piątek, 25 lipca 2014

13. Sweater Weather

*oczami Dylana*
-Poczekaj chwilę Julce… - mruknąłem ostrożnie puszczając talię brunetki bojąc się, że gdy tylko ją puszczę, ta się wywali.
Ale o dziwo stała, nawet się nie chwiała. Tylko dobry nastrój jej nie odpuszczał.
-Zimno tu! – jęknęła, ale zaraz się roześmiała. Staliśmy przed jej domem, a ja uparcie szukałem kluczyków do jej domu w jej torebce. Taka niepozorna, malutka, a nawet w takiej za chuja nie można nic znaleźć.
- 'Cause it's too coooooooold
For you here and now
So let me hoooooooooold
Both your hands in the holes of my sweater !* – zaczęła nagle śpiewać i tańczyć.
Popatrzyłem na nią I wybuchnąłem śmiechem. Nie wierzę.
-Jesteś pewna, że wzięłaś w ogóle te klucze?
- She knows what I think about
And what I think about
One love, two mouths!*
Czyli się dowiedziałem. Tak w ogóle, czy ona śpiewała od tyłu?...
Nieważne.
SĄ!
Wręcz z uwielbieniem przekręciłem klucze w zamku.
Objąłem Julie w pasie.
-Wchodzimy mała. – mruknąłem lekko ją popychając do środka.
-No shirt, no blouse
Just us, you find out
Nothing that I wouldn't wanna tell you about, no ! – śpiewała dalej.
Westchnąłem tylko i zamknąłem za nami drzwi.  Julie uwiesiła na mnie.
Przez chwilę miałem wrażenie, że zasnęła z głową na mojej klatce piersiowej.
-Jesteś wygodny Dyluś. – mruknęła pod nosem.
-To, ze się nawaliłaś nie uprawnia Cię do używania tej ksywki, Shawty. – powiedziałem celowo używając jej własnej ksywki, której tak nie lubi.
-Pierdol się. – jęknęła i uderzyła pięścią w moją klatkę piersiowej, do której była przytulona.
Jej uderzenie w rzeczywistości wyglądało tak, że po prostu niedbale opuściła dłoń zwiniętą w pięść na moje ciało. Zachichotałem tylko i zacząłem się przemieszczać w stronę jej sypialni.
-Potańczymy? – mruknęła.
-Blackburn, ty już się dzisiaj natańczyłaś. – parsknąłem otwierając drzwi jej sypialni.
-Będziemy się pieprzyć? – zapytała nagle.
CO?
Aż stanąłem w miejscu. Rozkojarzona rzuciła okiem na łóżko i na mnie.
Ta to ma pomysły.
-Nie, nie będziemy się pieprzyć. – mruknąłem sadzając ją na łóżku.
-Czemu?
UH.
-Bo jesteś nawalona, Julce. – parsknąłem i usiadłem za nią.  Rozsunąłem powoli jej sukienkę.
-To po co mnie rozbierasz?
DZIEWCZYNO.
-Żebyś mogła do jutra wytrzeźwieć. – zaśmiałem się. Wniosek? Pijana Julie to najlepsza Julie.
-Czyli nie będziemy się pieprzyć? – była kompletnie nawalona.  Ledwo kontaktowała.
-Pomyślimy jak będziesz trzeźwa, Shawty. – zachichotałem podając jej koszulkę.
Jest niemożliwa.
-Nie mów tak na mnie. – skrzywiła się jak małe dziecko.
Wstała chwiejąc się nieco i zsunęła z siebie sukienkę. Cholera. Tak samo bardzo jak nie chciałem tego robić, tak szybko się odwróciłem, żeby na nią nie patrzeć.
I tak by nie pamiętała. Kurwa mać.
-Już. – usłyszałem jej głos.
Odwróciłem się do niej. Miała na sobie koszulkę i spodenki.
-No dobra, to  teraz do łóżka i trzeźwiejemy. – odetchnąłem.
-Ale mieliśmy tańczyć… - zaprotestowała marudnie.
-Potańczymy innym razem. – przewróciłem oczami. No jak dziecko.
Julie ku mojej uldze z nieszczęśliwą miną położyła się do łóżka.
Odetchnąłem i podszedłem do niej, przykrywając ją.
-Dobranoc Julce. – mruknąłem.
-Cześć. – jęknęła wtulając się w pościel.
-Widzimy się za jakiś czas mała. – dodałem szeptem, musnąłem ustami jej czoło i wyszedłem z pokoju.
Na dole włączyłem telewizor i przygotowałem sobie kanapę. Spojrzałem na zegarek. Zostało mi równe 5 godzin snu i muszę wracać do Heatherfield.


