piątek, 6 czerwca 2014

6. I`m so stupid

*oczami Harry`ego*
Wystukiwałem palcami jakiś nieskładny rytm o kierownicę. Napisze, czy nie napisze?
Cholera. Niall mnie zabije. A nieeeeee, Lucy zrobi to wcześniej, ze szczególnym okrucieństwem.
Dźwięk smsa.

Od: *******
Kevin wyszedł.
Uśmiechnąłem się szeroko. TAK ! Zapisałem szybko jej numer i błyskawicznie odpisałem.

Do: Shawty
Kolacja w sobotę o 20, wpadnę po Ciebie. Dziękuję Shawty xx
Harry.

Ruszyłem szybko w ślady Kevina do kawiarni gdzie miał się spotkać z Lucy.
Po kilkunastu minutach siedziałem już w wygodnym miejscu gdzie widziałem ich idealnie. Wyjmuje albumy, jak słodko. Co za palant. Widać, że z nią flirtuje. Mało mnie nie rozsadziło z ciekawości co takiego ma do powiedzenia  naszej Lucy. Po jej minach widziałem, że co chwila ją zaskakuje. Ahahahaahahahah!
Mało nie spadłem z krzesła jak zobaczyłem jak światło odbite od pierścionka Lucy raziło go po oczach! Jego mina była bezcenna! Dobrze Ci tak kutasiarzu!
Złapał ją za rękę. Ale nie odpuścił, dalej co chwilę się do niej szczerzył i gadał jak najęty. Co za gość. Ma czarno na białym że zajęta a się nie poddaje. Nawet ja nie tykam cudzych dziewczyn. Niall miał rację, on ją podrywa jak się tylko da. Niedoczekanie. Nie dziewczyna mojego kumpla, nie moja siostra.
Dobra, starczy tego. Wstałem i podszedłem do nich przystawiając krzesło do ich stolika. Mina Lucy nie wróżyła niczego dobrego.
-Witaj Kevin. Poznaliśmy się w szpitalu, pamiętasz? Cóż, chętnie bym obejrzał z wami te zdjęcia, które obiecywałeś w szpitalu. Jestem szalenie ciekawy. – usmiechnąłem się do chłopaka sztucznie.
-Harry? Mogę wiedzieć co ty tu robisz? – Lucy była delikatnie mówiąc wkurzona.
-Owszem, pozwoliłem sobie do was dołączyć. Takie miłe przyjacielskie spotkanie…
- Lucy, masz bardzo… miłych przyjaciół jak zdążyłem zauważyć. – powiedział tylko Kevin. 
Aaaa pierdol się.
-Narzeczonego też. – powiedziałem  unosząc dłoń Lucy tak, ze w słońcu pierścionek znowu raził Kevina po oczach. Tak, tak, bardziej w lewo…
Lucy wyrwała rękę z mojego uścisku.
-Harry ! – wściekła się. Uh, dostanie mi się.
-Spokojnie Lucy, przecież Kevin cieszy się z waszego szczęścia tak samo jak my. – Powiedziałem uśmiechnięty od ucha do ucha.
-Bardzo Cię przepraszam Kevin. Nie wiem co w niego wstąpiło, ale nie jest taki. Przepraszam jeszcze raz i dziękuję za kawę. Do zobaczenia.- Wstała wściekła i wyszła. 
Postanowiłem wykorzystać chwilę na osobności z Kevinem.
-Słuchaj gnoju, jakbyś nie zauważył, Lucy jest zaręczona. Kumasz? ZA-RĘ-CZO-NA. –syknąłem.- Więc się od niej odpieprz.  Odpieprz się od moich przyjaciół, bo inaczej pogadamy w inny sposób.- warknąłem, wstałem  z impetem i ruszyłem za Lucy.

Jeeny gdzie ona polazła? Rozejrzałem się po tłumie ludzi. Dostrzegłem znajomą sylwetkę idącą szybkim krokiem w kierunku naszego domu. Ups, chyba ją wkurwiłem.
Ruszyłem szybko w boczną uliczkę, żeby odciąć jej drogę. I udało się. Wyłoniła się zza zakrętu wpadając na mnie z impetem.

