środa, 25 czerwca 2014

9. Bon appetit!

Zacisnął szczęki ale nic nie powiedział. Złapał mnie w pasie jedną ręką wyciagając z samochodu i prowadząc w kierunku domu.
O Boże.
-Zabijesz mnie we własnym domu? – mruknęłam nieświadomie to co pomyślałam.
Roześmiał się. To właśnie uświadomiło mi, że powiedziałam to na głos. Zajebiście. Nie dość, że za chwilę możesz umrzeć albo zostać zgwałcona to jeszcze robisz z siebie totalną idiotkę przed tym psycholem, brawo Julie, brawo.
-Nie, nie zabiję Cię. – powiedział rozbawiony otwierając drzwi i wpychając mnie lekko do środka. Cóż, nie powiem jego słowa przyniosły mi ulgę. Małą, ale zawsze. Dopiero gdy zamknął za nami drzwi, uwolnił z uścisku mój nadgarstek.
-Tak we własnym domu? To mało profesjonalne Shawty, tylko bałaganu bym sobie narobił. – dopowiedział ni z tego ni z owego. Czyli że chwila, jeszcze wszystko przede mną?
Jego słowa delikatnie mówiąc wprawiły mnie w stan szoku, więc oczywiście jak to ja, potknęłam się momentalnie po jego słowach o próg.
Już spodziewałam się miłego spotkania z marmurową posadzką i kantem komody, gdy poczułam silny uścisk wokół mojego ciała.
Uderzył mnie zapach jego perfum, jak i ciepła hm, JEGO RAMION.
Ożeszty. Otworzyłam oczy. Trzymał mnie w ramionach z rozbawieniem na twarzy. Hm, czy to było śmieszne?
Zaskoczyło mnie to, jak miły był to uścisk. Wręcz przyjemny, łagodny. Nieźle jak na psychopatę.
Spojrzałam na jego twarz. Centralnie złapał ze mną kontakt wzrokowy. Uśmiechał się idiotycznie. Ohhh.
Spuściłam wzrok.
-Hm, dzięki.- mruknęłam dla niepoznaki.
Przeniósł dłonie na moje biodra i ustawił mnie w pionowej postawie przed sobą.
-Jeśli nie zaczniesz uważać to sama się o coś zabijesz i ja nie będę miał nic do roboty. – Zaśmiał się.
No dobra, jeśli czułam ulgę, to muszę przyznać, przeszło mi.
-Zapraszam. – Rzucił wesołym tonem wskazując dłonią pomieszczenie po prawej stronie korytarza. Ruszyłam tam wolnym krokiem lustrując wnętrze. Jak już zauważyłam marmurowa posadzka lśniła czystością, sam korytarz był urządzony bardziej nowocześnie i minimalistycznie. Nie zdziwiło mnie z lekka drogawe wnętrze. Musiał mieć sporo kasy. Weszłam do pomieszczenia, które mi wskazał. Sporych rozmiarów kuchnia z jadalnią. Zadziwiająco duża jak na jedną osobę. Wszystko co widziałam przypominało mi wyglądem dom rodziny Cullenów ze Zmierzchu. Z tym, że Harry nie był zabójczo przystojnym romantycznym wampirem, ale mordercą. Przeszły mnie ciarki. Normalnie jak w jakimś kiepskim horrorze.
- Hm, myślę, że wygodniej byłoby Ci jeść na siedząco. – Dotarł do mnie jego lekko zachrypnięty, rozbawiony głos. Co?
Ach tak, zapomniałam, ze stoję na środku jak idiotka. Fakt, poczułam smakowity zapach. Nawet nie zwróciłam na niego uwagi wchodząc. Usiadłam bez słowa przy stole. Patrzył na mnie szeroko uśmiechnięty.
No cóż, to musiało wyglądać dość dziwnie. Taka tam ja, wyglądająca jak nawiedzona, stojąca na środku pokoju.
Harry postawił przede mną talerz z jedzeniem, usiadł naprzeciw mnie ze swoim i nie przestając się uśmiechać otworzył wino.

