęboki oddech i odebrałam połączenie.
-Halo? – niemal wyjąkałam.
-Julie, skarbie! – przyjazny głos taty spowodował od razu, że się rozluźniłam.
-Cześć, tato.
-Aniołku, co tam u was? Nie odzywasz się, wszystko w porządku? Między tobą a Harry`m? – zapytał z troską.
Oh, tato, gdybyś tylko wiedział…
Wystarczyłoby jedno słowo. Zwykłe ,,nie”.
I cała ta idiotyczna sytuacja by się skończyła, żadnego udawanego związku ze Styles`em.  Bynajmniej nie przed moją rodziną.
Wiec dlaczego do cholery to jedno słowo tak ciężko przechodzi mi przez gardło?
-Tak tato, jest już dobrze. – powiedziałam wzdychając. Przegrałam sama ze sobą.
I dlaczego?!
Bo walczę z czymś więcej niż z samą sobą. 
Bo chcę, żeby było dobrze. 
-Na pewno? –upewnił się.
-Tak. – potwierdziłam, starając się brzmieć optymistycznie.
-To cieszę się kochanie, że jesteś szczęśliwa. – powiedział z wyraźną ulgą.
Mhm, jestem szczęśliwa.
Jak cholera. Napierniczam promieniami szczęścia.
-Przepraszam za tą sytuację u Ciebie. Po prostu byłam zdenerwowana, nie wiedziałam, że Harry… - zaczęłam, ale przerwał mi.
-Nie ma za co, córeczko, nic się nie stało. Najważniejsze, ze się dogadaliście.
Westchnęłam.
-A jak u Ciebie? – zapytałam chcąc zmienić temat.
-Dobrze, kochanie. Powiedziałbym, że nawet bardzo dobrze. – brzmiał niezwykle szczęśliwie. Właściwie, to aż ,, inaczej” szczęśliwie, tak bym to określiła.
-Wygrałeś milion i lamborghini? – zapytałam udając ekscytację. Zaśmiał się.
-Chciałbym, Julcey, uwierz. Ale nie narzekam. – Czułam, że coś za tym stoi, ale nie dopytywałam już bardziej.
-Może wpadniesz do mnie? – zaproponowałam.
-Chciałbym, ale dużo się dzieje i nie bardzo mam kiedy. Ale będziemy w kontakcie, aniołku, dobrze? – był nieco zasmucony faktem, że się nie zobaczymy.
Cóż, ja też.
-Okej, tato. To trzymaj się, pa!
-Pa, Julcey. – pożegnał się.
*koniec wspomnienia*

Otrząsnęłam się.
-Powiedziałeś mu coś? – zapytałam.
-Powiedziałem, że postaram się jak najszybciej Cię wyciągnąć i wpaść do niego. – uśmiechnął się.
-Czyżbyś podlizywał się mojemu ojcu? – zmarszczyłam brwi.
Rozbawiłam go tym.
-Rozgryzłaś mnie. – zaśmiał się.
Pokręciłam tylko głową i w końcu wstałam z jego kolan, zabierając pusty talerz i kubek ze stołu.
-Dziękuję za pyszne śniadanie, kotku. – powiedział wesoło Harry, krótko obejmując mnie, przez co zatrzymał mnie w pół kroku i pocałował mnie w policzek.
-Nie ma za co. – zaśmiałam się krótko, kręcąc głową.
To co aktualnie dzieje się w moim życiu przypomina tandetną komedię romantyczną, ale jeśli mam być szczera- wcale mi to nie przeszkadza. Ani trochę.
-Więc jak, wybieramy się do twojego taty? – zapytał chłopak, opierając się o blat.
A ten co się tak uparł?
-Czyżbyś się tak za nim stęsknił, że tak Ci się śpieszy? – spojrzałam na niego z miną detektywa.
Zachichotał i pokręcił głową.
-Pytam poważnie.
-Ja też. – zrobiłam śmiertelnie poważną minę.
-Jesteś niemożliwa. – westchnął z uśmiechem.
-Możliwe. – odparłam wywołując u niego kolejny chichot.  – A co do wizyty u taty, co powiesz na przyszły weekend? Chyba, że masz czas na tygodniu, na przykład w czwartek, akurat kończę pracę wcześniej. – spojrzałam na niego.
-Czwartek jest okej. – uśmiechnął się. – Dzisiaj będę załatwiał kilka spraw w jego firmie, przy okazji mu wspomnę o naszych planach.
-Nie! – zawołałam. – Zrobimy mu niespodziankę.
Harry jakby na chwilę się zawahał. Jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Trwało to zaledwie małą chwilę, ale zauważyłam to. Ale nim zdążyłam chociaż zmarszczyć brwi, od razu odpowiedział.
-Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, Shawty. – powiedział luźno.
-Dlaczego?
-Wiem, że u niego w firmie dzieje się teraz sporo rzeczy, ma dużo na głowie. Co jeśli  nie będzie miał dla nas czasu? Albo go nie będzie? Po prostu myślę, że lepiej się umówić, żeby wszystko było okej. – spojrzał na mnie.
Hm, w sumie racja.
Eh.
-No może masz rację. – westchnęłam.
-Skarbie… - przekrzywił lekko głowę w lewo i szybko znalazł się obok mnie, obejmując mnie w pasie i luźno do siebie przytulając – Ja zawsze mam rację. – mruknął wyraźnie dumny i zanim zdążyłam należycie to skomentować, pocałował mnie.
Naprawdę denerwuje mnie to, ze zawsze wie, jak mnie uprzedzić.
Ale jednocześnie, Jezu, uwielbiam gdy to robi.

