-Nie wierzę, że nie miałaś chłopaka!
Przewróciłam oczami na dźwięk jego głosu. Już dobre dwie godziny łaziliśmy po okolicy gadając o wszystkim i … o wszystkich. Śmialiśmy praktycznie co chwilę, z najmniejszych głupot. Teraz siedzieliśmy na murku niedaleko torów kolejowych.
-To uwierz, najwyraźniej jestem zbyt nudna albo mam za płaską dupę. – mruknęłam wykrzywiając usta w ironicznym uśmieszku.
-Nie no co ty. – robił poważną minę. Nagle wylądowałam przewieszona przez jego kolana. Dylan obrócił mnie tak, że leżałam teraz na brzuchu. Momentalnie lekko klepnął mnie w tyłek. –Uważam, ze z twoim tyłkiem wszystko jest w porządku. – rzucił z miną fachowca.
-Idiota! – parsknęłam śmiechem rzucając w niego tym, co znalazłam pod ręką.
-Weź tu ogarnij kobietę. –skrzywił się teatralnie. –komplementujesz a i tak Cię wyzwie od idiotów.
-Ale ty jesteś takim moim kochanym idiotą. – zaśmiałam się i przytuliłam go mocno. Byłam pewna, że się uśmiecha. Mój stary, kochany Dylan.
-A tak w ogóle to cały czas gadamy o mnie. A co z tobą przystojniaku? Sam tak siedzisz w tym Brown Hill? – poruszyłam znacząco brwiami.
-A no sam. – uśmiechnął się, ale jakoś inaczej. Nie wesoło. I popatrzył przed siebie. Oho.
-Coś się dzieje? Co to za mina? – popatrzyłam na niego zmartwiona.
-Niee, wszystko ok., skąd taki pomysł? – tym razem popatrzył na mnie, ale uspokoiło mnie to.
-Jakaś dziewczyna za tym stoi? Pokłóciliście się? – ciągnęłam.
Pokręcił energicznie głową.
-Nieee, Julie, z nikim się nie kłóciłem. Nikogo nie mam ani nie miałem.
Oh. Tylko czemu się tak dziwnie… hm… spiął na moje pytanie?
-Ok. – mruknęłam tylko nie chcąc na niego naciskać.
-Dobra. – Wstał nieco gwałtownie. – zbieramy się, nie? Bo czas leci, a podejrzewam, że na imprezę nie wyszykujesz się w 15 minut, hm? – popatrzył na mnie z uśmiechem.
-O matko, fakt! – poderwałam się jeszcze gwałtowniej niż on.
Przecież niedługo wychodzimy z Vic!
Mieliśmy jakieś pół godziny drogi powrotnej. Cholerka. Odzwyczaiłam się od kilometrowych spacerów z Dylanem. A dzisiaj jeszcze Czekają mnie szpilki.
-Dylanku? – mruknęłam słodko z szerokim uśmieszkiem.
-Oho. Co chcesz? – wywrócił oczami zatrzymując się.
Objęłam go ramieniem nadal słodko się uśmiechając.
-Nie miałbyś może ochoty mnie ponieść z powrotem? To tylko malutki kawałeczek, a ty jesteś taki silny… - celowo dotknęłam jego umięśnionych ramion udając podziw mimo, że miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
On sam zrobił to za mnie.
-Słodka jesteś mała, ale zapomnij, nie będę Cię taszczył taki kawał, sorry.
-Dylan! – jęknęłam marudnie jak mała dziewczynka.
-No co? – zachichotał.
-Zanieś mnie, albo będziesz spał na wycieraczce! – tupnęłam nogą.
-Pfff, to pójdę do Vic, żeby mnie przechowała. – parsknął idąc dalej.
No kurde.
-Dyluuuś. – mruknęłam biegnąc za nim. Złapałam go za rękę dalej marudząc mu za uchem.
-Wiesz, że nienawidzę jak to tak zdrabniasz. To brzmi strasznie. – skrzywił się, jednocześnie za chwilę uśmiechając się.
-No proszę? – jęknęłam wywijając dolną wargę.
-No dobra, wskakuj. – mruknął tylko pochylając się nieco.
