środa, 17 czerwca 2015

40. I lied

  
GDZIEŚ TAM BĘDZIE CZERWONA CZCIONKA :D



  Kilkanaście minut póżniej, żegnaliśmy się na korytarzu. Gdy w końcu opuściliśmy mój rodzinny dom, nie rezygnowałam ze sztucznego uśmiechu. W końcu mu wygarnę. 
Bez słowa czeałam aż otworzy drzwi od samochodu. Wsiedliśmy również w milczeniu. 
Ruszyliśmy, a nadal żadne słowo nie padło. Ja wpatrywałam się w krajobraz za szybą, a Harry prowadził. Widziałam, że co chwila na mnie spogladał, chcąc coś powiedzieć, ale chyba jeszcze się nie zdecydował, co chce mi przekazać. 
Dopiero po kilunastu minutach jazdy, w końcu się odezwał.
-Julie, widzę, że jesteś na mnie wściekła. - stwierdził. 
-Ja? No coś ty, niby dlaczego? - Mój głoc ociekał sarkazmem. 
TO TAKIE DZIWNE, ŻE JESTEM AN NIEGO ZŁA, HM. 
Wywrócił oczami. Zaraz mnie tu rozniesie, przysięgam! 
-Przecież nie stało się nic, za co mogłabym być zła. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się wymuszenie. 
-Julie, przestań. - powiedział zniecierpliwiony. 
-Czego ty się spodziewałeś, Harry?! - wybuchłam w końcu. - Że ci podziękuje za to, że wybrałeś podlizywanie się mojemu ojcu, zamiast uprzedzenie mnie o tym, co mnie czeka?! 
-Shawty, ja... 
-Nie mów do mnie Shawty! - zawołałam.  
-Boże, nie histeryzuj, nie przemyślałem tego, okej? 
-Histeryzuję? - jak słowo daję, zaraz poleje się krew. - Może zaczekamy, aż to ja zrobię takie świństwo tobie i zobaczymy jak ty będziesz ''histeryzował'', co? 
-Julie, uspokój się! To był głupi pomysł, wiem! Ale nie rób scen, zachowujesz się jakbym kogoś zabił! A ja nic nie zrobiłem! To nawet nie był mój pomysł! - bronił się. 
-Zrobiłeś, Harry! Okłamałeś mnie. 
-Nie okłamałem. - zaprzeczył. 
-A co twoim zdaniem, zrobiłeś? 
-Po prostu nie powiedziałem całej prawdy. - odparł prosto. 
-Wsadź sobie to niemówienie całej prawdy w dupę. - warknęłam, skrzyżowałam ramiona na piersi i spojrzałam w okno, zaciskając zęby ze złości. 