*tydzień później*
Obudził mnie uporczywy dźwięk mojego telefonu.
Jeny, kto normalny dzwoni w środku nocy? Zrezygnowana odkopałam się spod kołdry. Rzut oka na zegarek. Hm, 12:53, ładna mi noc. Sięgnęłam po telefon. Z ekranu patrzyła na mnie uśmiechnięta twarz Lucy.
-Halo? – rzuciłam do telefonu.
-Hej, Julce! – jej wesoły głos sprawił, ze mimowolnie się uśmiechnęłam. Nie dało się inaczej.
-Cześć Lu.
-Słuchaj, miałyśmy się dzisiaj o 14 spotkać w kawiarni, ale chyba nie dam rady. Może mogłabyś zamiast tego wpaść do mnie koło 15? Bo mam ważną sprawę do Ciebie.
-Pewnie, nie ma sprawy. – odpowiedziałam.
-Super, dzięki J. To pa. – rzuciła wesoło.
-No pa. – odpowiedziałam w ten sam sposób. Rzuciłam krótkie spojrzenie w lustro.
15. Do tego czasu zdążę się doprowadzić do stanu godnego ludzkiego oka.
*jakiś czas później*
Szłam do domu Lucy. Zdążyłam poznać Niall`a. Właściwie, to dzień po kolacji ze Styles`em. Widziałam się z Lucy i tak wyszło. Całkiem spoko chłopak. A Lucy jest z nim szczęśliwa, aż miło popatrzeć.
Harry od czasu ostatniego spotkania wysłał sms`a. Co u mnie. Nie odpisałam. Czemu? Dobre pytanie.
Ale zamiast przejmować się Styles`em skupiłam się na Lucy. Tak. I na Vicki. Dogadywałyśmy się razem. Mogę śmiało powiedzieć, że mam dwie wspaniałe przyjaciółki.
W życiu nie spodziewałam się, że ktokolwiek z nazwiskiem Levine stanie mi się tak bliski w tak krótkim czasie.
Właściwie do pełni szczęścia brakowało mi tylko fajnej pracy. Eh.
Zadzwoniłam do drzwi Lucy. Po kilku sekundach w drzwiach stała już uśmiechnięta brunetka.
-Hej Julce. – rzuciła wesoło i przywitała się ze mną buziakiem w policzek.
-Cześć Lu. – odpowiedziałam i weszłyśmy w głąb domu.
-Wybacz, że tak namieszałam ale w zamian za to zostajesz u nas na obiad. – powiedziała wesoło.
-Lucy, przecież nie ma sprawy.- zaśmiałam się.
-To nie jest zwykły obiad J. –powiedziała z uśmiechem.- A ty też musisz na nim być.
-Muszę?
-Zdecydowanie. Ale mam jeszcze jedną bardzo ważną sprawę.
-No właśnie, o tym miałyśmy pogadać. Mów co jest. –usadowiłam się na sofie.
-No bo… Właściwie to jest pytanie moje i Niall`a… - mruknęła i przygryzła lekko wargę nie przestając się uśmiechać.
-No jedziesz mała. – zaśmiałam się. Zawtórowała mi.
-Będziesz moim świadkiem na ślubie? – zapytała podekscytowanym głosem. Co?
ŁOOO.
Fakt, zakomunikowała mi jakiś czas temu, że mam się pojawić obowiązkowo na ślubie i weselu no ale… świadek. JEJ.
-Jejku Lu, pewnie, że tak! – wręcz pisnęłam. Wspierać w ten sposób Lucy w takim ważnym dniu to świetna sprawa. Zdecydowanie jeszcze bardziej cieszyłam się tym ślubem!
-KOCHAM CIĘ JULCE! – wykrzyknęła Lucy i rzuciła mi się na szyję. Kochana wariatka. Zachowywałam się jak ona. Zaczęłyśmy się śmiać i jarać jak jakieś idiotki, ale i tak czułam się świetnie. Bycie świadkiem na ślubie przyjaciółki to fantastyczna rzecz.