*oczami Harry`ego*
-Dzień dobry, Harry. – ojciec Julie podał mi rękę.
-Dzień dobry, panu. – uścisnąłem ją z lekkim uśmiechem.
-Charles, Harry, Charles. –  zaśmiał się luźno. No tak. Miałem mówić do niego po imieniu.
-Jak nasz projekt? – spojrzał na mnie wyraźnie radosny. Cholera, naprawdę się zmienił. Widać po nim, że jest szczęśliwy.
-Projekt dobrze, wszystko zgodnie z planem. Właściwie wpadłem powiedzieć, że planujemy w czwartek po południu do Ciebie przyjechać, tak jak prosiłeś.
Charles się rozpromienił jeszcze bardziej, o ile to możliwe.
-To świetnie Harry, dziękuję Ci.
-Nie ma sprawy. Mam tylko pytanie. Wszystko zostaje, tak jak prosiłeś? – spojrzałem na niego nieco niepewnie.
-Jeśli mógłbyś to dla mnie zrobić, to tak.
-Jesteś tego pewny? – upewniłem się.
Westchnął.
-Tak Harry, chcę to zrobić w ten sposób. Może i robię źle, ale po prostu nie sądzę, aby inaczej to poszło lepiej. – spojrzał na mnie nieco zatroskany.
Cholera, nie jestem przekonany. Ba, jestem przeciw. Julie raczej zbyt zadowolona nie będzie.
Hm, ale czego się nie robi dla ojców swoich dziewczyn, czyż nie?
-W porządku. – westchnąłem i wysiliłem się na uśmiech.
-Dziękuję. – uśmiechnął się.
-Cóż, w takim razie, będę się zbierał. Do widzenia, Charles. – pożegnałem się z nim uściskiem dłoni.
-Do widzenia. – odpowiedział radośnie.

