czwartek, 7 sierpnia 2014

15. Dad?

-Kluczyki. – rzuciłam do zdziwionego chłopaka.
-Co?
-Kluczyki. – powtórzyłam patrząc na niego wyczekująco.
-Jak zrobisz najdrobniejszą ryskę, to nie wiem co Ci zrobię. – wycedził dając mi niechętnie kluczyki. Bez słowa wsiadłam do środka. Siedząc na miejscu kierowcy poczułam się idealnie. Styles wsiadł.
Ruszyłam. Cholerka to autko jest fenomenalne! Z dziką przyjemnością rozłożyłam dłonie na kierownicy. Nie mogłam się doczekać aż dotrę na TĄ drogę. Na moją drogę. Jeszcze tylko niecały kilometr.
Czułam na sobie zaciekawiony wzrok Styles`a. Widziałam jego uśmiech gdy zobaczył jaką frajdę sprawia mi jazda. Och, jestem w swoim żywiole.
TAK!
Nareszcie moja droga! No to małe piękne czarne cudeńko, pokaż co potrafisz! Nacisnęłam pedał gazu stanowczo i zdecydowanie. O Boże, jestem w niebie!
Auto gładko pędziło po polnej drodze. Zerknęłam w lusterko. Pył.
Wiatr łaskotał moją twarz. Zapragnęłam uchylić szybę do końca, ale powstrzymałam się. Nie dam mu takiej satysfakcji. Skupiłam się na jeździe.
Kocham moje autko, ale to…. Poezja. Zerknęłam ukradkiem w bok. Harry  uśmiechał się szeroko. Był cały uchachany. Jemu to też sprawia przyjemność. Najlepsza rzecz ever.
Przyśpieszyłam jeszcze bardziej widząc, że niedługo przejażdżka dobiegnie końca. Napawałam się dźwiękiem silnika i szumem wiatru. W końcu nieco zwolniłam wjeżdżając na teren zabudowany.
Cholerka, to było zajebiste.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Skierowałam się do mojego domu.
-Shawty fanka prędkości. To dopiero niespodzianka. – mruknął Harry.
Uśmiechał się. Tym razem nie dałam rady wysilić się na wredny uśmieszek czy prychnięcie. Byłam maksymalnie zrelaksowana, szczęśliwa i odprężona.
-Jedź do mnie. – usłyszałam.
-Co?
-Jedź do mnie, zajmiemy się zaproszeniami. – powtórzył. Ale..
-Do mnie jest bliżej. – powiedział. Uh.
-W którą stronę mam jechać? – zapytałam nieco speszona. Przecież nie pamiętałam z tamtej kolacji gdzie mieszkał!
-Przecież już u mnie byłaś. – uśmiechnął się w ten swój wnerwiający sposób.
-Tylko że nie myślałam o tym gdzie mnie wieziesz, a kto mnie wiezie i w jakim celu. – wypaliłam. Zaśmiał się. Uh.
-Za kinem w prawo, do objazdu, skręcasz w lewo, prosto i jesteś. – rzucił nie przestając się uśmiechać.  Dziwne, biorąc pod uwagę moje wspomnienia z tamtego wieczoru, miałam wrażenie że wywiózł mnie o wiele dalej, gdzieś poza miasto. A tu proszę, nie tak daleko.
Jechałam według jego wskazówek.
Faktycznie dojechałam pod znajomo wyglądający budynek.
Ale ten budynek mi o czymś przypomniał.
-Mówiłeś, że mieszkasz z chłopakami. Nie będą mieli nic przeciwko? – skinęłam głową w kierunku domu.
-Zayn z Perrie u jej rodziny, George we Włoszech, Liam, Sophie, Louis i El pojechali na wspólny weekend w góry. Jedyne osoby, które mogą nam przeszkadzać to pojedyncze osoby z mojej firmy.  – powiedział z uśmiechem. Aha.
Wysiedliśmy. Od razu do mnie podszedł.
-Kluczyki. – powiedział naśladując celowo mój ton. Wywróciłam oczami i oddałam mu je powodując u niego kolejny wkurwiający uśmieszek.
Wpuścił mnie do domu pierwszą. Rozejrzałam się. Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Przyjrzałam się zdjęciom na ścianie. Potknęłam się. Kurwa mać ten jebany próg też się nie zmienił. Znowu zaliczyłabym bliskie spotkanie z  posadzką gdyby nie… hm, Styles.
-Patrz czasami pod te swoje zgrabne nóżki, Shawty. – mruknął z rozbawieniem. Brawo Julce.
Bez słowa stanęłam o własnych nogach.
Pokręcił tylko głową z rozbawieniem i rozłożył na dużym stole zaproszenia. O losie.
-O kurwa. – powiedział. – Mamy to wszystko wypisać? – przeniósł spojrzenie na mnie.
-Z tego co wiem to tak. Na jutro. – mruknęłam rozwalając się na krześle.
-Nie wyrobimy się.