Spojrzałam na talerz. Hm, wyglądało smakowicie, podobnie pachniało. Przede mną stał kieliszek do wina, nieco dalej drugi.
Harry nalał wina do obydwóch.
-Smacznego Julie. – powiedział z uśmiechem. Jego głos rozszedł się po przestrzeni domu. Był przestronny i dziwnie duży, więc aż przeszły mnie ciarki pod wpływem jego głosu przerywającego wszechobecną ciszę.
-Hm, wzajemnie… - mruknęłam cicho, wręcz bojąc się dźwięku mojego głosu rozchodzącego się po pomieszczeniu/
-Dziękuję. – powiedział z uśmiechem. Zaczął jeść. Cóż, chyba ja też powinnam sądząc po jego spojrzeniu. Wzięłam do ręki sztućce. Boże, ostatnie na co mam ochotę to jedzenie, kiedy wszystko mi się w środku wywraca. Zauważyłam jak Harry się uśmiecha. No dobra, może się bałam, ale tym mnie wkurzał.
-Co Cię tak cały czas bawi? – syknęłam.
-Ty. – zaśmiał się krótko. Oh.
-Mam Cię nakarmić? – popatrzył na mnie dalej się szczerząc.
-Nie, dzięki. – mruknęłam.
Wziął łyk wina, a ja w końcu odważyłam się spróbować. Wzięłam trochę na widelec. Dobra, teraz trzeba to zjeść. Przełknęłam. Ej, dobre.
-I jak? – zapytał.
-Smaczne. – powiedziałam cicho, uważnie na niego patrząc.
-Lubisz czerwone wino? – zapytał wskazując dłonią, w której miał swój kieliszek na mój, stojący obok mnie, Pokiwałam tylko głową. Patrzył  na mnie wyczekująco. Jakby na potwierdzenie własnych słów sięgnęłam po kieliszek biorąc łyk.
Przyglądał mi się cały czas. Ledwo przełknęłam łyk wina pod jego spojrzeniem.
-Nie boisz się, że Ci czegoś dosypałem? – zapytał z poważną miną. Zamarłam. Oo kurwa. Przecież to jest oczywiste. Co za idiotka ze mnie!
Momentalnie wszystko podeszło mi do gardła.
-Ale masz minę! – parsknął nagle. No i znowu się śmieje. To już jest wkurwiające. –Spokojnie. –powiedział ciszej. Poczułam jego dłoń na moim gołym kolanie. Ooo kurwa.
Wzdrygnęłam się.  Nagle ciepło jego dłoni zniknęło, a usłyszałam jego cichy śmiech.
-Ty naprawdę boisz się, ze Cię tutaj zabiję, a w najlepszym wypadku przelecę. – mruknął z uśmiechem sam do siebie.
NO CO TY?
Popatrzyłam tylko na niego.
-Luz, Shawty. Nie chcę Cię zabijać. Nie mogę powiedzieć, że nie chcę Cię przelecieć, ale mogę powiedzieć, że nie mam zamiaru Cię zgwałcić. – powiedział z tym swoim głupim uśmieszkiem. Co to w ogóle za tekst?