*następnego dnia, wieczór*
*oczami Julie*
Wsunęłam na stopy moje ulubione, w miarę wygodne czarne szpilki i spojrzałam w lustro, robiąc ostatnie poprawki.
Uh, ta sukienka była idealna, ale gdy moja figura była przeze mnie bardziej pilnowana.
Skrzywiłam się widząc nieco uwypuklony brzuch. Nie jest to może niewiadomo co,  sama nie zauważyłam w ostatnim czasie jakiejś różnicy, ale jeśli chodzi o tą sukienkę, to istna zbrodnia.
Pokręciłam głową sama do siebie.  Szybko ściągnęłam z siebie sukienkę, zostawiając ją  na ,,kiedy już schudnę” i stanęłam po raz kolejny tego dnia przed szafą, szukając czegoś, w czym mogłabym wybrać się na imprezę Vicky. Swoją drogą, jakby kto pytał, za jakieś pół godziny powinniśmy wychodzić, a ja nadal nie wiem co założyć.
Harry już od ponad godziny czeka cierpliwie na dole, gapiąc się w ekran laptopa.
Uh, takiemu to dobrze, założy cokolwiek a wygląda tak idealnie, że majtki same spadają.
Nie powiedziałam tego.
-A ja siedzę na dole jak ten ciołek i nawet nie wiem, co tracę… -  usłyszałam nagle za sobą głos Harry`ego. Odwróciłam się od razu. Stał w progu, nonszalancko opierając się o framugę drzwi i  bezwstydnie przejeżdżając wzrokiem po całej mojej sylwetce, od góry do dołu.
O MÓJ BOŻE.
Gdy dotarło do mnie, że stoję przed nim tylko w szpilkach i skąpej bieliźnie, poczułam ciepło na policzkach. Szlag by to…
Prychnęłam tylko i starając się zignorować go, odwróciłam się z powrotem do szafy. Spokojnie, to tylko Harry. Nie mam dużego brzucha, widział mnie już, jest okej. TYLKO CHOLERA.
Widząc w szklanych drzwiach szafy jego wzrok, który nie odrywał się od mojego ciała, nie było łatwo się rozluźnić, zachowywać swobodnie, a zwłaszcza- nie czerwienić.
Harry rzucił się swobodnie na łóżko, podpierając głowę na dłoni i z wyraźnym zadowoleniem, nie przestawał się we mnie wgapiać.
Skupiłam się. W końcu zobaczyłam. Sukienka po prawej i spódnica leżąca w szufladce niżej. Mam do niej idealną bluzkę.
Sięgnęłam po sukienkę i schyliłam się po spódnicę.
-Cholera. – niski głos Harry`ego sprawił, że zamarłam. Zdałam sobie sprawę co ja robię. Schylam się. W tej pieprzonej bieliźnie, podczas gdy Styles leży na łóżku idealnie za mną i się na mnie gapi. Momentalnie się wyprostowałam. Zdązyłam się obrócić w stronę łóżka i wpadłam idealnie w ramiona Harry`ego.
Mój puls przyśpieszył gdy spojrzałam w jego oczy utkwione w moich. Jego dłonie luźno spoczęły na bokach mojej talii.
-Jesteś idealna. – mruknął zmniejszając i tak ledwo istniejącą odległość pomiedzy naszymi twarzami. Czułam jego ciepły oddech na skórze.
Jego słowa, dotarły do mnie dopiero po chwili.
Ale nie zdążyłam zareagować, bo już zamknął nasze usta w pocałunku, pod wpływem którego wręcz rozpływałam się w jego ramionach.
Myśl, że stoję przed nim niemalże nago, uciekła gdzieś poza moją świadomość.
Cóż, do momentu, gdy poczułam jak jego dłonie, zaciskają się na moich pośladkach, a pocałunek staje się coraz bardziej namiętny.
Moje serce przyśpieszyło, a zabawne uczucie ekscytacji wręcz mnie pobudzało. Wplotłam dłonie w jego włosy, to znów wsuwając je pod jego koszulkę, badając jego mięśnie na brzuchu, plecy, zahaczając o linię jego bokserek i jeju, jak ja to uwielbiam.
Dłonie Harry`ego powędrowały pod moje uda, unosząc mnie tak, że objęłam go w pasie nogami a jego usta zaczęły pieścić moją szyję.
Przymknęłam lekko oczy oddając się cudownemu uczuciu przyjemności.
Harry zrobił ze mną kilka kroków w stronę łóżka, przy ostatnim ponownie ułożył dłonie na moich pośladkach i przysunął moje ciało drastycznie blisko niego IDEALNIE POD LINIĄ JEGO BIODER, tak że czułam go idealnie przez moją cienką bieliznę i cholera, to było takie dobre.
Westchnęłam głośniej, pod wpływem miliona odczuć, jakie mi serwował.
Zamroczona przyjemnością wrażeń, ledwo spojrzałam na zegarek. Ale gdy zmusiłam się do minimalnej koncentracji, spojrzałam jeszcze raz.
O nie.
-Harry. – jęknęłam słabo, układając dłonie na jego barkach i lekko na nie naciskając.
Cóż, najwyraźniej odebrał to jako… INNY jęk, bo zareagował tylko lekko zasysając skórę na moim dekolcie.
-Harry. – starałam się zabrzmieć normalnie i lekko się odsunąć, ale fakt, że nadal trzymał mnie w górze, nie pomagał.
-hm? – mruknął w moją szyję dostarczając kolejnych wrażeń. Boże, czy to jest to co nazywają chemią?
Bo jeśli tak, to Boże, możemy z Harry`m otwierać  pieprzoną elektrownię atomową z szeregiem zakładów chemicznych.
 -Musimy iść. – powiedziałam odchylając głowę, by złapać z nim kontakt wzrokowy.
-Wcale nie musimy. – skrzywił się.
-Naprawde, Hazz, postaw mnie. – spojrzałam na niego.
-Julie… - zaczął ale mu przerwałam.
-Nie, Harry. To urodziny Vic, nie mogę nie przyjść, ani się spóźnić.- zrobiłam proszącą minę, na co wywrócił oczami i z wyraźnym niezadowoleniem postawił mnie na ziemię.
Złapał mnie w talii, schylając się nieco do mojego ucha, a mnie przeszły ciarki.
-To szykuj się mała, ale radzę uważać na tej imprezie, bo istnieje opcja, że wezmę Cię w toalecie. – mruknął mi do ucha, całując lekko jego płatek i już go nie było.
ON TEGO NIE POWIEDZIAŁ, PRAWDA?

