wtorek, 26 sierpnia 2014

18. Stoned In Paradise

ROZDZIAŁ DEDYKOWANY MOJEJ BDAY GIRL -
 JESS <3
Wszystkiego Najlepszego kochanie ♥
*oczami Julie*
Złapałam szybko telefon.
 -Co tam Shawty? – usłyszałam wesoły głos Vicky.
-Vic, błagam przyjedź do mnie. Teraz. – wyjąkałam żałośnie.
-Co jest? – od razu spoważniała.
-Dylan. – jęknęłam ponownie i rozłączyłam się. Opadłam głową w poduszkę. Po chwili uniosłam ją i powtórzyłam czynność. Najchętniej zamieniłabym poduszkę na ścianę. Jaką ja jestem idiotką. Zjebałam. Na całej linii.
Co mi strzeliło do tego głupiego łba, żeby mu na to wszystko pozwalać? To mój przyjaciel, wiedziałam, że tylko go skrzywdzę jeśli mu na to pozwolę. A i tak to zrobiłam.
Nagle usłyszałam trzask drzwi wejściowych. No tak, Vic wchodzi do mnie jak do siebie.
-JULCE! – wydarła się.
-W pokoju! – zawołałam żałośnie.
Chwilę później do mojej sypialni wparowała zmartwiona blondynka.
-J, co się stało? – zapytała od razu rzucając się obok mnie na łóżko.
-Całowałam się z Dylanem. – jęknęłam i ponownie schowałam twarz w poduszce. Odpowiedziała mi cisza. A za chwilę jej śmiech.
Co?
Podniosłam głowę. Ona się śmiała. Serio.
-I to jest ten problem? To chyba dobrze? – rzuciła wesoło.
Kurwa, Vic błagam!
-VICKY! On się we mnie zakochał! Ja go nie kocham w ten sposób! A dałam się mu pocałować i zrobiłam nadzieję! – Naprawdę brzmiałam żałośnie.
Wyraz twarzy blondynki zmienił się. Spoważniała.
-O kurwa. – mruknęła.
-No właśnie.
-Ale co dalej? Pocałował Cię i? – drążyła.
-I ja odwzajemniłam, zaczęło się wszystko rozkręcać ale w końcu się opamiętałam i odsunęłam! On powiedział ze mu na mnie zależy, że znowu nie daję mu szansy… Potem że to nieważne i wyszedł.  – głos mi się łamał.
-Czyli krótko mówiąc narobiłaś mu nadziei na bzykanko, a potem odepchnęłaś?
Serio?
Zgromiłam ją wzrokiem.
-Oj no dobra, już dobra. – wzruszyła ramionami.- Mówił coś jeszcze?
-Że przyjdzie jutro.
-Przyjdzie jutro? – spojrzała na mnie dziwnie. – Który facet mówi że przyjdzie jutro lasce, która narobiła mu nadziei?
-Dzięki Vic. – jęknęłam.
-Ale serio. – wzięła poduszkę spod mojej brody. – Zastanów się. Sorry ale spodziewałabym się raczej czegos w stylu : ,,Dobra nie to nie, Nara” albo mniej miło, np. ,,A to spierdalaj suko”.
Naprawdę, te jej komentarze pocieszają coraz bardziej.
-Vic, nie pomagasz. – mruknęłam.
-On chyba serio Cię ‘’lubi’’. – uśmiechnęła się, robiąc w powietrzu znak palcami wypowiadając ostatnie słowo.
-Vic co teraz?
-Jak to co teraz? Teraz trzeba się cieszyć. Żyj chwilą Shawty. Jutro się będziesz martwić. O ile będzie czym. Podejrzewam, że za bardzo mu zależy, żeby teraz o Tobie zapomnieć. Samo się ułoży. – Powiedziała radośnie. Jej entuzjazm jakoś nie był zaraźliwy.
-To nie jest takie proste.
-Jest, Shawty. – zaprzeczyła od razu. – Choćbyś nie wiem ile teraz myślała, ubolewała czy kombinowała co zrobisz, to i tak nie przewidzisz tego co się stanie i jak się zachowa.
Uh.
-Serio, Julce. Znasz Dylana, wiesz jaki jest. Raczej skryty. Poza rozmowami z Tobą, oczywiście. –przewróciła oczami. – Daj mu czas. Wyluzuj. Serio zdziczałaś przez tą odpowiedzialną pracę. Czasami trzeba przyjąć pewne rzeczy an chłodno i z dystansem.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. Dylan? Cholera, tak szybko?!
-Błagam Cię Vic, pójdź otworzyć, błagam! – poderwałam się do siadu.
-Dobra, dobra, luz. – wstała z ociąganiem i ruszyła na dół.
Z nerwów zaczęłam gnieść w dłoniach poduszkę. Zamarłam próbując usłyszeć jakikolwiek dźwięk z dołu. Co ja mu powiem?!
Słyszałam przyśpieszone bicie mojego serca.
-Julce! Masz gościa! – usłyszałam wesołe wołanie Vic.
CHOLERA, SMITH! MIAŁAŚ MI POMÓC.
Na miękkich nogach zeszłam na dół
Oddychaj. Kurwa oddychaj. Może Vic ma rację?
Może powinnam trochę wyluzować? Jakoś się ułoży. Przecież to mój kochany Dylan, zawsze się z nim dogadywałam, teraz też się dogadamy i będzie po staremu. Prawda?
Wzięłam głębszy oddech i wyszłam zza rogu szykując już sztuczny uśmiech.
-Cześć Shawty. – Lekko zachrypnięty głos rozniósł się po domu.
To się zdziwiłam.
Przede mną stał Harry. W koszulce. Bez rękawów. I ze swoimi mięśniami. I tatuażami. O kurwa.
-Napijesz się czegoś Harry? – Usłyszałam przesadnie wesoły głos Vic, która spojrzeniem dawała mi sto znaków na sekundę.
Otrząsnęłam się. Ponowiłam próbę uśmiechu, tym razem się udało.
Harry uśmiechał się kpiąco i mimo ciemnych szkieł jego okularów przeciwsłonecznych wiedziałam, że patrzy prosto na mnie. Vicky natomiast stała obok niego wyszczerzona od ucha do ucha jednocześnie posyłając mi znaczące spojrzenia.
-Nie, dzięki Vic. – odpowiedział. – Porywam Julie. – woooow to takie dziwne słysząc moje pełne imię z jego ust.
Vicky tam mało nie rozsadziło gdy to usłyszała.
Cały czas wymownie się uśmiechała i patrzyła na mnie.
-Ale… O co chodzi? – otrząsnęłam się w końcu.
-Zabieram Cię. –rzucił tylko i złapał moją rękę. Vic gdy to zobaczyła zaczęła się uśmiechać jeszcze bardziej idiotycznie.
-Idźcie, idźcie. – powiedziała z wielkim uśmiechem. Przyjaciółka…
Nie dyskutując ruszyłam za Harry`m, który prowadził mnie do drzwi. Mijając Vic, ona sama wyszczerzyła się jeszcze bardziej i zaczęła się wachlować dłonią.
Wywróciłam oczami i pokazałam jej gestem, że jak wrócę, to ją normalnie zabiję. Jak wrócę.
Gdy tylko wyszliśmy z domu od razu wyrwałam swoją dłoń. Harry popatrzył na mnie surowym wzrokiem.
-Gdzie znowu mam z Tobą jechać? – zatrzymałam się i skrzyżowałam ramiona na piersiach.
-Jedziesz ze mną wybrać garnitur. –wzruszył ramionami i otworzył mi drzwi do samochodu.
-Ja? Po co? – zmarszczyłam nos.
-Wybrać garnitur? – zasugerował tonem jakby mówił to jakiegoś nierozumnego dziecka.