-Więc po co mnie tu przywiozłeś? – zapytałam w końcu. Może i nie specjalnie mu uwierzyłam, ale byłam nieco spokojniejsza.
-Bo umówiliśmy się na kolację. – odpowiedział.
Aha. Tylko… To był głupi sms. Nic z tego nie wynikało. Nie miał takiego obowiązku? Nawet się nie znaliśmy.Więc czemu się tak uparł?
-Czemu Ci tak zależy na tej głupiej kolacji? – zadałam nurtujące mnie pytanie.
- A czemu ty nie możesz przyjąć tego pieprzonego gestu i spędzić ze mną miło czas, tylko wszędzie doszukujesz się tego co najgorsze?- zapytał nagle ostro, Oj, ktoś tu się wkurzył. Nie oczekiwał odpowiedzi, ale ja postanowiłam mu ją dać.
- Może dlatego że Cię nie znam? Może dlatego, że włamałeś się do mojego domu? Może dlatego, że wyniosłeś mnie z niego siłą? Może dlatego, że wywiozłeś mnie gdzieś? Może dlatego, że nie wiem czego mam się spodziewać po takiej osobie jak ty?
Moje słowa chyba zrobiły na nim wrażenie. Odłożył sztućce i spojrzał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami. Hm, wkurzonymi oczami?
-Po takiej osobie jak ja, czyli jakiej? – warknął.
Ups. Jak z tego wybrnąć.
-A jaką osobą jesteś? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Tego nie wiesz. – zauważył.
-Fakt, mówiłam, nie znam Cię. A ty mnie wywiozłeś. – powiedziałam sarkastycznie.
Bałam się z nim tak pogrywać. Droczyłam się z nim wcześniej, ale teraz był wkurzony i to porządnie.
-Więc mnie poznaj? –popatrzył na mnie.
-Skąd wiesz, że tego chcę? – spojrzałam na niego buntowniczo.
-Chyba nie masz wyjścia. – mruknął biorąc łyk wina.
-Nie mam? – tu mnie zaskoczył.
-No, jesteś u mnie w domu. Ze mną. I mogę Cię nie wypuścić. – powiedział jak gdyby nigdy nic.
-To już jest przetrzymywanie. – zauważyłam.
-Trudno. – wzruszył ramionami.
-A biorąc pod uwagę jak się tu znalazłam to porwanie. – dodałam.
-Jakoś mnie to nie rusza. – mruknął. Co?
Zamilkłam. Aż zabrakło mi słów. Co mam teraz zrobić? Uciec? Jak? Gdzie? Na dobrą sprawę nie wiem gdzie jestem.
- Więc Shawty, powiedz mi coś o sobie. – odezwał się nagle, kontynuując jedzenie. Chyba złość mu trochę przeszła.
-Miałam poznać Ciebie choć tego nie chcę. Ty mnie nie musisz. – qarknęłam.
-Ale ja chcę. – odpowiedział spokojnie.
-Ale ja nie chcę ! – odparłam.
-Trudno. – skwitował. – Mów.
-Czemu Ci tak zależy?
-Co jest dziwnego w tym, że chcę Cię poznać? – Jego głos stawał się napięty. Znowu się wkurzał. – Widzieliśmy się w klubie. Pomogłaś mi z Kevinem. Chciałem się zrewanżować, zaproponowałem kolację. A ty się rzucasz od początku, wyzywasz mnie, bijesz, wkurwiasz i wszystkiego się czepiasz. Co jest z Tobą nie tak? – odrzucił sztućce ponownie.
Na wzmiankę o klubie poczułam że się nieco rumienię. Pamiętał.
-Dobra, co chcesz wiedzieć? – rzuciłam, nie chcąc wszczynać dalszej kłótni.

- Ja wiem już wszystko. Tylko oczekiwałem rozmowy podczas której się tego dowiem. –sSyknął.
-Wiesz wszystko? – powtórzyłam nie rozumiejąc.
-Julie Alice Blackburn, Brown Hill, twoja matka zmarła przy porodzie, twój brat jest w Californii, a twój ojciec ma firmę w Brown Hill. Po studiach dostałaś się w Northland na praktyki w tej kancelarii. Kumplujesz się z Vicki, Ostatnio chodziłaś z Austin`em Scott`em ale zerwaliście. Najbardziej lubisz kawiarnię na Wonder Street. Mieszkasz blisko centrum od 2 lat. Sama. – wyrecytował, a mnie wbiło w krzesło.
Wiedział o mnie wszystko. Skąd? Jak?
Siedziałam tak dobre kilka minut,
-Skad ty to wszystko wiesz? – zapytałam w końcu.
- Bo jak czegoś chcę, to to dostaję. – odpowiedział dopijając kieliszek wina.
-A czego ty ode mnie takiego chciałeś? – byłam delikatnie mówiąc wkurzona.
-Poznać dziewczynę, która mnie w taki sposób olała w klubie i udowodnić jak duży błąd popełniła. – odpowiedział. Na te słowa się zamknęłam. Wkurzenie mi momentalnie przeszło. Znowu poczułam rumieńce. Czemu to musiał być on?
- Ty też mnie pamiętasz Shawty. – powiedział z uśmiechem.
-Słuchaj, sorry że wtedy tak… wyszło… - mruknęłam.
Roześmiał się.
-Ja tam bardzo miło wspominam tamten wieczór, nie wiem o co Ci chodzi. Fajnie nam się tańczyło. Chciałem Cię poznać. Trafiłem na Ciebie w tej kancelarii. A wiedząc jak masz na imię i gdzie pracujesz, bardzo łatwo było się wszystkiego o Tobie dowiedzieć. -  uśmiechnął się.
-Oh. – na lepszy komentarz nie mogłam się wysilić.
-Wydawałaś się być ciekawą osobą więc zainteresowało mnie to. – dokończył z uśmiechem.
Mi tam do śmiechu nie było. Wkurzył mnie. Co on sobie wyobraża?
-Więc powierzchownie oceniasz ludzi. – skwitowałam ostrym tonem. Znowu się najeżył. Jakbym go spoliczkowała. Zacisnął szczękę i popatrzył na mnie wściekle.
Mój strach wrócił zgodnie z jego furią w spojrzeniu.
-Ja? A kto słucha ludzi i ma mnie za psychola z ich jebanych plot?! – warknął a mnie zatkało.
______________________________________________________________________
No cześć :3
Na temat rozdziału się może nie bedę wypowiadać bo jakoś mi się nie podoba, mam nadzieję, że następny mi pójdzie lepiej.
Chciałam podkreślić ich charaktery - TAK JABY COŚ MI NIE WYSZŁO.
Dobra, whateva, POSTARAM SIĘ ZREHABILITOWAĆ.