    Harry  moje słowa skomentował jedynie teatralnym westchnięciem. A ja w dalszym ciągu zagryzałam policzki ze złości. Wszystko się we mnie wręcz gotowało. Chciałabym, żeby dalej mówił, żebym mogła się z nim pokłócić, wykrzyczeć, wyładować się. Ewentualnie przywalić mu w tą przystojną buźkę.
Nie chodzi mi już o to, co zrobił. Chociaż fakt, nienawidzę kłamstwa i to, że mnie oszukał, lub też jak on to ujmuje ‘’nie powiedział mi całej prawdy’’,  mnie najzwyczajniej w świecie boli. Ale niesamowicie zdenerwował mnie swoim zachowaniem przy stole, gdy niebezpośrednio bronił sam siebie i teraz, gdy wszystko bagatelizuje i sądzi, że ja wyolbrzymiam.
Przysięgam, nikt nie jest w stanie zranić mnie czy wkurzyć jak Harry Pieprzony Styles. Nikt też nie jest w stanie zapewnić mi tego uczucia w środku, które towarzyszy mi za każdym razem gdy jest obok, ale to szczegół.
Cholera, stop. Zaczynam się oddalać myślami od mojej złości, a nie mam zamiaru od tak mu tego odpuścić. Jeśli uważa, że może od tak zlekceważyć moje pieprzone uczucia, to się myli.
Swoją drogą, czy to dla niego aż takie straszne, przyznać mi rację, powiedzieć głupie ,,przepraszam” i mnie pocałować ? Przecież gdyby tak było, z miejsca zapomniałabym o całej sprawie. Gdy w grę wchodzą usta Styles`a, mój gniew średnio sobie radzi.
- Masz zamiar się teraz do mnie nie odzywać? – odezwał się nagle Harry.
- Gdy się odzywałam, usłyszałam, że histeryzuję więc nie odzywam się wcale. – odparłam nonszalanckim tonem. Boże, zachowuję się jak stereotypowa baba.
Ale ani trochę mnie to teraz nie obchodzi.
- Nie rozmawiaj ze mną tak.  – niemalże warknął.
- Ja z tobą nie rozmawiam, Styles. – prychnęłam.
- Więc zacznij!
- Jakoś ty wcześniej nie byłeś skory do rozmowy, na przykład na temat prawdziwego powodu wyjazdu do taty. – ironizowałam, dalej uparcie patrząc przed siebie. 
- Boże, to było głupie, przepraszam, okej?! Nie przemyślałem tego! – podniósł głos.
- Nic nowego, ty nigdy nie myślisz! – Ja też to zrobiłam.
- Przykro mi, taki właśnie jestem, robię w chuj błędów!
- Więc może warto by było czasem chociaż normalnie się do tego przyznać? – zasugerowałam z ironią.
-A co ja dopiero zrobiłem? –prychnął.
- Hm, pomyślmy, nie powiedziałeś mi całej prawdy, zrobiłeś ze mnie idiotkę, zasugerowałeś, ze zachowuję się jak dzieciak i stwierdziłeś, że histeryzuję, a co? – spojrzałam na niego z pełnym nienawiści uśmiechem.
- PRZEPROSIŁEM! I dalej przepraszam! A poza tym,  bądźmy szczerzy, zachowałaś się jak dzieciak! – spojrzał na mnie karcącym wzrokiem.
NO NIE.
- JA?! – krzyknęłam, będąc u kresu wytrzymałości.
- Tak, ty! 
- Chyba miałam prawo poczuć się zraniona, kiedy mój ojciec i facet knują sobie rodzinne spotkanko i przedstawiają mi obcą kobietę mającą zastępować mi moją zmarłą mamę i oczekują ode mnie ciepłego przywitania! – zawołałam.
- Ale to nie znaczy, ze musiałaś odwalać taką scenę w obecności Samanthy! Zachowałaś się jak dzieciak, Julie! – wyrzucił mi.
Kiedy on w końcu zacznie mnie SŁUCHAĆ?
- Do cholery jasnej, czy ty naprawdę nie rozumiesz co ja poczułam?! – byłam bliska płaczu.
- Rozumiem, że się wkurwiłaś, ale…
- NIE!- wrzasnęłam. – Byłam rozczarowana tobą i tatą, nie byłoby tej sytuacji, gdybyście mnie uprzedzili! Samantha jest pierwszą kobietą w życiu mojego ojca po śmierci mamy, nie możesz oczekiwać, że nie obejdzie mnie fakt jej istnienia! A poza tym, zachowałam się, byłam miła!
- Dorośnij, Julie! – rzucił, a we mnie po raz kolejny się zagotowało. Co za dupek!
- Jestem cholernie dorosła!
- Nie zachowujesz się tak. – zaprzeczył.
- Cóż, w takim razie pieprzysz nieletnią, przykro mi. – warknęłam.
- Właśnie widzę. – syknął.
- Boże, jak ja Cię nienawidzę! – wręcz jęknęłam. Przysięgam, zaraz mnie tutaj rozniesie.
- A ja Cię ko… - zaczął, ale wpadłam mu z wściekłością w słowo.
- Nie kłam! – krzyknęłam.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Skąd pomysł, że kłamię?
- Oh, przepraszam, ty ‘’nie mówisz całej prawdy”. – warknęłam.
- Możesz zostawić to w spokoju? – westchnął znudzony.
- Możesz przestać lekceważyć to co czuję i chociaż raz pozwolić mi dojść do słowa i mnie zrozumieć? –zapytałam z żalem.
- Nigdy nie lekceważyłem twoich uczuć, Julie.
- To jest dokładnie to, co robisz! – zawołałam. – Nie przyszło ci do głowy, że boli mnie to, ze nie byłeś ze mną szczery w tak błahej sprawie? Jak ja mam ci ufać w jakiejkolwiek innej, poważniejszej?
- Julie, przepraszam, naprawdę kurwa tego żałuję! Ale to nie znaczy, ze nie możesz mi ufać! –spojrzał na mnie błagalnie.
- Niestety dla mnie to dokładnie to oznacza. – odparłam.
Harry położył dłoń na moim kolanie.
- To nieprawda Julie, chcę, żebyś mi ufała. – powiedział już spokojnie.
Strąciłam jego dłoń.
- Prowadzisz. – mruknęłam tylko.
- Julie… -zaczął, ale przerwałam mu.
- Mógłbyś czasami zwrócić większą uwagę na to, co próbuję ci powiedzieć, a nie od razu wmawiać mi, że histeryzuję. Bo tylko dajesz mi tym do zrozumienia, że masz w dupie moje zdanie i uczucia, no do cholery!  – skrzywiłam się.
-Julie, zrozum, że nie lekceważę twoich uczuć, ale kurwa, jestem beznadziejnych w tych ‘’związkowych sprawach”, tym całym związkowym gównie! Zalezy mi na tobie jak cholera, ale nie umiem zawsze robić tego, co wypada, co powinienem!
