piątek, 4 lipca 2014

10. Good night, Shawty.



-Ja? A kto słucha ludzi i ma mnie za psychola z ich jebanych plot?! – warknął a mnie zatkało.
Chwila ciszy. Harry oddychał ciężko i wbijał we mnie swój spojrzenie.
No cóż, fakt miałam go za takiego. Ale… No taki był? Był? Jest?
-Nic nie powiesz? – zapytał ironicznie chociaż nadal był wkurzony.
Milczałam.
-Czyli trafiłem. I ty mówisz że oceniam ludzi powierzchownie? – pokręcił głową.
-A mylę się? – wypaliłam nagle. Zaskoczyłam go. Sama siebie zresztą też jakby kto pytał.
-Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że taki właśnie jesteś! Włamujesz się, wywozisz siłą i ja mam myśleć że jesteś słodkim miłym brunetem z dołeczkami?! Czy może raczej, że jesteś niestabilnym psychicznie mordercą? – Zaczynałam się nakręcać.
-NIGDY nie zabiłem człowieka! Może i biłem, nawet postrzeliłem! Ale do kurwy nie zabiłem! Nigdy też nikogo nie zgwałciłem! Nie jestem psychopatą! – On też się nakręcał. Chyba Lucy miała rację z tymi charakterami.
-Dilerem też nie jesteś? Nie ćpasz? Nie ścigasz się na tych zajebanych wyścigach? Nie szantażujesz? Nie grozisz?
Zamilkł na chwilę. Trafiłam?
-To było kiedyś. Tego nie zmienię. – powiedział ciszej niż wcześniej.
-Było kiedyś? Więc teraz jesteś święty?
-Nie jestem święty. Nigdy nie będę. Ale nie zabijam, nie gwałcę, nie ćpam, nie szantażuję. – powiedział.
-A z Kevinem to się chciałeś na spacer wybrać? – rzuciłam pogardliwie.
-NIC MU NIE ZROBIŁEM. – powiedział akcentując każde słowo.
Miałam ochotę dodać : a szkoda, ale to nie najlepszy moment.
Zapadła między nami cisza. Uspokoiłam się. Wygarnęłam mu to wprost. Chyba za ostro. Naprawdę nie był taki? A jaki był?
I czym się teraz zajmował? I po co mu taki dom? Ciekawiło mnie to. Drażnił mnie, wywoływał we mnie strach, ale byłam ciekawa.
Zauważyłam przejście z kuchni do salonu, jak wnioskowałam po telewizorze i sofie widoczną z progu. Złapałam ze stołu kieliszki i wino i ruszyłam w kierunku jak mniemam, salonu. Harry tylko spojrzał na mnie zaskoczony. Postawiłam butelkę i kieliszki na stoliku, sama usiadłam na sofie i spojrzałam w kierunku bruneta.
-Siadaj i pokaż mi w takim razie jaki jesteś teraz. – powiedziałam obojętnym tonem. On z nieco zaskoczoną miną ale z uśmiechem usiadł obok mnie.
-Pokazać? – powtórzył.