-Ej, czy ja będę musiała mieć jakąś fioletową albo różową kieckę jak w tych wszystkich komediach romantycznych? – zmarszczyłam brwi. Lucy się roześmiała.
-Ty w różowej kiecce? – zapytała poważniejąc. Chwila ciszy. I znowu zaczęłyśmy się śmiać.
Tak, jesteśmy dziwne. Ale kochałam tą dziewczynę. Czułam się jakby była moją siostrą, o której zawsze marzyłam. Nie to, żeby coś, kocham mojego braciszka, ale siostra… A dzięki Vic i Lucy czułam się jakbym miała dwie wspaniałe siostry.
-Ej Lu, mówiłaś coś o tym obiedzie tak w ogóle. – przypomniałam sobie.
-O ja pieprzę! – mruknęła i pognała do kuchni. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Wiedziałam.
-TAK! ZDĄŻYŁAM ! – usłyszałam jej wesoły krzyk z kuchni.
-Mówiłam CI już, że Cię kocham? – zapytała.
Roześmiałam się.
-No coś tam słyszałam. – wstałam i ruszyłam z bananem na twarzy do kuchni.
-Uratowałaś obiad, so proud of you. – zaśmiała się.
-A co to za ważny obiad tak w ogóle? Bo wiesz, jesteście z Niall`em uroczy, ale obiad w towarzystwie was miziających się to dość ryzykowny pomysł. –uśmiechnęłam się wymownie.
Wywróciła oczami.
-Luz, to będzie typowo rodzinny obiad. – puściła mi oczko. Rodzinny?
-No nie pierdol że mam jeść obiad z rodzicami Niall`a. – musiałam mieć dobrą minę, bo Lucy się roześmiała.
-Miałam na myśli nieco inną rodzinę. – powiedziała z uśmiechem. Hm?
-Oj no nie patrz tak na mnie, tylko rusz tyłek i mi pomóż. – zaśmiała się.
Aaa walić to.
-Dobra, co mam robić?
-W szafce po prawo są talerze, niżej są sztućce. I z tym do jadalni Blackburn! – rzuciła z głupawym uśmieszkiem.
-Się robi Levine! – rzuciłam ochoczo i po kilku minutach wszystko było rozłożone na stole. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.
-Cześć ! –Wesoły głos Lucy.
-Siemankoo! – usłyszałam znajomy krzyk. Znajomy. Ale kto normalny drze się tak na cały dom?
Do jadalni wparował… Tomlinson. Ah, czyli nie myliłam się, nikt normalny.
-O, hej Shawty. – rzucił wesoło. Przywitałam się z nim krótkim uściskiem.
-Niall! Zgodziła się! – Usłyszałam wesoły głos Lucy.
Za chwilę w pokoju pojawili się właśnie oni.
-No to super. – blondyn uśmiechnął się szeroko. –Cześć świadkowo. –uśmiechnął się szerzej i przywitał się ze mną.
-Hej panie młody. – odpowiedziałam w ten sam sposób.
-O cześć Julie! – W progu pojawił się znany mi George, Liam i Zayn ze swoją Perrie. O kurka. Zaraz. Niall, George, Louis, Liam, Zayn… HARRY?
Jak na zawołanie w pokoju pojawił się nie kto inny jak Styles. Na mój widok uśmiechnął się w ten swój wkurwiający sposób.
-Cześć Shawty. – podszedł do mnie. Położył dłoń na moim biodrze i przycisnął wargi do mojego policzka.
-Cześć… - mruknęłam w odpowiedzi, odsuwając się nieco.
