środa, 18 czerwca 2014

8. Do I wanna know?

-Cześć Shawty. – Usłyszałam znajomy zachrypnięty głos za swoimi plecami. Momentalnie podskoczyłam ze strachu.
Na łóżku siedział nie kto inny jak sam Styles. Ten Styles. No to jest chyba jakiś żart. I to słaby.
Zaśmiał się krótko na moją reakcję. Jego niski śmiech rozszedł się po pokoju. We mnie strach ustępował miejsca wkurzeniu.
-I co Cię tak bawi? – rzuciłam ostro. Popatrzył na mnie rozbawiony.
-Ty, skarbie. – mruknął. Pfff…

-Możesz mi łaskawie wyjaśnić skąd do cholery wziąłeś się w moim domu, w moim pokoju ? – Narastała we mnie irytacja.
-Przyjechałem po Ciebie? – rzucił pytająco wstając powoli. Uważnie śledziłam każdy jego ruch.
-Po mnie? – mruknęłam z powątpiewaniem. Przechadzał się powoli po pokoju zatrzymując wzrok na zdjęciach poustawianych na półkach.
-Tak, Shawty. Przecież zabieram Cię na kolację. – Mówił jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie i musi ją tłumaczyć po raz dziesiąty jakiemuś  wkurzającemu dziecku.
Wziął do ręki jedno ze zdjęć. Nie, tak się nie będziemy bawić. Podeszłam do niego od razu i wyrwałam mu zdjęcie z ręki. Popatrzył na mnie zaskoczony. Odstawiłam ją na półkę.
-Po pierwsze: Nie ruszaj moich rzeczy, po drugie : nie zabierasz mnie na żadną kolację, a po trzecie to przypominam, że przebywasz tu nieproszony i najwyższy czas, żebyś już wrócił do domu. – uśmiechnęłam się sarkastycznie. Najwidoczniej rozbawiłam go swoją reakcją bo pokręcił tylko głową z uśmiechem.
-Po pierwsze: Nieładnie tak zapominać o miłym spotkaniu, po drugie: staram się być miły przyjeżdżając po Ciebie a Ty jesteś nieuprzejma, a po trzecie to ruszaj łaskawie tyłeczek bo całą kolację chuj strzeli bo już czeka. – powiedział takim samym tonem jak ja wcześniej dorzucając więcej ironii i przesadzonych słów. Co proszę?
-No chyba śmieszny jesteś. – burknęłam.
-Słucham? – popatrzył na mnie unosząc brew.
-Nie dociera? Nigdzie z Tobą nie idę, ty owszem, idziesz. I to teraz. To cześć. – powiedziałam głośniej i z większą irytacją. Ale on nie ruszał się z miejsca.
Harry podszedł do mnie. Drastycznie blisko. Poczułam jego perfumy, swoją drogą były cudowne.Uwielbiam męskie perfumy. Szkoda tylko, że używa ich taki kretyn.
Nie dotykając mnie bezpośrednio nachylił nade mną i spojrzał mi w oczy.
-Shawty, nie wkurzaj mnie lepiej. Lubię się z Tobą droczyć, ale ja i cierpliwość to dwie sprzeczności. Więc skończ i rusz ten tyłeczek z łaski swojej zanim się zdenerwuję.- Powiedział cicho nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Odsunęłam się. Ten idiota ma mi kazać co mam robić? No, niedoczekanie!
-Chyba się nie zrozumieliśmy.- powiedziałam powoli siląc się na kolejny sarkastyczny uśmiech – Więc powtórzę  konkretniej: Tam na dole są drzwi wyjściowe, chyba że wolisz okno. – skrzyżowałam ramiona na piersiach.