-No, ja nie mam takich opcji jak ty, żeby dowiedzieć się o kimś wszystkiego w ciągu kilku minut, więc sam musisz mi powiedzieć. – Wzruszyłam ramionami i wzięłam łyk wina.
-Ty mnie chyba nigdy nie przestaniesz zaskakiwać. – zaśmiał się.
-Czemu masz taki duży dom? – Zignorowałam to i zaczęłam zadawać pytania. On sam wziął swój kieliszek, nalał sobie wina i rozsiadł się wygodniej obok mnie. Wlepił we mnie swój wzrok i uśmiechnął się cwaniacko.
-Mieszkam z chłopakami. To znaczy Liam`em, George`em, Zaynem i Lou.
Pokiwałam głową. Bomba.
-A Niall?
-Niall mieszka z Lucy. – odpowiedział.
-Jakim cudem teraz jesteśmy tu sami? – pytałam dalej.
-Lou u swojej rodziny, a reszta w jakimś klubie. – nie przestawał się uśmiechać.
-Czym się zajmujesz?
-Pracuję w firmie kumpla, regularnie chodzę na siłownię i gram w nożną,
-Jeszcze jakieś hobby?
-Sport ogólnie i samochody. Takie raczej typowe. – zaśmiał się.
-Często się wtrącasz w sprawy kumpli jak było z Niall`em? – nie odpuściłam tego pytania.
-Nie. Ale traktuję ich jak braci. – odpowiedział z głupim uśmieszkiem.
-Skąd tyle o mnie wiedziałeś?
-Mam kilku kumpli tu i tam.
-Czemu mówisz na mnie Shawty? – ooo, to drażniło mnie najbardziej.
-Polubiłem tą ksywkę. – aśmiał się.
-Ale ja jej nie lubię. – zauważyłam.
-Trudno, jakoś będziesz musiała ze mną wytrzymać. – uśmiechnął się łobuzersko.
-Jaka jest najgorsza rzecz jaką komuś zrobiłeś? W sensie fizycznym? – bałam się o to zapytać.
Przestał się uśmiechać.
-Postrzeliłem kogoś. – dpowiedział.
-Dlaczego? – brnęłam dalej.
-Broniłem rodziny.
-Rodziny? Broniłeś? – nic nie rozumiałam.
-Traktuję Lucy jak rodzinę. To znaczy Lucy Levine, narzeczoną Niall`a. Zaatakował ją Luke Tyler. Chyba kojarzysz tą sprawę, było o tym głośno w Northland. To ja go wtedy postrzeliłem.
No dobra, teraz to jestem w szoku. Lucy mówiła o Luke`u, i że Harry z Niall`em jej pomogli w ostatniej chwili, ale nie powiedziała, że Harry strzelił do tego faceta… O kurde.
Potrzebowałam chwili na przetrawienie tej wiadomości.
Jakim cudem jak się w to wpakowałam?
-Czy to już koniec przesłuchania? – zapytał wyraźnie rozbawiony.
Czekaj, czekaj, jest jeszcze coś co mnie nurtuje.
-Jesteś bipolarny? –TERAZ TO DOJEBAŁAM. Nie ma to jak subtelne pytanko. Nie chciałam tak tego… nazwać.
On sam popatrzył na mnie zaskoczony. Hm, niespodzianka?
-Nie…? – mruknął bardziej pytająco niż stwierdzająco.
-Masz problemy z agresją? Złością? – brnęłam dalej. Jak już tak prosto z mostu to konkretnie i po całości. Uh, będę tego żałowała.
Napiął się. Zdecydowanie widziałam to po nim.
-To, że potrafisz mnie wkurwić w ciągu sekundy to nie znaczy że jestem niestabilny emocjonalnie. – powiedział. Oh, Harry, ranisz.
-Chyba nie będziemy się licytować kto kogo bardziej wkurwia. – rzuciłam.
Pokręcił tylko głową.
-Z Tobą się nie da pogadać tak, żeby się nie kłócić. – mruknął.
-Nawzajem. – odpowiedziałam w ten sam sposób.
Zaczynało mnie męczyć jego towarzystwo. Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Wracam do domu. – stwierdziłam na głos wstając z sofy.
Zaśmiał się.
-Obraziłaś się? – zapytał kpiącym tonem. A pierdol się Styles.
-Nie wszystko  się kręci wokół Ciebie. – wycedziłam przez zęby.- Wystarczy mi jak na jeden dzień.
-Dobra, dobra. – uniósł dłonie. – Odwiozę Cię w takim razie marudo. – uśmiechnął się w ten swój wkurwiający sposób.
-Przecież piłeś. – skrzywiłam się.
-Jednym kieliszkiem wina mnie nie upijesz Shawty. – mrugnął do mnie.
-To ja Cię tu przywiozłem, ja Cię odwiozę.Jesteś w końcu pod moją opieką. – dokończył wesołym tonem. Zbyt wesołym, zbyt wkurzającym.
-Opieka kierowcy siadającego z kółko po spożyciu alkoholu. – mruknęłam niby od niechcenia, ale żeby usłyszał. Zaśmiał się tylko.
-Luz, Julie. Zapewniam Cię, że jestem trzeźwy w stu procentach i potrafię zapewnić Ci bezpieczny powrót od domu. – prychnęłam na te słowa i skierowałam się w stronę korytarza. Przy drzwiach mnie zatrzymał. Założył na moje ramiona czarną, skórzaną kurtkę pachnącą tymi jego perfumami. Serio Styles? Musiałam mieć dziwną minę.
-No co tak patrzysz? Wolałbym, żebyś na naszym następnym spotkaniu nie była zasmarkana i  nie kichała co kilka sekund z mojej winy. –zaśmiał się. Oh, taka dusza romantyka.
Bez słowa wyszłam z tego domu i skierowałam swoje kroki do auta. Podszedł do drzwi z mojej strony i otworzył mi je. Proszę, gentelman przy okazji.
Jasne, jasne, już wierzę idioto.