-To nie jest związkowe gówno tylko podstawowa rzecz w relacjach międzyludzkich, Harry! A poza tym, od kiedy my jesteśmy w związku?!
- O Boże, jak mam inaczej to nazwać?! Nie wiem czy umiem być w związku, ale myślę, że to co mamy, chyba można tak nazwać, nie sądzisz? – zapytał z ironią.
- Jeżeli masz się dalej tak zachowywać, to ja dziękuję za taki związek. – prychnęłam.
Spojrzał na mnie… dziwnie. Zły, zraniony…? Oh, błagam.
-I kto tu ma w dupie czyjeś uczucia? – syknął i wlepił wzrok w drogę przed sobą.
-Nie rób z siebie ofiary! Dobrze wiesz, że to czym jesteśmy jest chore.
-Może ja lubię to, jak chore to jest. – mruknął.
-To jesteś jedyny. – prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Kłamiesz. –odparł.
-Może po prostu nie mówię całej prawdy? – zapytałam sarkastycznie, posyłając mu wredny uśmiech.
- Kurwa, Julie!  - wybuchł.
-To w końcu  kurwa, czy Julie? – zapytałam nonszalancko.
W tym momencie zahamował z piskiem opon, stając na poboczu, wprawiając mnie w mały szok. Okej, tego się właściwie nie spodziewałam.
Spojrzałam szybko przez szybę. Okolice Northland, konkretnie las na obrzeżach.  Ściemnia się już.
Więc po cholerę zatrzymuje się na tym odludziu?!
Spojrzałam od razu na niego. W  tym samym momencie, gdy obróciłam głowę w jego stronę, odezwał się:
- Siadaj z tyłu. – powiedział tylko. Co, do cholery?
- Co ty… - zaczęłam ale mi przerwał.
- Idź na tylne siedzenie, Julie. – syknął.
- Harry, do cholery jasnej… -  tym razem także się było mi dane dokończyć.
- Teraz. – warknął. O nie.
O cokolwiek mu chodzi, nie będę robiła tego czego on chce. Absolutnie.
- Jesteś nienormalny. – warknęłam i wysiadłam z auta, trzaskając drzwiami. Wręcz widziałam oczami wyobraźni jak fizycznie zabolało go to trzaśnięcie. I to tylko przez jebany samochód…
Jednak Styles postanowił mnie kolejny raz tego dnia zaskoczyć i niemalże zaraz po mnie, wyskoczył z samochodu.
- Stój! – zawołał.  Ani mi się, cholera, śni.
Moje obcasy nieco utrudniały mi szybkie oddalenie się od niego, zwłaszcza biorąc pod uwagę teren i to, że targały mną niesamowite emocje.
- Blackburn, jesteś tak kurewsko nieznośna… - syknął, przerażająco szybko znajdując się tuż obok mnie.  Złapał mnie za ramiona i odwrócił do siebie przodem.
- Nie będę się z tobą szarpać, Harry! – ostrzegłam go i spróbowałam wydobyć się z jego uścisku.
Oczywiście nic nie osiągnęłam, a twarz Harry`ego dzieliło od mojej zaledwie kilka centymetrów, co cholernie mnie dekoncentrowało.
- Więc przestań ze mną walczyć i ode mnie uciekać. – powiedział cicho. Przez jego pieprzoną bliskość, niemalże musnął ustami moje, podczas wymawiania tych słów. Nie, nie, nie, nie.
- Nie dajesz mi innego wyboru. – prawie wyszeptałam. Nie zmienialiśmy swojej pozycji. Gdyby tylko złość całkowicie ze mnie wyparowała, mogłabym się napawać jego bliskością i naszym położeniem, jego dotykiem.
Ale to ostatnie czego teraz chcę.
- Mylisz się, kochanie. –mruknął, uśmiechając się.
- Nie wyjeżdżaj mi z ,,kochaniem” – skrzywiłam się ze złością – to że aktualnie na ciebie nie krzyczę nie znaczy, że o wszystkim zapomniałam.
- Aż za dobrze wiesz, że mogę sprawić, żebyś zapomniała. – wraz z momentem, gdy ostatnie słowo opuściło jego usta, przysunął moje ciało bliżej do niego, przez co między nami prawie w ogóle nie było pustej przestrzeni.
Cholera, wiem. 
- Ty i twoje metody rozwiązywania problemów. – prychnęłam, mimo że miałam niesamowitą ochotę po prostu go pocałować.
JESTEŚ ZŁA, JULIE.
Owszem, jestem zła i to jak. Nienawidzę go. Ale tak samo mocno jak go nienawidzę, tak go, kurwa, kocham.
- Kochasz te metody. – uśmiechnął się, muskając moje usta, wręcz sprawiając mi ból tak krótkim kontaktem naszych ust. Chcę więcej, Boże, o wiele więcej.
- Co nie zmienia faktu, że jesteś skończonym dupkiem. – syknęłam.
- Powiedz mi coś czego nie wiem, skarbie. – zaśmiał się.
Wyplątałam się z jego uścisku. Nie mogę się tak łatwo poddawać i mu ulegać. Nie na takich zasadach,  że  może mnie lekceważyć  i myśleć, że wszystko ujdzie mu na sucho.  Nie.
- Julie, nie skończyliśmy rozmawiać!
- To nie była rozmowa. – ucięłam i ruszyłam przed siebie. Oczywiście, nie pozwolił mi na to, zatrzymując mnie kolejny raz. Ale tym razem nie dałam się złapać, utrzymałam między nami dystans.   – Ty nie rozmawiasz, Harry. Ty wygłaszasz swoje racje, do których ja muszę się dostosować, jeśli nie – załatwiasz to w inny sposób.
- Zadowalając cię. – odparł z szerokim uśmiechem.
- Przestań, Harry nie traktuj mnie tak! Kurwa mać, tylko do tego jestem ci potrzebna?! – straciłam cierpliwość. Okej, cały czas mówi te wszystkie swoje brudne słowa, a ja je cholera, uwielbiam, ale nie w tym momencie. To tak, jakbyśmy nie byli niczym innym. A chyba tak nie jest…? Bynajmniej z mojej strony.
Spoważniał od razu.
- Nie, Boże, Julie, nie. Nie. Nie to miałem na myśli. Cholera, widzisz, to jest właśnie to o czym mówiłem. Jestem beznadziejny w gadaniu, okej? Pierdolę mnóstwo głupot, czasami nieumyślnie powiem coś co cię zrani, ale nie chcę tego, nigdy nie chciałem. Przepraszam, ale taki jestem.  – pociągnął lekko za włosy w akcie frustracji. Boże, jakim cudem tu wylądowaliśmy dalej wałkując ten nieokreślony, chory temat?