-Masz rację Shawty. – przytaknął z poważną miną. Ale już nie był rozbawiony. Raczej zirytowany. No witam w klubie. – Nie zrozumieliśmy się. Wychodzimy. – rzucił krótko i złapał mnie za rękę.
Co? No, powodzenia! Spróbowałam wyrwać rękę. Nawet nie drgnęła. Miał silny uścisk.
-Puść mnie do cholery! – syknęłam próbując zatrzymać się a przy okazji jego. Szedł na dół dalej trzymając moją dłoń w swojej, przez co ja snułam się bezsilnie za nim. Nic mnie tak nie wkurza jak takie władcze traktowanie. – Co jest z Tobą nie tak?! – warknęłam.
Zaśmiał się.
-Śmieszna jesteś. – rzucił tylko.
-Ja?! Chyba ty jesteś śmieszny jeśli myślisz że gdzieś stąd wyjdę! – Nadal usilnie próbowałam go zatrzymać, a on szedł dalej. Nagle gwałtownie stanął przez co wpadłam centralnie na niego. Zatrzymał mnie łapiąc mnie w biodrach i ustawił w pionowej postawie przed sobą.
-Nie wyjdziesz stąd? – zapytał patrząc na mnie uważnie.
-NIE! – zawołałam.
-Cóż, jak wolisz. Tym razem Ci ustąpię. – powiedział. Ohh, dziękuję wielkoduszny kretynie ! – Zostaniesz wyniesiona. – skwitował.
Co?! Chyba się  przesłyszałam.
 Zdążyłam zrobić minę w stylu WTF zanim straciłam grunt pod nogami.Przerzucił mnie przez ramię i otworzył drzwi. NIE! NIENIENIE!

