Odwróciłam się. Tom. Oczywiście.
-Julie, co ty odwalasz? – zapytał z surową miną.
-Mam lepsze pytanie. Co WY odwalacie? Czemu jesteście dla niego nagle tacy uprzejmi? Przecież mówiłam Ci, że się pokłóciliśmy! Mało tego, może mi wyjaśnisz, dlaczego ani ty, ani tata, nie jesteście zaskoczeni wizytą Harry`ego? Hm? – skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej.
Tom westchnął. Ha, dobrze uderzyłam.
-Chcieliśmy tylko, żebyście się pogodzili…
-TO BYŁ WASZ POMYSŁ?! – aż się zapowietrzyłam.
-Jezu, nie, to znaczy Harry był u taty bo mieli jakieś sprawy związane z firmą, a ojciec mu wspomniał o obiedzie, Harry mówił że może wpaść, wiec ojciec go zaprosił i tyle. A ty jesteś sama sobie winna, bo nie powiedziałaś od razu tacie, że się pokłóciliście i dlatego nie przyjdzie. Sama sobie narobiłaś bałaganu, Julce.
-NO OCZYWIŚCIE. – zaraz wyjdę z siebie. Zacisnęłam zęby i z głośnym
Szczękiem wkładałam naczynia do zmywarki.
-Julce… - Tom podszedł i zabrał mi z rąk naczynia.- Julce. – powtórzył zmuszając mnie tym samym, żebym spojrzała mu w oczy, co z niechecią zrobiłam.
-Daj mu szansę. Sam fakt, że przyszedł, znaczy, ze mu zależy. Wziął kwiaty, wino. Czyli stara się. Podczas obiadu ani razu nie strzelił gafy. STARA SIĘ DLA CIEBIE. – powiedział dobitnie.
Ani jednej gafy, spojrzał byś pod stół na tym obiedzie, to byś zmienił zdanie i sam wywalał go z domu.
Oczywiście nie odezwałam się. Bo co miałam powiedzieć? Jak mu wytłumaczyć?
-Julie. –spojrzał na mnie.- On chce to naprawić.
-A co jeśli ja nie chcę? – w końcu wypaliłam.
-Nie popełniaj tego błędu co ja. Jak widzisz, wcale nie jestem szczęśliwy dzięki temu co zrobiłem. Ty tez nie będziesz.
-Tom, Harry to nie Agnes. Ja to nie ty. Nie możesz wiedzieć jak będzie, nawet nie wiesz jak jest. Nie wiesz co czuję. Czemu mam to ciągnąć skoro… - zawiesiłam się.
-Skoro? – ponaglił mnie.
Cholera.
-Po prostu nie wtrącajcie się w moje życie, okej? Sama mogę decydować o sobie. To ja będę po tym cierpieć a nie wy. Więc mnie nie wyręczajcie.
Tom westchnął.
-Okej, rozumiem. Nie chcesz już z nim być.
Pokiwałam tylko niemrawo głową.
-Ale możesz coś dla mnie zrobić i chociaż go wysłuchać, pogadać z nim na spokojnie?
-Tom…
-Nie każę Ci się z nim godzić. Tylko z nim porozmawiaj. I błagam, bądź dla niego milsza przy nas. Nie jest tak łatwo wyjść z niezręcznej sytuacji, którą stwarzasz.
Westchnęłam, ale potwierdziłam wszystko skinięciem głowy.
Wróciliśmy do jadalni, gdzie tata i Harry dyskutowali zawzięcie.
Na nasz widok zamilkli. Harry chrząknął i wstał.
-Cóż, myślę, że będę już się zbierać. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia i… - urwał na chwilę patrząc na mnie uważnie. – Na mnie już czas.
Tata i Tom również mi się przyglądali. CO WY WSZYSCY SIĘ TAK NA MNIE UWZIĘLIŚCIE?
To on to zaczął, a nie ja!
Tom wręcz krzyczał na mnie spojrzeniem: ZATRZYMAJ GO.
O nie, nie.
Ale pamiętając czego ode mnie chciał, wysiliłam się na uśmiech.
Miałam wrażenie że widząc moje uniesione ku górze kąciki ust sprawiły, że wszystkie osoby w tym pokoju odczuły niewyobrażalną ulgę.