-Zabiłabyś mnie.- mruknąłem  śmiejąc się głupio.
-Idiota! – warknęła na mnie- IDIOTA! – Dostałem z pięści w ramię. Rozbawiło mnie to.
-Lucy no wybacz…- zacząłem, ale nie dane mi było skończyć.
-Niall Cię wysłał?- syknęła.
-Nie, on tylko dostaje szału w domu. – Przewróciłem oczami.
-Nie wierzę Ci !
-Serio, Lu. Gadał z Tomlinsonem jak wychodziłem. Sorry za to przedstawienie, ale nie dam temu gnojowi rozpierdolić wam związku! – Ujrzałem za jej plecami fajną blondynkę. Mmm całkiem zgrabna. Potrząsnąłem lekko lokami uśmiechając się do niej. Zaczerwieniła się nieco i poszła dalej.
-HALO STYLES! –usłyszałem głos Lucy. – Co ty w ogóle pieprzysz, jak on niby może nam zaszkodzić? 
-No nie wmawiaj mi, że z Tobą nie flirtował. 
-Jestem już duża Styles. I nawet gdyby ze mną flirtował, to nie twoja sprawa. Jestem na tyle dorosła, że umiem zadbać o swój związek. I nie pomagaj mi z łaski swojej! – Boże dziewczyno !
-Lu, ty i Horan jesteście dla mnie jak jedyna rodzina, bierzecie ślub! Niall w życiu by za Tobą nie poszedł bo nie chce się z Tobą, uparta kobieto, kłócić ! A powinien! A ja nie dam krzywdzić moich przyjaciół. Tyle w temacie. –Powiedziałem.
-Tyle w temacie?! Harry, ile ty masz lat? Bo to w tej kawiarni było godne dzieciaka! Narobiłeś wstydu i sobie i mnie ! 

-Oj Lucy, o co ta afera. Powiedziałem mu tylko, żeby nie zapominał w jakim charakterze się z Tobą umówił i w jakim ma pozostać. – Westchnąłem. I co tyle hałasu? No może przegiąłem. Zdarza się.
-Harry, nie życzę sobie, żebyś się wtrącał w moje sprawy, jasne? 
-Sorki skarbie, jesteś Niall`a. A Niall jest twój. A wy jesteście moją rodziną. A ja o rodzinę dbam. A jak ktoś się wpierdala to ja wpierdalam jemu. Proste.  A teraz wracamy bo Horan tam zapaści dostanie. – Pociągnąłem ją lekko w stronę samochodu ucinając temat. Przez całą drogę nie odezwała się do mnie słowem. 
Weszliśmy do domu.
O jesteś! – Ucieszył się Niall. – Harry? A ty gdzie byłeś?
-Krótko Horan. –zaczęła od razu-Wysłałeś tego idiotę, żeby mnie śledził i narobił wstydu? –Idiotę?
-Co? – Blondyn popatrzył na mnie zaskoczony.
-Ej Ej nie śledził!- wtrąciłem. Bez przesady!-Nie śledził, tylko obserwował. I nie narobił wstydu, tylko zatroszczył się o to, żeby nikt Cię nie podrywał.
-Co?- powtórzył Niall jeszcze bardziej zdziwiony.
-Ten kretyn wpakował się do kawiarni i dosiadł do nas bez pytania ! Co chwila robił jakieś idiotyczne aluzje i raził go po oczach pierścionkiem ! –Chłopcy się roześmiali. Oprócz mnie, Niall`a  i Lucy.
-To nie jest śmieszne!-syknęła – Odstawił takie przedstawienie, że myślałam, że się spalę ze wstydu ! 
Kurczę, chyba serio przegiąłem.
-Styles to prawda? – Niall spojrzał na mnie.
-Z mojej perspektywy wyglądało to nieco inaczej…- Uśmiechnąłem się krzywo.
-Pierdolenie.- warknęła Lucy. Chłopcy jeszcze bardziej się roześmiali.
-Styles debilu, na chuj tam poszedłeś?- Blondyn stracił cierpliwość.
-Proszę bardzo Horan. Skoro lubisz jak ktoś Ci narzeczoną podrywa to proszę, ja się nie wtrącam.- wzruszyłem ramionami. Wszystko moja wina.
-Podrywał Cię?!- Teraz  Niall patrzył na nia.
-Niee… No tylko gadaliśmy… 
-Jaaasne.- mruknąłem.