-Pojebało Cię?! Postaw mnie idioto! W tym momencie! – podniosłam głos, uderzając pięściami o jego plecy. W tym momencie oprócz wściekłości zaczął we mnie kiełkować strach. Wynosi mnie z domu. Równie dobrze może mnie zabić. O Boże.
-Zamknę drzwi Shawty. – powiedział tylko. HALO? Ogłuchłeś?
Przekręcił klucz w zamku od moich drzwi, wrzucił klucze do swojej kieszeni i ruszył w kierunku auta, które stało na podjeździe. Z mojej perspektywy dane mi było zobaczyć tylko opony.
-Przestań idioto! Chory jesteś ?! Zostaw mnie w spokoju! – Byłam maksymalnie wkurzona ale i wystraszona. Niby Lucy mówiła, że nie muszę się bać, ale ludzie mówili co innego…
-Widzisz, dobrze że o tym pomyślałem. Przydałoby się zadbać o Twoje bezpieczeństwo skoro teraz jesteś pod moją opieką. – ciągnął dalej nic nie robiąc sobie z moich obelg i wiercenia. SERIO?
-Ty jesteś nienormalny ! – krzyknęłam w momencie gdy wsadził mnie do samochodu. Nawiasem mówiąc zajebistego BMW. Zapiał mi od razu pasy i zablokował drzwi z mojej strony. Jezu on naprawdę mnie zabije?!
Wsiadł od strony kierowcy.
-Czego nie rozumiesz w słowie nie?! – warknęłam.
Uśmiechnął się.
-Mam nadzieję, że lubisz włoską kuchnię Shawty. – rzucił tylko.
No czy ja mówię do ściany?!
-Jaki ty jesteś wkurwiający. – syknęłam bardziej do siebie.
-Ty też. – mruknął niby od niechcenia.
-To nie ja włamuję się do cudzych mieszkań  pod pretekstem jakiejś kolacji i nie wynoszę ich siłą z domu zabierając klucze i wrzucając do samochodu!
-To nie ja wyganiam gości, drę się na nich wyzywając od najgorszych  i bijąc w zamian za troskę o swoje bezpieczeństwo. – odgryzł się. On jest niemożliwy.
-Ale fakt, w twoim wykonaniu włamywanie się, wynoszenie z domu i wrzucanie do samochodu mogłoby być ciekawym widowiskiem. – dodał po chwili z głupim uśmieszkiem. Słowo daję, kiedyś mu tą śliczną słodką buźkę uszkodzę. Z dziką wręcz przyjemnością.
-Pfff. – prychnęłam.
-Marudna jesteś. – rzucił z niesmakiem.
-No i dobrze. – warknęłam.
-I wredna. I zachowujesz się jak dziecko. – dokończył.
- Psychol. – mruknęłam.
-W czym problem, że nie możesz zjeść ze mną kolacji? – spytał tym razem ostro, bez cienia uśmiechu. Zaskoczył mnie jego ton. Wyglądał na wkurzonego. W błyskawicznym tempie zmieniał mu się humor.
-No.. – zająknęłam się. Gdy był wkurzony przerażał mnie bardziej. Nadal nie wiedziałam czy za jakieś 15 minut nie umrę z jego rąk.  – Bo… Nie jestem ubrana na kolację. – rzuciłam pierwsze co przyszło mi do głowy.
Roześmiał się momentalnie na moje słowa.
 Kurwa, należała mi się piątka. W czoło. Krzesłem.
 Jak można palnąć coś tak idiotycznego?! Serio Julce, serio?
-Jak dla mnie jest ok. – rzucił tylko. No, świetnie. Mój przyszły morderca chwali mój strój. Co za różnica skoro masz zamiar mnie ukatrupić? Oh, albo przelecieć. A co za różnica, ubrania zbędne i tak.
-Jesteś niemożliwa. – zaśmiał się jakby sam do siebie.
-Z wzajemnością. – mruknęłam wywołując jego kolejny uśmiech.
Jechaliśmy dalej w milczeniu. Odważyłam się spojrzeć na niego. Przyjrzałam mu się. Jego brązowe loki zdawały się żyć swoim życiem, ale za to jak zharmonizowanym z nim samym. Idealne rysy twarzy, dołeczki w policzkach ukazujące się z każdym jego uśmiechem. Skupione zielone oczy. I usta. Uhhh niezły. Szkoda że taki kretyn. I psychol. I morderca. Boże.
Odwróciłam wzrok od jego osoby i skupiłam się na widoku za szybą. Cały widok opierał się na mroku rozpraszanym światłem latarni i szyldów co kilka metrów.
Powoli złość znikała. A strach rósł. Co teraz?
Jechaliśmy już dłuższy czas. Czyli kilka opcji.
a) mieszka daleko
b) miejsce gdzie mnie zakopie jest daleko
c) zabije mnie we własnym domu tylko jeździ bez celu po mieście żeby mnie zmylić
d) zabije mnie w swoim domu, który jest blisko, jeździ zeby mnie zmylić a i tak mnie tam zakopie
CHYBA WOLAŁABYM JEDNAK NIE MYŚLEĆ.
Nagle zatrzymaliśmy się. Ponownie skupiłam się na widoku za szybą. Dom. Dość duży jak na jedną osobę.
-Jesteśmy, Shawty, - Złość na chwilę znowu powróciła. Irytowało mnie to, że używał tej debilnej ksywki Vic
Wysiadł z samochodu. I skierował się do drzwi z mojej strony.
Ach no tak, jestem zamknięta. Otworzył drzwi  i sięgnął do zapięcia pasów, Szybko odsunęłam jego dłonie i zrobiłam to sama. Niech sobie nie myśli. To, że zaraz umrę ze strachu a on nie będzie miał już nic do roboty nie znaczy, że mam być  mu teraz stuprocentowo posłuszna. Jeśli tego się spodziewał to sorry, zły adres.

Zacisnął szczęki ale nic nie powiedział. Złapał mnie w pasie jedną ręką wyciagając z samochodu i prowadząc w kierunku domu.
O Boże.
_______________________________________________________________
                                      Siemanko :3
Dzisiaj TYLKO na Sinisterze ze względu na to, ze na LTM został mi zaledwie rozdział i epilog i najzwyczajniej w świecie nie mam serca tego tak szybko kończyć :D soł czekam na wenę, żeby naskrobać dla Was coś jeszcze przed epilogiem. Podejrzewam że i tak dodam jakoś pod koniec tygodnia czy coś no ale :D