Od kiedy to moja rodzinka jest taka zaangażowana w moje sprawy ,,sercowe”?
-Julie, wracasz już do domu?- zapytał Styles.
Taki miałam zamiar, torba leży spakowana w pokoju.
-Hm, myślałam, żeby … - Tom nagle zakaszlał. Spiorunowałam go wzrokiem. To było jego ostrzeżenie skierowane do mnie. – Tak, myślę, że chcę już wrócić. – poprawiłam.
Tom był wyraźnie zadowolony.
-Mogę Cię podwieźć. – ciągnął brunet.
-Pewnie, dzięki. – powiedziałam nie chcąc kolejnych ataków kaszlu u Toma i posłusznie ruszyłam na górę po moją torbę.
Za chwilę koniec tej chorej szopki.
Gdy byłam już z powrotem na dole, Harry od razu wziął ode mnie torbę. Wywróciłam oczami.
-Cześć tato. – powiedziałam przytulając go mocno.
-Cześć córeczko. Wpadaj częściej do domu.
-Postaram się. – zapewniłam i objęłam Toma.
-Grzeczna dziewczynka, tylko się na niego nie wydzieraj od razu jak otworzy usta. – wyszeptał mi do ucha żegnając się ze mną.
-Zabiję Cię kiedyś. – odszepnęłam gdy udawałam, że całuję go w policzek.
-Do widzenia. – Harry pożegnał się z moim ojcem i bratem uściskiem dłoni.
Nigdy nie czułam takiej ulgi.
Odetchnęłam głęboko, gdy tylko drzwi się za nami zamknęły.
-Naprawdę Cię nienawidzę. – jęknęłam do Harry`ego i wsiadłam od razu do samochodu.
Widziałam jak ten wywraca oczami. Wrzucił torbę na tylne siedzenie i wsiadł za kierownicę.
-Nie wiem czemu tak przeżywasz, Shawty. – mruknął od niechcenia i ruszył.
-Harry, to zabrnęło za daleko. Żart, okej, ale to co się dzieje to już przegięcie, nie dociera to do Ciebie? Dlaczego przyszedłeś? – wyrzuciłam z siebie.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jestem zaproszony?
-Bo chciałam skończyć tą szopkę! – jęknęłam.
-Dobra, już nie unoś się! Zresztą byłaś dla mnie na tyle wredna cały czas, że pewnie są przekonani, że mnie rzuciłaś. – parsknął.
-Mam taką nadzieję. – burknęłam wlepiając wzrok w okno.
-Szkoda, że nie zajrzeli pod stół, to byliby innego zdania. – dodał i wręcz wyczułam jak szczerzy się w ten swój głupkowaty sposób.
-Wolałbyś, żebym zrobiła scenę przy moim ojcu i bracie?
-Oh, przestań, Shawty. Oboje dobrze wiemy, że Ci się podobało. – mówił celowo niskim głosem.
- Chciałbyś. – prychnęłam.
-Okłamujesz sama siebie. Ale przypomnę Ci co teraz mówisz jak będziesz dzięki mnie dochodzić , ciekawe co wtedy powiesz.
-Może nic, bo nie mam zamiaru dzięki Tobie dochodzić? –zasugerowałam wrednym tonem.
-Może nic, bo nie będziesz w stanie zrobić nic innego niż jęczeć. –rzucił z głupim uśmieszkiem.
-Jesteś nienormalny. – pokręciłam głową. Czułam palące ciepło na moich policzkach. Jezu, nie teraz.
-Biorąc pod uwagę o czym teraz myślę, powiedziałbym, że nie tyle nienormalny, co podniecony. – parsknął.
-JEZU, PRZESTAŃ! – jęknęłam chowając twarz w dłoniach. NIECH TA ŻENUJĄCA ROZMOWA SIĘ SKOŃCZY.
Usłyszałam jego głęboki śmiech.
-Czyżbyś się wstydziła? Czy ty się zaczerwieniłaś? – ożywił się jeszcze bardziej i odgarnął włosy z mojego policzka, na co szybko zareagowałam odwróceniem się w drugą stronę.