-Ale po co Ci ja? Sam nie możesz? – drążyłam. Serio ostatnie na co mam dzisiaj ochotę to szukanie garniaka dla Styles`a.
Swoją drogą ciekawe jak wygląda w garniaku. Pewnie nieźle…
NIC.
-Jesteś druhną, kolor sukienki, te sprawy. No i kobiece oko. Sama wybierzesz co ze mnie zdejmiesz. – puścił mi oczko.
Wywróciłam oczami. No chciałby.
-Nie masz siostry, mamy, koleżanki czy coś? –westchnęłam.
Spiął się na moje słowa.
-Wsiadaj. – rzucił tylko.
Zaskoczył mnie. Skąd taka irytacja, jeszcze nawet nie zdążyłam mu pocisnąć.
-Wsiadaj, albo sam Cię wsadzę. – warknął. Ups.
Zrobiłam zbolałą minę i wsiadłam do środka.
Gdy on zrobił to samo od razu skrzyżowałam ramiona na piersiach.
-O co się wkurwiasz? – zapytałam ironicznym tonem.
-O nic. – uciął nawet nie zerkając na mnie.
-Jasne. – mruknęłam. Nie odpowiedział.
Przez kilkanaście minut jechaliśmy w ciągłej ciszy. Proszę, Styles ma humorki.
Co za palant.
-Przepraszam. – usłyszałam nagle. CO.
Spojrzałam na niego momentalnie. Zerkał na mnie co chwilę.
To do mnie było?
-No co? – odezwał się ponownie.
-Hm… Nic. – mruknęłam nadal nieco zaskoczona. Jeszcze niedawno był na mnie wściekły nie wiem za co, a teraz sam przeprasza. –Czemu się tak wkurzyłeś? –zapytałam.
-Mam siostrę. Mam mamę. – odpowiedział. – Tylko, że mnie nienawidzą.
-Co? – wyrwało mi się. Chyba czegoś nie rozumiem.
-Moja rodzina myśli o mnie to samo co ty kilka tygodni temu. – wzruszył ramionami.
Czyli rodzinka Styles`a, wie o wszystkim? No proszę. Spodziewałam się raczej, że ma idealną, ciepłą rodzinkę, która uważa go za aniołka.
-Nie próbowałeś walczyć? – zapytałam. Spojrzał na mnie dziwnie.
- Z czym?
-Chodzi mi o twoją rodzinę. Nie chciałeś im wytłumaczyć, to twoja rodzina, a jak się kogoś kocha to chyba można wybaczyć wszystko. – Znowu się spiął na moje słowa.
-A wybaczyłabyś swojemu chłopakowi zdradę? Morderstwo? Gwałt? Zamach? – syknął. Co?
-No… -zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć.
-No właśnie. –zacisnął dłonie na kierownicy. – Nie wszystko da się wybaczyć mimo miłości.
-Ale..Skoro wiesz, że nie zrobiłeś większości tych wszystkich rzeczy, o które ludzie Cię posądzają to dlaczego nie walczysz o nich? Nie tłumaczysz? Nie pokażesz, ze Ci zależy? – drążyłam dalej. Nie mogłam tego zrozumieć.
-Mam na siłę wmawiać jedynej rodzinie, która nie chce mnie znać, że nie jestem aż taki zły za jakiego mnie mają? – Był wściekły.
Ale tym razem mnie nie przestraszył. Po prostu nie mogłam pojąć jak mógł tak łatwo odpuścić.
-Nie zależy Ci na nich? Nie walczysz o ludzi, których kochasz? Czy po prostu zawsze jak coś nie idzie po twojej myśli to się poddajesz i masz wszystko w dupie?
-Jak ty byś się kurwa czuła, jakby twój kochany tatuś wyjechał do Ciebie z tekstem że wstyd mu, ze jesteś jego córką i nosisz jego nazwisko?! – podniósł głos do krzyku.