*dwie godziny później*
-I DUŻO DZIECI! – wydarłam się na cały głos, przekrzykując muzykę i unosząc energicznie w górę kieliszek z alkoholem.
Kółko dziewczyn  składające się z Lucy, Vicky, Shopią, Meg i Justine wokół mnie powtórzyły mój ruch, z czego Vicky dostała głupawki słysząc moje ostatnie życzenia.
A może to już było to stadium upojenia alkoholowego, gdy masz frajdę z niczego?
Mało istotne.
Zgodnie jednym ruchem opróżniłyśmy nasze kieliszki.
Od początku mojego pobytu tutaj,  zdążyłam się już wytańczyć z Harry`m, do tego stopnia, że moje szpilki już nie wydawały się tak wygodne.
Ale biorąc pod uwagę zbawcze działanie alkoholu, nie zwracałam na to ąz tak dużej uwagi.
Dopiero jakiś czas temu na dobre zaczęłam bawić się z dziewczynami. Harry natomiast trzymał się z chłopakami, cóż, pijąc, paląc i pieprząc głupoty.
Zauważyłam, że Harry cały czas miał mnie na oku. Czy tańczyłam, czy piłam z dziewczynami, patrzył na mnie i na moje otoczenie.
A mi to wcale nie przeszkadzało.
Vicky pociągnęła mnie za rękę, a ja zrobiłam to samo z Lucy i Meg. Po chwili wylądowałyśmy na parkiecie, tańcząc w najlepsze.
Vicky była już pożądnie wstawiona. W sumie podziwiam ją, po takiej ilości toastów za nią, ja już dawno leżałabym pod jakimś stolikiem.
A ona po prostu cały czas się śmiała, a na parkiecie albo skakała i szalała jak dziecko, albo dla odmiany robiła się niezwykle odważna i kusząca, ocierając się o przypadkowych chłopaków i dziewczyny. Cóż, to w końcu Vicky.
Swoją drogą, z tego co zauważyłam, coś się dzieje pomiędzy nią a Zayn`em.
Co prawda, nie wspominała mi żeby działo się coś wyjątkowego, chociaż fakt, częściej słyszałam ostatnio, że gdzieś z nim wyszła, spotkała, pojechała, etc.
A jakbyście zobaczyli tą dwójkę na parkiecie razem…O  Jezusie.
Ona wygląda jakby miała zajść w ciązę od samego faktu, że on z nią tańczy i jej dotyka.
On wcale nie lepszy. Jakby miał zaraz dojść.
Cóż, chemia?
O cholera, mam nadzieję, że ja z Harry`m tak nie wyglądamy…
 ZRESZTĄ NIEWAŻNE.
Po kolejnej piosence postanowiłam odwiedzić Harry`ego i chłopaków.
Tanecznym krokiem zbliżyłam się do ich loży. Od razu złapałam kontakt wzrokowy z Harry`m. Naprawdę cały czas ma na mnie oko.
Uśmiechnęłam się do niego od razu.
Chłopcy w bardzo wesołym stanie radośnie zareagowali na moje przybycie. Uczuciowy już Louis od razu rzucił mi się na szyję.
-SHAAAWTAAAAY, SŁONECZKOO MOJEEE! – zawołał rozciągając niemożliwie każde słowo.
-Hej, Lou. – zaśmiałam się i poklepałam go po plecach. Spojrzałam na niego. Cóż, mogłam się tego spodziewać.Wiekość jego źrenic diametralnie różniła się od normalnej, pomijając przekrwione gałki. Tylko chwila wystarczyła mi, żeby połączyć fakty.
Cóż, właściwie, czemu nie? W końcu to impreza, mogą korzystać.
-Skaarbeczku mój kochanyyy, powiedz coś swojemu mę-ężczyźnie, żeby łaskawie rozluźnił po-o-oślady, bo nie chce więce-ej nic pić! – pożalił mi się chłopak dalej uwieszony na moim ramieniu. Kilkoro chłopaków żywo przytaknęło.
Spojrzałam na Harry`ego, który tylko wywrócił oczami.
Harry nie pije. To znaczy, nie pije tak, żeby stracić kontrolę. Mam najlepszego faceta na świecie, okej?
Przedostałam się do mojego Harry`ego i usadowiłam się na jego kolanach. Nie obyło bez małych zawahań równowagi, ale cóż, alkohol.
Harry od razu objął mnie w pasie i poprawił moją spódnicę, która podwinęła się i była przez chwilę ultrakrótka. Ale ja byłam zbyt wesoła, żeby się tym przejąć.
-Harry. – jęknęłam mu do ucha, układając się na jego ramieniu.
-Co tam, skarbie?- nawet się nie wysilał, a jego głos idealnie było słychać przez głośną muzykę.
-Nie musisz rezygnować z zabawy, bo ja tu jestem. – spojrzałam mu w oczy.
-Nie rezygnuję. Przecież piję. – uśmiechnał się.
-Ledwo co. Powstrzymujesz się na siłę. Naprawdę doceniam twoją troskę, to słodkie- niemal pisnęłam i aż westchnęłam. Cóż, te drinki mnie nieco ogłupiają.-Ale nic mi nie grozi, pełno tu naszych znajomych. Ja się bawię, ty też powinieneś. Lepiej zachowaj ten swój umiar  na moment gdy naprawdę będę tego potrzebowała z twojej strony, okej? – spojrzałam na niego.
Zaśmiał się tylko ale pokiwał głową.
-Okej.
-Może okej będzie naszym ,,zawsze’’? – pisnęłam podekscytowana.
Roześmiał się po raz kolejny.
-Okej.
- O mój Boże, przestań ze mną flirtować! – pacnęłam go w ramię.
Pokręcił tylko głową wyraźnie rozbawiony moim entuzjazmem.
Wyjątkowo dobrze i wesoło się czułam. Hm, można się czuć ,,wesoło”?
-Jeszcze kilka kieliszków i będę musiał Cię nieść do domu, wiesz? –zaśmiał się.
-Ale ja już nie piję! – zawołałam dumnie.
-JAK TO?! – oburzył się Louis, który usłyszał moje słowa.
-Ja już nie będę piła, ty pij, to ja Cię mogę potem zanieść! – zaproponowałam ochoczo Harry`emu.
-Jesteś niemożliwa. –parsknął.
-A jeśli będziesz się bawić- zaczęłam kuszącym głosem, pochylając się nad jego uchem – kto wie, może rzeczywiście spotkamy się w toalecie… - musnęłam ustami jego ucho. Od razu zareagował na moje słowa, zaciskając dłoń na moim kolanie. Cmoknęłam szybko ustami jego policzek i wstałam pośpiesznie. Puściłam mu oczko i kołysząc biodrami skierowałam się na parkiet.