-Styles nie wkurzaj mnie bardziej !- Eh.
-Dobra, spokój no. – Przerwał nam Niall.- Hm, dzięki Harry.- Dziękuje mi? 
- …Ale przegiąłeś stary. – dokończył .Co nie zmienia faktu, że nie podoba mi się to Lucy. Jesteś moja. Jesteś moją kobietą. – Rozmowa przenosiła się tylko na niego i Lucy. 
-Masz dziwne poczucie własności jeśli o mnie chodzi. 
Robi się gorąco.
-Lucy do cholery, nie traktuję Cię jak własności! Ale jesteś moją narzeczoną i nie życzę sobie, żeby jakiś jebany prawnik Cię podrywał ! Wiesz jaki jestem. – Powiedział ze złością.
-Och, masz na myśli, że jesteś chorobliwe zazdrosny? Czy zaborczy? 
Staliśmy tam z chłopakami nie bardzo wiedząc co mamy robić. Zareagować jakoś?
-Zaborczy? Ja chodzę na kawę z jakimiś facetami? – Wściekał się.
-Nie chodzę na żadne kawy! Kevin to znajomy z dzieciństwa, zachowujesz się jakbym nie mogła już z nikim nigdzie wychodzić! 
-A ja kurwa chodzę na kawę ze znajomymi z dzieciństwa? 
-Nie wiem! Moje przyjaciółki Cię nie śledzą!- wypaliła.
-Ja naprawdę… - Postanowiłem jakoś załagodzić sytuację. Zacząłem czuć się winny.
-Zamknij się!- Warknęli z Niall`em równocześnie. Zamilkłem.
-Nie wysyłałem go ! I widzę, że źle zrobiłem !
-Nie ufasz mi? 
-A mam powody, żeby nie ufać?
-Nie masz !- Lucy była u kresu wytrzymałości. 
-Mam ! Mam kurwa powody, żeby być zazdrosnym ! Jesteś do cholery moją kobietą ! 
-Poprawka: Jesteś chorobliwie zazdrosny
-Możliwe. Ale taki jestem. Kocham Cię najbardziej na świecie. Mam prawo być zazdrosny. Wiesz jaki jestem ! I wydawało mi się, że jak się kogoś kocha, to akceptuje się jego zalety i wady !
-Więc sugerujesz, że Cię nie kocham?- O cholera, jest źle.
-To ty to powiedziałaś.
Lucy aż zamilkła.
O kurwa.
-No to świetnie. – rzuciła tylko i wyszła. 
Niall kopnął w komodę.
-Ej Ej ta szafa nic Ci nie zrobiła!- Usłyszałem Lou.  Kurwa, jak mi głupio.
-Sorry chłopaki. – burknął.
-Nieźle jak na pierwszą małżeńską kłótnię. – zaśmiał się Zayn.
-Malik.- Liam rzucił ostrzegawczo. 
-Przejdzie jej.- mruknął George.
-Chyba przegiąłem nie?
-Z tym ostatnim tak.- powiedział Liam.
-Przepraszam Niall. Serio nie powinienem się wtrącać. Sorry stary, niepotrzebnie tam poszedłem. – powiedziałem. Czułem się winny. Może i przegiąłem. Ale nie chciałem żeby się kłócili. Debil ze mnie.
-Nie masz za co Hazz. Właściwie to dzięki, że tam poszedłeś. Za troskę i w ogóle. – Niall patrzył na mnie uśmiechając się słabo. Pokiwałem tylko głową poszedłem do pokoju.
Tłukłem się po pokoju cały czas czując wyrzuty sumienia. Na chuj najpierw coś robię, potem myślę?
Pogodzą się, nie? W końcu to Lucy i Niall, nie wytrzymają bez siebie, nie? NO KURWA NIECH KTOŚ MI TO POWIE.
Zapamiętać: nie wpierdalać się tam, gdzie nie trzeba.