Jeśli wcześniej nie czułam strachu, to teraz to odwołuję. Wściekł się.
Miałam wrażenie, że ta kierownica zaraz pęknie pod naciskiem jego dłoni.
Kurwa. Jego ojciec mu tak powiedział? Cholera, przegięłam. Jak zwykle, powiem za dużo i kogoś zranię. Idiotka.
Milczałam. On też. Powoli uspokajał oddech.
W końcu odważyłam się odezwać.
-Przepraszam. – powiedziałam cicho. Spojrzał na mnie.
-Nic się nie stało.-odpowiedział. Stało się. Pocisnęłam Ci w najgorszy możliwy sposób.
-Naprawdę przepraszam, przegięłam.
-Julie. –Zadrżałam na dźwięk mojego pełnego imienia z jego ust. – Nie mam Ci tego za złe. I nie chciałem się na Ciebie wydzierać, to nie twoja wina. – powiedział zatrzymując auto pod salonem z garniturami.
Westchnęłam cicho. Tym razem nie wyrywałam się żeby pierwsza wysiąść. Pozwoliłam mu na to, żeby otworzył mi drzwi.
Uśmiechnął się szeroko widząc zmianę w moim zachowaniu. Ale to tylko jeden raz bo czuję się kurewsko winna!
Uh Julie, jaka ty jesteś głupia.
-Jaką masz sukienkę? – zapytał uśmiechnięty. Rozchmurzył się kompletnie.
-Niebiesko białą. – odpowiedziałam.
Weszliśmy do środka. Od razu rzucił mi się w oczy garnitur idealny.
-Harry! –zawołałam go od razu. Był w zupełnie innej części salonu.
-Co tam? – podszedł do mnie.
-Mierz ten. – powiedziałam od razu. Był idealny. Ja sama mogłabym się ożenić z samym garniturem.
-Podoba Ci się? – uśmiechnął się do mnie cwaniacko.
-Mierz! – popchnęłam go w stronę przymierzalni. Biorąc pod uwagę moją siłę a jego, to wyglądało to raczej żałośnie. Zaśmiał się tylko i wszedł do przymierzalni.
Dobra Julce tylko nie padnij na jego widok.  W takim garniaku będzie wyglądał max gorąco. Uhhh, szybciej Styles ja tu czekam!
W końcu wyszedł nieco skrzywiony.
Uśmiech ekscytacji zniknął z mojej twarzy. Na wieszaku wyglądał… lepiej.
Ekspedientka, która stała obok w roli doradcy też nie wyglądała na zadowoloną.
-Ściągaj to. – jęknęłam i ruszyłam do innych modeli. Moje marzenia o tym garniturze legły w gruzach.
-Skarbie, tak publicznie? – usłyszałam rozbawiony głos Styles`a. Obejrzałam się. Uśmiechał się głupio a ekspedientka tylko z uśmiechem kręciła głową.
Uh, zboczeniec.
Szukałam dalej. Czy naprawdę nie znajdę nic równie dobrego?
-Shawty? – Poczułam ciepły oddech na szyi i równie ciepłą dłoń na mojej talii. Odwróciłam się,
Styles trzymał w dłoni inny garnitur. Hmm, nic nie równa się z tamtym, ale może na nim…
-Spróbuj. – powiedziałam. Ciepło zniknęło z mojej talii.
-Po kilku minutach Harry wyszedł z przymierzalni.
-Oh. – wyrwało mi się. Wyglądał… Oh.
-I jak? – uśmiechnął się do mnie zawadiacko.
-O wiele lepiej. – odparłam sztywno siląc się na nie wykrzyczenie czegoś w stylu ,,zajebiście, gorąco” itp. Cholerka niezły jest.
-Podobam Ci się? – uśmiechnął się szerzej.
-Tak. –odparłam bez zastanowienia.
-Wiedziałem, że kiedyś się do tego przyznasz kochanie. – puścił mi oczko i zniknął w przymierzalni.