*oczami Harry`ego*
Jej słowa od razu na mnie zadziałały. To zadziwiające jak odważna staje się po alkoholu.  Starałem się uspokoić po tym, co przed chwilą mi zaserwowała, skutecznie zmniejszając wolną przestrzeń w moich spodniach.
Ma rację. Cholernie mam ochotę porządnie wypić z chłopakami.  Ba, mam też ochotę na to, co od godziny proponuje mi Louis. Ale nic nie poradzę, że czuję się odpowiedzialny za Julie, mam na myśli, nie chcę żeby coś jej się stało.
Tymbardziej, że jest tutaj ze mną, wiec to ja dbam o jej bezpieczeństwo.
Mało tego, widziałem jak jakiś fiut, którego swoją drogą nie znam, chciał wcisnąć barmanowi jakąś malutką torebeczkę, rozglądając się na boki i przesadnie pochylając się nad ladą, starając się zachować dyskrecję. Nie trudno się domyślić, co w tej torebeczce może być. Ale barman na szczęście go tylko zjebał, zapewne strasząc glinami, a po chwili ochrona go wyprowadziła.
Więc to chyba dobrze? Poza tym, Julie powiedziała, że nie będzie pić, prawda?
UH.
Chwyciłem zapełniony kieliszek i szybko przechyliłem. Znajomy ostry smak.
-Jeszcze. – skinąłem na Louis`a.
-Nooo i to rozu-umiem! – ożywił się. Jest totalnie narąbany i na dodatek na haju. –Nie wiem co nasza ma-aała Julie Ci obiecała i czym Cię przekonała, ale niech jej Bog w dzie-eciach wynagrodzi! – zawołał wesoło unosząc kieliszek, przy okazji rozlewając połowę jego zawartości.
Pokręciłem tylko głową i pochłonąłem kolejny kieliszek.
-Harreeeh? – mruknął Lou wyciągając w moją stronę skręta.
Zawahałem się.
Cholera, mam niesamowitą ochotę. Odszukałem w tłumie Julie. Tańczyła w najlepsze z Vicky, która cóż, niemalże obmacywała moją dziewczynę. Nie mogę, powiedzieć, żeby to nie było gorące.
Nie paliłem ani nic nie brałem od naszej przedostatniej kłótni. Cóż, ostatnia zakończyła się  wizytą w mojej sypialni, a nie jointem czy tabletką na poprawę humoru.  Trochę czasu minęło…
Julie jest tu bezpieczna. A to mnie tylko zrelaksuje.
Poza tym przejdzie mi wszystko zanim zdążymy wyjść, co pewnie nastąpi jakoś nad ranem
Wziąłem skręta od Lou, nie zastanawiając się dłużej.

*oczami Julie* 
Dostałam głupawki widząc, jak Vicky się rozchulała przy ,,Pour It Up”, wijąc się wokół mnie, wodząc dłońmi po moim ciele i wyginając się przede mną.
Kiedy ostatni raz tak szalałyśmy?
Korzystałam z chwili jak tylko się dało. Trzeźwa świadomość powoli mi wracała.
Wiedziałam, że mi wystarczy. Lubię pić, ale tak, żeby się po prostu dobrze bawić i żeby było wesoło.
A poza tym, niewiadomo jak z Harry`m. W końcu to facet, narąbie się jak biszkopt a ja muszę funkcjonować, żeby zamówić taksówkę i jakoś wejść do domu.
Zaczęła lecieć kolejna piosenka i znowu zaczęłam się bawić.

*oczami Harry`ego*
Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak można za tym zatęsknić. To uczucie, najpierw bawisz się najlepiej, potem idealnie uspokajasz i dostrzegasz lepiej niektóre rzeczy.
Czerpałem niewyobrażalną przyjemność z przyglądania się mojej kobiecie, szalejącej na parkiecie. Właściwie nie wiem, czy szaleje, dla mnie wygląda jak w perfekcyjnie dopracowanym zwolnionym tempie.  Każdy ruch jej ciała, włosów, uśmiech, dłoń przesuwająca się po biodrze, to jak nimi kołysze. Jak jej włosy idealnie dopełniają całość jej wyglądu.  Jak basy wybijają rytm, w którym jej ciało perfekcyjnie się porusza, pasując w każdym calu.
To ona jest moim narkotykiem.
______________________________________________
Późno, w cholerę, wiem.
Wybaczcie.

,,Boże, czy to jest to co nazywają chemią?
Bo jeśli tak, to Boże, możemy z Harry`m otwierać  pieprzoną elektrownię atomową z szeregiem zakładów chemicznych."
JA AKA MISTRZ SUCHARÓW #PART6969


Szczerze? Sprawa z odejściem Zayna mnie dobiła. 
Tymbardziej, że poczułam się tak jakbym została sama, bez żadnego oparcia i cholernie się bałam, że zaraz znowu w moim życiu stanie się coś złego a ja sama sobie nie poradzę.
Rok 2015 zaczął się chujowo i dalej taki jest, nie mam już na to siły, jeśli mam być szczera. 
Ale you know what
jest najgorzej, codziennie dzieje sie coś nowego, złego
a ja jakoś żyję. 
MEDŹIK. 
Tego i Wam pyśki życzę. 
Nie komentuję sprawy odejścia Zayna, piosenki, Naughty Boya, Lou, etc. 