-Musimy. –wzięłam do ręki pierwsze zaproszenie. Ładne. Uśmiechnęłam się do siebie. Lucy Levine i Niall Horan.
-Długopisy. – rzuciłam do niego.
Zniknął z pokoju za chwilę pojawiając się z kilkoma w ręku.
Wzięłam jeden i od razu zabrałam się do pracy. Lista od Lucy.
Długa. Eh.
Harry wyszedł z pokoju. No co on sobie myśli? Że sama to wypisze? I co jeszcze?
-Harry! Może byś ruszył dupę i mi pomógł? – zawołałam.
Po chwili pojawił się w progu z winem i kieliszkami w dłoniach.
Serio?
-Zatroszczyłem się o milszą atmosferę pracy, skarbie, nie spinaj.
Oh.
Usiadł na podłodze. Tak na podłodze. Jeny.
Spojrzałam na niego głupawym wzrokiem.
-Tu wygodniej? – wzruszył ramionami widząc moje spojrzenie.
Uniosłam z powątpiewaniem brew.
-Sama zobaczysz że w końcu tu wylądujesz. – mruknął i zgarnął ze stołu kilka zaproszeń. Nalał do kieliszków wina.
-Za naszą zakochaną parę. – uniósł swój. Delikatnie stuknęłam swoim o jego i upiłam łyk.
Zaczęłam wypisywać. Harry zrobił to samo.
-Słyszałem, że już nie pracujesz w kancelarii Shawty. – powiedział.
-Nie pracuję.
-Dlaczego?
-Kevinowi się odwidziało. – rzuciłam krzywiąc się nieznacznie. Oj ten facet działał mi na nerwy chyba tak samo bardzo jak Harry. No, może poza momentami gdy da się z nim rozmawiać normalnie. Niezwykle rzadko.
-Palant. – skwitował. Nie wiem czemu ale miałam ochotę ciągnąć tę rozmowę dalej, nawet o głupotach. Jakaś rozrywka przy okazji tego wypisywania.
-Mówiłeś, że jedyne osoby które mogą nam przeszkadzać to te z twojej firmy. To co tak właściwie robisz? – zapytałam.
-To zależy. Jestem właściwie wielofunkcyjny. – zaśmiał się. – Głównie albo jestem w terenie załatwiając umowy albo za biurkiem nadrabiając w papierach. Ja zajmuję się głównie relacjami ze wspólnikami.
-Lubisz to co robisz? – brnęłam dalej.
-Może to nie jest szczyt moich marzeń ale jest spoko. Jak się w szkole wagarowało i pyskowało to tak bywa. – zaśmiał się.
-Bad boy Styles. – zadrwiłam w myślach.
-Zdziwiłabyś się. – parsknął. Cholerka powiedziałam to na głos?
-Ale ty też do grzecznych dziewczynek nie należysz. – wyszczerzył się do mnie znacząco. Spojrzałam na niego pytająco.
-W klubie kusisz, do szefa spierdalaj… - zaczął uśmiechając się głupkowato. Lekko się zarumieniłam na samo wspomnienie tamtej nocy w klubie.
- Powiedziałabym, że jestem bardziej szczera niż niegrzeczna. – mruknęłam starając się sprowadzić rozmowę na tor Kevina, a nie imprezy.
Roześmiał się po raz kolejny.
-Szczere spierdalaj. – mruknął. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Zapadła chwila ciszy. Usiadłam wygodniej na krześle. Kurcze chyba miał rację z tą podłogą. Westchnęłam cicho i wypisywałam dalej.
-No chodź tu. – usłyszałam.
-Co?
-No siadaj tu ze mną. – powiedział z uśmiechem.
-Bez przesady… -zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.
-Chociaż raz się zamknij i słuchaj mądrzejszych. – rzucił zniecierpliwiony i po chwili już siedziałam obok niego na podłodze. Najzwyczajniej w świecie ściągnął mnie z tego krzesła siłą. Pff.
-Wygodniej, prawda? – rzucił przesłodzonym głosem szczerząc się do mnie.
Wywróciłam oczami i rozsiadłam się wygodnie. Wzięłam łyk wina i kontynuowałam.
-Ja pierdole, więcej tych Horanów nie było? – mruknął krzywiąc się. – Musimy to wszystko mieć na jutro? – popatrzył na mnie.
Naprawdę nie mogę się nadziwić jak to jest tak normalnie z nim gadać, bez tony sarkazmu i ironii.
-Tak, jutro muszą być gotowe. – odparłam.
-Czyli zostajesz u mnie na noc. – wzruszył ramionami. Chwila, chwila, co?
-Co?
-No chyba samego mnie z tym nie zostawisz. – znowu się wyszczerzył. – A ja muszę Ci pomagać więc nie widzę innego wyjścia. Jest już 19, a my nawet połowy nie mamy.
-Więc się podzielimy? – zasugerowałam.