- Cokolwiek, Harry, naprawdę. – westchnęłam.
- Dlaczego nie możesz tego zaakceptować? – zawołał.
- Wymagasz ode mnie akceptacji twojego chorego zachowania? – prychnęłam. – Podczas gdy ty nie umiesz uszanować moich pieprzonych uczuć?
- Cholera, Julie ile razy mam powtarzać to samo?! Staram się, okej? Próbuję być lepszy! – podszedł bliżej, ale ja cofnęłam się o kilka kroków. On widząc to zrezygnował z kolejnych prób zbliżenia się do mnie.
- Chujowo ci to idzie. – skrzywiłam się.
-  Zabij mnie za to! – krzyknął. – Ale Cię kocham i dla Ciebie się staram,  chcę być dla ciebie takim chłopakiem, na jakiego zasługujesz, co nie jest łatwe! Staram się być godnym twojego zaufania, ta cała sytuacja z twoim ojcem też była w dobrej wierze, chciałem dobrze ! Próbuję robić co mogę, żeby ten nasz popieprzony związek jakoś wyglądał!
- Mam dość tego ‘’związku” ! Nie cierpię tego, w czym tkwimy! – ja też zaczęłam krzyczeć.
Boże, co my w ogóle robimy? Wydzieramy się na siebie na środku jakiegoś pieprzonego lasu.
Chore, CHORE. 
-Wcale nie. – zaprzeczył żywo Harry i w ciągu sekundy znowu znalazł się obok mnie, brutalnie naruszając moją przestrzeń osobistą.
Zanim zdążyłam zareagować, krzyknąć, odsunąć się, uderzyć go, cokolwiek, on przerzucił mnie przez ramię i zaczął nieść w kierunku samochodu, od którego swoja drogą, zdążyliśmy się oddalić o dobre kilkanaście metrów.
- Puść mnie ! – zawołałam, wiercąc się.
Sekundę później znalazłam się na tylnym siedzeniu auta Harry`ego, a on sam trzasnął drzwiami i układając się na mnie, wpił się w moje usta.
Kurwa jebana mać.
- Uwielbiasz to w czym tkwimy tak samo mocno jak ja. – powiedział nisko, patrząc mi w oczy. Ponownie jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej i samo to doprowadzało mnie do szaleństwa.
- Kocham Cię, Julie. – powiedział, a mnie przeszły ciarki. Zanim zdążyłam zareagować, zaczął całować moją szyję, lekko ją kąsając.  Zagryzłam wargę.
O dobry Boże.
- Cholernie mi na tobie zależy. I naprawdę staram się jakoś nad sobą pracować. – powiedział znowu, podnosząc głowę ponownie na wysokość mojej, tylko po to by spojrzeć mi w oczy i ponownie obcałowywać moją szyję, błądząc dłońmi po moim ciele.
Chcę więcej.
- Przepraszam cię za wszystko, co spieprzyłem i co jeszcze spieprzę.  -  powiedział gdy znowu przerwał na chwilę to co robił i zaraz wpił się w moje usta.  Z niemożliwym entuzjazmem odwzajemniłam pocałunek.  Z trudem stłumiłam jęk zawodu gdy znowu się ode mnie oderwał by coś powiedzieć.
- Chcę, żebyś mi ufała. I zrobię wszystko, żeby tak było.  – tym razem zsunął ramiączko mojej sukienki i całując moje obojczyki, wsunął dłoń pod materiał.
Narastała we mnie ekscytacja. Wszystkie emocje się we mnie kłębiły zamieniając się tylko w to jedno, które jak nikt inne potrafi dać mi Harry.
Ku mojej radości, jego dłoń nadal została pod moją sukienką, gdy znowu spojrzał mi w oczy by coś powiedzieć.
- Nasza relacja jest pojebana, nawet bardzo. Ale niesamowicie ją uwielbiam.  I cholernie mi się ona podoba, mimo wszystko. -  mruknął, całując mnie. Nagle poczułam jego dłoń, która otarła się o złączenie moich nóg, co wywołało mój cichy jęk zaskoczenia.  O mój Boże.
Poczułam jak Harry uśmiecha się przez pocałunek, a jego dłoń powędrowała wyżej, do moich piersi. Nie wiem w którym momencie i w jaki sposób pozbawił mnie stanika, ale chyba nie jest to istotne.
Co ważniejsze, za cholerę nie mogłam skupić myśli i przypomnieć sobie uczucia wściekłości i nienawiści, które jeszcze przed kilkunastoma minutami mnie wręcz rozsadzało.
Całe moje ciało błagało wręcz o jego uwagę i w niesamowity sposób reagowało na jego dotyk. Moje dłonie błądziły po jego plecach, ramionach, włosach, karku, policzkach, przymrużałam oczy z nieopisanej przyjemności, która mnie ogarniała, mimo że jedyne co na razie robił to po prostu mnie całował i dotykał. To było niewytłumaczalne i cholernie cudowne.
Przy jego pomocy pozbawiłam go koszulki i zaczęłam błądzić rękoma po jego torsie.
Gdy jego dłoń niby przypadkiem napotykała moje wrażliwsze miejsca, wręcz zaciskałam pięści. Jakim cudem on tak na mnie działa?! 
W pewnym momencie jego dłoń zatrzymała się w tym upragnionym miejscu.  A mnie ogarnęło istne podekscytowanie. Powoli, wręcz boleśnie powoli poruszał dłonią, wpadając w rytm.  Coraz głośniejsze westchnięcia opuszczały moje usta, gdy jego usta błądziły moim ciele, a jego dłoń skupiała całą uwagę tam, gdzie tego potrzebowałam.
Nagle Harry się zatrzymał, przestał ruszać dłonią, ale jej nie zabrał.   Niemalże zaskomlałam.
- Nadal uważasz, ze nie cierpisz tego co jest między nami? – wyszeptał mi w usta.
- Harry… - jęknęłam. To było wręcz bolesne. Był tak cholernie blisko, jego dłoń nadal nie zmieniała położenia,  a moje zmysły szalały.
- Odpowiedz mi, Julie. – mruknął, nieznacznie poruszając palcami, aż wstrzymałam oddech.  – Dalej nie cierpisz naszej relacji? Czy może kłamałaś?
Pokiwałam desperacko głową.
-Julce. – powiedział tonem nie złoszczącym sprzeciwu. DOBRY BOŻE…
- Kłamałam. – wyszeptałam.  