Kocham Zayna, jest mi cholernie przykro, ale go kocham i będę z nim. 
Tak samo jak z 4/5 
forever ♥

Wybaczcie wątek Vic i Zayna, ale szczerze?
Nikt inny mi do Vic nie pasuje. 
Zresztą nevermind. 
Na YTR na razie gromadzę siły, będzie 
zwiastun, będą święta, jakoś może
się dźwignę i stanę na nogi. 
Tyle aniołki. 
Dziękuję Wam serdecznie za cierpliwość i wsparcie. 
I WESOŁEGO JAJECZKAAAA ♥
Bez śniegu, ej :c
I żeby te wszystkie ciasta poszły w cycki ♥
Kocham max 

L.

17 komentarzy:

  1. 1.omg jsjbsnskxjnskalqpznxn
    2.co kombinuje tata Shawty? Boje sie!
    3.I martwi mnie Harry i te jego jointy na rozluznienie i mam nadzieje ze jestes najlepsza na swiecie pisarka i nie bedzie watku zdrady ;*
    Boziu wiesz jak stresuje mnie tw opowiadanie,ono stalo sie moim zyciem xddd

    OdpowiedzUsuń
  2. O MÓJ BOŻE LUUUCY!!! Jest w pół do pierwszej... Mam tak wiele do napisania i boję się, że coś pominę...
    1. Przeogromnie Ci dziękuję za dedykację... Czytałam tą informację napisaną grubą, białą czcionką pięć razy i do tej pory jeszcze nie do końca do mnie to wszystko dotarło... Słońce naprawdę nie musiałaś! A jeśli chodzi o fakt, że miał być na urodziny... Po pierwsze liczy się pamięć... Po drugie... NO BOŻE DROGI ZADEDYKOWAŁAŚ MI NAJWSPANIALSZY ROZDZIAŁ NA ŚWIECIE NO!!!
    2. Tak jak już wcześniej wspomniałam rozdział jest wspaniały w każdym calu. Nie wiem czy już Ci to kiedyś mówiłam, ale... Czytając Twoje opowiadanie mam wrażenie, że tutaj każda literka, każde słowo i każde zdanie ma swoje własne idealne miejsce i minimalna zmiana mogłaby zburzyć wszystko. Dołączając do tego Twoje bezcenne poczucie humoru tworzy się coś niesamowitego! Od początku byłam pod wrażeniem, a każdy rozdział jeszcze bardziej mnie utwierdza w przekonaniu, że jesteś najwspanialszą, amatorską (jak na razie) pisarką! <3
    3. Dużo się wydarzyło w tym rozdziale... W mojej głowie zrodziło się przez to mnóstwo pytań... O co chodziło tacie Julie? Dlaczego jeszcze na imprezie urodzinowej nie pojawił się Dylan? Zaniepokoił mnie też fakt, że Harry uległ namowom Louis'a. Owszem Shawty pozwoliła mu na dobrą zabawę, ale czy miała aż to na myśli... Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie z tego żadnej tragedii...
    4. Uwielbiałam Twoje opowiadanie od początku... Każdy rozdział przeżywałam jak żaden inny. Każdy wzbudzał we mnie odmienne uczucia... I wiesz co... Myślałam, że te rozdziały, w których nasi przecudowni główni bohaterowie kłócą się na każdym kroku były najlepsze... MYLIŁAM SIĘ I TO BARDZO! Te ostatnie rozdziały mogłabym czytać na okrągło i nigdy mi się nie znudzą!!! Może to przez Twój styl pisania, a może fakt iż z natury jestem romantyczką... Tego nie wiem... W każdym bądź razie po raz kolejny skradłaś moje serce!
    5. Bardzo się cieszę, że mimo tego całego zamieszania z odejściem Zayn'a i w ogóle ogromnej rozpaczy wśród Directioners z tego powodu postanowiłaś w pewien sposób wkręcić go do opowiadania. I zgadzam się z Tobą w pełni jeśli chodzi o to, który z chłopców najbardziej pasuje do Vic. Wybrałaś idealnie!!!
    6. Spokojnie już kończę!!! A chcę skończyć tak jak zaczęłam. Powtórnymi podziękowaniami. Zrobiłaś mi przeogromną niespodziankę! Uszczęśliwiłaś na kolejne kilka dni! Tylko nie wiem za co mi dziękowałaś, bo to ja powinnam dziękować Tobie za to że jesteś, za to że piszesz i za to, że się znamy i po prostu za wszystko!!! DZIĘKUUUJĘ <3 Pozdrawiam Cię Słonko bardzo serdecznie, ślę pokrzepiające uściski i buziaki! Do następnego!!! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. PS. Wiedziałam, że o czymś zapomnę! Cytat z "Gwiazd naszych wina"! Za niego też Ci jestem mega wdzięczna!!! <3
    PS. 2 I LOVE YOU TOO <3 LOVE YOU SO MUCH!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. od czego by to zacząć...
    HUUUURA UDAŁO SIĘ ZAŁOŻYĆ TE PIEPRZONE SOCZEWKI XD
    ŻYCZE POWODZENIA NA WSZYSTKIE KOLEJNE RAZY MISIA <333