Co?
Ekspedientka stojąca obok mnie tylko cicho zachichotała.
-Tworzycie uroczą parę. – powiedziała do mnie i odeszła do następnych klientów. CO?
Jak tak dalej pójdzie, przez głupie żarty Styles`a, całe Noirthland będzie huczało o moim rzekomym ślubie z Harry`m a nie Niall`a i Lucy.
Westchnęłam cicho i czekałam aż wspaniałomyślny Harry wyjdzie.
Po kilku minutach wyszedł zadowolony z przymierzalni. Powitałam go chłodnym spojrzeniem.
-Chodź Shawty. – mruknął z uśmiechem i pociągnął mnie w stronę sprzedawczyni.
-Czyli biorą państwo? – zapytała z uśmiechem.
-Jeśli mojej Julie się podobam, to oczywiście, że bierzemy. – powiedział przesłodzonym tonem obejmując mnie w pasie.
Drań słyszał co ta kobieta o nas powiedziała! I znowu to wykorzystuje. Kobieta tylko uśmiechnęła się szeroko i szybko zapakowała garnitur. Ja ostentacyjnie się od niego odsunęłam robiąc obrażoną minę.
Harry zaśmiał się cicho na moją reakcję.
-Życzę państwu szczęścia. – powiedziała kobieta, podając nam zakup.
-Dziękujemy. – powiedział wyszczerzony Harry ponownie mnie obejmując.
UGH.
Ma szczęście, że jesteśmy w miejscu publicznym bo inaczej zarobiłby ode mnie w tą swoją wiecznie wyszczerzoną buźkę z dołeczkami.
Z obrażoną miną wsiadłam do samochodu. Harry tylko się głupio uśmiechał, jak to miał w zwyczaju.
-Pasuje mi ta rola szczęśliwej pary. – zaśmiał się odpalając samochód.
-No popatrz, mi nie. – prychnęłam.
-Oh, proszę Cię, wiem, że to lubisz. – mruknął niskim głosem. Pfff. – Sama powiedziałaś, ze Ci się podobam. Mam świadka!
-Mówiłam o garniturze. – wywróciłam oczami.
-Przyznaj się sama przed sobą Shawty, lubisz mnie. – wyszczerzył się do mnie.
Pfff.
PFFF.
PFFFFFFFF.
-Nie pochlebiaj sobie. – mruknęłam. Roześmiał się na moje słowa.
Ruszyliśmy słuchając lecącego w radiu ,,Stolen Dance”.
W końcu usłyszałam cichy głos Harry`ego.
-Now want you, we can bring it on the floor
Never dance like this before.
Uśmiechnęłam się do siebie. No proszę.
-We don`t talk about it. – wtrąciłam zaraz. Spojrzał na mnie zaskoczony, ale zaraz uśmiechnął się szeroko.
-Dancing on, doing the boogie  all night long.
Stoned in paradise
Shouldn`t talk about it.
Nie wierzę, że od tak śpiewam sobie w samochodzie ze Styles`em.
Gdy podjechaliśmy pod dom i chciałam wysiąść zatrzymał mnie kładąc dłoń na mojej dłoni.
-Nie pożegnałaś się ze mną kochanie. – mrugnął do mnie rozbawiony.
No znowu?
-Cześć Harry. – wywróciłam oczami.
-Zła odpowiedź.
-Czeeeść Haaarry – powtórzyłam wolniej i celowo przeciągając samogłoski niczym małe dzieci w przedszkolu przeciągając przeraźliwe ,,dzieeeeeeeeń doooobryyyy”.
-Ale ty jesteś wkurwiająca i uparta skarbie – mruknął nie przestając się uśmiechać i przycisnął wargi do mojego policzka jak kilka dni temu.
Wywróciłam oczami i wysiadłam.
-Pozdrów ode mnie Dylana! – zawołał gdy ruszyłam w stronę domu.
Co? Odwróciłam się znowu w jego stronę. Ale już odjechał.