-JEJ! – wykrzyknęłam wskakując mu na plecy.
-Mówiłem Ci już, że jesteś cięższa niż ostatnio? –sapnął celowo.
-Coś wspominałeś. – zaśmiałam się. Pokręcił tylko głową i ruszył przed siebie.
~*~
-Biała czy fioletowa? –krzyknęłam do Dylana.
-Zależy która krótsza! – odkrzyknął. Pokręciłam tylko głową. Faceci.
Właśnie zastanawiałam się co założyć na naszą pierwszą od ładnych kilku miesięcy wspólną imprezę i miałam nadzieję, że on mi pomoże w wyborze sukienki.
Hm, dobra, niech będzie biała.
Wsunęłam na siebie materiał.
-Dylan? Chodź tu! – zawołałam go.
- Co tam? – po chwili pojawił się za mną.
-Zasuń. – zebrałam włosy na jedną stronę.
-Jesteś pewna, że nie wolałabyś, żebym ją zdjął? – zaśmiał się.
-Nie, dzięki. – prychnęłam. Zasunął zamek sukienki a ja założyłam kremowe szpilki.
-Ohohoo Blackburn, niezła laska się z Ciebie robi na starość. – gwizdnął.
Od razu rzuciłam w niego poduszką. Odpowiedział mi tylko jego chichot.
-Dobra, ja już jestem gotowa. – rzuciłam przeglądając się po raz ostatni w lusterku.
-To jedziemy po Vic. – powiedział zadowolony łapiąc mnie za rękę. Złapałam swoją torebkę i ruszyliśmy do samochodu.
~*~
-Jak za starych, dobrych czasów ! – Zawołała Vicky wchodząc z nami do klubu, przez co zwróciła na siebie uwagę kilku osób wokół nas.
Zaśmiałam się z Dylanem po cichu, gdy blondynka pomachała z uśmiechem chłopakowi patrzącemu na nas. Ona chyba nigdy się nie zmieni.
-Lecimy do baru! – zarządziła ciągnąc nas w stronę baru.
-Hej Vic, hej Shawty. – powitał nas uśmiechnięty Josh.
-Hej. – odwzajemniłam uśmiech.
-Coś na dobry nastrój razy trzy! – zawołała Vic do Josha, na co on tylko z uśmiechem podał nam zamówienie.
-Za spotkanie robaczki! – krzyknęła wesoło blondynka gdy stuknęliśmy się ze śmiechem kieliszkami z alkoholem i zgodnym ruchem opróżniliśmy szkło.
-Jeszcze ze dwa razy! – Dylan już wpadł w imprezowy humor.
-Za moje seksowne towarzyszki! – zaśmiał się chłopak przy kolejnym toaście. Vicky się bardzo spodobał.
Po kilkunastu minutach i dwóch kolejkach zgodnie ruszyliśmy w tłum.
Szybko przyzwyczaiłam się do muzyki wybijającej basy w moim ciele. Może to zasługa tego, że poczułam się jak dawniej? Z tą dwójką na imprezie?
Tańczyliśmy blisko siebie w rytm muzyki.
Na początku Vicky cały czas trzymała się z nami, tańcząc ze mną. Jednak po dłuższej chwili blondynka oddaliła się gdzieś tańcząc już z jakimś tajemniczym brunetem. No cóż, w końcu to ona.
Dylan gdy tylko to zauważył przysunął się do mnie, tańczyliśmy tylko ze sobą. Nie zastanawiałam się jak wyglądam, co robię i jak to w ogóle wygląda, co chwilę ocierałam się o Dylana, który trzymał swoje dłonie luźno na moich biodrach.
Nie wiem jak dużo czasu minęło gdy tak tańczyliśmy, ale w końcu mój organizm zażądał kolejnej dawki alkoholu.
Zbliżyłam się do Dylana.
-Bar! – zawołałam i nie pytając o zdanie złapałam go za rękę i tanecznym krokiem ruszyłam do baru. Chłopak nie protestował, wręcz przeciwnie.
Usiedliśmy przy barze czekając na dawkę alkoholu.