-Coś nas ominęło? – zapytał Zayn obejmując w pasie Peez, z którą zdążyłam przywitać się buziakiem w policzek.
-Julce zgodziła się być moim świadkiem! – powiedziała uśmiechnięta Lucy. Odwzajemniłam ten uśmiech.
-Czyli rodzina się powiększa. – zaśmiał się Lou.
Po kilkunastu minutach rozmów zasiedliśmy w końcu do stołu.
No nie powiem, sporo nas  było. W sumie brakowało tylko El, dziewczyny Lou i Vic.
Przez cały obiad czułam na sobie palący wzrok Styles`a. Starałam się w ogóle nie patrzeć nawet w jego stronę, żeby nie złapać kontaktu wzrokowego. Czemu nie mogłam po prostu odpisać wtedy na tego głupiego smsa? Przynajmniej teraz mogłabym w spokoju cokolwiek przełknąć. Miałam wrażenie że zaraz się udławię.
Gdy po obiedzie trzeba było to ogarnąć, od razu z ulgą zgłosiłam się na ochotnika, żeby pomóc Lucy.
Wręcz na skrzydłach leciałam z talerzami do kuchni. Uff.
Zajęłam się wkładaniem naczyń do zmywarki. Z jadalni cały czas dochodziły do mnie śmiechy i wesołe głosy reszty towarzystwa, przez co uśmiechałam się sama do siebie.
-Miło mi, że będziesz mi towarzyszyć na ślubie naszych zakochanych Shawty. – Szklanka, którą trzymałam w dłoniach, wyślizgnęła mi się z rąk.
Nie usłyszałam spodziewanego dźwięku tłuczonego szkła.
Odwróciłam się gwałtownie. To Harry stał tuż za mną. Teraz miał w rękach ową szklankę.
-Oj Julie, Julie. –pokręcił głową uśmiechając się pod nosem.
Ożeszkurwajapierdole. Się wpakowałam.
-Skąd pomysł, że mam Ci towarzyszyć? – oprzytomniałam.
-Jesteś świadkiem na ślubie Niall`a i Lucy. Ja też  jestem świadkiem. – powiedział unosząc przy tym zadziornie kącik ust do góry. Ja pierdole. Serio? Zabiję Lucy za to, w co mnie pakuje. Fakt, w rozmowach z Lu, zawsze unikałam tematu Styles`a więc nic nie wiedziała. O kolacji, smsie… Kurdeee.
-Jaki… miły zbieg okoliczności. – wysiliłam się na sarkastyczny komentarz.
-Bardzo miły. – odparł.- I Shawty, pamiętaj, jeśli ktoś grzecznie pisze do Ciebie smsa, to wypadałoby odpisać. – mrugnął do mnie  i wyszedł pewnym krokiem z kuchni.
No dobra.
Gdzie jest do cholery Lucy?!
______________________________________________________
*Julie śpiewa ,,Sweater Weather" The Neighbourhood
takie tam moje osobiste uzależnienia xd
 Cześć Pysie :3
Jak obiecałam, tutaj dowiecie się dokładnie jak wyglądały przygotowania do ślubu, sam ślub i wesele.
Jejku, czytając Wasze komentarze pod notką końcową na LTM beczałam jak idiotka.
NAPRWDĘ CHOLERA JASNA KOCHAM WAS TAK BARDZO <3
Szczerze, tak sobie pomyślałam, ze nie nadawałabym się na jakąś gwiazde, np. piosenkarkę or something bo to moi ewentualni fani musieliby dla mnie robić M&G a nie ja dla nich XD 
Jestem dziwna, ale max się do Was przywiązałam :3
Dobra, bo się rozkleję znowu ._.
You`re The Reason wystartujemy tak myślę, za tydzień, ewentualnie jakieś dwa. 
Kto czeka? :D
Wpadajcie : Julie i Dylan