Pozdrów Dylana?
_____________________________________________
Hej kochane :3
Zaskoczyłyście mnie, bo wiele z Was jest Team Dylan :D 
moja mina po przeczytaniu komentarzy:


HAHAHAHAAHA <3
Zobaczymy jak to będzie dalej :)
Tak, Harry zna Dylana, Dylan zna Hazzę.
Jakieś pomysły, skąd? 
I od razu mówię, koleś, któremu Hazz dostarczał narkotyki miał na imię Daniel, a nie Dylan i to dwie różne osoby :D


Pisząc komentarz, napisz coś miłego naszemu aniołkowi, Jess, ucieszy się <3

komentujcie kochane YTR bo naprawdę ciężko jest zaczynać :c


9 komentarzy:

  1. Tak to ja! Przyznaję się do tego, że mam problem z zapamiętywaniem imion... No nic już wszystko wyjaśnione... Co do rozdziału! Jak zwykle świetny! Uwielbiam jak Harry i Julie są "ze sobą"! Oni są po prostu pasują do siebie idealnie!!! Więc mam ogromną nadzieję, że Julie nie będzie z Dylan'em, ale to wszystko zależy od Ciebie, a ja nie mam nic do gadania... Znów doprowadziłaś mnie do śmiechu... Kocham te momenty kiedy Harry mówi, że są parą z Julie!!! No normalnie mogłabym je czytać w kółko i cały czas się śmiać... Dobra kończę już, bo jak się rozkręcę to nigdy tego nie zrobię... Czekam na kolejny i pozdrawiam bardzo serdecznie! Zapraszam także do siebie ;) http://more-than-this-opowiadania-o-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Vic jest po prostu rewelacyjna! Jeszcze w życiu nie spotkałam się z taką osobą. A chciałabym :D
    W końcu Julce poznała sytuację rodzinną Harry'ego. Szczerze mówiąc nie myślałam, że go przeprosi, pozytywnie mnie tu zaskoczyłaś. :)
    No i wybieranie garniaka dla Hazzy - padłam. I to jak Harry podsyca domysły ludzi... Nawet na samo wspomnienie tej sytuacji recholę się jak głupia i nie mogę przestać :D
    Harry zna Dylana, Dylan zna Hazzę... Podejrzewam, że nie przez przypadek. I do tego ostatnia reakcja Harry'ego na widok Dylana u Julce... Coś jest na rzeczy, pytanie tylko kiedy potwierdzisz moje domysły w rozdziale. No nic, poczekam :D
    Jess jeśli to czytasz, to wiedz, że życzenia planuję złożyć Ci w komentarzu pod TSD, czyli już niedługo. Szykuj się :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego Najlepszego Jess♥
    Rozdział super
    Kocham Cię♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jess kochanie moja kolejna siostrzyczko <3 wszystkiego co najlepsze, dużo radości miłości i spełnienia wszystkich marzeń :* xx

    co to rozdziału <33 o mój boże cudowny jak zwykle jesteś niesamowita !
    i wgl co ten Dylan no? nie podoba mi sie to ;<
    Forever Hazza ! XD
    weny dużooo mój misiu i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
    ~@dont_you_say

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam jak wszyscy mysla ze oni sa razem, a Harry ich w tym uprzedza xD
    Oni sa tacy slodcy aaaa ♥
    Nadal zastanawiam sie skad harry zna Dylana?? Mam nadzieje ze szybko sie dowiem XD
    Rozdział świetny!
    Czekam na NN :) ~

    OdpowiedzUsuń
  6. NAJLEPSZEGO JESS!!! ♥
    Co do rozdziału to się pośmiałam. Vic śmieszy mnie za każdym razem i nic na to nie poradzę.
    Harry zadowolony, że bierze "ślub" z Julce. A co tam.
    I te ostatnie słowa. "- Pozdrów ode mnie Dylana! "
    Miałam wytrzeszcz. i minę jak przy pierwszym gifcie w notce.