-Josh podał nam nasze zamówienie, uśmiechnął się do mnie i ruszył w drugi koniec baru.
-Za nas! – tym razem ja wznosiłam toast. Nie zastanowiłam się jak to zabrzmiało, a Dylan też nie wydawał się tym przejmować bo tylko wypił ze mną. Chyba naprawdę mam słabszą głowę niż kiedys bo już teraz było mi podejrzanie wesoło, i nie zastanawiałam się nad niczym.
-Ten facet Cię cały czas obczaja. – mruknął mi do ucha Dylan. Hm?
-Rozejrzałam się od razu wokół. Chłopak wskazał na drugi koniec baru. Josh. Gdy złapał moje spojrzenie uśmiechnął się do mnie. Od razu odwzajemniłam gest.
Dylanowi się to chyba nie spodobało. Ale jakoś się tym nie przejęłam. Wypiliśmy jeszcze dwie kolejki.
-Jeszcze raz? – zapytał uśmiechnięty Josh patrząc na nas. Byłam gotowa krzyknąć ,,TAK!” ale ktoś mnie uprzedził.
-Chyba już nam wystarczy.- powiedział pewnie Dylan. Ale jak to?
Wywinęłam dolną wargę, na co Josh zachichotał.
-A ty Julie? – spojrzał na mnie unosząc cwaniacko brew do góry.
-Zrób jakieś dobrego drinka. – uśmiechnęłam się szeroko.
-Wystarczy. – Dylan powiedział dobitnie. Ej no, czyżby ktoś tu się nie umiał bawić?
Hm, czy ja jestem już pijana czy tylko mi się wydaje?
-Daj spokój, chyba jest dorosła. – rzucił Josh niezbyt miłym tonem. Oj. Dylanowi się to nie spodobało. – Niech się bawi. – dorzucił już z uśmiechem, patrząc na mnie.
Odpowiedziałam szerokim uśmiechem.
-Wyluzuj Dyluś. – mruknęłam wesoło do chłopaka obejmując go ramieniem.
Skrzywił się na dźwięk znienawidzonego i głupiego zdrobnienia, ale zaraz pokręcił tylko z rozbawieniem głową.
-Ty serio już jesteś zalana. – parsknął.
-Może. – wzruszyłam tylko ramionami. Josh pojawił się z moim drinkiem. Ucieszyłam się jak dziecko na widok kolorowego napoju, parasolki i kręconej słomki.
-Specjalnie dla Ciebie. – Josh puścił mi oczko podając mi drinka.
-Dziękuję. – zawołałam radośnie. Od razu spróbowałam. Pyszne.
*oczami Dylana*
Julie w mgnieniu oka wypiła swojego drinka. Trochę mnie to niepokoi, bo już i tak jest podpita. Właściwie to już dawno jej takiej nie widziałem. Uśmiechnąłem się automatycznie na wspomnienie dawnych imprez.
-Idziemy tańczyć ! – zawołała wesoło podrywając się z miejsca. Zachwiała się lekko więc szybko ją objąłem. W dłoni cały czas miała szklankę z alkoholem i chyba nie zamierzała się z nią rozstać.
-Jakie tańczyć, lepiej wróćmy do domu. – mruknąłem, gdy dziewczyna mnie lekko odsunęła stając na własnych nogach.
-Pff sam sobie idź do domu, nie to nie, potańczę sobie z kimś innym. – już się odwracała, ale zatrzymałem ją.
Nie musiała długo czekać, obok niej stało już kilku facetów, którzy ją obczajali i uśmiechali się do niej idiotyczne. Najlepsze jest to, że ona odwzajemniała uśmiech.
-Dobra, idziemy tańczyć. – westchnąłem.
-Tak! – pisnęła i pociągnęła mnie w tłum. Jak na pijaną, to radziła sobie z koordynacją ruchową zaskakująco dobrze.
Już po chwili czułem jej ciało drastycznie blisko mojego. O wiele bliżej niż przy naszym pierwszym tańcu. Nie powiem, żeby mi się to nie podobało. Ułożyłem dłonie na jej biodrach i ruszałem się w jej rytm.
Kołysała swobodnie biodrami, stykając się z moim ciałem. Cholera jasna, jak to na mnie działało.