- Tak myślałem skarbie. – zaśmiał się i szybkim ruchem pozbawił mnie sukienki. – Boże kochany, uwielbiam widzieć cię w takim stanie… - mruknął bardziej do siebie niż do mnie i wpił się w moje usta, równocześnie wznawiając ruchy ręką, co wywołało kolejne westchnięcia.
- Głośniej. – mruknął tylko, a jego dotyk stał się bardziej intensywny.  Jęknęłam w jego usta, gdy przyległ do mnie nagle całym ciałem i poczułam go idealnie.
- Mógłbym się z tobą codziennie kłócić, jeśli mamy się tak godzić. – mruknął Harry, schodząc pocałunkami ponownie na moją szyję.
-Nawet nie próbuj tego robić. – zaoponowałam szybko. Zaśmiał się tylko i powrócił do całowania mojej skóry, krok po kroku, coraz niżej, czym doprowadzał mnie do narastającego szaleństwa. Czułam każdy powolny i długi pocałunek  zostawiany przez Harry`ego, układający się w ścieżkę wzdłuż mojego ciała od szyi.  Gdy zaczął całować moje podbrzusze, odprężyłam się i skupiłam się na każdym wrażeniu, które odbierało moje ciało.
Zsunął zębami moje majtki i zanim zdążyłam wziąć oddech,  głowa Harry`ego znalazła się między moimi nogami, a on zaczął całować moją kobiecość, dzięki czemu mój umysł stał się totalnie zamglony, a jedyne na czym się koncentrowałam to niesamowita przyjemność, jaką dawał mi ten dupek.
Przestałam przywiązywać wagę do moich jęków czy westchnień,  w momencie gdy dołączył swoją dłoń, co odebrało mi dech w piersiach.
Jego imię co kilka chwil uciekało z moich ust.  Ciepło w moim podbrzuszu przejmowało moją świadomość.
- Harry… - zdołałam wyszeptać.
- Cierpliwości, księżniczko. – zaśmiał się, podnosząc się do moją wysokość. Od razu skorzystałam z okazji i pośpiesznie rozpięłam jego spodnie.
Po raz kolejny się roześmiał, ale ku mojej uciesze, pozbył się spodni. Ścisnęłam lekko jego męskość, na co otrzymałam cichy pomruk zadowolenia. O dobry Boże, uwielbiam ten dźwięk.
Zsunęłam bokserki z jego bioder, czując narastającą ekscytację.
-Zaraz dostaniesz to, czego chcesz, Shawty. – mruknął mi do ucha i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, wszedł we mnie, wywołując długie westchnienie.
Zatrzymał się już za pierwszym ruchem.
-Spójrz na mnie. – zażądał.  Z trudem skupiłam wzrok na jego oczach.
-Harry… - wyszeptałam.
-Chcę, żebyś na mnie patrzyła. – powiedział powoli i ponowił swój ruch, na co zmrużyłam oczy.  – Chcę, żebyś na mnie patrzyła, Julie. – powtórzył dobitnie.
Patrząc mu w oczy, co było cholernie gorące, przygryzłam wargę, pragnąc jego całego.
Harry nie spuszczając ze mnie wzroku, wykonywał kolejne pchnięcia, znajdując nasz idealny rytm. Zapomniałam o jakimkolwiek  wstydzie. Kolejne jęki i westchnienia opuszczały moje usta, niektóre tłumione przez jego usta. Jego pomruki sprawiały mi przyjemność samą w sobie, dobry Boże…
Z każdym kolejnym pchnięciem coraz trudniej było mi utrzymać kontakt wzrokowy jak i względną świadomość.
-Harry… - zdołałam zaskomleć  będąc u kresu.
-Tak, skarbie, właśnie tak. – mruknął, gdy moje ciało ogarnęła fala nieograniczonej przyjemności, którą oddawał każdy nerw  w moim ciele. Wydałam z siebie przeciągły jęk, zaciskając dłoń na ramieniu Harry`ego.  Niski, gardłowy pomruk  Harry`ego powitał mnie, gdy powoli moja świadomość w pełni do mnie wracała. Harry nadal bardzo powoli się poruszał, oddychając ciężko i patrząc mi w oczy. Dopiero po chwili zdałam sobie  sprawę jak głośny jest mój oddech.  W milczeniu patrzyliśmy sobie w oczy, oddychając głośno, gdy Harry nadal powoli się we mnie poruszał. 