Wsiadł ze swojej strony i ruszył. Dzięki Bogu, za chwilę to wszystko się skończy. Nie odzywałam się do niego. Wlepiłam swój wzrok w obraz za szybą.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem. Nareszcie!
Odpięłam z ulgą pasy. Czułam na sobie jego wzrok. Zaczęłam zdejmować jego kurtkę, którą miałam na sobie.
-Nie, zostaw. Pasuje Ci. Oddasz mi następnym razem. – wyszczerzył się.
Hahahah no, chciałbyś.
Zrzuciłam kurtkę z ramion i położyłam na tylnym siedzeniu.
Chciał znowu zaprotestować, ale nie dałam mu szansy.
-Zapomnij. –rzuciłam tylko i wysiadłam z auta. Nie obejrzałam się ani razu idąc do drzwi. A szkoda, bo musiał mieć fajną minę.
-Nie zapomniałaś czegoś? – usłyszałam jego donośny głos za plecami. Serio, czy on nie może sobie po prostu odjechać?
O kurwa. PRZECIEŻ TEN IDIOTA MA MOJE KLUCZYKI DO DOMU.
Japierdoleacvtb dsnijuzhybdnxuiybd huxkurwaavbsncidvfybesxizn
Odwróciłam się do niego. Stał oparty o maskę tego swojego cacka z przygłupim uśmieszkiem, bawiąc się moimi kluczami.
-Harry, oddaj mi te klucze. – powiedziałam tylko. Nie chciało mi się znowu z nim droczyć, kłócić, wyzywać.
Odepchnął się lekko od maski i ruszył w moim kierunku. Gdy mnie mijał celowo zahaczył swoim ogromnym barkiem o mój. Nie mocno, ale CELOWO. Wywróciłam oczami. Co za kretyn. AUTENTYCZNIE POCIAGNĄŁ MNIE Z BARA.
Przekręcił klucz w zamku drzwi i otworzył je.
-Proszę bardzo.  Nie ma za co. Mi też było miło. – powiedział z przekąsem.  Oh, proszę Cię.
-Dzięki Harry. – burknęłam. On tylko podszedł do mnie.
Spojrzałam na niego. Ten wkurzający uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Jedną dłoń umieścił na moim biodrze.
Wsunął klucze, które trzymał w dłoni do tylnej kieszeni moich spodni. Po raz kolejny tego dnia wywróciłam oczami.
-Dobranoc, Shawty. – mruknął i przycisnął  wargi do mojego policzka.
Ożeszty.
Hm. Hm. HM.
-Dobranoc. – wydukałam. Sam fakt, że staliśmy na dworze w nocy a ja byłam tylko w szortach i koszuli nie pomagał w utrzymaniu estetyki wymowy. A to, co ten idiota wyprawiał też nie ułatwiało.
-Mówiłem, żebyś wzięła tą pieprzoną kurtkę to nie, ty musisz być tak cholernie uparta. – wręcz syknął pocierając dłońmi moje ramiona. Proszę, troskliwy Styles?
-Już, spadaj do środka. – rzucił z głupim uśmieszkiem. Oh, jakie miłe pożegnanie.
Bez słowa ruszyłam do domu. Ale po pierwszym kroku zawahałam się. W mojej głowie pojawił się już pewien pomysł. Ponowiłam czynność, ale mijając go trąciłam swoim barkiem jego bark. A był to nie lada wyczyn, bo sięgałam mu głową do tego barku. Musiałam stanąć przez chwilę na palcach. Mogłam przysiąc, że uśmiecha się znowu sam do siebie. W ten denerwujący sposób. HA, PUNKT DLA MNIE.
Nie oglądając się weszłam do środka.
_____________________________________________________________________
Cześć Skarby <3
Przybywam z 10, z której jestem wyjątkowo zadowolona, bo bardzo fajnie mi się ją pisało :D
Lubię ich relacje :3
Jak Wam się podobał zwiastun?
Ja jestem bardzo zadowolona :)
Dziękuję za nominację do VBA, odpowiem na nią niedługo :)
I przypominam, że mój drugi blog http://lietomefanfic.blogspot.com/ 
został nominowany do bloga roku 2014 :D
będzie mi bardzo miło jeśli oddacie gło (3 propozycja, ankieta po lewej stronie )

PROŚBA: 


JEŚLI UMIESZ ROBIĆ SZABLONY NA BLOGA i mogłabyś mi pomóc- bardzo proszę o kontakt ze mną tu, na tt : @geniallnie
lub na mail: canyouhearthe@wp.pl
potrzebuję pomocy z szablonem na bloga o Luke'u.


To chyba tyle, do nexta <3
Aśś


6 komentarzy:

  1. Oj dawno mnie tu nie było :/// Ale już jestem i komentuje ;) Zwiastun świetny rozdział jeszcze lepszy ;) Co tu dużo mówić cudownie jak zawsze, czekam na nexta :D

    +Zapraszam do siebie:
    http://same-mistake-again-1d.blogspot.com/
    http://time-is-not-my-friend-nh-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuer ale Harry jest serio bipopularny

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ich relacja jest naprawdę świetna i zabawna oczywiście. Te niewinne żarcik przez które oboje się wkurwiają są rozbrajające. Szczerość Shawty...
    Harry pociąga z bara. Lol haha
    Leżę i nie wstaje.
    Oddałam głos na LTM jakby coś. ♥
    Pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
  4. jezu, uwielbiam takiego Harolda, chce takiego <3
    wgl chcę życ w sinisterze ;o
    next ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie tak samo jak Lie to me.Czekam na nastepne

    OdpowiedzUsuń
  6. boże no umieram no *o* kocham kocham ich relacje kobieto! kocham ich każdą rozmowę,kocham hazzę tutaj niby taki dupek a jednak kuwa mu zależy!!!!!!!!!!! z tym bipolarnym to serio dojebała hahahha xd wgl ten moment gdy już się żegnają >>>>>>> wszystko inne
    matko to jak jej dawał te klucze
    i jak pocierał jej ramiona
    i jak dał jej buziaka
    i to z tą kurtką
    i kuwa wszystko
    przecież ja nie mogę czytać takich rzeczy bo wariuję!!! rozpisałabym się bardziej ale idę czytać nexta *o*

    OdpowiedzUsuń