      MA KTOŚ OCHOTĘ PROWADZIĆ KONTO HAZZY NA TT?
piszcie śmiało, to nic strasznego :D
CHCESZ BYĆ INFORMOWANA? ZOSTAW USER NA TT, BLOGA, ASKA, CO CHESZ :)

KOCHAM WAS <3


11 komentarzy:

  1. Pierwsza. ! Zaje*isty rozdział :D Ciekawe czy Dylan powie Julce co do niej czuje ;) Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No oczywiście, że ja czekam na nowe ff
    oczywiście na dalsze cześci tego też.
    Jestem twoją najwierniejszą fanką :)
    Dużo bym dała żeby się z tobą spotkać...Może kiedyś moje marzenie się spełni;)
    Dziękuję kochana za to co robisz
    Po prostu Kocham Cię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze dodam, że miałaś świetny pomysł z połączeniem tego ff z LTM , tyle tutaj emocji itp.
      Kocham Cię

      Usuń
  3. no no no ! Siostrzyczko <3
    żeś kurwa dojebała z tym "pieprzeniem" Dylana :D
    aż się poplułam ale okey hahah ;)
    jeszcze nigdy w życiu nie czekałam tak baaaardzo na rozdział NIGDY! więc masz szczęście że zaspokoiłaś mnie całkowicie !
    Harry *_* i móJ BOŻE DLACZEGO DO CHUJA ON JEST TAKI ZAJEBISTY ?!?!?
    i ten ślub no jeju <333333
    Kocham Cię misiu i mam nadzieje że nowy rozdział bedzie niedługo :*

    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha.
    Jak ja kocham Dylana. Sama nie wiem czemu. Upita Julce. Ah dobrze że Dyluś ma rozum bo pewnie było by bzykanie. Haha.
    I nasza kochana Lucy i kochany Niall się pojawili. Ta moja głupia reakcja kiedy jest o nich mowa - tak ja ich znam.
    I ten Harold. Co można o nim powiedzieć?. Wspaniały dupek. Kocham go.
    Czeeeekam na You're The Reason.
    Ja na prowadzenie konta Hazzy się nie nadaje bo jestem za leniwa jakby co.
    Kocham. Kocham. Kocham. Kocham
    Cię słońce ty moje.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny!
    Super wszystko opisalas. I niedlugo slub. ^^
    Pijana Julie. Haha xD
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny😉❤, kiedy kolejny?❤

    OdpowiedzUsuń
  7. OMFG!! Cudny! czekam na nexta! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  8. o boooooooooooooooże !!!!!!!!!!!!!!!
    tego rozdziału nic nie pobije!
    nie no dobra na pewno kolejny będzie jeszcze zajebistrzy o ile to możliwe
    kocham ten rozdział idzie do moich 3 ulubionych
    część gdzie jeszcze był dylan >>>>>>> wszystko inne
    matko najlepsze!
    śpiewająca julce hahahahah <3 miałam całą tą scenę przed oczami i szczerzyłam się do monitora jak głupia
    będziemy się pieprzyć?
    mówiłam już że julce to ja ja to julce?
    normalnie SAME
    też bym się o to spytała hahhahahhahahah xd
    no i hazza na końcu *-*
    wgl taka podjarka *o* że tutaj będzie ten ślub opisany
    ty wiesz że kocham to ,że łączy się to z lie to me
    i tak miło było przeczytać o lucy niallu i reszcie
    ale się jaram tym weselem!!! to będzie coś
    ale wgl why dylan znowu wyjechał?!?!?
    już tu płaczą z radość ze jest a tu on wyjeżdża why? :(
    zajekurwabisty rozdział <3
    i ta piosenka *o*
    ok czekam na 14 i na YTR *o*
    weeeny kochanie i dodawaj szybko bo wiesz... UMRĘ z ciekawości :D

    OdpowiedzUsuń