-Ja? A kto słucha ludzi i ma mnie za psychola z ich jebanych plot?! – warknął a mnie zatkało.
Chwila ciszy. Harry oddychał ciężko i wbijał we mnie swój spojrzenie.
No cóż, fakt miałam go za takiego. Ale… No taki był? Był? Jest?-Nic nie powiesz? – zapytał ironicznie chociaż nadal był wkurzony.
Milczałam.
-Czyli trafiłem. I ty mówisz że oceniam ludzi powierzchownie? – pokręcił głową.
-A mylę się? – wypaliłam nagle. Zaskoczyłam go. Sama siebie zresztą też jakby kto pytał.
-Utwierdzasz mnie w przekonaniu, że taki właśnie jesteś! Włamujesz się, wywozisz siłą i ja mam myśleć że jesteś słodkim miłym brunetem z dołeczkami?! Czy może raczej, że jesteś niestabilnym psychicznie mordercą? – Zaczynałam się nakręcać.
-NIGDY nie zabiłem człowieka! Może i biłem, nawet postrzeliłem! Ale do kurwy nie zabiłem! Nigdy też nikogo nie zgwałciłem! Nie jestem psychopatą! – On też się nakręcał. Chyba Lucy miała rację z tymi charakterami.
-Dilerem też nie jesteś? Nie ćpasz? Nie ścigasz się na tych zajebanych wyścigach? Nie szantażujesz? Nie grozisz?
Zamilkł na chwilę. Trafiłam?
-To było kiedyś. Tego nie zmienię. – powiedział ciszej niż wcześniej.
-Było kiedyś? Więc teraz jesteś święty?
-Nie jestem święty. Nigdy nie będę. Ale nie zabijam, nie gwałcę, nie ćpam, nie szantażuję. – powiedział.
-A z Kevinem to się chciałeś na spacer wybrać? – rzuciłam pogardliwie.
-NIC MU NIE ZROBIŁEM. – powiedział akcentując każde słowo.
Miałam ochotę dodać : a szkoda, ale to nie najlepszy moment.
Zapadła między nami cisza. Uspokoiłam się. Wygarnęłam mu to wprost. Chyba za ostro. Naprawdę nie był taki? A jaki był?
I czym się teraz zajmował? I po co mu taki dom? Ciekawiło mnie to. Drażnił mnie, wywoływał we mnie strach, ale byłam ciekawa.
Zauważyłam przejście z kuchni do salonu, jak wnioskowałam po telewizorze i sofie widoczną z progu. Złapałam ze stołu kieliszki i wino i ruszyłam w kierunku jak mniemam, salonu. Harry tylko spojrzał na mnie zaskoczony. Postawiłam butelkę i kieliszki na stoliku, sama usiadłam na sofie i spojrzałam w kierunku bruneta.
-Siadaj i pokaż mi w takim razie jaki jesteś teraz. – powiedziałam obojętnym tonem. On z nieco zaskoczoną miną ale z uśmiechem usiadł obok mnie.-Pokazać? – powtórzył.
-No, ja nie mam takich opcji jak ty, żeby dowiedzieć się o kimś wszystkiego w ciągu kilku minut, więc sam musisz mi powiedzieć. – Wzruszyłam ramionami i wzięłam łyk wina.
-Ty mnie chyba nigdy nie przestaniesz zaskakiwać. – zaśmiał się.
-Czemu masz taki duży dom? – Zignorowałam to i zaczęłam zadawać pytania. On sam wziął swój kieliszek, nalał sobie wina i rozsiadł się wygodniej obok mnie. Wlepił we mnie swój wzrok i uśmiechnął się cwaniacko.
-Mieszkam z chłopakami. To znaczy Liam`em, George`em, Zaynem i Lou.
Pokiwałam głową. Bomba.
-A Niall?
-Niall mieszka z Lucy. – odpowiedział.
-Jakim cudem teraz jesteśmy tu sami? – pytałam dalej.
-Lou u swojej rodziny, a reszta w jakimś klubie. – nie przestawał się uśmiechać.
-Czym się zajmujesz?
-Pracuję w firmie kumpla, regularnie chodzę na siłownię i gram w nożną,
-Jeszcze jakieś hobby?
-Sport ogólnie i samochody. Takie raczej typowe. – zaśmiał się.
-Często się wtrącasz w sprawy kumpli jak było z Niall`em? – nie odpuściłam tego pytania.
-Nie. Ale traktuję ich jak braci. – odpowiedział z głupim uśmieszkiem.
-Skąd tyle o mnie wiedziałeś?
-Mam kilku kumpli tu i tam.
-Czemu mówisz na mnie Shawty? – ooo, to drażniło mnie najbardziej.
-Polubiłem tą ksywkę. – aśmiał się.
-Ale ja jej nie lubię. – zauważyłam.
-Trudno, jakoś będziesz musiała ze mną wytrzymać. – uśmiechnął się łobuzersko.
-Jaka jest najgorsza rzecz jaką komuś zrobiłeś? W sensie fizycznym? – bałam się o to zapytać.
Przestał się uśmiechać.
-Postrzeliłem kogoś. – dpowiedział.
-Dlaczego? – brnęłam dalej.
-Broniłem rodziny.
-Rodziny? Broniłeś? – nic nie rozumiałam.
-Traktuję Lucy jak rodzinę. To znaczy Lucy Levine, narzeczoną Niall`a. Zaatakował ją Luke Tyler. Chyba kojarzysz tą sprawę, było o tym głośno w Northland. To ja go wtedy postrzeliłem.
No dobra, teraz to jestem w szoku. Lucy mówiła o Luke`u, i że Harry z Niall`em jej pomogli w ostatniej chwili, ale nie powiedziała, że Harry strzelił do tego faceta… O kurde.
Potrzebowałam chwili na przetrawienie tej wiadomości.
Jakim cudem jak się w to wpakowałam?
-Czy to już koniec przesłuchania? – zapytał wyraźnie rozbawiony.
Czekaj, czekaj, jest jeszcze coś co mnie nurtuje.
-Jesteś bipolarny? –TERAZ TO DOJEBAŁAM. Nie ma to jak subtelne pytanko. Nie chciałam tak tego… nazwać.
On sam popatrzył na mnie zaskoczony. Hm, niespodzianka?
-Nie…? – mruknął bardziej pytająco niż stwierdzająco.
-Masz problemy z agresją? Złością? – brnęłam dalej. Jak już tak prosto z mostu to konkretnie i po całości. Uh, będę tego żałowała.
Napiął się. Zdecydowanie widziałam to po nim.
-To, że potrafisz mnie wkurwić w ciągu sekundy to nie znaczy że jestem niestabilny emocjonalnie. – powiedział. Oh, Harry, ranisz.
-Chyba nie będziemy się licytować kto kogo bardziej wkurwia. – rzuciłam.
Pokręcił tylko głową.
-Z Tobą się nie da pogadać tak, żeby się nie kłócić. – mruknął.
-Nawzajem. – odpowiedziałam w ten sam sposób.
Zaczynało mnie męczyć jego towarzystwo. Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
-Wracam do domu. – stwierdziłam na głos wstając z sofy.
Zaśmiał się.
-Obraziłaś się? – zapytał kpiącym tonem. A pierdol się Styles.
-Nie wszystko się kręci wokół Ciebie. – wycedziłam przez zęby.- Wystarczy mi jak na jeden dzień.
-Dobra, dobra. – uniósł dłonie. – Odwiozę Cię w takim razie marudo. – uśmiechnął się w ten swój wkurwiający sposób.-Przecież piłeś. – skrzywiłam się.
-Jednym kieliszkiem wina mnie nie upijesz Shawty. – mrugnął do mnie.
-To ja Cię tu przywiozłem, ja Cię odwiozę.Jesteś w końcu pod moją opieką. – dokończył wesołym tonem. Zbyt wesołym, zbyt wkurzającym.
-Opieka kierowcy siadającego z kółko po spożyciu alkoholu. – mruknęłam niby od niechcenia, ale żeby usłyszał. Zaśmiał się tylko.
-Luz, Julie. Zapewniam Cię, że jestem trzeźwy w stu procentach i potrafię zapewnić Ci bezpieczny powrót od domu. – prychnęłam na te słowa i skierowałam się w stronę korytarza. Przy drzwiach mnie zatrzymał. Założył na moje ramiona czarną, skórzaną kurtkę pachnącą tymi jego perfumami. Serio Styles? Musiałam mieć dziwną minę.
-No co tak patrzysz? Wolałbym, żebyś na naszym następnym spotkaniu nie była zasmarkana i nie kichała co kilka sekund z mojej winy. –zaśmiał się. Oh, taka dusza romantyka.
Bez słowa wyszłam z tego domu i skierowałam swoje kroki do auta. Podszedł do drzwi z mojej strony i otworzył mi je. Proszę, gentelman przy okazji.
Jasne, jasne, już wierzę idioto.
Wsiadł ze swojej strony i ruszył. Dzięki Bogu, za chwilę to wszystko się skończy. Nie odzywałam się do niego. Wlepiłam swój wzrok w obraz za szybą.
Po kilkunastu minutach byliśmy pod moim domem. Nareszcie!
Odpięłam z ulgą pasy. Czułam na sobie jego wzrok. Zaczęłam zdejmować jego kurtkę, którą miałam na sobie.
-Nie, zostaw. Pasuje Ci. Oddasz mi następnym razem. – wyszczerzył się.
Hahahah no, chciałbyś.
Zrzuciłam kurtkę z ramion i położyłam na tylnym siedzeniu.
Chciał znowu zaprotestować, ale nie dałam mu szansy.
-Zapomnij. –rzuciłam tylko i wysiadłam z auta. Nie obejrzałam się ani razu idąc do drzwi. A szkoda, bo musiał mieć fajną minę.
-Nie zapomniałaś czegoś? – usłyszałam jego donośny głos za plecami. Serio, czy on nie może sobie po prostu odjechać?O kurwa. PRZECIEŻ TEN IDIOTA MA MOJE KLUCZYKI DO DOMU.
Japierdoleacvtb dsnijuzhybdnxuiybd huxkurwaavbsncidvfybesxizn
Odwróciłam się do niego. Stał oparty o maskę tego swojego cacka z przygłupim uśmieszkiem, bawiąc się moimi kluczami.
-Harry, oddaj mi te klucze. – powiedziałam tylko. Nie chciało mi się znowu z nim droczyć, kłócić, wyzywać.
Odepchnął się lekko od maski i ruszył w moim kierunku. Gdy mnie mijał celowo zahaczył swoim ogromnym barkiem o mój. Nie mocno, ale CELOWO. Wywróciłam oczami. Co za kretyn. AUTENTYCZNIE POCIAGNĄŁ MNIE Z BARA.
Przekręcił klucz w zamku drzwi i otworzył je.
-Proszę bardzo. Nie ma za co. Mi też było miło. – powiedział z przekąsem. Oh, proszę Cię.
-Dzięki Harry. – burknęłam. On tylko podszedł do mnie.
Spojrzałam na niego. Ten wkurzający uśmieszek nie znikał z jego twarzy. Jedną dłoń umieścił na moim biodrze.
Wsunął klucze, które trzymał w dłoni do tylnej kieszeni moich spodni. Po raz kolejny tego dnia wywróciłam oczami.
-Dobranoc, Shawty. – mruknął i przycisnął wargi do mojego policzka.
Ożeszty.
