-Spierdalaj. – mruknęłam cicho gdy byłam pewna, ze nie słyszy.
-Nieładnie. – Zachrypnięty głos rozniósł się po całym pomieszczeniu
Zamarłam. Co ?
Usłyszałam śmiech. Donośny. Odwróciłam się w jego kierunku. Brunet z burzą loków na głowie stał oparty o framugę i był wyraźnie rozbawiony moją ,,reakcją”.
O kurwa. To on. To ON. Styles. HARRY STYLES. O Boże.
Co teraz? CO TERAZ???
Dobra, luz, luz, luz. Przecież to tylko on. Przecież to tylko Harry. Tylko ten sam seksowny Harry z klubu. Tylko ten, który szantażował, wymuszał, bił, ścigał się, handlował i takie tam.
-Um… W czym mogę Panu pomóc? – Wysiliłam się na profesjonalny ton. Jakbym wcale przed chwilą nie zachowała się jak rozwydrzona nastolatka.
Roześmiał się jeszcze bardziej. Podszedł do mojego biurka powodując u mnie mały zawał. Nachylił się nad blatem bliżej mnie. Mmm… Fajne perfumy.
- Lubię jak mówisz do mnie ,,Pan”, Shawty.- powiedział niskim głosem. Hm, ciekawe jak ta chrypa brzmi z samego rana, taki zaspany… ZARAZ. JULIE, NIE.
- Hm… Nie lubię tej ksywki. – rzuciłam niby od niechcenia. Byłam z siebie dumna. Mój głos brzmiał normalnie. Zero trzęsienia.
Uśmiechnął się cwaniacko.
-A mi bardzo się podoba. – mruknął i pochylił się nade mną jeszcze bardziej. Chwycił w palce moją plakietkę z imieniem, którą miałam przyczepioną do bluzki. Przebiegł wzrokiem po druku uśmiechając się. Czułam jego ciepły oddech na twarzy. Przyjemnie. Nawet bardzo.
-Julie… - powiedział cicho pod nosem. Wręcz pieścił każdą literę. Przeniósł wzrok z plakietki na moją twarz i uśmiechnął się szerzej. – Pasuje, ale ja i tak wolę Shawty.
-Oh. – mruknęłam tylko – Więc wracając, w czym mogę Panu pomóc? – powtórzyłam nieco protekcjonalnym tonem. Nie będę mu dawać żadnej satysfakcji. Takich jak ja ma na pęczki. Wystarczy mu.
-Julce, skarbie, jestem Harry. – zaśmiał się, chwycił moją dłoń, uniósł ją na wysokość swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek patrząc mi w oczy. Oh, jaki romantyk. Słabe. Na mnie nie działa, wybacz.
-Więc w czym mogę Ci pomóc, Harry? – wyrwałam lekko dłoń.
Pokręcił tylko głową z uśmiechem.
-Cóż, Shawty. Mam sprawę. – Oparł się na łokciach o blat mojego biurka. – Chodzi o tego Kevina co tu pracuje. Ten do którego powiedziałaś spierdalaj. – przerwał uśmiechając się cwaniacko.NIE MÓGŁ SOBIE TEGO DAROWAĆ?
-Więc muszę wiedzieć kiedy wyjdzie dzisiaj z kancelarii.
-W jakim celu?- zapytałam. Serio? O Kevina?
-Będę szczery skarbie. Nie chcę żeby się wpierdalał w nie swoje sprawy.A od Ciebie oczekuję tylko informacji Shawty.
AH.
-Przykro mi Harry, Pan Clark nie upoważnił mnie do udzielania takich informacji na swój temat. Niezależnie od Twoich… celów. – powiedziałam nonszalanckim tonem. Nagle spochmurniał.
- Nie baw się tak ze mną Julie. – syknął. Zamarłam. Był wściekły. Nie sądziłam że on… Może być wściekły. W ciągu sekundy. Zaciskał szczękę. NA CHUJ MI SIĘ ZACHCIAŁO Z NIM DROCZYĆ? TO JAKIŚ PIEPRZONY PSYCHOL! Już zapomniałam kim jest?!
Momentalnie rozluźnił się nieco.
-Przepraszam Shawty. – powiedział już łagodniej. Wyprostował się i przeczesał dłonią loki.
-Wybacz. –uśmiechnął się przepraszająco.- Ale nie pogrywaj ze mną tak. Lubię się z Tobą droczyć, ale w tej sprawie sobie odpuść skarbie. Bądź tak miła i daj mi znać sms`em kiedy wyjdzie, dobrze? Pomożesz tym nie tylko mi, ale i Niall`owi którego niedługo poznasz. I jego dziewczynie też. A w zamian zapraszam Cię na kolację. –Dokończył i wziął do ręki mój telefon leżący na biurku. Tym razem bałam się odezwać słowem. Wpisał rząd cyfr i oddał mi komórkę.
-Dziękuję Shawty. Do zobaczenia. – uśmiechnął się szeroko i wyszedł.
Otrząsnęłam się dopiero po chwili. CHOLERA.