ALE :
Na LTM już o tym pisałam, dla tych którzy czytają tylko tego bloga, małe info:

W PLANACH MÓJ KOLEJNY BLOG
moja propozycja: Luke Hemmings (5SOS)

What do you think? 
Będziecie czytać? :)


JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O ROZDZIAŁACH NA SINISTERZE
TO CZEKAM NA USERY NA TT, BLOGI, ASKI itp W KOMENTARZACH :)


Miłego popołudnia :**
Aśś.

10 komentarzy:

  1. Luke jest spoko. Luke jest fajny. Luke jest ładny. XD
    Ja będę czytać.
    Rozdział jest ciekawy. Właściwie dla mnie najfajniejsze są zwykłe rozmowy, bo dowiaduje się jak bohaterowie zachowują się przy sobie. Więc jest OK.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Jest po prostu super xx
    Możesz założyć ciekawa postać :)
    U mnie nowy rozdział również xx // http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny, z resztą jak wszystkie. Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam weny... :/
    I na końcu:
    Mam zaszczyt poinformować Cię o nominacji, do LBA na moim blogu!
    Szczegóły tutaj:
    http://they-dont-know-about-us-niewidoczna-z.blogspot.com/2014/06/lba-1-informacja-o-kalendarzu.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z moich ulubionych rozdziałów ;) a co do nowego opowiadania wolałabym z One direction ;) ale z Lukiem też będę czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział ;)

    zapraszam na mojego bloga ;)
    http://destinyandhope-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zaszczyt poinformować Cię o nominacji do VBA na moim blogu. Więcej informacji tutaj:
    http://they-dont-know-about-us-niewidoczna-z.blogspot.com/2014/07/vba-1.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. O nie...czytam tu sb spokojnie twojego bloga i konic no blagam pisz szybko next!!

    OdpowiedzUsuń
  8. 1.ok julie znowu mnie wkurza
    2.ale dalej ją rozumiem
    3.co nie oznacz,że przez to wkurza mnie mniej
    4.hazza kuwa taka kolacja ja pieprze *o*
    5.styles taki jak lubię :')
    6.zajebiste rozmowy,kocham po prostu kocham ich wymiany zdań!!!!!
    7.tym porównaniem do cullenów to dojebałaś xd z której strony edward jest przystojny? o,o
    8.boże kocham ten rozdział <333
    9.nie dziwię się,że hazza sie wkurwił jak ona ciągle mu pociska teksty że jest psychopatą
    10.nie oni się w końcu prześpią okay? :D

    ten tekst :
    Luz, Shawty. Nie chcę Cię zabijać. Nie mogę powiedzieć, że nie chcę Cię przelecieć, ale mogę powiedzieć, że nie mam zamiaru Cię zgwałcić.

    to jest kuwa mistrzostwo! :D

    OdpowiedzUsuń