Powoli odprężałam się w jego ramionach. Ten moment zdecydowanie zapadnie mi w pamięć.
Nagle Harry się zatrzymał i złożył na moich ustach delikatny, perfekcyjny w każdym calu pocałunek.
- Moja mała, niegrzeczna Julie. – mruknął i ponownie cmoknął moje usta.
Uśmiechnęłam się na te słowa. Jest niemożliwy.
Objęłam go i przytuliłam do siebie chcąc rozkoszować się jego bliskością.  Harry pocałował mój obojczyk i ułożył się na mojej klatce piersiowej. 
- Naprawdę przepraszam, Julie. – wyszeptał.  Westchnęłam tylko i przymknęłam oczy.  Gdzie się podział mój żal i złość?
Już niczego nie miałam mu za złe. I zdałam sobie sprawę, że cokolwiek, kiedykolwiek by nie zrobił, ja i tak w końcu mu wybaczę.
Za bardzo mi na nim zależy.

***

- Harry, nie ma ich, no! – jęknęłam zdesperowana.
- Naprawdę mi przykro, Shawty. – Harry był wyraźnie rozbawiony moim zachowaniem.
- Styles, czy ty je naprawdę wyrzuciłeś? – spojrzałam na niego karcąco, patrząc w lusterko, chcąc widzieć jego reakcję.  Cóż, ja siedziałam na tyle szukając… moich majtek.
Na jego ustach pojawił się ten głupi uśmieszek.
- Skąd mam wiedzieć, Julie? Działałem pod wpływem chwili, nie wymagaj ode mnie, żebym zwracał na coś takiego uwagę.  – powiedział obronnym tonem.
Perfidnie się ze mnie nabija.
- Nienawidzę Cię.  – syknęłam i zajrzałam po raz setny pod siedzenie.
- Czy to  takie istotne? – zapytał marudnie.
- Biorąc pod uwagę, że mam tak wejść do restauracji i wziąć coś na wynos,  istotne. – skrzywiłam się.
- Właściwie, można powiedzieć, że ja już jadłem… - mruknął Harry.
Moje policzki zapłonęły na jego dwuznaczne słowa.
- Boże, Harry! – zawołałam. Roześmiał się tylko na moją reakcję.
- Uhhhh… - jęknęłam i zrezygnowana przeskoczyłam na fotel pasażera obok Harry`ego.
Był wyraźnie zadowolony.

Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej i zrobiłam obrażoną minę.
- Kotku, nooo … - zaśmiał się Harry, kładąc dłoń na moim udzie, trochę za wysoko.
- Harry! – strzepnęłam jego dłoń oburzona.
- Jeszcze niedawno nie miałaś nic przeciwko… - powiedział, przygryzając dolną wargę.
 UHHHH.
- Przecież wiem, ze lubisz jak jestem ‘’dotykalski’’. – zaśmiał się.
Nigdy mi tego nie zapomni, no. 
- Zrobiłeś to specjalnie.  – zignorowałam jego wcześniejsze słowa.
- Ale co? –spojrzał na mnie zaciekawiony.
- To, ze tak szybko stamtąd odjechaliśmy, żebym nie znalazła mojej pieprzonej bielizny. – warknęłam.
- Ależ skąd, skarbie. – zaśmiał się.
- Przestań się ze mnie nabijać! – szturchnęłam go lekko.
- Nie śmiałbym. – parsknął i zaparkował pod restauracją.
- Ja stąd nie wyjdę. – powiedziałam stanowczo.
- Znaj mą litość, ja pójdę. – wyszczerzył się i nachylił się, żeby cmoknąć mój policzek.
Westchnęłam tylko. Rany boskie, do czego to doszło, siedzę w samochodzie pod restauracją w krótkiej sukience bez majtek.
Harry  wysiadł, zamknął drzwi i nachylił się jeszcze nad otwartą szybą.
- Powiem ci, ze już od dawna chciałem wziąć cię w moim samochodzie. – puścił mi oczko i posłał mi ten swój cwany uśmieszek.
BOŻE KOCHANY.  Ukryłam twarz w dłoniach. Policzki mnie paliły. Czemu on musi być AZ TAK bezpośredni?
Harry wyraźnie zadowolony z siebie wszedł do restauracji a ja zaczęłam się zastanawiać jak wiele jeszcze razy będę przy nim tracić kontrolę sama nad sobą i zapominać o bożym świecie.


***

- Przysięgam, jeszcze raz mnie klepniesz, a nigdy więcej się do ciebie nie odezwę! – zawołałam wchodząc pośpiesznie do domu.
Harry bezczelnie przez całą drogę stwarzał aluzje, przez które moje policzki robiły nienaturalnie czerwone. Nie wspominam już o jego poklepywaniu mojego niemalże nieosłoniętego niczym tyłka.
- Są też inne rzeczy, które mogę zrobić korzystając z tego, ze nie masz na sobie bielizny, Shawty.  – zaśmiał się. Wywróciłam oczami.
Skierowałam się szybko w stronę schodów by zlikwidować problem brakującej części mojej garderoby, lecz w ciągu chwili znalazłam się w jego objęciach.
- Myślę, że gdy już jesteśmy w domu, wcale nie potrzebujesz tego, czego tyle czasu szukałaś. – mruknął mi rozbawiony do ucha, całując jego płatek.
Zaśmiałam się, próbując go odepchnąć.  
- Jesteś  taki zboczony, Harry, to przerażające! –  zachichotałam, gdy muskał ustami moją szyję, łaskocząc mnie.
Pisnęłam nagle zaskoczona, gdy jego dłoń znalazła się pod moją sukienką, uwolniłam się szybko z jego objęć i pognałam na górę, ciągnąc dół sukienki w dół.
Usłyszałam za sobą tylko śmiech Harry`ego.


***

- Nie idź tam, idiotko! – pisnęłam znad miski popcornu.
Harry był wyraźnie rozbawiony moim emocjonalnym podejściem do horroru, który akurat oglądaliśmy. 
- Zdecydowanie nie jesteś typem dziewczyny, która podczas horroru da się przytulać i całować. – zaśmiał się.
- No wybacz, ale ta Meredith  jest aż żałosna, no! Przecież to oczywiste, że to John jest psycholem! – oburzyłam się.
Harry tylko pokręcił głową.
- Wiesz, tak właściwie to on tylko miał ołtarzyki ze zdjęciami i ciuchami tych dziewczyn, co w tym złego? – zapytał ironicznie.
- Mhm, a majtki pewnie przypadkiem znalazł przy leśnej drodze, hm? -  mruknęłam sarkastycznie odwołując się do naszej dzisiejszej sytuacji.
- Cóż, możliwe. Ale twoich raczej nikt nie znajdzie, nie martw się. – zapewnił mnie rozbawiony.
- Może gdybyś ich celowo nie wyrzucił, to nie. – prychnęłam i skupiłam się znowu na filmie.
Harry się tylko zaśmiał i wyjął z kieszeni zapewne telefon. Ja rozumiem, ze może nie przypadł mu do gustu ten film, ale żeby nawet nie udawać, ze jest chociaż minimalnie zainteresowany tylko bawić się telefonem?
Pff.
Urażona sięgnęłam po kolejną porcję popcornu.
Harry nagle znacząco chrząknął.   
-Ohhh, co znowu… - zaczęłam ale zamilkłam gdy spojrzałam na jego dłoń.
W KTÓREJ TRZYMAŁ MOJE CHOLERNE MAJTKI.
Wyszczerzył się.

