sobota, 10 maja 2014

2. A little party never killed nobody

-Musisz częściej chodzić ze mną za imprezy kochanie. – Jej głos był o wiele lepiej słyszalny niż mój. Ale po chwili rzeczywiście pomogła mi przedostać się przez ten tłum do baru. Szatyn stojący za barem uśmiechnął się szeroko na nasz widok.
-Wódkę z wódką na rozluźnienie dla tej ślicznotki.- rzuciła do niego wesoło Vic.
Chłopak rozpromienił się na te słowa.

-Zrozumiałem. – odpowiedział nalewając mi do małego kieliszka małego kopa do działania.
 Wypiłam od razu. Oh, lepiej. Skrzywiłam się. Ale o wiele lepiej.
-Jeszcze jednego.- mruknęłam do chłopaka. I on i Vic roześmiali się.
Po chwili przechylałam kolejny kieliszek.
-Josh.- wyciągnął do mnie rękę owy szatyn.
-Julie.- ścisnęłam lekko jego dłoń. Zabawne,  po tej ,,dawce odwagi” zmęczenie ustąpiło od razu i nie musiałam już się tak drzeć żeby ktokolwiek mnie tu usłyszał. Magia?
-Dobra, chodź Shawty, widzę Liama.- Blondynka wpatrzona gdzieś w tłum wbiła paznokcie w moje ramię.
-Ałł, Vic opanuj się! – syknęłam, ale wstałam i szybko się poprawiłam. Napotkałam rozbawiony wzrok Josha.
-Hm?- mruknęłam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Nic, niepotrzebnie się poprawiasz, jest zajebiście Shawty.- powiedział uśmiechając się cwaniacko.
Jak chciał mnie zdenerwować to mu się udało. Nie lubiłam tej ksywki Vic.
Zostałam brutalnie odciągnięta od baru. Vicky się zawzięła. Czyżby ktoś lubił Bad boy`ów?
-Hej.- Usłyszałam pogodny głos blondynki. Była taka opanowana. Jak nigdy. Ale jej paznokcie wbite w moją skórę świadczyły o tym, że jest odwrotnie.
-To jest Julie, Julce- To jest Liam. – Spojrzałam na osobę chłopaka. Teraz mogłam mu się przyjrzeć. Hm, w sumie to tak sobie go wyobrażałam. Czarny charakterek. Tatuaże, mięśnie, um… Przystojny… Przystojny?
-Miło mi. – Jego głęboki ale łagodny głos wyrwał mnie z rozmyślań o jego osobie. Uśmiechał się do mnie. Cóż, z bliska taki mało… Straszny? Brutalny?
Odwzajemniłam od razu uśmiech.
-Mi też. – odpowiedziałam.
-A kogo tu mamy?- Usłyszałam nad uchem czyjś donośny wesoły głos. Podobny ton do Vic.
Spojrzałam w kierunku głosu. Wysoki, umięśniony szatyn o zaraźliwym uśmiechu.
-Jestem Louis, miło mi Shawty. – powiedział całując moją dłoń. Zaraz, Shawty?
-Um, jestem Julie.- mruknęłam. Roześmiał się.
-Znam już trochę Vic i słyszałem o tej ksywce. Podoba mi się.
-Uhum. – mruknęłam szukając wzrokiem owej blondynki. Swoją drogą ten Louis bardziej mi pasował do Vicky. Byli aż zbyt podobni.
-Vicki chyba już gdzieś zniknęła z Payne`m, więc kochana, jesteś skazana na moje towarzystwo. – objął mnie ramieniem. Um?
-Chodź, poznasz Zayn`a. – pociągnął lekko w stronę któregoś z kątów lokalu. Halo? Znamy się od kilku minut a ty mnie ciągniesz w kąt?
-O, jest.- rzucił uśmiechnięty patrząc gdzieś nad moją głową. Ujrzałam umięśnionego, zabójczo przystojnego mulata. Jeju, czy wszyscy Ci ,,źli” muszą być aż tak pociągający? Przecież to powinno być karalne.
-Hej, Zayn Malik.- powiedział uśmiechając się przelotnie. Głęboki głos. Bez trudu w tym hałasie słyszalny.
-Julie.- odparłam.
-To co, pijemy? – zaśmiał się Louis.
-Oj tak. – powiedziałam od razu. Spojrzeli na mnie rozbawieni.
Powiedziałam to?
-Proszę, jaka niegrzeczna. – zaśmiał się mulat.
No cóż, niecodziennie mam okazję poznać takich nadętych i niebezpiecznych typów jak wy. Emocje, te sprawy.
Nie skomentowałam tego tylko ruszyłam w kierunku baru nie czekając na nich.
Nie dane było mi tak dotrzeć w spokoju.
-Czekaj Julce, idę z Tobą. – Louis pojawił się u mojego boku.
-Okej.- wzruszyłam ramionami.
-Tak w ogóle to jeszcze nie poznałaś wszystkich. Jeszcze Niall, Harry i George. –rRzucił.
Ostatnie czego chciałam to zapoznać się bliżej z większą ilością osób z półświatka zdecydowanie innego niż ten w którym żyłam ja.
Imprezy, robienie rzeczy których później się żałuje… Ok. Byłam w tym dobra, zdecydowanie. Mój charakter dodatkowo pakował mnie w kłopoty. Ale  imprezowanie i zapoznawanie się z typami pokroju Levine`a mnie nie kręciło. Wręcz przeciwnie.
-Mhm. – mruknęłam tylko w odpowiedzi.
-Niall`a nie ma, a Harry i Shelley powinni gdzieś tu się kręcić. – ciągnął dalej. JEZU CO MNIE TO OBCHODZI? Nie no, jest miły, ok. To aż dziwne, takie typy, a mili i przyjaźni. Ale podziękuję za dalsze znajomości.
-TOMLINSON!- Usłyszałam za plecami chłopaka czyjś głos. Spojrzałam nad jego ramieniem. Wysoki i niezwykle przystojny chłopak podszedł do nas. Miał czarujący uśmiech, który nie znikał z jego ust. Uhhh..
-O, to jest właśnie George.- zaśmiał się Louis. Co? – A to jest Julie, znajoma Vicki.
To zajebiście. Ten przystojniak już stracił w moich oczach.
-Hej, jestem George.- uśmiechał się do mnie szeroko. To jest chore. Groźni, a teraz tacy weseli, mili? Bez żadnych rozlewów krwi, bijatyk, chamskich odzywek..?
-Julie.- odpowiedziałam. GDZIE TEN BAR? Potrzebuję kilku shotów. Oj tak. I gdzie do cholery jest Vic?
A chuj z tym. Z nimi wszystkimi. Tymi… gangsterami? Chyba w wersji soft.
 Oddaliłam się od nich próbując wmieszać się w tłum, który sam poniósł mnie w inną część lokalu. Basy muzyki nadal wybijały wewnątrz mnie swój rytm. Tym razem wczułam się w nie. Zaczęłam się kołysać w rytm. Jak dawno nie byłam na imprezie. Hm, od czasu gdy zaczęłam praktyki. Kijowa sprawa.
Czułam na sobie pijane spojrzenia, co chwilę czułam też jakieś spocone, niosące woń alkoholu ciało ocierające się o moje. Ugh.
Ale nie obchodziło mnie to teraz. Już zapomniałam jak dobrze można się bawić w  takim miejscu jak to. Rzuciłam okiem na ludzi wokół mnie. Hahah miejsca inne, ale ludzie tacy sami wszędzie. Pijani, naćpani, wyluzowani, napaleni, rozbawieni. Wypatrzyłam kilku fajnych facetów. Jeden wysoki, ciemny blondyn też na mnie patrzył. Uśmiechnęłam się do niego zagryzając wargę. Rozpromienił się na mój sygnał. Co ja robię?
Przecież to nic złego. Ale zaraz wyobrazi sobie niewiadomo co. A nie chcę psuć sobie miłej opinii na jego temat. Ale przecież też chyba po to rzuca się w wir imprezowania?
Resztki rozsądku toczyły walkę z moim charakterkiem i chęcią zabawy.
Potrzebuję alkoholu.
Nagle aż przystanęłam. Mój taniec oglądała też jeszcze jedna osoba. Wysoki brunet z burzą loków kilka metrów ode mnie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tylko patrzył, a raczej skanował mnie wzrokiem. W półmroku ciężko było mi ocenić jego wygląd. Ale te loki… hm słodkie. Ale nie podobał mi się ten sposób, w jaki na mnie patrzył.  Dobra, muszę się napić. To niesamowite jak świadomość jego wzroku na mojej osobie na mnie działała. Na miękkich nogach podeszłam do baru w mało zgrabny sposób usiadłam. Josh powitał mnie uśmiechem.
-Jak się bawisz Shawty? – zapytał z szerokim uśmiechem na ustach.
-To samo co wcześniej, dwa razy.- powiedziałam tylko. Roześmiał się, ale podał mi zaraz zamówienie. Szybko przechyliłam kieliszek czując jak
ostra ciecz rozlewa się po moim ciele.
Rozluźniłam się. Zabawne, kiedyś miałam mocniejszą głowę.  Już miałam wstawać gdy dwa miejsca dalej ode mnie zajęła postać owego chłopaka z lokami. Gdy tylko zauważyłam tą czuprynę aż przeszły mnie ciarki. Odważyłam się na niego spojrzeć. Gdy tylko napotkałam jego zielone tęczówki od razu odwróciłam głowę.
-Jeszcze jeden.- Zdołałam mruknąć do Josha. Ten tylko podał mi zamówienie z uśmiechem.
-Ty jemu też się podobasz. – wyszeptał podając mi kieliszek. Co?
-No co masz taką minę? Styles też Cię obczaja. – zaśmiał się. Styles?
Szybko opróżniłam kieliszek. Teraz byłam gotowa ponownie na niego spojrzeć.
 Gdy odwróciłam głowę znowu napotkałam jego wzrok. Czy on gapił się na mnie cały czas?
Uśmiechnął się widząc moje ,,zdenerwowanie”. Właściwie to uczucie zaczęło ustępować. Alkohol działa cuda.  Oblizał prowokacyjnie wargi. Poczułam nagły przypływ odwagi. Tak? Okej.
Wstałam i pewnym krokiem ruszyłam na parkiet. Leciało ,,Strip” Chrisa Browna. Hahah ta ironia.
Upewniając się że jestem w zasięgu wzroku bruneta zaczęłam się poruszać w rytm piosenki. Kołysałam biodrami co chwila na niego zerkając. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Wodziłam dłońmi po swoim ciele. Niby przypadkowo, ale jednak.
Zaczął się uśmiechać. Zadziałało.  W końcu gdy oprócz gapienia się i uśmieszku nie robił nic, znudziło mi się. Co mnie on obchodzi. Co mnie on i te jego loki. Co mnie on i te jego cudowne tęczówki, które… Stop. Wystarczy. Nie obchodzi mnie to.