-Powiedz lepiej o której jutro dekorujemy tą salę weselną. – powiedziałam dobitnie czując się gorzej niż zażenowana.
Harry tylko się zaśmiał, ale na
szczęście nie ciągnął tematu.
-Wpadnę po Ciebie o 12. – powiedział z uśmiechem błąkającym się w dalszym ciągu po jego twarzy.
-Okej. – westchnęłam. Wtedy coś mi zaświtało.
-Harry? –zapytałam.
-Hmmm? – mruknął zerkając na mnie.
-Um… Skąd znasz Dylana? – zapytałam cicho. Nie wiem czy chcę znać odpowiedź biorąc pod uwagę to w jaki sposób Dylan potraktował moje pytanie czy zna Harry`ego.
Harry spojrzał na mnie zaskoczony, ale gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały odwrócił wzrok ponownie na drogę przed sobą.
Cisza. No halo?
-Harry? –ponagliłam go.
-A czemu nie zapytasz Dylana czy mnie zna? – zapytał.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – przypomniałam nie chcąc mówić, że tak naprawdę mój przyjaciel mnie okłamał.
-Ty na moje też nie. – opyskował.
-Harry!
-Ale gdyby Ci powiedział, to nie pytałabyś mnie o to samo. A spytałaś go na pewno bo jak zwykle jestes na tyle wścibską i irytującą osobą, ze nie darowałabyś sobie tego. Czyli albo wcisnął Ci jakiś kit, w który nie wierzysz, albo nie powiedział Ci. – powiedział spokojnie.
UGH.
Zignorowałam niewyobrażalną ochotę na obronę mojego honoru i wszczęcie kłótni na temat mojego osobliwego charakteru.
- Więc, dowiem się? –spojrzałam na niego uważnie.
- Co z niego za przyjaciel, że nie jest z Tobą szczery nawet w sprawie takiego gówna? – mruknął.
Zacisnęłam zęby.
-Powiesz mi? – zapytałam zirytowana.
-Zależy co z tego będę miał. –spojrzał na mnie z głupim uśmieszkiem.
Prychnęłam.
-Na chuj robicie z tego taką tajemnicę? – wściekłam się.
-Czyli ten sukinsyn nie chciał Ci powiedzieć? – zerknął na mnie od razu.
-CO? –zmarszczyłam brwi.
Harry tylko odchylił się z powrotem na fotel.
-Harry?
-Co? – mruknął.
-Możesz do cholery jasnej normalnie odpowiedziec na moje pytanie? –zapytałam wściekła.
-Tak. Odpowiem na nie jutro, jeśli obiecasz coś dla mnie zrobić. – zatrzymał się. Byliśmy pod moim mieszkaniem.
-Coś dla Ciebie zrobię… -powtórzyłam ostrożnie. To co się działo w mojej głowie na te słowa przyprawiały mnie o zawroty głowy.
-Julie, uspokój swoje cycki, nie mam na myśli, zebyś mi od razu obciągała. – parsknął widząc moją minę.
Moje policzki zapłonęły.
-Przestań, nie miałam tego na myśli. – wycedziłam unikając jego wzroku.
-Jasne, Shawty. Nie musiałaś tego sugerować, wystarczyło powiedzieć, jeśli masz ochotę…
-JEZU NIE!- pisnęłam zakrywając jego usta ręką, na co odpowiedział mi tylko zduszonym chichotem.
-Podoba mi się jak jesteś taka dominująca, mrr. – wymamrotał w moją dłoń.
-UH, ZAMKNIJ SIĘ. – jęknęłam i zabrałam szybko dłoń z jego ust.
Wybuchnął śmiechem.
-Wyluzuj skarbie, mogę pierwszy sprawić, że się odprężysz… - zniżył głos a mi żołądek podszedł do gardła.
-HARRY. – wycedziłam. Znowu odpowiedział mi jego śmiech.
-POWIESZ MI W KOŃCU O CO CHODZIŁO Z DYLANEM? – warknęłam.
-Spokojnie, skarbie. Jak już mówiłem, mogę powiedzieć Ci jutro, jeśli obiecasz, że wyświadczysz mi przysługę. – uśmiechnął się.
Wywróciłam oczami.
-A wal się. – mruknęłam i z furią wysiadłam z samochodu.