-Nawet gdyby skarbie, to i tak nie wrócisz dzisiaj do domu. Samochodu nie masz, a ja już wypiłem i nie mogę prowadzić. – kolejny wnerwiający uśmieszek.
-Jakoś ostatnim razem twierdziłeś, że kieliszkiem wina nie da się Ciebie upić. – No i miła atmosfera się skończyła.
-Zazwyczaj Shawty, ale teraz czuję się pijany a nie będę ryzykować twojego bezpieczeństwa. – puścił mi oczko. No palant, no.
-Więc wezwę taksówkę? – też jestem uparta.
-Jesteś pod moją opieką, nie pozwolę Ci tłuc się taksówkami. – na wszystko ma odpowiedź.
-Na szczęście jestem na tyle duża, żeby wrócić do domu taksówką i nie potrzebuję na to niczyjego pozwolenia. – warknęłam. Rozbawiłam go tym.
-Na szczęście jesteś u mnie a ja mam prawo Cię nie wypuścić. – mrugnął do mnie. No jeszcze czego.
-Na szczęście to już by było przestępstwo więc mogę wrócić do domu. – syknęłam. Coraz bardziej mnie irytował.
-Shawty chociaż raz byś odpuściła. Gdybym miał Cię zabić to już dawno bym to zrobił, a jak widzisz, żyjesz. Więc nie spinaj tylko grzecznie przyjmij miły gest. – tym razem on wywrócił oczami. TO MOJA ROLA STYLES.
Otwierałam już usta, ale momentalnie wpadł mi w słowo.
-Koniec dyskusji, przeżyjesz. – powiedział. –Uszykuję Ci zaraz jakąś koszulkę i zrobię coś na kolację.
Zacisnęłam pięść ale nie odezwałam się. Co za uparty… UGH.
Wstał i powolnym krokiem wyszedł z pokoju. A ja biłam się z myślami. Uciec? Zostać? Mogłabym wziąć połowę zaproszeń i uciec.
Tylko w sumie… Chcę?
Nie dane było mi dokończyć moje rozmyślania bo do pokoju wrócił Harry z koszulką w ręku.
-Proszę, ręczniki i całą resztę masz w łazience, czuj się jak u siebie. – uśmiechnął się do mnie cwaniacko podając mi dużo za dużą na mnie koszulkę.
-Dzięki. – mruknęłam i wzięłam ją od chłopaka.
-To ja pójdę pod prysznic. – dodałam po chwili wstając.
-Ostatnie drzwi na lewo. –powiedział ściągając koszulkę. O kurwa.
Aż zaniemówiłam. Na chuj on się przy mnie rozbiera?
O Cholerka. Idealnie umięśnione ramiona, klata, brzuch, tatuaże… Oh..
Szybko odwróciłam wzrok. Nie dam mu się przyłapać na przyglądaniu się jego ciału.
-Ja zrobię w tym czasie coś na kolację. – powiedział jakby nigdy nic. Koszulkę rzucił na krzesło i wszedł do kuchni.
Skierowałam się powoli w stronę łazienki. I tak się obejrzałam by jeszcze na niego spojrzeć. Kurcze, gorący. Przygryzłam lekko wargę. Może i idiota i psychol, ale za to gorący. Zawiesiłam oko na dłużej na jego tatuażach. Ten kaloryfer, ramiona, usta rozciągnięte w głupawym uśmiechu… Co?
Otrząsnęłam się. Spoglądał na mnie z głupawym wyrazem twarzy. O kurwa, zauważył.
-Coś nie tak Shawty? – zapytał unosząc brew rozbawiony.
-Um, nie. – powiedziałam i szybko zniknęłam w łazience. Brawo Julce, mistrzyni dyskrecji.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Od razu się rozluźniłam. Zrelaksowana założyłam koszulkę Styles`a. Pachniała tymi jego boskimi perfumami. Mógłby mi ją dać tak nawiasem mówiąc. Uwielbiam męskie perfumy. Miałam nadzieję pożyczyć koszulkę Dylana, jak ostatnio u mnie był, ale od połowy naszej imprezy urwał mi się film, a rano gdy się obudziłam Dylana już nie było. A szkoda, taka koszulka by mi się przydała. Myślałam ze będzie nieco dłuższa. Sięgała mi nieco za tyłek. Chociaż tyle. Spojrzałam na siebie w lustrze ostatni raz i wyszłam z łazienki.
-Zapewniam Pana, że wszystko będzie do jutra  załatwione. – usłyszałam głos Harry`ego. Pewnie gada przez telefon z kimś z pracy. Ruszyłam do kuchni skąd słyszałam jego głos. Nie chciałam mu przeszkadzać więc od razu skierowałam się do stolika z zaproszeniami.
-Julie? – usłyszałam znajomy głos za plecami. Zaskoczona odwróciłam się.
-Tata? – O kurwa.
__________________________________________________________________
 JUŻ WIDZĘ TĄ MINĘ JESS I JEJ BEKE Z OSTANICH DWÓCH ZDAŃ XD