-NIENAWIDZĘ CIĘ, HARRY! – zawołałam, uderzając go poduszką.

_____________________________________
 po 1: W KOŃCU JESTEM, ŻYJĘ
jestę mistrzę :
 za zagrożenia na 4
z chujowej średniej, na średnią na pasek
ONLY ME

tylko takie tam całe półrocze z fizyki na piątek mam do ogarniecia, ale yolo xd

PRZEPRASZAM za to, że wszystko jest napisane chaotycznie i niezbyt dobrze, ale szerze to trochę odzwyczaiłam się od pisania i ciężko mi to szło :c


po 2: 
BOŻE KOCHANY
pierwszy raz w życiu sama pisałam coś +18 WIĘC BOŻE PRZEPRASZAM OK XD
mój biedny zdemoralizowany mózg xd


NIE PYTAJCIE SKĄD POMYSŁ Z TYMI MAJTKAMI XD 

po 3 :
 MAMY DRUGIE MIEJSCE W KONKURSIE NA BLOG MIESIĄCA OK :') 
AWW MISIE DZIĘKUJĘ MAX KAŻDEMU KTO GŁOSOWAŁ
JESTEM TAK MEGA SZCZĘŚLIWA ŻE ♥♥♥


DZIĘKUJĘ KAŻDEMU KTO CZEKAŁ I MNIE WSPIERAŁ ♥

12 komentarzy:

  1. Aj noł miało być na godzine jest za dwie ale !!!
    Jestem i kurwa nadal się rozpływam i rozmiękaam i roztapiam jag Olaffff bo dla niektórych ludzi warto ! <333
    jestem dopiero teraz gdyż iż ponieważ jeździłam nowym samochodem i prawie go od razu rozjebałam ale chuj XD hahaahahahahah nadal się śmieje z przejęcia mojej matki XDD
    newermajnd
    Luuuuuuuuuuuuu *_*
    chrystUSIE NIEBIESKI I WSZYSTKIE SWIETOSCI W NIEBIE CÓŻ TO ZA WSPANIAŁY ROZDZIAŁ PIERDZIELNĘŁAŚ !!!!!!!!!!
    TE KŁÓTNIE ŚA TAK WSPANIAŁE ŻE JA CIESZ PIERDOLE
    ŻADNA MARIA ALEHANDRA MENDOSA I OKTAVIO OLIVARES TEMU NIE DORÓWNAJĄ !!!
    NAWET JOSE ANTONIO I ESTER NIE SĄ TAK ZAJEBIŚCI JAK JULIE I HARRY
    CO JA GADAM NAWET EDUARDO I ARASELI NIE SĄ TAK WSPANIALI JAK ONI.

    SEKSY SEKSY WSZĘDZIE SEKSY KOCHAM SEKSY TAG BARDZO ŻE O CHUJ *___________________*
    GRATULACJE <---JAKBY DAŁO SIĘ WIĘKSZYMI TO BYM NAPISAŁA ALE SIE NIE DA XC
    DOSZŁAM CHYBA Z SIEDEMNASCIE RAZY I MOJE SERCE POŻEGNAŁO AORTĘ WYPROWADZAJĄC SIĘ NA PLUTON CZY ŁOTEWA !!!

    MY TO JEDNAK SIOSTRA MAMY COŚ W TYMI MAJTKAMI SAMOCHODAMI I ROZKAZAMI CO DO PRZYJEMNOŚCI SEKSOWYCH NIE POWIEM ŻE NIE XDDDD AŻ MI SIĘ HACHELLE PRZYPOMNIALA I O JEEEJ *o*

    I . O . MÓJ . BOŻE . NARESZCIE .
    HARRYPOWIEDZIAŁJULIEŻEJĄKOCHATAKPOPROSTUITAKUROCZOIROZKOSZNIEIOCHUJKURWATAKNAŻYYYYYYYYYYYYYYYYYYWOOOOITAKZEMOCJJJJIIIIIIIIIIIIIIKIERWAAALUCYNAKOCHAMCIEJAKCHUJHOODAJAKSTĄDDOKSIĘŻYCAIZPOWROTEMIJAKJESSKOCHABRIANAIJAKTYKOCHASZCHRISTOPHERA
    UPS NIE DAŁAM SPACJI NO CÓŻ MOSZE SOBIE JAKIŚ PORADZISZ HIHIHI XD
    CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ BEDE GO WYCZEKIWAC MEGA MOCNO <3333
    TĘSKNIĘ BAAAAAARDZO STRASZLIWIE MIŚ CHCE ZEBYS DO MNIE PRZYJECHALA I CHCE Z TOBA SPAC I PRZYTULAC SIE DO CIEBIE PODCZAS OGLADANIA JAKICHS JEBANYCH HORROROW OGAY?!!?!?!
    <333 LOVE YA HONEY SEE U SOON ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. NAJLEPSZE!!!!!!!!!!!!!! <3333333 CZEKAŁAM DŁUGO NA TEN ROZDZIAŁ, ALE SIĘ OPŁACAŁO :333 Mrrr... dzikie seksy w samochodzie Mrrr.... :3 Czekam na next :> SZALONA JULIE ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. I gratuluje poprawek:3 Mi tez się udało wszystko ogarnąć na przyzwoite oceny żeby sie Mamuśka nie czepiała :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cie i to co piszesz tak cholernie mocno
    ale mniej ich klotni wiecej godzenia(logika)
    Kocham kocham kocham noo!
    czekam na nexta szybciutko!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bozzzze tyle czekałam na ten rozdział idealny cudowny ♡ Akcja z majtkami mnie rozwalila ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. JESTEŚ CUDOWNA OK? OK. TA AKCJA Z MAJTKAMI WYGRYWA WSZYSTKO,A SEKSY WYSZŁY CI ŚWIETNIE. (JAK TO BRZMI O BOZE) KOCHAM CIE ZA TO OPOWIADANIE I WGL GRATULUJE WYCIAGNIĘCIA OCEN 💖 CZEKAM NA NEXT!!! ily