-Do jutra, Shawty!- usłyszałam jego krzyk za plecami gdy szłam szybkim krokiem do domu.
Zatrzasnęłam za sobą drzwi. UGH.
Tak jak stałam, rzuciłam się na kanapę. Nigdy więcej takich dni, błagam.
Odetchnęłam głęboko. A jutro jeszcze czeka mnie zapieprz przy dekoracjach, świetnie. I to jeszcze ze Styles`em, więc będzie to jeszcze bardziej męczące.
Jest coś czego Harry ode mnie oczekuje? Chce czegoś w zamian za wyjaśnienie tej sprawy z Dylanem. Swoją drogą, to musi być coś, skoro nikt nie mówi tego wprost.
Tylko co? Harry wyraźnie nie lubi Dylana. Dylan z kolei w ogóle nie przyznaje się do znajomości z Harry`m
Więc co takiego się między nimi stało?
Chcę się tego dowiedzieć. Ale Styles oczywiście oczekuje czegoś ode mnie.
Gdyby tylko sytuacja między Dylanem a mną wyglądała inaczej, już bym z nim rozmawiała i wyciągała z niego o co chodzi. Ale teraz…
Uh. Dobra, zobaczymy jaką wersję przedstawi mi Styles. W razie czego, zawsze mogę się nie zgodzić na jego ,,oczekiwania”. Nie może mnie do niczego zmusić. Najwyżej się znowu pokłócimy i powyzywamy, nic nowego.
Złapałam telefon. Dawno nie gadałam z Lucy. Ciekawe jak tam w Mullingar.
-Halo? – usłyszałam jej głos kilka chwil po wybraniu numeru.
-No cześć, Levine? Jak tam?
-Jeju Julce! – pisnęła do słuchawki a ja automatycznie się uśmiechnęłam. Czyli jest dobrze. To super, kto jak kto, ale ona zasłużyła na bycie szczęśliwą.
-Mam rozumieć, ze jest dobrze?
-Jego rodzina jest wspaniała! Wszyscy są dla mnie mili i w ogóle chyba mnie zaakceptowali! I poznałam taką słodką dziewczynkę, Jade! W ogóle nawet nie wiedziałam jakie Niall ma podejście do dzieci! Jest taki kochany, awww. – rozpływała się. Zachichotałam.
-Chłopak idealny, mąż idealny, nawet ojciec idealny! Ty to masz szczęście, Levine!
-Nawet tak nie mów Julce. – mruknęła nagle tracąc entuzjazm.
-Co jest Lucy? – aż usiadłam.
-Uh… Niall coraz częściej wspomina o dzieciach… W ogóle jego rodzina czasami żartuje też na ten temat, to on niby się śmieje, ale podchodzi do tego… poważnie? Um, może jestem przewrażliwiona, ale … Tak jakby on chce mieć dziecko..? Nie wiem, ale obawiam się, ze tak.
-Lucy, jeśli nawet, co w tym złego?
-Julce, jestem za młoda na dzieci! Ślub w moim wieku to dosyć odważne posunięcie, a co dopiero dzieci! Moje dwudzieste drugie urodziny się dopiero zbliżają! Kto w tym wieku ma dzieci?
-Wiele kobiet, Lucy.
-Ale ja nie chcę ich mieć! To znaczy, jeszcze nie. To za szybko, zdecydowanie.
-Rozumiem Lucy, ale w takim razie co ty jeszcze robisz? Powinnaś o tym pogadać z Niall`em na ten temat, być z nim szczera. Jeśli nic nie mówisz, a jemu faktycznie zależy na dzieciach, to twoje milczenie może odbierać jako zgodę. Tacy są faceci.
-O Boże.
-Lu, uspokój się. Przecież to nic złego. Zresztą, Niall jest starszy. Są faceci którzy w tym wieku tylko imprezują i zaliczają i tacy, którzy myślą o rodzinie, którą chcą założyć przed 30 rokiem życia.
-Julie, skąd ty wiesz takie rzeczy? To aż niepokojące. – mruknęła Lucy.
-Życie, mała. – parsknęłam. – Nie każdy facet jest taki jak Niall. Że zakochuje się w Tobie, nie widzi poza tobą świata, robi dla Ciebie wszystko i chce tylko być z tobą na zawsze jak w tandetnej komedii romantycznej. Taki Niall to wyjątek, skarbie.