    ok
    śniadanie
    soł emołszjonal
    spanie ze sobą poprzedniej nocy ...
    nie rozumiem dlaczego ty żeś tego nie opisała ok newer majnd bejbe c;
    kolanka *o* tak Harry trzymaj są na tych kolankach może sie co z tego urodzi wkrótce :DDD

    ten kiss >>>>>>>>>>>>>> o chryste na niebie <3 i ten pieprzony fakt że ona była półnaga w pieprzonych szpilkach H pewnie wyglądał jak Adonis i se ją tak po prostu podsadził ocierał się o nią i był ewidentnie gotowy na seksy ( tak jak ja of kors ) a ty żeś tego nie wykorzystała no !!! Boże jak można mnie tak katować ._. nie ważne. idealnie było i tak *o*

    tak już ci mówiłam z tym ojcem Julie to ja kurwa wczoraj myslałam żeby go tu wpleść znowu chryste nasze mózgi >>>>>>>>
    O CO CHODZI Z TĄ PRACĄ CO HARRY MA ROBIĆ O.o ja jebie boje sie kurwa ;o
    IMPREZA U VIC >>>>>>>>>>>> prosze chce taką *o* sami wspaniali ludzie alko muza więcej alko zjaranie i seks w kiblu z Hazzą <333 prosze niech mi ktoś coś takiego załatwi !!!! *O*

    ciekawa jestem co ta twoja głowka wymysli hołp soł samfing emejzing ! XD życze weny ZASRANEGO CZASU, WCZESNIEJSZYCH WAKACJI TAK JAK JAAA pozdawania tych wszytkich testów excela czy czegoś tam i wracaj do Kielc kutasiarzu bo tęsknie max czaisz? ;c
    Love you misia <333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 <3 <3
    Jeju ja juz się nie mogę doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ojoj Harry <3 <3 <3
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  7. http://kolor-prawdziwego-nieba.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, co za rozdział, przez cały czas, dosłownie miałam motyle w brzuchu, Jezuu, to opowiadanie jest perfekcyjne! :)
    Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko i jak narazie nic się nie spierdzieli xd.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy zobaczyłam, że jest nastepny rozdział na twarz wszedł mimeega uśmiech i odwaliłam coś w stylu zwariowanego tańca szczęścia po całym pokoju. Dobrze, że nikt tego nie widział xD
    " Napierniczam promieniami szczęścia."
    Padłam. I leżę wciąż na podłodze ze śmiechu xD
    Scena Julie i Harry'ego w kuchni, normalnie piękne i takie romantyczne że mogę rzygać. I LOVE IT!!!
    Harry zboczuch xP
    Cały rozdział oczywiście jak zwykle niesamowity i czekam na dalszą część. Tylo tym razem szybciej, bo nie wytrzymam!

    A teraz, korzystając z chwili powagi, to odejście Zayna sprawiło, że siedziałam przy komputerze z otwartą buzią przez 15 min, a potem przez kilka sekund szybko jak tornado powiadomiłam o tym wszystkie przyjaciółki, bez względu na to czy są fankami 1D i czy wiedzą, kim jest Zayn. Też się czuję nie fajnie. :( Smuteg.

    OdpowiedzUsuń
  10. <3<3<3<3<3<3<3 kocham tego bloga czekam na next
    Gabrysia

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega rozdział, co więcej pisać xd <3 WESOLEGO JAJKA I MOKREGO PONIEDZIAŁKU !<33 ~julii

    OdpowiedzUsuń
  12. Omom mega! ������

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy next? Nie mogę się już doczekać! <333

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem czy wiesz ale Harry tez chce odejsc po zakonczeniu trasy...rozdzial jest wspanialy!! P.S. Nie jestes sama z problemami...tez mam ich wiele i to powaznych i mimo tego ze mam z kim o tym porozmawiac nie czuje sie lepiej :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co!? Harry Tteż!? No nie...to nie może być prawda...:(((

      Usuń