Miałam rację. Od początku miałam rację. Ta chrypka, loki, dołeczki, uśmieszki… Taki miły, niepozorny, w chuj przystojny. A tu proszę. Psychol. Taki sam jak Levine. I pewnie taki sam jak ten Liam, Zayn, George, Louis i ten Niall. Nie myliłam się co do nich. Po co ja poszłam na tą imprezę??? Teraz jeszcze mam pomagać psychopacie z atakami gniewu? Ryzykuję utratę pracy! A właściwie… Kevin teoretycznie chciał mnie zwolnić. Ale… Mam pomagać furiatowi? Teraz nie wątpię w to do czego on i jego kumple są zdolni. Skoro nie panuje nad gniewem to co za problem, z wściekłości zabić jakiegoś gościa?
Boże, w co ja się wpakowałam. Albo lepiej, w co Vic się wpakowała.
A ja myślałam o nim w taki sposób… Hm, taki typowy… dla niego.
Idiotka. Przecież te loki, większość facetów mogłaby takie mieć, nic specjalnego. Chrypka? Jakaś połowa całej męskiej populacji ma podobną albo lepszą. I te dołeczki. Nic nadzwyczajnego. Zwykła cecha dominująca zapisana w DNA.
Z dalszych rozmyślań wyrwał mnie odgłos kroków. To Kevin wrócił.
-Jestem już Jade, idę do gabinetu. Gdyby ktoś chciał się ze mną widzieć, nie ma mnie. – rzucił i wszedł do gabinetu. JADE?
-Julie. – powiedziałam do zamkniętych drzwi.
*oczami Harry`ego*
A więc tak ma na imię Shawty. Julie. Julce. J.
Uśmiechnąłem się do siebie na wspomnienie tego jak się ze mną droczyła. Specjalnie mówiła takim tonem, używała takich słów. Taka podobna do mnie. Ale na pewno nie jest grzeczną dziewczynką.
I to ,,spierdalaj”. Wręcz urocze. Byłem nieźle zaskoczony widząc ją w tej kancelarii. I to w służbowym stroju. Kto by pomyślał, że imprezowa seksbomba Shawty jest ułożoną sekretarką w kancelarii prawniczej?
Spodziewałem się po niej raczej czegoś bardziej hm… w jej stylu? Bardziej wyluzowanego? Harry mistrz składni i logiki wypowiedzenia.
Niepotrzebnie tylko się wtedy wkurwiłem. Chce się ze mną bawić? Trafiła na idealną osobę, proszę bardzo. Ale nie w tej sprawie.
Żeby tylko wysłała mi tego pieprzonego sms`a. Musi mi pomóc.
No i kolacja… Hm spodobał mi się ten pomysł. Jak w takim towarzystwie…
TYLKO NIECH MI POMOŻE…
*oczami Julie*
Co za kretyn! Już zdążyłam zniechęcić się do Kevina.
Tylko co teraz? Kevin pewnie niedługo wyjdzie, a Harry… Mam mu pomóc? Sms.. Jeden. Mam pomóc psychopacie? A jak zabije Kevina? To będzie moja wina, Boże!
I ta kolacja. Ugh.
Kolacja z mordercą. ZA DUŻO MYŚLĘ.
Ale Kevinowi przydałaby się mała nauczka. Jakby Harry tak odrobinkę walnął go w nos, żeby nasz przystojniak nie był tak pewny siebie nic by nie zaszkodziło… STOP. Boże, czy ja naprawdę o tym pomyślałam?
Wzięłam do ręki telefon i weszłam w kontakty. Ciekawe jak się zapisał. Harry? Za proste. W sumie nie zdziwiłabym się gdyby to było coś w stylu ,,Najseksowniejszy facet na świecie”. Hm, typowe.
Pod H – nic. Pod S- Nic, pod N- nic. Dobra, od początku.
Hm. Nie przypominam sobie żebym miała w telefonie taki kontakt.
,,To ważne Shawty”. Oh, pan Styles?
Nagle z gabinetu wyszedł Kevin. Prawie upuściłam telefon.
-Wychodzę. – Powiedział tylko, sprzedał mi ten swój firmowy uśmiech i skierował się do wyjścia. Nie mogłam się powstrzymać przed pokazaniem mu środkowego palca.
Nagle się odwrócił. KURWA. Zdążyłam złapać długopis.
-Ah i Jess zapomniałbym. Podjąłem decyzję. Popracujemy razem do końca tygodnia. Potem wybacz, ale mam inne plany co do tej kancelarii. Mam nowy personel. – powiedział i wyszedł.
-Pierdol się. – syknęłam tylko i błyskawicznie porwałam komórkę.
Do: To ważne Shawty
Kevin wyszedł.
Już ja Ci dam Jess i Jade razem wzięte!
___________________________________________________________
Hej :3
Wiem, trochę mi zeszło z nextem :c Wybaczcie, ale poprawiam oceny z czego się daje, zeby mieć dobre świadectwo na koniec gimnazjum :c
Mało komentarzy :c
Malutko :c
eh, smuteczek
Mam nadzieję, że jednak jeszcze komuś się to spodoba :)
soł jeśli jednak jakimś cudem czytasz, BŁAGAM o komentarz <3
KTOŚ CHĘTNY DO PROWADZENIA KONTA HARRY`EGO NA TT?
KTOŚ CHĘTNY DO PROWADZENIA KONTA HARRY`EGO NA TT?
Miłego weekendu :*