Hm. Hm. HM.
-Dobranoc. – wydukałam. Sam fakt, że staliśmy na dworze w nocy a ja byłam tylko w szortach i koszuli nie pomagał w utrzymaniu estetyki wymowy. A to, co ten idiota wyprawiał też nie ułatwiało.
-Mówiłem, żebyś wzięła tą pieprzoną kurtkę to nie, ty musisz być tak cholernie uparta. – wręcz syknął pocierając dłońmi moje ramiona. Proszę, troskliwy Styles?
-Już, spadaj do środka. – rzucił z głupim uśmieszkiem. Oh, jakie miłe pożegnanie.
Bez słowa ruszyłam do domu. Ale po pierwszym kroku zawahałam się. W mojej głowie pojawił się już pewien pomysł. Ponowiłam czynność, ale mijając go trąciłam swoim barkiem jego bark. A był to nie lada wyczyn, bo sięgałam mu głową do tego barku. Musiałam stanąć przez chwilę na palcach. Mogłam przysiąc, że uśmiecha się znowu sam do siebie. W ten denerwujący sposób. HA, PUNKT DLA MNIE.
Nie oglądając się weszłam do środka.
_____________________________________________________________________
Cześć Skarby <3
Przybywam z 10, z której jestem wyjątkowo zadowolona, bo bardzo fajnie mi się ją pisało :D
Lubię ich relacje :3
Jak Wam się podobał zwiastun?
Ja jestem bardzo zadowolona :)
Dziękuję za nominację do VBA, odpowiem na nią niedługo :)
I przypominam, że mój drugi blog http://lietomefanfic.blogspot.com/
został nominowany do bloga roku 2014 :D
będzie mi bardzo miło jeśli oddacie gło (3 propozycja, ankieta po lewej stronie )
PROŚBA:
JEŚLI UMIESZ ROBIĆ SZABLONY NA BLOGA i mogłabyś mi pomóc- bardzo proszę o kontakt ze mną tu, na tt : @geniallnie
lub na mail: canyouhearthe@wp.pl
potrzebuję pomocy z szablonem na bloga o Luke'u.
To chyba tyle, do nexta <3
Aśś

Oj dawno mnie tu nie było :/// Ale już jestem i komentuje ;) Zwiastun świetny rozdział jeszcze lepszy ;) Co tu dużo mówić cudownie jak zawsze, czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuń+Zapraszam do siebie:
http://same-mistake-again-1d.blogspot.com/
http://time-is-not-my-friend-nh-ff.blogspot.com/
Suuuer ale Harry jest serio bipopularny
OdpowiedzUsuńTak ich relacja jest naprawdę świetna i zabawna oczywiście. Te niewinne żarcik przez które oboje się wkurwiają są rozbrajające. Szczerość Shawty...
OdpowiedzUsuńHarry pociąga z bara. Lol haha
Leżę i nie wstaje.
Oddałam głos na LTM jakby coś. ♥
Pozdrawiam♥
jezu, uwielbiam takiego Harolda, chce takiego <3
OdpowiedzUsuńwgl chcę życ w sinisterze ;o
next ;3
Świetne opowiadanie tak samo jak Lie to me.Czekam na nastepne
OdpowiedzUsuńboże no umieram no *o* kocham kocham ich relacje kobieto! kocham ich każdą rozmowę,kocham hazzę tutaj niby taki dupek a jednak kuwa mu zależy!!!!!!!!!!! z tym bipolarnym to serio dojebała hahahha xd wgl ten moment gdy już się żegnają >>>>>>> wszystko inne
OdpowiedzUsuńmatko to jak jej dawał te klucze
i jak pocierał jej ramiona
i jak dał jej buziaka
i to z tą kurtką
i kuwa wszystko
przecież ja nie mogę czytać takich rzeczy bo wariuję!!! rozpisałabym się bardziej ale idę czytać nexta *o*