-Oh.
-Więc ruszaj tyłek Levine i idź z nim pogadać zanim w końcu Cię przepieprzy bez gumki i dopiero będziesz miała problem.
-JULCE. – jęknęła Lucy. Mogłam przyrzec że się zarumieniła.
-No żartowałam. –parsknęłam. – Ale serio, pogadaj z nim. To Niall, zrobi dla Ciebie wszystko.
-Uh, okej. A jak u Was? Dajecie radę?
-Pytasz o przygotowania?
-Tak.
-Jest okej. Jutro dekorujemy.
-Okej. Cholera, już się stresuję przed sobotą. – jęknęła.
-Czego innego mogłabym się po Tobie spodziewać, Lu? – parsknęłam.
-Oj… - zniecierpliwiła się, a ja zachichotałam. – Dobra Julce, zadzwonie jutro.
-Pewnie. I nie martw się. Cześć Lucy.
-Pa, Julie.
~*~
Torebka, klucze, perfumy, telefon, portfel… Chyba wszystko.Harry już czeka pod domem, co oznajmił mi dźwiękiem klaksonu.
Złapałam pośpiesznie kurtkę i wyszłam z domu, zamykając go.
Szybkim krokiem ruszyłam do samochodu.
-Cześć, Shawty. – przywitał mnie gdy wsiadłam.
-Hej, Harry. – odpowiedziałam zapinając pasy.
-Powiem Ci, że nie mogę się doczekać. Aż wyślę Cię na drabinę. – zaśmiał się.
-Co? – zapytałam nic nie rozumiejąc.
-Zabijasz w tych legginsach, Julce. – mruknął wyraźnie zadowolony. UH.
Zakładając legginsy, trampki i zwykłą koszulkę kierowałam się raczej wygodą, biorąc pod uwagę że spędzę męczące godziny na dekorowaniu Sali weselnej. Nie pomyślałam, że Styles oczywiście będzie miał coś do mojego tyłka w tych legginsach. Cholera, mogłam chociaż założyć dłuższą koszulkę.
Nie odezwałam się do końca drogi. Bez słowa wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka budynku, w którym miało się odbyć wesele Lucy i Niall`a. To miejsce było niewątpliwie urocze. Sama sala była duża i przestronna, na ścianach królowała biel i bordowe akcenty. Trochę czerwieni, lekkiego kremowego odcienia. Długie stoły były już ustawione w części wielkiego pomieszczenia. Parkiet był wielki.
Stanęliśmy na środku parkietu nie bardzo wiedzac co teraz. Dekoracje były przywiezione tutaj, tylko nie wiadomo, gdzie są. Jest tu ktoś kto mógłby nam pomóc?
Jak na zawołanie do dali wszedł wysoki i szczupły mężczyzna w średnim wieku.
-Oh, państwo do strojenia Sali?
-Tak. – Harry odpowiedział za nas oboje.
-Młoda para? – zapytał nas wesoło.
-Nie. –odpowiedziałam szybko nie chcąc, żeby Harry znowu prowokował głupie sytuacje.
-Ah, rozumiem. Cóż, dekoracje są na zapleczu, a nasi ludzie, którzy państwu pomogą zaraz powinni być. Wszystko jest opłacone, państwo będą musieli właściwie tylko wszystko nadzorować, chyba że mają państwo życzenie pomagać. W każdym razie, nasi ludzie są opłaceni, myślę, że nie powinno być problemów.
Czyli nie będziemy musieli zasuwać? Jak miło.
Harry wyraźnie też był ucieszony. Żadnych drabin, żadnego gapienia się na mój tyłek.
-Dziękujemy. – odpowiedziałam, na co mężczyzna skinął głową i wyszedł.
Odetchnęłam i ruszyłam w kierunku zaplecza.
-Dobrze, że nie będziemy tego musieli robić. – powiedział wyraźnie zadowolony Harry.
-Co nie znaczy, że nie możemy pomóc. – mruknęłam otwierając pudełka.
-Serio Julce, chce Ci się? – zapytał marudnym tonem.