    OdpowiedzUsuń
  7. Siedzę, godzina już późna
    Ale że byłam luźna
    Weszłam na bloggera
    I co widzę? Sinistera!
    No więc czytam krok po kroku
    Zatracając w słów potoku
    Swoje myśli, duszę całą
    Odpłynęłam? To za mało
    Zakochałam się w rozdziale
    Z każdym wersem doskonale
    Wszystko pięknie, wszystko ładnie
    Tak układnie, tak dokładnie
    Najpierw retrospekcję dałaś
    Potem kontynuowałaś
    Już na starcie wielkie spory
    Których nie brak do tej pory
    Bo ta dwójka tak się czubi
    Kto się czubi ten się lubi
    Kto się lubi, ten i kocha
    Skoro kocha, czasem szlocha
    Ale to nie w tym rozdziale
    Nie ma miejsca tu na żale
    Oni kłócą się zawzięcie
    Wszystko zmienia się w momencie
    Wnet zatrzymał się przy drodze
    Już teorie różne rodzę
    Z samochodu wyleciała
    Harry za nią mknie jak strzała
    I tak sprawy obróciło
    Że zbliżeniem się skończyło
    Później problem że o ja cię
    Ktoś zawinął Julie gacie!
    Kiedy w domu się znaleźli
    Do salonu razem weszli
    Razem horror oglądali
    Przy tym popcorn zajadali
    Aż tu nagle Harry spryciarz
    Myśli „po co to ukrywać”
    I z kieszeni coś wyciąga
    Julie szybko nań spogląda
    I nie wierzy w to co widzi
    Harry śmiechem z Shawty szydzi
    Bo to było coś strasznego
    Bieliźniany mój kolego
    Blackburn patrzy – majtki wiszą
    W jego ręku – no i z ciszą
    Można się pożegnać zaraz
    „Nienawidzę” wrzeszczy mała
    Tak się kończy ta historia
    Gdzie wyciągnąć z tego morał?
    Ano morał z tego taki:
    „Nie wyśmiewaj się dla draki”
    Już to kończę droga Rybko
    Już to kończę, tylko szybko
    Słowo powiem i wynocha
    Wiedz, że bardzo Ciebie kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O JEJKU SKARBECZKU MÓJ ! :O *.*
      TO JEST TAK IDEALNE I CAN`T EVEN *>*
      dziękuję moja cudowna istotko z całego serca ♥

      Usuń
  8. Dobra moja droga... Nadszedł czas i na mnie... Po długiej nieobecności postanowiłam w końcu coś sklecić... Z góry przepraszam gdyż Ty pod moim ostatnim rozdziałem napisałaś tak cudowny komentarz, a ja oczywiście zwalę swój po całości, no ale brak talentu gdzieś się musi ujawniać...
    No więc...
    1. Jak ja uwielbiam jak oni się kłócą... Nawet w moim ostatnim komentarzu coś wspominałam na ten temat o ile dobrze pamiętam... Bo tak w ogóle to już niepamiętne czasy kiedy ja tu coś pisałam... (Za to też przepraszam) Te Twoje dialogi - zawsze i wszędzie wygrywają życie! ^^
    2. A jeszcze bardziej uwielbiam jak się godzą... Przyznam szczerze, że bardzo oryginalny sposób, ale nikt nie powiedział, że zły... Powiedziałabym nawet, że bardzo dobry, ale nie chcę wyjść na jakąś hmmm niewyżytą?? Dobra koniec tego tematu :D
    3. Ale akcja z tymi majtkami była najwspanialsza!!! Skąd Ty czerpiesz takie pomysły, to ja nie wiem, ale życzę Ci jak najwięcej takich!!! Owszem kiedy czytam Twoje opowiadanie to zawsze towarzyszy mi śmiech, ale tym razem to po prostu nie mogłam się opanować...
    4. A co do Twojego talentu pisarskiego jeżeli chodzi o ekhem "tą scenę" to wyszła Ci genialnie (choć ja się tam na tym nie znam)... :D
    Ogólnie rzecz biorąc jak zwykle rozdział wyszedł Ci świetnie i nie ma co się dłużej zastanawiać... :D Życzę Ci duuużo weny i wykorzystania wakacji jak najlepiej... (I wcale nie mówię tu o pisaniu rozdziału dziennie, nie...) Taki żarcik... Kochanie należy Ci się tak wiele odpoczynku, a ja jestem na tyle wyrozumiała iż będę wyczekiwać z niecierpliwością każdego rozdziału i nie będę Cię w żaden sposób pośpieszać!!! Kocham Cię i pozdrawiam! <3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny!! <3 czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na następne rozdziały. Mam nadzieję, że przez wakacje będzie ich więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. CUDNE !!! czekam na kolejny kochana.......ale boże ja się śmiałam cały czas czytając to a zwłaszcza jak się okazało że on ma jej majtki, haha. Ich relacja jest po prostu chora, słodka, ale chora. Czekam na nn :D :D :) :) :*

    OdpowiedzUsuń