Kurwa mać, gdyby tylko była trzeźwa i robiła to wszystko dobrowolnie…
Kolejny ruch biodrami. Jak słowo daję, do końca kolejnej piosenki dojdę.
Ale już po kilku chwilach wyluzowałem. Przecież tańczymy jak każda para tutaj, to nic złego.
Wodziłem dłońmi po jej ciele, przysuwając ją jeszcze bliżej mnie.
Cholera, więcej takich imprez.
-Widzę, że ładnie się bawicie jak mnie nie ma. – usłyszałem nagle znajomy głos.
Vicky. To mnie wyrwało z jakiegoś transu..? Odsunąłem się od razu od Julie.
-Viiickyyyyyy! – zawołała bardzo wesoła Julie, która chyba była już w innej galaktyce.
Dziewczyna przytuliła blondynkę, na co ta tylko się zaśmiała.
-Widzę, że na dodatek ktoś już się upił.
Uśmiechnąłem się do siebie.
-A ktoś z tego korzysta, - dodała nieco ciszej patrząc na mnie z wymownym uśmieszkiem.
Uśmiech zastygł mi na ustach.
-Vic, przecież jak nigdy bym… - zacząłem, chociaż sam nie wiem co chciałem powiedzieć.
-Luz, Dylan. Weź ją do domu. –uśmiechnęła się i ,,podała” mi w moje ramiona rozbawioną Julce.
-Dobra.
-Widzimy się niedługo. –skinęła mi wesoło głową.
-Na razie. – odwzajemniłem uśmiech i zacząłem się kierować z Julie przyczepioną do mnie do wyjścia.
-Tylko jak chcesz ją pieprzyć to poczekaj z łaski swojej aż będzie trzeźwa. – usłyszałem nagle głos blondynku przy uchu. Zatkało mnie. Gdy się odwróciłem, dziewczyna była już kilka metrów ode mnie, między kilkunastoma tańczącymi ludźmi.
_____________________________________________________________
Heeej kochane ! :)
Jak wakacje mijają?
Żegnamy się z LTM, ale nie zwalniamy ! :D
Niedługo dodam notkę końcową, gdzie będę dziękować, wpsominać, podsumowywać itp :D
WIĘC BĄDŹCIE CZUJNE BO POSTARAM SIĘ PODZIĘKOWAĆ KAŻDEMU KOGO ZAPAMIĘTAŁAM :D (i tak nie napiszę wszystkiego, bo zapomnę znając mnie ._. no ale )
Niedługo też startujemy z You`re The Reason więc dodawajcie do obserwowanych :)
I ODWIEDZAJCIE:
Jeśli ktoś jest chętny do prowadzenia tt Harry`ego, to piszcie śmiało ! :D
Buziaki
Aśś
Dylan kocha Juli
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co na to Harry
Robi sie coraz ciekawiej :D
super:)
OdpowiedzUsuńMega! czekam na nexta! <3 :*
OdpowiedzUsuńo jej to znowu ja sis <33
OdpowiedzUsuńzajebiste to jest zajebiste ! :d
nie moge sie doczekać nexta !
~@dont_you_say
Świetny ❤, kiedy kolejny?
OdpowiedzUsuńdylan nie miał laski bo czeka na mnie bycz!
OdpowiedzUsuńale nie tak na serio to boże też chcę taką imprezę! zajebistych ludzi zajebistych barmanów i zajebistą muzykę
to trochę brzmi jak bułgaria więc czytając przypomniałam sobie wakacje *o*
tak czy siak wiedziałam że on coś do niej ma
soł z hazzą to się nie polubią
czemu zawsze jak są przyjaciele to jeden z nich musi być zakochany w tym drugim?
nie żeby mi się to nie podobało BO PODOBA I TO JAK
ale ona nie będzie z dylanem ...tzn tak mi się wydaje...no przecież ona ma być z harrym!
hahahha reakcje dylana podczas ich tańczenia hahhahaha
i vic hahahha kocham ją <3
i znowu twoje zajebiste teksty <333 boże nie idzie opisać słowami jak bardzo kocham to opowiadanie :')