-Nie, ale korona nam z głowy nie spadnie, nie sądzisz? – westchnęłam.
-Cokolwiek powiesz, Shawty. – rzucił a ja wywróciłam oczami.
-Przydałoby się rozwinąć te światełka. – powiedziałam bardziej do siebie widząc w kartonie pęk ciasno zaplątanych światełek. Jest tego mnóstwo.
-Więc, rozplątujemy? – zapytał Harry, stawiając dwa krzesła obok mnie.
Skinęłam tylko głową i wyciągnęłam pierwszy pęk. Usiadłam wygodnie na krześle i zaczęłam szukać jednego końca wiązki lampek.
-Znajdę drugi. – mruknął Harry. Usłyszeliśmy kroki i głosy rozmowy. To pewnie Ci ludzi wynajęci do dekorowania. Chwilę potem na zaplecze wszedł postawny mężczyzna w średnim wieku.
-Oh, dzień dobry. Państwo będą nadzorować te dekoracje? – upewnił się.
-Pomagać też będziemy. – uśmiechnęłam się życzliwie do mężczyzny, na co ten odwzajemnił uśmiech.
-W takim razie, jaką opcję mamy najpierw? Bo światełka to dopiero po tych szczegółowych dekoracjach. Były zamawiane jakieś materiały do podwieszania u sufitu?
CO ? Serio, nawet materiały pod sufitem?
-W tamtym pudełku widziałem jakiś przeźroczysty materiał. – powiedział Harry wskazując jeden z kartonów.
-Oh, czyli jeszcze światełka będą tam kładzione. – mruknął mężczyzna.
JAKIE SWIATEŁKA, CO?
Mężczyzna widząc moją minę roześmiał się.
-Nie wie pani, jak ma wyglądać sala? – zapytał rozbawiony.
-Szczerze, nie. – mruknęłam.
-Jeden z pomocników ma chyba plan całej Sali, nie widziałem go jeszcze, ale skoro materiał jest prześwitujący, to prawdopodobnie na nim będą jeszcze lampki. Wie pani, taki jakby świecący sufit, te bajery. – parsknął.
-Czego ten Horan nie wymyśli. – mruknął Harry kręcąc głową.
-Oh, okej. – powiedziałam nieco zaskoczona. Czyli impreza będzie konkretna.
Mężczyzna wziął trzy kartony naraz i wyniósł je z zaplecza na salę.
-Zaszaleli. – parsknął Harry gdy zostaliśmy znowu sami. Rozplątywaliśmy powoli wiązkę światełek.
-Taa… - mruknęłam.- Harry… -zaczęłam nieco niepewnie.
-Hm?
-Czego ode mnie chcesz w zamian za powiedzenie, co jest między Tobą a Dylanem?
-Julie…- moje pełne imię w jego ustach nadal brzmiało dziwnie –zrobisz, jak będziesz chciała, nie mogę Cię zmusić. Właściwie, to jest bardziej prośba niż jakieś żądanie… - zaczął nie patrząc mi w oczy. Chyba zaczynam się bać. Zrobił się poważny i niepewny. HARRY STYLES. On nie jest niepewny.Czyli to coś poważnego.
_________________________________________________
Helou Lejdis ♥
jak Wam piąteczek mija? :3
Wiem, umawiałyśmy się na soboty, ale że w soboty nie będę mogła, to prawdopodobnie zostanie piątek, chyba że coś się zmieni.
Kto jeszcze pamięta Lucy i Niall`a? :')
Jeeeju jak sobie przypomnę to omfnausWUYFD <33
Jak widzicie, sprawa ,,związku" nierozstrzygnięta XD
Ale za to dowiecie sie niedługo co z tym naszym Dylanem XD
No i co takiego Harry potrzebuje od Julie ?^^
Nanananana see you next time babes <3
KOMENTARZE MOTYWUJĄ, AMEN :3
Miłego weekendu <3
Aww no kurwa serio ? w taki momencie? ja tu jednak stawiam na to obciąganie nie to że coś hahahahahh no żart. czego ten Hazza znowu chce ? i LOL poważny?? hahahahahahaahahaha good joke !