TAK TO BYŁ HARRY, WIEM TAKA NIESPODZIANKA.
Taka trochę zupełnie inna prespektywa Hazzy niż w LTM nie? :D 
No ale Julie go w końcu nie zna jeszcze tak jak my XD
ALE. Czasami wydaje nam się że znamy ludzi, a oni nas zaskakują ...^^

Przyszły wyniki egzaminów. HAHAHA :D
Whateva, jestem z siebie całkiem zadowolona :3
Bardzo ładnie proszę o komentarze jak zawsze kochane <3


KONTO HAZZY NA TT- SZUKAM OSOBY CHĘTNEJ, to nic trudnego :)

Miłego dnia Pysie :*
Aśś.


9 komentarzy:

  1. Hahahaha = Moja pierwsza reakcja po przeczytaniu.
    Będę ci mówić, że masz zajebiste teksty przy, każdym rozdziale, bo ja pierdole są ZAJEBISTE!!!. Śmiałam się cały czas czytając.
    Racja jest zupełnie inna perspektywa Harry'ego, ale to nawet dobrze. Julie ma go za totalnego świra/kretyna/super morderce, a to jest zabawne.
    Tak więc... oddaję ci pokłony. XD
    Dobrze, że czekasz na wenę w LTM. Skocze z mostu jak zobaczę epilog.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <333 Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahhahaha xd matko zawsze śmieje się jak upośledzona czytając tutaj rozdziały <3 jak już mówiłam LUCYNA AKA MISTRZ TEKSTÓW ♥ weź meeega rozdział :D
    hazza ja prdl *o* ja nie wiem jak ty to robisz ale hazza jest tu jeszcze seksowniejszy niż normalnie :D matko kocham go takiego :pewny siebie,sarkastyczny,wkurzający TAG <3 właściwie mnie też trochę przeraża,ze tak po prostu wszedł do jej domu przez okno xd matko tak dziwnie sie czyta z perspektywy julce o tym,że styles jest mordercą o.o ale nie powiem śmieje sie jak debil z jej przemyśleń xd matko ale się jaram tą kolacją! :D chcę nexta jak najszybciej! uwielbiam to ich droczenie się,mają tak podobne charaktery i to jest zajebiste jeden drugiemu nie ustąpi! :D kufa brak mi słów :D zawsze nie wiem co napisać w komentarzu u cb nie potrafię nawet dobrze skleić zdania bo wiesz takie #emotions że ja prdl! :D i napiszę to znowu,pomimo,że dark,cień i te wszytskie ff są najlepsze itd to i tak dla mnie zawsze sinister bedzie ulubionym blogiem ♥nowy rozdział,a ja zakochuje sie na nowo w całym opowiadaniu ♥
    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. W*o*W! Brakuje mi slow zeby opisac jak boskie jest to ff *--* /Karla xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu super rozdzial nic dodac nic ujac :*

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział jest po prostu świetny. Informuj mnie o nowych bo się wkręciłam!:)
    http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wnioskując po końcówce rozdziału, nic dobrego z tego nie wyniknie. Co dalej?! Rozdział naprawdę świetny, nie za długi, nie za krótki,ale w sam raz - cholera, czy tylko mnie skojarzyło się to z piosenką "Wlazł kotek na płotek"?
    Życzę weny!
    Pozdrawiam serdecznie :) xxx

    Serdecznie zapraszam na rozdział pierwszy `Dumb Love`. Zajrzysz? Może Ci się spodoba? Może postanowisz podzielić się ze mną swoimi przemyśleniami? Zapraszam!

    - Czy się martwiłam? Oczywiście. Czy wyobrażałam sobie najgorsze scenariusze z nim w roli głównej? Oczywiście. Czy wykręcało mnie od środka, kiedy moja podświadomość wytwarzała obrazy w których zabawiał się z jakąś piękną, długonogą brunetką? Oczywiście. Byłam zmartwiona, zazdrosna i roztrzęsiona. -

    OdpowiedzUsuń
  8. *O* zakochałam się kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń