-Musisz częściej chodzić ze mną za imprezy kochanie. –
Jej głos był o wiele lepiej słyszalny niż mój. Ale po chwili rzeczywiście
pomogła mi przedostać się przez ten tłum do baru. Szatyn stojący za barem
uśmiechnął się szeroko na nasz widok.
Chłopak rozpromienił się na te słowa.
-Zrozumiałem. – odpowiedział nalewając mi do małego
kieliszka małego kopa do działania.
Wypiłam od razu. Oh, lepiej. Skrzywiłam się. Ale o wiele
lepiej.
-Jeszcze jednego.- mruknęłam do chłopaka. I on i Vic
roześmiali się.
Po chwili przechylałam kolejny kieliszek.
-Josh.- wyciągnął do mnie rękę owy szatyn.
-Julie.- ścisnęłam lekko jego dłoń. Zabawne, po tej ,,dawce odwagi” zmęczenie ustąpiło od
razu i nie musiałam już się tak drzeć żeby ktokolwiek mnie tu usłyszał. Magia?
-Dobra, chodź Shawty, widzę Liama.- Blondynka wpatrzona
gdzieś w tłum wbiła paznokcie w moje ramię.
-Ałł, Vic opanuj się! – syknęłam, ale wstałam i szybko
się poprawiłam. Napotkałam rozbawiony wzrok Josha.
-Hm?- mruknęłam nie rozumiejąc o co mu chodzi.
-Nic, niepotrzebnie się poprawiasz, jest zajebiście
Shawty.- powiedział uśmiechając się cwaniacko.
Jak chciał mnie zdenerwować to mu się udało. Nie lubiłam
tej ksywki Vic.
Zostałam brutalnie odciągnięta od baru. Vicky się
zawzięła. Czyżby ktoś lubił Bad boy`ów?
-Hej.- Usłyszałam pogodny głos blondynki. Była taka
opanowana. Jak nigdy. Ale jej paznokcie wbite w moją skórę świadczyły o tym, że
jest odwrotnie.
-To jest Julie, Julce- To jest Liam. – Spojrzałam na
osobę chłopaka. Teraz mogłam mu się przyjrzeć. Hm, w sumie to tak sobie go
wyobrażałam. Czarny charakterek. Tatuaże, mięśnie, um… Przystojny… Przystojny?
-Miło mi. – Jego głęboki ale łagodny głos wyrwał mnie z
rozmyślań o jego osobie. Uśmiechał się do mnie. Cóż, z bliska taki mało…
Straszny? Brutalny?
Odwzajemniłam od razu uśmiech.
-Mi też. – odpowiedziałam.
-A kogo tu mamy?- Usłyszałam nad uchem czyjś donośny
wesoły głos. Podobny ton do Vic.
Spojrzałam w kierunku głosu. Wysoki, umięśniony szatyn o
zaraźliwym uśmiechu.
-Jestem Louis, miło mi Shawty. – powiedział całując moją
dłoń. Zaraz, Shawty?
-Um, jestem Julie.- mruknęłam. Roześmiał się.
-Znam już trochę Vic i słyszałem o tej ksywce. Podoba mi
się.
-Uhum. – mruknęłam szukając wzrokiem owej blondynki.
Swoją drogą ten Louis bardziej mi pasował do Vicky. Byli aż zbyt podobni.
-Vicki chyba już gdzieś zniknęła z Payne`m, więc kochana,
jesteś skazana na moje towarzystwo. – objął mnie ramieniem. Um?
-Chodź, poznasz Zayn`a. – pociągnął lekko w stronę
któregoś z kątów lokalu. Halo? Znamy się od kilku minut a ty mnie ciągniesz w
kąt?
-O, jest.- rzucił uśmiechnięty patrząc gdzieś nad moją
głową. Ujrzałam umięśnionego, zabójczo przystojnego mulata. Jeju, czy wszyscy
Ci ,,źli” muszą być aż tak pociągający? Przecież to powinno być karalne.
-Hej, Zayn Malik.- powiedział uśmiechając się przelotnie.
Głęboki głos. Bez trudu w tym hałasie słyszalny.
-Julie.- odparłam.
-To co, pijemy? – zaśmiał się Louis.
-Oj tak. – powiedziałam od razu. Spojrzeli na mnie
rozbawieni.
Powiedziałam to?
-Proszę, jaka niegrzeczna. – zaśmiał się mulat.
No cóż, niecodziennie mam okazję poznać takich nadętych i
niebezpiecznych typów jak wy. Emocje, te sprawy.
Nie skomentowałam tego tylko ruszyłam w kierunku baru nie
czekając na nich.
Nie dane było mi tak dotrzeć w spokoju.