OdpowiedzUsuńZwiązek nie rozstrzygnięty... no i bardzo dobrze w sumie XD
Niall i Lucy <33 niech to wesele już będzie *O*
i nie mam pojęcia jak to zrobisz, na prawdę mnie to nie obchodzi jak tego dokonasz, ale Tom i Agnes majo być razem i koniec kurwa kropka. !!!
Julie matko dziełcha błagam weź już nie spinaj tych pośladów i miziaj Harrego no helou *o* <333333
czekam na next :D weny weny duuużo weny ;)
~@dont_you_say
Na wstępie chcę Ci podziękować za kolejną ogromną dawkę śmiechu, No normalnie dalej mam łzy w oczach.No dobra... Czas się ogarnąć...
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zawsze niesamowity! Te Twoje pomysły no normalnie brak słów! Ja gdybym miała opisać tą sytuację, byłaby o połowę krótsza i taka zwykła, a przez Twoje poczucie humoru i geniallne opisy każdej sytuacji jest tak oryginalnie i wyjątkowo, Jak zwykle dużo pytań i żaadnej odpowiedzi... O co Harry ją poprosi?? Co "łączy" Loczka i Dylan'a?? Sprawa związku nadal nierozstrzygnięta... Kiedy, w jaki sposób i czy w ogóle się dowiedzą, że to wszystko kłamstwo?? Myślę, że wszystko się wyjaśni w kolejnym rozdziale dlatego czekam już z niecierpliwością...!
Niall i Lucy... Ślub i wesele zbliża się wielkimi krokami... Już sobie wyobrażam Blondyna w garniturku i Lucy w przepięknej białej sukni... A w dodatku ta idealnie przystrojona sala... Mmm! Też tak chcę!!! Aha... Nie wiem jak Ci się to uda, a raczej Niall'owi, ale on ma przekonać Lucy do tego żeby mieli dzieci w najbliższym czasie... Przecież to by było coś wspaniałeego!!! No dobra to jest tylko moja wizja czy propozycja, a Ty zrobisz tak jak będziesz chciała i jak Ci będzie pasowało...
Ojojojoooj ale się rozpisałam... Nie martw się już kończę... Dopiszę tylko, że życzę Ci dalszych wspaniałych pomysłów i dużo weny choć i tak niczego Ci nie brakuje!!! No i bardzo serdecznie Cię pozdrawiam!!! Miłego weekendu i do następnego (jak najszybciej :* )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPrzecudowny rozdził♥♥♥
OdpowiedzUsuńPoprosi by zostala jego dziewczyna!!!ja to wien tak musi byc
OdpowiedzUsuńJaka niespodzianka!!!
OdpowiedzUsuńNo normalnie wygrałam życie, jeden dzień oczekiwania mniej :D
Lucy "wróciła", już niedługo ślub! Czekam na to z niecierpliwością ♥
Śmiałam się cały czas, dosłownie. Jednak dalej to ciągną... Oj, wiesz jak sprawić, że człowiek nie wytrzymuje ciekawości i chce więcej i więcej... Jeszcze raz powtarzam, śmiałam się cały czas, a podobno śmiech to zdrowie, więc przydało mi się, bo ostatnio jestem trochę chora... I przepraszam Cię najmocniej Słonko, ale dzisiaj po prostu na nic lepszego mnie nie stać... :/
Gorąco pozdrawiam, dużo czasu i weny, no i do jak najszybszego następnego ♥♥♥
Super a końcówka najlepsza :-D ciekawa jestem czego chce harry
OdpowiedzUsuńokokok
OdpowiedzUsuńjednak jest dobrze,że jestem chora bo w końcu mogę kuwa na spokojnie usiąść i przeczytać moje dwa ulubione blogi
tag tag mam na myśli sinistera i ytr
soł wybacz mi ale dalej kuwa mam gorączkę soł nie rozpiszę się i no ogólnie ten komentarz będzie chujowy ale ok
wgl sorry że tak późno komentuje jezu źle mi z tym o,o
ale ok do rzeczy jess
soł
lucyno kochanie ty moje ten rozdział jest....Boże nie wiem co powiedzieć.....czysta perfekcja!
idk poddaję sie kuwa chcę pisać jak ty chcę mieć takie pomysły jak ty chcę mieć takie teksty jak ty chcę być lucyną
ten pieprzony rozdział jest zbyt kuwa idealny jak na mnie
powinnam czytać coś co nie będzie mnie dobijać halo!