*oczami Julie*
Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. 
Na chuj wysyłałam tego smsa? Ah no tak. Wkurzył mnie więc to zrobiłam. Impuls. 
Zawsze najpierw coś robię, potem myślę. Albo myślę za dużo. A i tak nie działa to na moją korzyść.
A jak Harry naprawdę go zabije? Albo pobije? Okradnie? Zacznie szantażować? Wywiezie go?
Boże, to moja wina!
Przecież to wariat, gangster! Przystojny ale psychol! Jestem idiotką. Impulsywną idiotką. 
I jeszcze ten sms. Kolacja. Jutro wieczorem. Buziak na końcu. Przyjedzie po mnie. 
Skąd on w ogóle wie gdzie mieszkam?!
A jak zabije Kevina a potem mnie?
Nie, dobra. To ja jestem jakaś nienormalna.
Kto zabija faceta w obronie związku kumpla ? Bo chyba o tym mówił Harry?
Hm, zawsze załatwia sprawy za kumpli?  Niby tacy groźni, a nie potrafią sami zatroszczyć się o swój związek? Pogratulować.
Nie idę z nim na żadną kolację. Nie ma mowy. Nie.
Z zamyślenia wyrwał mnie odgłos drzwi wejściowych. Mój kochany szef. Uff, cały i zdrowy.
-Jolene, niedługo przyjdzie do mnie gość. Życzyłbym sobie, żebyś ją miło przywitała. Jak wejdzie powiedz jej ,,Dzień dobry Pani Levine” i uśmiechnij się, jestem pewien że umiesz to swietnie robić.  I wstań, pamiętaj. Jak wyjdzie, pożegnasz ją w taki sam sposób. Nawet jak wyjdziemy razem. I możliwe, że skończę dzisiaj wcześniej, to zależy od przebiegu tego spotkania.
Co kurwa? Jolene? Pani Levine? Wstań? Uśmiechnij się? A co ja kurwa jestem?
-Rozumiemy się? – zapytał z naciskiem.
-Oczywiście. – mruknęłam. 
-Świetnie. – uśmiechnął się zadowolony i poszedł do gabinetu. KIJ CI W OKO ZAKŁAMANY PALANCIE.
Levine? Ta Levine? Siostra Mike`a? Ale przecież Vic mówiła, że ona teraz jest z tym kumplem Liama i Harry`ego. Może wcześniej skończy? Zależy od przebiegu spotkania?
To zabrzmiało jak  ,, Jak się zgodzi iść ze mną do łóżka to skończę wcześniej, nie przeszkadzaj.”
Co za…. UGH. 
To o nią chodziło Harry`emu? Hm, nie mylił się co do intencji Kevina.
Złapałam telefon i zadzwoniłam do Vicky. Odebrała prawie od razu.
____________________________________________________
Hej :3
Wiem, rozdział tym razem nudniejszy bo sytuacja znana z Lie To Me :D
Następny taki nie będzie, postaram się też dodać go szybciej, jak mi się uda, bo końcówka roku, kończę gimnazjum i cały czas coś poprawiam :c
soł, wybaczcie mi ;c
Nudna jestem, wiem, ale BARDZO ŁADNIE PROSZĘ O KOMENTARZ, chociaż kropkę, że byłaś, czytałaś, DZIĘKUJĘ :)
Lecę dodawać na LTM :)
Ktoś chętny na konto Hazzy na tt? 
Miłego weekendu :**
Aśś.


4 komentarze:

  1. Ja serio kocham tą scenę z Harrym i kłótnie Niall'a i Lucy.
    Rozdział nie jest nudny. Dopiero zaczełaś tego bloga więc akcja musi się rozwinąć. Ja tam się ciesze że jest nawiązanie do LTM.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już wiem co w nim jest z LTM, kocham <3 Jejku, ale Ty zajebiście piszesz :D Czekam na następny :)
    Weny, dobrych ocen :***

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale nie nudne!niby sytuacja z lie to me ale z perspektywy hazzy więc niby ta sama a inna rozdział bardzo mi sie podobał! :D podoba mi się,że jest dużo nawiązań do lie to me ♥ a ta kłótnia nialla,lucy i hazzy to jedna z moich ulubionych soł fajnie było ją znowu przeczytać :D
    matko po tym co powiedział kevin.....ja pierdole on serio myślał,że ją przeleci?! serio?!serio jest aż tak głupi?! matko teraz chce mi sie rzygać jak o nim myślę...albo to z tego snikersa,którego przed chwilą zjadłam....tak czy siak mdli mnie.
    jeśli chodzi o julce to szczerze powiedziawszy mam do niej mieszane uczucia.....z jednej strony kocham ją jest zajebista,ma mega charakter itd a z drugiej trochę mnie wkurza tą uprzedzoną opinią o hazzie i reszcie .....ale i tak kocham ją bardziej niż mnie irytuje soł :D
    weź szkoda mi jej musi słuchać tego gnoja kevina a on i tak ją zwolni ._.
    jaram się tak cholernie się jaram ich wspólną kolacją! weź już nie mogę się jej doczekać to będzie kolejny mój ulubiony rozdział na sinisterze coś to czuję :D
    ok idę czytać nexta bo zwariuję ! :D

    OdpowiedzUsuń