-Czekaj Julce, idę z Tobą. – Louis pojawił się u mojego
boku.
-Okej.- wzruszyłam ramionami.
-Tak w ogóle to jeszcze nie poznałaś wszystkich. Jeszcze
Niall, Harry i George. –rRzucił.
Ostatnie czego chciałam to zapoznać się bliżej z większą
ilością osób z półświatka zdecydowanie innego niż ten w którym żyłam ja.
Imprezy, robienie rzeczy których później się żałuje… Ok.
Byłam w tym dobra, zdecydowanie. Mój charakter dodatkowo pakował mnie w
kłopoty. Ale imprezowanie i zapoznawanie
się z typami pokroju Levine`a mnie nie kręciło. Wręcz przeciwnie.
-Mhm. – mruknęłam tylko w odpowiedzi.
-Niall`a nie ma, a Harry i Shelley powinni gdzieś tu się
kręcić. – ciągnął dalej. JEZU CO MNIE TO OBCHODZI? Nie no, jest miły, ok. To aż
dziwne, takie typy, a mili i przyjaźni. Ale podziękuję za dalsze znajomości.
-TOMLINSON!- Usłyszałam za plecami chłopaka czyjś głos.
Spojrzałam nad jego ramieniem. Wysoki i niezwykle przystojny chłopak podszedł
do nas. Miał czarujący uśmiech, który nie znikał z jego ust. Uhhh..
-O, to jest właśnie George.- zaśmiał się Louis. Co? – A
to jest Julie, znajoma Vicki.
To zajebiście. Ten przystojniak już stracił w moich
oczach.
-Hej, jestem George.- uśmiechał się do mnie szeroko. To
jest chore. Groźni, a teraz tacy weseli, mili? Bez żadnych rozlewów krwi,
bijatyk, chamskich odzywek..?
-Julie.- odpowiedziałam. GDZIE TEN BAR? Potrzebuję kilku
shotów. Oj tak. I gdzie do cholery jest Vic?
A chuj z tym. Z nimi wszystkimi. Tymi… gangsterami? Chyba w wersji soft.
Oddaliłam się od nich próbując wmieszać się w tłum, który
sam poniósł mnie w inną część lokalu. Basy muzyki nadal wybijały wewnątrz mnie
swój rytm. Tym razem wczułam się w nie. Zaczęłam się kołysać w rytm. Jak dawno
nie byłam na imprezie. Hm, od czasu gdy zaczęłam praktyki. Kijowa sprawa.
Czułam na sobie pijane spojrzenia, co chwilę czułam też
jakieś spocone, niosące woń alkoholu ciało ocierające się o moje. Ugh.
Ale nie obchodziło mnie to teraz. Już zapomniałam jak
dobrze można się bawić w takim miejscu
jak to. Rzuciłam okiem na ludzi wokół mnie. Hahah miejsca inne, ale ludzie tacy
sami wszędzie. Pijani, naćpani, wyluzowani, napaleni, rozbawieni. Wypatrzyłam
kilku fajnych facetów. Jeden wysoki, ciemny blondyn też na mnie patrzył.
Uśmiechnęłam się do niego zagryzając wargę. Rozpromienił się na mój sygnał. Co
ja robię?
Przecież to nic złego. Ale zaraz wyobrazi sobie
niewiadomo co. A nie chcę psuć sobie miłej opinii na jego temat. Ale przecież
też chyba po to rzuca się w wir imprezowania?
Resztki rozsądku toczyły walkę z moim charakterkiem i
chęcią zabawy.
Potrzebuję alkoholu.
Nagle aż przystanęłam. Mój taniec oglądała też jeszcze
jedna osoba. Wysoki brunet z burzą loków kilka metrów ode mnie. Jego twarz nie
wyrażała żadnych emocji. Tylko patrzył, a raczej skanował mnie wzrokiem. W
półmroku ciężko było mi ocenić jego wygląd. Ale te loki… hm słodkie. Ale nie
podobał mi się ten sposób, w jaki na mnie patrzył. Dobra, muszę się napić. To niesamowite jak
świadomość jego wzroku na mojej osobie na mnie działała. Na miękkich nogach
podeszłam do baru w mało zgrabny sposób usiadłam. Josh powitał mnie uśmiechem.
-Jak się bawisz Shawty? – zapytał z szerokim uśmiechem na
ustach.
-To samo co wcześniej, dwa razy.- powiedziałam tylko.
Roześmiał się, ale podał mi zaraz zamówienie. Szybko przechyliłam kieliszek
czując jak
ostra ciecz rozlewa się po moim ciele.
Rozluźniłam się. Zabawne, kiedyś miałam mocniejszą
głowę. Już miałam wstawać gdy dwa
miejsca dalej ode mnie zajęła postać owego chłopaka z lokami. Gdy tylko
zauważyłam tą czuprynę aż przeszły mnie ciarki. Odważyłam się na niego
spojrzeć. Gdy tylko napotkałam jego zielone tęczówki od razu odwróciłam głowę.
-Jeszcze jeden.- Zdołałam mruknąć do Josha. Ten tylko
podał mi zamówienie z uśmiechem.
-No co masz taką minę? Styles też Cię obczaja. – zaśmiał
się. Styles?
Szybko opróżniłam kieliszek. Teraz byłam gotowa ponownie
na niego spojrzeć.
Gdy odwróciłam głowę znowu napotkałam jego wzrok. Czy on
gapił się na mnie cały czas?
Uśmiechnął się widząc moje ,,zdenerwowanie”. Właściwie to
uczucie zaczęło ustępować. Alkohol działa cuda.
Oblizał prowokacyjnie wargi. Poczułam nagły przypływ odwagi. Tak? Okej.
Wstałam i pewnym krokiem ruszyłam na parkiet. Leciało
,,Strip” Chrisa Browna. Hahah ta ironia.
Upewniając się że jestem w zasięgu wzroku bruneta
zaczęłam się poruszać w rytm piosenki. Kołysałam biodrami co chwila na niego
zerkając. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Wodziłam dłońmi po swoim ciele. Niby
przypadkowo, ale jednak.
Zaczął się uśmiechać. Zadziałało. W końcu gdy oprócz gapienia się i uśmieszku
nie robił nic, znudziło mi się. Co mnie on obchodzi. Co mnie on i te jego loki.
Co mnie on i te jego cudowne tęczówki, które… Stop. Wystarczy. Nie obchodzi mnie to.
Wmieszałam się bardziej w tłum kontynuując taniec. O tak.
Powoli kołysałam biodrami w rytm muzyki. Znowu się
wczuwałam. Przestałam poprawiać sukienkę, było mi już obojętne ile odsłania.
Nagle poczułam duże, ciepłe dłonie na moich biodrach i oddech na mojej szyi.
-Girl I just wanna see you strip
Girl I just wanna see you strip
Girl, take it down with`it
God damn you sexy
God damn you sexy
God damn you sexy
Girl I just wanna see you strip! -Usłyszałam zachrypnięty głos przy moim uchu.
________________________________________________________________________
Girl, take it down with`it
God damn you sexy
God damn you sexy
God damn you sexy
Girl I just wanna see you strip! -Usłyszałam zachrypnięty głos przy moim uchu.
________________________________________________________________________
HEEEJ :*
Jestem w końcu z nowymi rozdziałami, pyśki :3
Harry się pojawił XD
TAK, ZNOWU BŁAGAM NA KOLANACH O KOMENTARZ, NAPRAWDĘ BŁAGAM
Dobra, uciekam dodawać na ,,Lie to me" :D
Dajcie znać co sądzice, przypominam o TT BOHATERÓW, CZEKAM NA CHĘTNYCH <3
*piosenka Chrisa Brown`a ,,Strip"
Aśś.
Ah ten nasz Harold...taki uwodzicielski...
OdpowiedzUsuńHihi ♥
Uwielbiam te twoje teksty - "Znamy się od kilku minut a ty mnie ciągniesz w kąt"
Pozdrawiam ♥
Genialne :D
OdpowiedzUsuńAwww *.* Hazza w akcji, będzie się działo ^^
OdpowiedzUsuńsuper :D kiedy następny bo się nie umiem doczekać <3
OdpowiedzUsuń1.o ja prdl *-*
OdpowiedzUsuń2.wybacz iż,że się nie rozpiszę ale mam sporo zadania soł....
3.TAK HAZZA WKRACZA DO AKCJI BYCZ!
4.weź vicky pasuje mi do lou *-*
5.why julie jest tak wrogo do nich nastawiona?przecież tylko handlowali narkotykami,zabijali itd ale w gruncie rzeczy są miłymi chłopcami :')
6.kurde jestem na ciebie cholernie zła,że skończyłaś w takim momencie ! teraz kiedy hazza ruszył ten swój zgrabny tyłeczek ♥.♥ i podszedł do niej ty kończysz rozdział! ja ci dam!będziesz coś ode mnie chciała !
6.matko to ja ci dam brzmi dziwnie o.o
7.kocham po prostu kocham przezwisko Julie xd śmiałam się za każdym razem gdy ją tak nazywali hahahahaha biedna <3
8.zabawa się rozkręca *-* błagam nie zmuszaj mnie abym długo czekała i dodaj szybciutko nexta <3 nawet nie wiesz jak to uzależnia! zajekurczebisty rozdział *O*