kocham cie kocham tego bloga kurwa no
i can't
ten rozdział to cudeńko,jedna pieprzona perfekcja!
matko kocham ciebie i to opowoadanie tak bardzo,że to aż kuwa boli
wiem że pierdzielę teraz bez sensu ale no nie wiem co powiedzieć
zakochałam się po prostu się zakochałam
chcę wiecej i więcej i kuwa wiecej
tom>>>>>>>>>
uwielbiam go hahhahahaha <333 jeju jeszcze dzięki niemu julie i hazz będa razem <3
wgl on musi być z agnes halo! niech jest kurwa szczęśliwy,okay?
teksty hazzy w samochodzie>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
niby mam doła i gorączkę a kuwa śmieje się jak głupia na cały dom xd
kocham go kocham jego zboczoną część hahhahahah <3
jeju ten tekst przebił wszystko
"Julie, uspokój swoje cycki, nie mam na myśli, zebyś mi od razu obciągała. "
hahahhahahahahahahhaha jeju jebłam i nie wstaję xd
centralnie sie popłakałam ok dzięki tego mi było trzeba xd
i rozmowa o dochodzeniu>>>>>>>>
hahahhhahahahahahha <333
wgl lucy i horan <3
kuwa ale się stęskniłam!
cieszę się,że niedługo wracają i że w końcu będzie ten ślub!
żyję tylko po to :33
ogólnie tak mi jakos na serducho miło się zrobiło jak rozmawiały przez telefon <3
ok hazz czo chcesz?!
idk po prostu kurwa nie mam pomysłu co to za prośba o,o
wydaje mi się,że to nie będzie nic z serii "ich związek" ani nic głupiego tylko wręcz odwrotnie o,o no i kuwa ta niewiedza co mnie zabija no ja chcę wiedzieć już teraz zaraz now!!!!!!!!!!1
potrzebuję nowego rozdziału natychmiastowo
no i jeszcze jest dylan
cholera julie zrób to o co hazz cie poprosi nie ważne co to będzie bo musze się kuwa dowiedzieć skąd znają sie z dylanem!
coś wydaje mi się,że będzie chodziło o narkotyki albo coś w tym stylu :(((
weny kochanie bo umieram ;*****
Zostałaś/eś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji znajdziesz tutaj: my-illusion-impossible-you-and-i-1d. blogspot. Gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest super. Naprawdę bardzo mi się podoba. Zaczęłam je czytać dopiero trzy dni temu. I będę czytać dalej. Czekam na kolejny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńDOBRA!!
OdpowiedzUsuńPO PIERWSZE. PRZEPRASZAM, ŻE NIE KOMENTOWAŁAM. Szkoła mnie wykończyła w ostatnim czasie, ale mam nadziej, że nie jesteś tak bardzo zła.
Co do ostatnich 3 rozdziałów to ja pierdole.
Tom jest cudownym bratem.
Dylan jest pieprzonym kłamcą.
Julce nieźle kręci.
Harry jest zboczony jak nigdy co jest wspaniałe.
No jest po prostu cudowne.
Najgorsze, że kiedy w rozdziale pojawiła się Lucy to przez chwile nie widziałam o kogo chodzi. Kiedy mnie olśniło poczułam się największą idiotką wszech czasów.
Ale to miłe uczucie czytać o przerażonej Lucy która boi się mieć dzieci. Wspomnienia wracają.
Horan tatą - marze o takim rozdziale!! Cholera tak bardzo!!
Dobra marzenia na bok teraz Sinister.
Zboczone teksty. Oh jak wspaniale. Nie tylko ja mam brudne myśli.
Jestem na maksa ciekawa czego Harry będzie chciał od Julie i wydaje mi się że to będzie coś związane z rodziną. Ale to tylko moje domysły. Może się mylę ale co tam.
Musze jeszcze nadrobić jeszcze drugiego bloga i obiecuje że postaram się już komentować na bieżąco.
Rozdział ok. ☺☺
OdpowiedzUsuńAle J. mnie wkurwia. Nie wkurza. Nie. Wkurwia.