ale nieważne xd 
1 rozdział na YTR :3 KLIKAJ :)

 MAMY KONTO HAZZY NA TT! 
Hahaha tutaj możecie wchodzić i będzie sie tam działo XD
Już się dzieje, zapraszam do sprawdzenia :D
toczą się tam ciekawe rozmowy... :D


PISAŁAM O TYM NA YTR:
TWITCAM/TINYCHAT
Chciałybyście ze mną pogadać, macie pytania do moich ff, do mnie, do mojego życia, do mojej głupoty, cokolwiek? xd 
albo macie ochotę pośmiać sie ze mną z niczego? xd
piszcie, czy wzięłybyście udział :)

spróbuję jakoś ogarnąć działanie tinychatu bo wolałabym mieć z Wami kontakt bezpośredni a nie tylko ten na twitcamie :D
SO WHAT DO YOU THINK?


ściskam
Aśś 
<3

6 komentarzy:

  1. Szczęka mi opadła na końcu, bo szczerze CO TAM ROBIŁ JEJ TATA?!!
    Harry jak zwykle. Postawi na swoim i kropka.
    Julce mistrzyni dyskrecji. Haha
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. aww no na serio nie wiem co ja mam tu napisać jesteś geniallna ! :D o ironio <33
    kocham Cię sister z całego serducha i nie moge się doczekać kolejnego rozdziału ;))

    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział♥
    Nie powiem..., że cholernie jestem ciekawa co będzie dalej.No, ale nie można mieć wszystkiego naraz.
    Kocham cię skarbie ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. sinister>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    rozmowy hazza-julce >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    ja jebie tata? o,o hahahahah o mało się nie zakrztusiłam takie CO? co tam do chuja robi jej tata? o,o czy hazza przypadkiem nie handlował ? jej tata....wgl co się dzieje?! nie nie nie to dla mnie za wiele muszę coś zjeść.
    kuwa taka pachnąca hazzą koszulka hazzy *O* to niczym wygrać życie :') hahahhaha shawty aka mistrz dyskrecji hahahahha xd zupełnie jak ja xd tylko że ja nie miałam okazji gapić się na żywo na klatę hazzy ale wszystko jeszcze przede mną halo.
    o matko tak fajnie sobie normalnie rozmawiali bez sarkazmu itd awwwwwwwwwwwwwwwwww ♥ a potem wrócił stary dobry jarry :D
    matko kocham ich wymiany zdań zawsze rżę z nich jak niedoruchany koń dobrze,że sama w domu jestem o,o
    podłoga-wino-styles
    halo julie co z tobą kurwa nie tak?!?!?!?!!?!?!?!
    ja to bym.....boże możesz sobie sama dokończyć xd
    ok mam ochotę pisać więcej ale YTR czeka soł.....
    Luke Robert Hemmings strzeż się bowiem nadchodzę!
    love youuuuuuuuuuuuuuuuuuuu ;******

    OdpowiedzUsuń
  5. Bossskie :* Nie mogę się doczekać następnego rozdziało :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste. ! Dawaj następny :D

    OdpowiedzUsuń