    Tak jestem Team Dylan i mimo, że blog jest bardziej o Haroldzie to będę wierna Dylusiowi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten blog bardzo uzależnia, rozdział świetny a te ostatnie słowa "pozdrów Dylana" jestem ciekawa skąd oni się znają. Jestem them Harry! Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. OKAY COŁ CAPS LOCK WKRACZA DO AKCJI BO TAKIE EMOTIONS ŻE JA PIERDOLE
    NA POCZĄTEK ZABIJ MNIE ŻE KOMENTUJĘ DOPIERO TERAZ
    SAMA KUWA NIE WIERZĘ,ŻE NIE PRZECZYTAŁAM TEGO WCZOEŚNIEJ BOŻE I HATE MYSELF
    JEJU DZI ĘKUJĘ ZA ŻYCZENIA WAM WSZYTSKIM TO TAKIE KOCHANE :')
    TO SPRAWIA,ŻE JESTEM JESZCZE BARDZIEJ ZŁA NA SIEBIE ŻE PRZECZYTAŁAM TO TAK PÓŹNO ;O
    WYBACZCIE MI BŁAGAM.
    A CO DO ROZDZIAŁU TO KUWA *o*
    MOGŁABYM PISAĆ O TYM PRZEZ GODZINĘ ALE NIE BO CHCĘ PRZEJŚĆ DO KOLEJNYCH ♥O♥
    KOŃCOWE ZDANIE KOMPLETNIE MNIE ROZDUPIŁO,OJ BĘDZIE CIEKAWIE OJ BĘDZIE
    ONA PEWNIE TERAZ TAKIE A;LE SKĄD ON KUWA ZNA DYLANA?!
    VIC <333
    DOBRZE,ŻE BYŁA W TYM ROZDZIALE BO KUWA KOCHAM JĄ I TĘSKNIŁAM <333
    JULCE STARAM SIĘ CIEBIE ZROZUMIEĆ ALE NIE POTRAFIĘ NO NIE POTRAFIĘ'
    JAK DYLAN CHCE SIĘ Z TOBĄ KUWA PIEPRZYĆ TO SIĘ Z NIM KUWA PIEPRZY A NIE
    TAG TO JEST WŁAŚNIE TO CO RÓŻNI MNIE I JULIE
    HAZZA W GARNIAKU *O*
    O JEZU MOJA WYOBRAŻNIA W TYM MOMENCIE>>>>>>>>
    TAK WIELE JERZOWYCH MYŚLI NA RAZ
    WGL KOCHAM TO JAK WSZYSCY MYŚLĄ ŻE ONI SĄ PARĄ A ON UTWIERDZA ICHW TYM PRZEKONANIU :D
    JULCE LASIA BEZ SPINY TY SIĘ CIESZ I KUWA BIERZ GO W TYM SKLEPIE/AUCIE/GDZIEKOWIEK
    BIEDNY HAZZA :C NIE LUBIĘ JEGO RODZINY JEJ PRZECIWIEŃSTWEM TEJ OD NIALLA
    OK CHCĘ JUŻ CZYTAĆ NEXTA SOŁ NA KONIEC CYTAT KTÓRY WYGRAŁ WSZYSTKO
    "-Jesteś druhną, kolor sukienki, te sprawy. No i kobiece oko. Sama wybierzesz co ze mnie zdejmiesz. – puścił mi oczko."
    KOCHAM TO JEZU KCOHAM TO
    TWOJE TEKSTY >>>>>>>>>
    POWINNA BYĆ OSOBNA KSIĄŻKA "CYTATY LUCYNY"

    WGL ALE MI JEBIE CHCIAŁAM NAPISAĆ:SZKODA ŻE NIE BYŁO ASHTONA A POTEM TAKIE LOL JESS OGARNIJ DUPE TO NIE TO FF!

    OdpowiedzUsuń