Wmieszałam się bardziej w tłum kontynuując taniec. O tak.
Powoli kołysałam biodrami w rytm muzyki. Znowu się wczuwałam. Przestałam poprawiać sukienkę, było mi już obojętne ile odsłania.
Nagle poczułam duże, ciepłe dłonie na moich  biodrach i oddech na mojej szyi.

-Girl I just wanna see you strip
Girl I just wanna see you strip
Girl, take it down with`it
God damn you sexy
God damn you sexy
God damn you sexy
Girl I just wanna see you strip! -Usłyszałam zachrypnięty głos przy moim uchu.
________________________________________________________________________

HEEEJ :*
Jestem w końcu z nowymi rozdziałami, pyśki :3
Harry się pojawił XD
TAK, ZNOWU BŁAGAM NA KOLANACH O KOMENTARZ, NAPRAWDĘ BŁAGAM 
Dobra, uciekam dodawać na ,,Lie to me" :D
Dajcie znać co sądzice, przypominam o TT BOHATERÓW, CZEKAM NA CHĘTNYCH <3

*piosenka Chrisa Brown`a ,,Strip"

Aśś.


5 komentarzy:

  1. Ah ten nasz Harold...taki uwodzicielski...
    Hihi ♥
    Uwielbiam te twoje teksty - "Znamy się od kilku minut a ty mnie ciągniesz w kąt"
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww *.* Hazza w akcji, będzie się działo ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. super :D kiedy następny bo się nie umiem doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. 1.o ja prdl *-*
    2.wybacz iż,że się nie rozpiszę ale mam sporo zadania soł....
    3.TAK HAZZA WKRACZA DO AKCJI BYCZ!
    4.weź vicky pasuje mi do lou *-*
    5.why julie jest tak wrogo do nich nastawiona?przecież tylko handlowali narkotykami,zabijali itd ale w gruncie rzeczy są miłymi chłopcami :')
    6.kurde jestem na ciebie cholernie zła,że skończyłaś w takim momencie ! teraz kiedy hazza ruszył ten swój zgrabny tyłeczek ♥.♥ i podszedł do niej ty kończysz rozdział! ja ci dam!będziesz coś ode mnie chciała !
    6.matko to ja ci dam brzmi dziwnie o.o
    7.kocham po prostu kocham przezwisko Julie xd śmiałam się za każdym razem gdy ją tak nazywali hahahahaha biedna <3
    8.zabawa się rozkręca *-* błagam nie zmuszaj mnie abym długo czekała i dodaj szybciutko nexta <3 nawet nie wiesz jak to uzależnia! zajekurczebisty rozdział *O*

    OdpowiedzUsuń